Już po raz czwarty, w pierwszy październikowy weekend, bystrzański GOK „Promyk” zaprosił miłośników podróży, gór i opowieści o nich na Festiwal Górski „U źródeł Białki”. Organizatorzy – Polskie Towarzystwo Tatrzańskie Oddział w Bielsku-Białej, Akademickie Koło Przewodników Górskich w Bielsku Białej i Speleoklub Bielsko-Biała – zapewniają ciekawych prelegentów, którzy dzielą się swoimi nie tylko górskimi wspomnieniami.
Poniżej relacja z trzech festiwalowych dni.
Piątek, 3.10.
Piątkowy program zainaugurował Julian Niedźwiedziński – 11-letni uczeń szkoły podstawowej w Mesznej, miłośnik biegów na orientację i biegania, wielbiciel jazdy rowerem, fascynat gór i jaskiń, który w ubiegłym roku w ramach naszego Festiwalu odwiedził Jaskinię w Trzech Kopcach. W swojej opowieści Zakręcona Polska mówił o ubiegłorocznej rowerowej wyprawie wraz ze swoją mamą od źródeł Wisły aż do Gdańska. W ciągu 9 dni przejechali na dwóch kołach 770 km. W tym roku odbyli kolejną wyprawę, tym razem z zachodu na wschód Polski. Pedałując 7 dni przejechali troszkę mniej bo „tylko” 720 km. Wspólnie ze swoją mamą doszedł do wniosku, że „Podróżowanie nie jest kwestią pieniędzy ale odwagi; konieczne są: kompromis, wytrwałość i radość z tego co się robi. Jak wyprawa to z najlepszym przyjacielem” Julian swoimi pasjami zaraża koleżanki i kolegów z Zespołu Pieśni i Tańca „Ziemia Beskidzka”.
Kolejne prelegentki Karolina Barciszewska-Kozioł i Anna Fritz („Małe kroki, wielkie szczyty – terapeutyczna moc gór”) pracują z dziećmi i młodzieżą o specjalnych potrzebach a góry są dla nich i ich podopiecznych wyjątkowym środowiskiem terapeutycznym. W trakcie tych górskich wypraw (było ich do tej pory 16) kształtują odporność psychiczną; przełamują bariery mentalne, kształtują pozytywne emocje. W trakcie wypraw ich uczestnicy (w ostatniej, 27 września „Na Rogacz” wzięło udział 230 osób) są sobą i w bezpiecznej dla siebie przestrzeni. Udało się im w osobach niepełnosprawnych zaszczepić pasję. Hasłu „Z niepełnosprawnością na szczyt” towarzyszy od kilku wypraw drugie – GÓRY + DOGOTERAPIA. Całkiem niedawno zorganizowały I Ogólnopolski konkurs plastyczny „Góry i w góry”. Wpłynęło 237 prac z 35 placówek z całej Polski. Prace podziwiać można w schronisku PTTK na Hali Lipowskiej. Ściśle współpracują z Decatlonem i Fundacją „Jonatan”.
Człowiek-legenda Janusz Majer, „za wybitny wkład w rozwój polskiego himalaizmu” uhonorowany tytułem Super Kolosa, opowiedział o wszystkich swoich wyprawach w góry świata a wspina się od 1976 roku. Prócz wspinania zajmuje się organizowaniem i logistyką wypraw. W latach 1980–1992 prezes Klubu Wysokogórskiego w Katowicach, skupiającego wybitnych alpinistów i himalaistów w tamtym czasie (min.: Jerzy Kukuczka, Krzysztof Wielicki, Ryszard Pawłowski, Artur Hajzer). Wielokrotny organizator Festiwalu Filmów Górskich w Katowicach (1988, 1990, 1992). Członek wielu jury górskich festiwali filmowych w Polsce i Europie (Teplice nad Metui Festival – Czechy, Poprad Film Festival – Slovakia, Bansko Film Festival – Bulgaria, Explorer Film Festival Łódź). Autor artykułów w prasie branżowej dotyczących wypraw wysokogórskich. Wiceprezes Polskiego Związku Alpinizmu w latach 1987–1993, honorowy członek Klubu Wysokogórskiego w Katowicach, przewodniczący Komisji Wspinaczki Wysokogórskiej PZA. Kierownik programu Polski Himalaizm Zimowy. Jego biografia pt. „Janusz Majer. Góry w cieniu życia” wzbudziła spore zainteresowanie wśród uczestników spotkania.
Ostatni piątkowy prelegent Kacper Mrowiec z bielsko-bialskiego Klubu Wysokogórskiego w podróżach szuka autentyczności. Jego ulubione zajęcie – zdobywanie koron górskich – sprawia mu wielką przyjemność. W rekordowym czasie 72:58 h zdobył Koronę Gór Polski a Korona Gór Europy zajęła mu tylko 11 miesięcy. Aktualnie skupia się na World Mountain Project by Kacper Mrowiec i zdobywa najwyższe szczyty państw członkowskich ONZ; osiągnął już 56 z nich. W trakcie 11 godzinnej przerwy między lotami zdobył wznoszący się na wysokość 163,63 m n.p.m. najwyższy szczyt Singapuru.
Sobota, 4.10.
Drugi dzień Festiwalu otworzyło spotkanie z Marzeną Smyłłą (Lofoty i sąsiedzi – pieszo i pod żaglami). Lofoty to położony na północy Norwegii archipelag wyspowy, znany z malowniczych krajobrazów, gór, fiordów i wybrzeży. To także jedno z najlepszych miejsc do obserwacji zorzy polarnej, której towarzyszą „malowane” przez naturę świetlne obrazy na niebie. Wysokie szczyty oferują nie tylko wspaniałe widoki ale także możliwość wspinaczki. Z Trømso na południe i z południa do Trømso. Opowieść swą wzbogaciła fantastycznymi fotografiami (jej fotografie z różnych zakątków prezentowane były wielokrotnie na wystawach i przeglądach).
O rehabilitacji poprzez sport i turystykę mówił barwnie Przemek Wójtowicz – były snajper, ciężko ranny w Afganistanie. Po powrocie z wojny on i jego koledzy wypchnięci zostali na margines życia społecznego; Niepełnosprawny żołnierz nie był nikomu potrzebny. Ta sytuacja dała mu asumpt do działania. Zaczął walczyć o sprawy takich jak On poprzez sport i turystykę. Najpierw było nurkowanie i siatkówka na siedząco. Pieniądze na swoją działalność muszą zdobywać sami. W 2014 roku pojechał pierwszy raz z weteranami na Spitsbergen; dwa lata później powtórzyli tą wyprawę, ale w czasie dnia polarnego. Uprawiają wspinaczkę górską a rajdy górskie weteranów na stałe weszły do kalendarza organizowanych przez Przemka imprez. Napisał także o tym w swojej książce pt. „Snajper wchodzi pierwszy”.
Kolejny prelegent Tomek Grzegrzułka z bielskiego Speleoklubu to jeden ze współorganizatorów Festiwalu. Zabrał nas do hiszpańskiej jaskini Garma Ciega. Według niego wszystko co na ziemi jest odkryte, a to co pod ziemią jest jeszcze w dużej części nieznane. Dlatego penetrowanie znanych jaskiń i odkrywanie nowych stało się jego hobby.
Kaukaskie szczyty – Kazbek (5054 m npm) i Ebrus (5642 m npm) były tematem opowieści pasjonata gór Janusza Pilszaka, uczestnika kilkunastu wypraw w góry Europy, Azji i Ameryki Południowej. Oba szczyty zdobył w trakcie jednej wyprawy. Kazbek przyciąga pięknem, majestatem wysokich gór i związanymi z nimi mitami. Być może właśnie tutaj do skał Kaukazu był przykuty Prometeusz, być może tutaj mieszkali bohaterowie miejscowych legend — Nartowie. A kto wie, może w grocie pod szczytem przechowywany był betlejemski żłóbek Pana Jezusa. Gruzini wierzą, że tak właśnie było.
Na położony w Kirgistanie Pik Lenina (7184 m n.p.m.) wchodzi tylko co czwarty wspinacz. Powodem tego są brak szacunku dla tlenu, niewłaściwa aklimatyzacja i zła strategia. Dzięki rozsądkowi i właściwej strategii zdobywania szczytu Wojtek Kłapcia zdobył Lenina bez użycia tlenu. Właściwa strategia polegała na powrocie z obozu trzeciego do „1” i po krótkiej przerwie powrót do Camp 3 i atak szczytowy. Ta strategia pozwoliła im na zdobycie szczytu. Z 15 kartuszy gazu, które zabrali z sobą zużyli 11, z tlenu nie korzystali.
O krainie, do której zabrał nas ostatni sobotni prelegent Arkady Fiedler pisał, że pachnie żywicą. Wojtek Waluś pokazał nam Kanadę z tej „nieżywicznej” strony – Góry Skaliste i odwieczne terytoria plemienia Czarnych Stóp. W odróżnieniu od części amerykańskiej, kanadyjska część Gór Skalistych ma charakter osadowy a ich wysokość nie przekracza 1000 m (wyższe szczyty są do stronie Stanów Zjednoczonych). W kanadyjskich parkach narodowych nie ma śmieci, a w jeziorach można się kapać i łowić ryby. Można także biwakować w wyznaczonych do tego celu miejscach. Nie ma także problemu z niedźwiedziami, które choć można je spotkać, nie atakują ludzi. Szum wody ze stopionych lodowców drążącej wapienne dodawał prelekcji szczególnego uroku.
Niedziela, 5.10.
Na otwarcie trzeciego dnia bystrzańskiego festiwalu Tymoteusz Siedloczek, taternik jaskiniowy i miłośnik skiturów, opowiedział nam o innej swojej pasji – kanioningu. W tej mieszance wspinaczki skałkowej i nurkowania najważniejsze są miejsce, ludzie i ekwipunek. Najpopularniejsze miejsca to Alpy, Rumunia, Albania, Turcja i Gruzja. Wśród podstawowego sprzętu znaleźć się muszą: liny, haki, gwizdki, uprząż, kombinezon neoprenowy, „dziurawy” plecak i tzw. poddupnik, czyli to coś na czym zjezdżamy. Aby zjechać kanionem trzeba najpierw poznać go „na sucho”, aby uniknąć niebezpiecznych niespodzianek a później dojść na jego szczyt (w Szwajcarii na dotarcie do niektórych kanionów wykorzystuje się helikoptery). Trudy kanioningu rekompensują piękne widoki i brak ludzi. Dla Tymka najwieksza frajdą sa zjazdy i poczucie wolności.
„Na początku nie myślałem, że zajdę tak daleko – to była zabawa”. Tak o sporcie niepełnosprawnych i górskich doń przygotowaniach rozpoczął opowieść Tomasz Hamerlak, który na historycznej trasie z Maratonu do Aten, w 2004 roku, jadąc na wózku, zdobył brązowy medal. Przed olimpiadą trenował w górach – często jeździł na Salmopol (w Atenach maraton nie przebiegał po płaskim; były długie podjazdy – nawet 16-kilometrowe). Wózek wyczynowy to kosmos – jest jak garnitur szyty na miarę; waży ok. 7,5 kg a prędkości są znaczne – średnio 40 km/h (zdarza się, że zawodnicy jadą obok siebie nawet siedemdziesiątką). Teraz spełnia się jako trener. Jest także prezesem Beskidzkiego Zrzeszenia Sportoo-Rehabilitacyjnego „Start”.
„Pirat Dyplomata” Piotr Kilian o Korsyce mówił jako o swoim prywatnym odkryciu i raju dla wspinaczy. „Korsyka to tak jakby Tatry położyć na wyspie”. Jako jedyny w dotychczasowej historii przeszedł zimą korsykański GR20 – uważany za najtrudniejszy długodystansowy szlak górski w Europie. Zanim to uczynił, dokonał letniego rekonesansu i sprawdził, co i gdzie w trawie piszczy. Szlak wiedzie kregosłupem Korsyki od Conzy na południu do Colenzany na północy. Na 170 km długości suma przewyższeń wynosi aż 19 km. Choć szlak jest zimą zamknięty, On go przeszedł solo w 16 dni niosąc 25-kilogramowy plecak.
„Jak to jest mieszkać na Spitsbergenie?”. Na tak zadane pytanie odpowiedział bielszczanin Bartosz Baturo – geograf, taternik i narciarz freeridowy, który w latach 2023-2025, w związku ze studiami i działanością naukową, spędził tam łącznie 5 miesięcy. Spitsbergen to największa wyspa Archipelagu Svalbard (zimny brzeg – w języku staronordyckim). Przez wiele dekad na wyspie wydobywano wysokiej jakości wegiel (w tym roku zakończono jego wydobycie). Longyearbyen to najdalej na północ położone miasto świata — powyżej 78 równoleżnika, na wyspie Spitsbergen, w norweskim archipelagu Svalbard. Od stałego lądu dzieli go 5 godzin lotu samolotem. Średnia temperatura w lutym to ok. -17°C, a zdarzają się dni, kiedy ta temperatura spada nawet do -40°C. Od 75 lat obowiązuje tam zakaz rodzenia i umierania (robi się to w Tromsø). Obecnie Longyearbyen pełni funkcję naukową (swoje bazy naukowe ma tak kilka polskich uniwersytetów) i turystyczną. Zdaniem Bartka „obecność ludzi na Spitsbergenie powinna być ograniczona tylko do funkcji naukowej, bo turystyka szkodzi miastu, kwietnej tundrze i jaskiniom lodowym”.
Śladami Inków poprowadził Franciszek Wawrzuta. Po krótkiej wizycie w stolicy Peru – Limie, wyruszyliśmy ścieżką, którą Inkowie wyrwali matce naturze do inkaskiej stolicy – Machu Picchu. Ruiny tego miasta istnieją do dzisiaj bo „to co inkaskie zostało, a to co hiszpańskie rozpadło się, choć budowane było z tego samego kamienia; dla hiszpańskich konkwistadorów liczyła się tylko kasa i złoto”. Modły inkaskie na Wzgórzu Rytuałów to obowiązkowa część peruiwiańskiego trekkingu, którą wszyscy turyści muszą odbyć pod kierunkiem przewodnika. Tropikalny Las, Krzyż Południa, Góry Tęczowe (ich barwa zmienia się w zależności od nasłonecznienia) i Czerwona Dolina to kolejne punkty peruwiańskiego trekkingu.
25 lat temu, w czwórkę: Grzegorz Holerek, Paweł Mszyca, Franciszek Wawrzuta i Piotr Gawłowski przemierzyli Europę z Wadowic do Rzymu. Szli górami; wtedy nie było ani nawigacji ani GPS. Zaplanowane mieli tylko pierwsze 3 noclegi na Leskowcu, Rysiance i Wielkiej Raczy, skąd zeszli na słowacką stronę; reszta była jedną wielką improwizacją. W trakcie 23 dni przeszli 1650 km i zaliczyli 12 europejskich masywów górskich. W organizacji wyprawy wsparła ich Fabryka Pił i Narzędzi GLOB w Wapienicy. Choć momentami było ciężko i oferowano im podwózkę to ani razu się nie pokłócili i nie skorzystali z nęcących ułatwień. Jak na nogach to na nogach, bo kierowało nimi motto „Dziękujemy za wszystko, o nic się nie kłócimy”. Dzięki temu osiągnęli cel a zwieńczeniem wędrówki była audiencja u papieża Jana Pawła II. O tym wszystkich opowiadał z charakterystyczną dla niego swadą, przeplatając często anegdotami i celnymi porównaniami. Cały Grzegorz.
We wszystkich festiwalowych prelekcjach wzięło udział łącznie prawie 750 osób, a w trakcie trzech festiwalowych dni organizatorzy wspierali mieszkańca Bystrej Śląskiej, Kazia Sromka, który choruje na dystrofię mięśniową Duchenne’a. Jego rodzice zbierają fundusze na bardzo drogą terapię genową w USA. Kaziu wraz z rodzicami był gościem drugiego dnia festiwalu a wolontariuszom udało się zebrać do puszek 1570,01 zł.
Krzysztof Kozik

w trakcie niedzielnej prelekcji Franciszka Wawrzuty o Peru











