„Jeziora Plitwickie i Sv. Jura (Chorwacja)” – prelekcja Andrzeja Ziółko – 10 grudnia 2013 r.

Park Narodowy „Jeziora Plitwickie” i wycieczka na szczyt Sv. Jury były tematem kolejnego wtorkowego wieczoru w Oddziale PTT w Bielsku-Białej. Niestrudzony i zawsze turystycznie aktywny Andrzej Ziółko pokazał nam podczas dzisiejszego „slajdowiska” te dwa ciekawe tematy, bo to właśnie on był jednym z uczestników wycieczki zorganizowanej do Chorwacji na przełomie kwietnia i maja 2013 roku.
Kto był już kiedyś w tych chorwackich stronach, ten mógł sobie teraz, w salce PTT przypomnieć i powspominać, jak wyglądają przepiękne jeziora i wodospady plitwickie i jak wyglądają chorwackie góry. A wyglądają rzeczywiście tak, jak pokazał nam na ekranie Andrzej i jak opisuje przewodnik internetowy:
„Park Narodowy Jeziora Plitwickie oddalony jest od wybrzeża o niecałe 200 km. W leśnej, górskiej krainie, jedno pod drugim leży szesnaście przepięknych Plitwickich Jezior o krystalicznym błękitno-zielonym kolorze. Wysokie wodospady, które powstają przelewaniem się wody z wyżej położonych jezior do tych niższych, swoim pięknem zapierają dech w piersi. Połączenie klimatu kontynentalnego i morskiego wpłynęło na ciepłe lata i zimy obfitujące w śnieg, a wiosenna zieleń i jesienna harmonia kolorów przyciągają turystów już od szeregu lat. Chociaż Plitwickie Jeziora można zwiedzać przez wszystkie pory roku, zawsze ma się wrażenie, że jest się tam po raz pierwszy.”
Wodospady, których jest niezliczona ilość, tworzą wręcz fantastyczne, wodne ściany. Podczas prelekcji posłuchaliśmy też „na żywo” szumu wody przelewającej się z jeziora do jeziora, albo też bezpośrednio wypływającej jakby gromadą wodospadów spod ziemi. Obrazy i głosy były bowiem autentyczne dzięki kamerze, a może inaczej, dzięki pracy Andrzeja – kamerzysty, fotografa i turysty. Takiego widoku u nas na pewno nie spotkamy!
Przejście spacerkiem po specjalnych kładkach, przejazd tramwajem turystycznym i rejs statkiem po jeziorze to nie tylko dodatkowe atrakcje, które trzeba było tam zaliczyć. To są przede wszystkim ułatwienia pozwalające bliżej i dokładniej przyjrzeć się tym cudom natury, i dodatkowo zmieścić się w czasie zwiedzania. Cały teren tego Parku Narodowego jest ogromny, a czas przeznaczony na przejście wszystkich wyznaczonych w nim szlaków liczy sobie… od 2 do 8 godzin!
Natomiast, kto nie był jeszcze w tych stronach, ten mógł sobie pomarzyć o tym pięknym miejscu na Bałkanach, a nawet coś już powoli planować na przyszłość. Ta grupa widzów i słuchaczy mogła więc dzisiaj poczuć się tak, jakby tam była już teraz, w ten grudniowy wieczór. Oj! Zapachniało wakacjami…!
To nic, że zobaczyliśmy przyrodę w szacie kwietniowej. Wiadomo, że jest to pora, kiedy przyroda budzi się już śmielej do życia. Ale, coś za coś, bo duża ilość wody w wodospadach rekompensowała nam wszystko to, czego właśnie teraz, o tej porze roku w tej przyrodzie brakowało.
Dodać trzeba to, że Park Narodowy Jezior Plitwickich jest jedną z najbardziej znanych i najczęściej odwiedzanych atrakcji turystycznych Chorwacji. W 1979 roku park został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Druga część wycieczki i jednocześnie dzisiejszego „slajdowiska” obejmowała góry, a konkretnie góry w Środkowej Dalmacji w paśmie Biokovo. W dniu 1 maja 2013 r. grupa turystów wyruszyła na górską wycieczkę w Parku Narodowym na górę Sv. Jura (1764 m n.p.m). Ta góra jest drugą co do wysokości w Chorwacji. Nasz kolega Andrzej oczywiście wziął w niej udział, a wszystkich takich jak on śmiałków w całej wycieczce z biura turystycznego było tylko, albo raczej aż… ośmiu!
Start w góry z miejscowości Veliko Brdo był ok. godziny 8:30 przy pięknej, wiosennej pogodzie. Według tabliczek czas wejścia na szczyt przewidziany był na „zaledwie” 4,5 godziny. Na szczyt Sv. Jura grupa dotarła ok. godziny 13.
Początkowy odcinek szlaku był bardzo stromy, gdyż nachylenie stoku wynosiło tu 1000 metrów na odcinku zaledwie 3,5 km! Dalszy odcinek w kierunku szczytu był już mniej stromy, a więc jakby nieco lżejszy. W odczuciu naszych dzielnych turystów (i również naszym), upragniony szczyt Sv Jura jakby się oddalał, chociaż faktycznie ciągle szło się w jego stronę non stop i to pod górę. Logicznie myśląc, szczyt nie powinien się oddalać lecz przybliżać!
Na górze, oprócz tradycyjnej wieży telewizyjnej stała kapliczka św. Jury. Tu nasi turyści zatrzymali się na zasłużony odpoczynek powiązany z obejrzeniem panoramy 360 stopni wokół ziemi. Ten czas i widoki to była największa nagroda za wysiłek, trud, pot i zmęczenie. Na szczycie było prawie upalnie, chociaż – myśląc o letnich miesiącach – nie było aż tak źle.
Zobaczyliśmy więc góry, nic a nic nie przypominające nasze Beskidy, ani tym bardziej Tatry. Góry miały wyraz „chłodny”, surowy, pełno w nich było jasnych kamieni, a jeszcze więcej piargów. Pod szczytem widoczne były płaty starego śniegu. Widać było wyraźnie, że są to góry wymagające, mające mozolne i niełatwe podejścia i zejścia.
Patrząc z daleka na ten szczyt można śmiało napisać, że jest atrakcyjny i imponujący na tle sąsiednich szczytów, ale za to – jak widać – łatwy nie jest! Zejście tą samą drogą do Veliko Brdo trwało prawie cztery godziny. Na pewno nie należało ono do łatwych, bo oprócz dobrych, mocnych butów, trzeba było mieć mocne kolana, gdyż to one najczęściej „wysiadają” podczas zejścia. Zmęczenie też dawało o sobie znać. Od miejsca startu do szczytu (i z powrotem) trzeba było przecież pokonać niecałe 1500 metrów przewyższenia i to na stosunkowo krótkim odcinku. Było więc mozolnie, stromo i ambitnie. Ale, czego nie robi się dla gór?!
Reasumując, dzisiejsza prelekcja Andrzeja Ziółko była bardzo interesująca zarówno dla tych, którzy tam już byli, jak i dla tych, którzy tam nie byli, a którzy pokazane cuda fascynującej przyrody widzieli dzisiaj po raz pierwszy w życiu. Być może, wybiorą się wreszcie nad Jeziora Plitwickie w najbliższej przyszłości…(?), o wejściu na szczyt Sv Jury nawet nie wspominając.
Andrzej! Brawo! Jesteś dzielny! Jeszcze nie tak dawno oglądaliśmy Twoje zmaganie z zimą w wejściu na najwyższy szczyt Szwecji – Kebnekaise (2104 m n.p.m.) za kołem polarnym (patrz Kronika PTT z dnia 12.XI.2013 r.), a dzisiaj, w ten grudniowy, mroźny wieczór byliśmy już na południu Europy, na Bałkanach, – w ciepłej Chorwacji. Tak trzymać!

CS
.

w trakcie prelekcji

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2013. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.