Łysa Góra (Beskid Mały) – wycieczka górska z cyklu „Góry po pracy” – 5 listopada 2025 r.

W słoneczną środę 5 listopada br., zebraliśmy się na parkingu pod Stalownikiem. Była już godzina 16:30, a więc za niecałą godzinę czekał nas zachód słońca.
Około godziny 17:00, ruszyliśmy czarnym szlakiem w kierunku Przełęczy pod Łysą Górą (640 m n.p.m.). Szliśmy już wtedy z latarkami, gdyż leśna aura wysokich drzew przyspieszyła nadejście zmierzchu. Na przełęczy mogliśmy podziwiać zjawisko Pełni Bobrzego Księżyca. Jego blask rozświetlał położone tuż poniżej łąki.
Naszym celem była Łysa Góra (655 m n.p.m.). Tu ciekawostka z Wikipedii: od XVI do XVIII wieku na stokach Łysej Góry były sztolnie, w których wydobywano ubogie rudy żelaza. Wydobycie porzucono z powodu nieopłacalności – wysokie koszty wydobycia i niska jakość rudy. Zmierzając na szczyt zbieraliśmy drewno, aby płomień ogniska pozwolił nam na ogrzanie się i co najważniejsze, upieczenie kiełbasek.
Każdy z uczestników wniósł swoją energię w udane spotkanie, jednak chcę szczególnie zaakcentować udział Sylwii, która zabrała ze sobą na tę okazję, a następnie rozdała każdemu z nas, zabawne gadżety – laski świecące w ciemności. Mieliśmy z nimi sporo zabawy. Niektórzy zrobili z nich bransoletkę na rękę, inni świecący kolczyk.
Przypomnę, iż całe spotkanie odbywało się w ciemnościach, rozświetlonych płomieniami ogniska, rozbłyskami świetlnych lasek oraz blaskiem czołówek. Klimat był więc przedni, zupełnie znakomicie podkreślał niebanalność wydarzenia oraz wpisywał się akcentami w niedawne święto Halloween. Z powrotem na parking, wracaliśmy leśnymi ścieżkami. Nie raz dało się usłyszeć spanikowane krzyki „Zgubiliśmy się!” Nic takiego jednak nie nastąpiło i wszyscy wrócili do swych domów – pozwolę sobie stwierdzić ten fakt w ich imieniu – przewietrzeni i zadowoleni. Z niecierpliwością czekam na kolejne wyjścia z serii Góry po Pracy.

Agnieszka Szczygielska

w górach po zmroku

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2025. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.