W sobotę, 26 października 2025 roku, trzynastoosobowa grupa członków i sympatyków Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego pod opieką dwóch wspaniałych osób Przewodnika Marcina oraz Joli, wyruszyła na kolejną górską przygodę.
Tym razem celem wyprawy był Ćwilin (1072 m n.p.m.) drugi co do wysokości szczyt Beskidu Wyspowego, słynący z przepięknych panoram i rozległej, widokowej polany szczytowej. Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy od bojowego zdobycia Grunwaldu, niewielkiego (513 m n.p.m.) wzgórza na naszej trasie. Uczestnicy prowadzeni pod przewodnictwem nieustraszonego Przewodnika Marcina wykazali się odwagą, walecznością i determinacją.
Po wykonaniu pamiątkowego zdjęcia, grupa będąc w pełnej gotowości ruszyła na kolejny szczyt. Tym razem był to Czarny Dział (673 m n.p.m.). Po wcześniejszych sukcesach, każdy z uczestników poczuł, że teraz najtrudniejsze, ostateczne starcie jest w zasięgu jego możliwości. Po półtora godzinnej wędrówce zgrana ekipa w całości stanęła na szczycie Ćwilin. Mimo że prognozy pogody nie zapowiadały nic pewnego, aura okazała się dla nas sprzyjająca.
Podczas całej wędrówki towarzyszyło nam słońce, a barwne jesienne lasy dodawały trasie wyjątkowego uroku. Nasza niewielka, kameralna grupa szybko zintegrowała się, tworząc bardzo życzliwą i przyjazną atmosferę. Wędrówka przebiegała w doskonałych nastrojach z rozmowami, śmiechem i wspólnym podziwianiem beskidzkich krajobrazów. Nie sposób nie wspomnieć o naszych opiekunach Przewodniku Marcinie i Joli, którzy z ogromną troską i zaangażowaniem czuwali nad uczestnikami.
Marcin to niesamowity człowiek, który na każdym etapie naszej wędrówki dzielił się różnymi ciekawostkami o regionie, opisując przy tym z mistrzowską precyzją każdy najmniejszy szczyt, który widzieliśmy. Jola to osoba o olbrzymich pokładach pozytywnej energii. Jej otwartość i życzliwość wobec uczestników, pomagała pokonać trudy trasy i sprawiła, że wędrowało się lekko i bardzo przyjemnie.
Ze względu na bardzo silny wiatr na szczycie Ćwilina mogliśmy spędzić tylko chwilkę ciesząc oczy rozległymi widokami. Było widać Mogielicę, Luboń Wielki, a na horyzoncie nawet Tatry. Po krótkiej chwili i pamiątkowych zdjęciach usatysfakcjonowana grupa zeszła w dół.
Dzień skończyliśmy w lokalnej karczmie integrując się przy gorącej kwaśnicy lub popijając aromatyczną kawę, z poczuciem satysfakcji i wdzięczności za wspólnie spędzony czas. Była to udana jesienna wyprawa, pełna ciepła, uśmiechu i górskiej radości – dokładnie taka, jaką wszyscy uczestnicy w PTT lubią najbardziej!
Serdecznie dziękujemy wszystkim uczestnikom za wspólnie spędzony czas i wspaniałą atmosferę podczas wycieczki. Już teraz zapraszamy na kolejne wędrówki z Polskim Towarzystwem Tatrzańskim po górach dużych i małych, zawsze z uśmiechem i dobrym towarzystwem!
Bożena Małysiak












