Velký Javorník (Jaworniki, Słowacja) – wycieczka górska w ramach kursu dla kandydatów na przewodników górskich beskidzkich – 13-14 września 2014 r.

Nadszedł czas na kolejną wycieczkę szkoleniową. Plan wycieczki w pierwszy dzień był następujący: Bielsko-Biała – Cieszyn – Frydek-Mistek – Stare Hamry – Trestik – przeł. Bumbalka na granicy Czech i Słowacji – Kasarne – chata Backarka – przejście na Velky Javornik (1071 m n.p.m) – chata Backarka. W 2 dzień plan wycieczki przedstawiał się następująco: Kasarne – Makov (Słowacja) – Kolarovice – Bytca – Żylina – Krasnany – Terchova – przejście górskie „Stefanova – Ostrnne” – Dolny Kubin – Namestovo – Korbielów – Bielsko-Biała.
Zbiórka o 8:00 w Bielsku-Białej, skąd kierujemy się w stronę naszych południowych sąsiadów do Czech, a dokładniej rzecz mówiąc do Frydka-Mistka. Tam robimy postój na dłuższa chwilę, aby zobaczyć zamek w stylu renesansowym, kościół św. Jana Chrzciciela z XV w., barokowy kościół NMP frydeckiej z XVIII w. Spacerujemy uliczkami Frydka i wracamy do busa, aby wyruszyć dalej. Kolejny postój w Starych Hamrach nad jeziorem Szańce, gdzie znajduje się zbiornik wody pitnej. W tej miejscowości zobaczyliśmy również pomnik Marycki Magdonovej, bohaterki poematów Petra Bezruczy. Na trasie naszej wycieczki, w miejscowości Bila zwiedziliśmy drewniany kościół z XIX w. wybudowany w stylu skandynawskim oraz podziwialiśmy w rezerwacie Ostravice, tzw. baniorki. Około godziny 15.00 byliśmy już w chacie Bacarka, pozostawiliśmy nasze rzeczy i wyruszyliśmy na górski szlak, aby zdobyć Velky Javornik (1071 m n.p.m). Po około 2 godzinach byliśmy już na szczycie, przeanalizowaliśmy całą panoramę ze szczytu, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie z banerem, wpisaliśmy się do książki pamiątkowej i wyruszyliśmy w kierunku bazy noclegowej, gdyż pogoda zaczynała się psuć. Na nasze szczęście zdążyliśmy zejść do chaty Bacarka i jak na zawołanie z nieba lunęła ściana deszczu z piorunami. Szybko położyliśmy się do spania, aby zebrać siły i z nowa energią móc realizować drugi dzień wycieczki.
Wyruszyliśmy o 8.30, niestety panorama nie była zbyt dobrze widoczna, więc pozostało nam tylko wyobrazić sobie że za mgła są takie pasma górskie i szczyty jak mówił przewodnik. Pierwszą z miejscowości gdzie się zatrzymaliśmy była Bytca. Tu zobaczyliśmy renesansowy pałac, dziedziniec i historię jego rodu, kościół Wszystkich Świętych z końca XVI w., bożnicę (synagogę) z końca XIX w. Plan był bardzo napięty, więc po około 30 minutach byliśmy już w kolejnej miejscowości, Żilinie – bramie do regionu Małej Fatry. Tutaj było nam dane przejść się uliczkami Żiliny, zobaczyć Plac Mariacki – rynek oraz kościół Św. Pawła Apostoła i Św. Barbary. Czas nas gonił, a przed nami wiele jeszcze do zobaczenia. Terchova była następną miejscowością, gdzie zrobiliśmy krótki postój, aby zobaczyć w kościele Św. Metodego i Cyryla ruchomą szopkę. Pogoda nas nie rozpieszczałam, ale mimo wszystko stwierdziliśmy, że zobaczymy jeszcze pomnik Janosika i wyruszamy na szlak górski: Stefanova – Bialy Potok. Na łąkach pod Małą Fatrą mogliśmy przyjrzeć się ostatnim jesiennym kwiatkom – ziemowitom. Szlak był błotnisty, drabinki i mostki śliskie, na głowy kapało z nieba, ale daliśmy radę i po około 2 godzinach byliśmy już na parkingu pod hotelem Diery, gdzie czekał na nas bus. Wsiedliśmy i wyruszyliśmy w stronę polskiej granicy, chłonąc po drodze cenną wiedzę i z okien busa ćwicząc znajomość panoramy, która powoli wyłaniała się z chmur.
Wycieczkę zakończyliśmy około 17.30. Za tydzień spotykamy się na następnej wycieczce kursowej, ale to już inna historia 🙂

K.T.
.

na szczycie Wielkiego Jawornika

na szczycie Wielkiego Jawornika

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Velký Javorník (Jaworniki, Słowacja) – wycieczka górska w ramach kursu dla kandydatów na przewodników górskich beskidzkich – 13-14 września 2014 r. została wyłączona

Przepaść Macochy i Jaskinia Punkvy (Morawski Kras, Czechy) – wycieczka krajoznawcza – 13 września 2014 r.

Rzeka niszczy i buduje, potrafi też zmienić plany człowieka… tak, jak to zrobiła dzisiaj! Akurat dzisiaj, trzynastego września!
Woda, występująca w różnych postaciach, wszechwładna woda, kształtuje oblicze ziemi. Woda rzeźbi ziemię w chwili, gdy spadają na nią krople deszczu. Woda rzeźbi i rozpuszcza skały wapienne tworząc przeróżne formy krasowe. Wśród nich najbardziej znane to: stalaktyty (zwisające ze stropów), stalagmity (dźwigające się ku górze) i stalagnaty (oba połączone ze sobą).
Wspaniałą lekcję geografii przeżyliśmy w sobotę podczas wycieczki do Morawskiego Krasu, do Jaskini Punkvy na Morawach. Najpierw część teoretyczną „przerobiliśmy” z naszym przewodnikiem Janem Weiglem w autobusie. Byliśmy więc dobrze przygotowani do zwiedzania, bowiem poznaliśmy, co to jest kras, jaka jest działalność wody rzecznej i opadowej, jak powstawały jaskinie, zapadliska, leje krasowe i wywierzyska, jak tworzyły się stalaktyty, stalagmity itd. Opowiedział nam również wiele o samej jaskini, do której zmierzaliśmy jadąc trzy i pół godziny z Bielska-Białej przez Cieszyn i Zaolzie w kierunku Brna i Blanska.
Po godzinie 11.tej znaleźliśmy się w Skalnym Młynie. To tutaj w budynku Informacji Turystycznej Jan Weigel załatwił dla wszystkich bilety wstępu na obie kolejki i do jaskini. Od tego miejsca zaczęła się dla nas „praktyczna” nauka geografii. Do Jaskini Punkvy można było dojść piechotą (ok. 2 km) idąc drogą wzdłuż burzliwej i dzisiaj brudnej rzeki Punkvy. Można też było dojechać ciuchcią, czyli zielono-żółtym, ekologicznym „vlaczkiem”. Ponieważ wśród nas na wycieczce były dzieci (Krzysiu, Adaś, Mieszko i maleńka, trzyletnia Zosia), to i my dorośli, skorzystaliśmy z okazji, i też pojechaliśmy tą ciuchcią razem z nimi. Skorzystaliśmy z niej różnie, jedni jechali tylko w jedną stronę, inni w obie.
Następną atrakcją był krótki przejazd kolejką gondolową (taką na 10 osób) na górę, gdzie z pobliskiego mostku widokowego można było popatrzeć w głąb zapadliska Macochy – 138,5 m. Gdy tak napatrzeliśmy się do woli, wtedy po krótkim odpoczynku, żółtym szlakiem, także po schodach, doszliśmy do drugiego mostku widokowego, i z niego, jakby w połowie przepaści Macochy też podziwialiśmy jej ogrom w całej okazałości. Było to ciekawe miejsce, bo z niego widać było i tych, którzy z góry, i tych, którzy z dołu patrzyli – tak myślę – w naszą stronę. I odwrotnie! Dalej zeszliśmy przepięknym, krasowym kanionem, Pustym Żlebem do miejsca, gdzie rozpoczyna się zwiedzanie jaskini.
W Morawskim Krasie powstało wiele jaskiń, ale tylko pięć z nich jest udostępnionych dla zwiedzających. Wśród nich nasza Jaskinia Punkvy, najważniejsza i najczęściej odwiedzana, zaliczana do nielicznych w Europie, gdzie w czasie zwiedzania można zobaczyć błękit nieba. Dzieli się ona na tzw. część „suchą” (ok. 1350 m długości) i część „mokrą”, którą przepływa się w łodziach. Pomiędzy nimi jest otwór w ziemi, a dokładniej duże zapadlisko o rozmiarach 174 x 76 metrów, powstałe z zawalenia się wielkiej komory. To miejsce nazywa się Przepaścią Macochy i jak każde niezwykłe miejsce na ziemi ma swoją legendę (niestety tragiczną). Właśnie na to zapadlisko patrzyliśmy w trzech miejscach: będąc na samej górze na mostku widokowym obok Schroniska, na średnim mostku i na jego dnie, podczas zwiedzania jaskini.
Tymczasem w jaskini ogromne sale przystrojone kolorowymi klejnotami wyglądały jak prawdziwe komnaty. Wszystkie te sale, kominy i tunele wypracowała natura, a ściślej woda rzeki Punkvy na przestrzeni milionów lat. Właśnie te klejnoty, czyli ogromne ilości rozmaitych wapiennych nacieków, podziwialiśmy spacerując po jaskini w temperaturze + 8 stopni C. Wśród nich były: gruby strażnik, największy w jaskini, który zaraz na początku jakby chciał nas pięknie powitać, niezliczona ilość „sopli” większych i mniejszych, różne zwierzątka: zając, krokodyl, sowy. Dalej pojawiła się postać anioła, a przy nim przepiękne draperie, wyglądające jak prawdziwe zasłony. Nie sposób o tym wszystkim szczegółowo opowiedzieć.
Co chwilę krople wody spadały nam na głowę, a to oznaczało, że jaskinia żyje, że ciągle tworzy tu tak liczne i bogate, przeróżne formy krasowe, i że będzie to robiła aż do końca … Pod koniec zwiedzania, w ostatniej sali zafascynowała nas pojedyncza, samotna kolumna, czyli wąski i długi stalaktyt i stalagmit, którym do połączenia się brakowało ok. 10 cm. Pomyślałam sobie, że „może za sto lat połączą się ze sobą i powstanie wtedy stalagnat”. Nic z tego, moje zamyślenie się nad ich losem przerwał głos przewodniczki: „…one nigdy ze sobą nie połączą się, bo są martwe”. Następnie szybko nam wyjaśniła, że brakuje im wody, która jest potrzebna do tworzenia się stalaktytu i stalagmitu. Romeo i Julia – tak ich romantycznie nazwano – spotkaliby się nie za 100, ale za…750 lat, gdyby oczywiście woda dokładnie w tym miejscu cały czas na nich kapała.
Zobaczyliśmy, jak rzeka Punkva, dzisiaj burzliwa, głośna wypływała sobie spod skał na dnie przepaści Macochy, robiąc wokół siebie sporo hałasu. Jeziorko w tym miejscu, dopływowe, głębokie na 13 m, zamienia się czasem w jedno, wielkie jezioro. Dzieje się to podczas wyjątkowo wysokiego stanu wód, gdy jej poziom podnosi się nawet o kilka metrów. Jeziorko odpływowe jest głębsze (49 m), a jego poziom też jest zmienny.
To ona, rzeka Punkva, namieszała nam dzisiaj w naszych planach. Wystarczyło, że stan wody w jaskini podniósł się o dwa metry (przez ostatnie trzy dni lało), by zwiedzanie jej „mokrej” części było niemożliwe. No bo rzeka niszczy, buduje i potrafi też zmienić plany człowieka. Pocieszaliśmy się, że tak przecież nieraz naprawdę bywa, niezależnie od nas. W grocie jaskini były zaznaczone miejsca, do których sięgała woda w 1917 roku, 1938 roku, w 2006. W Przepaści Macochy zaznaczony był poziom wody też w 2006 r.
To bardzo działało na naszą wyobraźnię i również tłumaczyło nam dzisiejszy brak szczęścia do zwiedzenia tej jaskini w całości. Nie przepłynęliśmy łódkami ok. 440 metrowego podziemnego odcinka rzeki Punkvy, bo niestety czasowo został on dla turystów zamknięty. Nie zobaczyliśmy też „Sali Masaryka”, która należy do najpiękniejszych pomieszczeń Morawskiego Krasu.
Było nas dużo, ponad 50 osób, dlatego zostaliśmy podzieleni na trzy grupy, bo załatwienie biletów do tej jaskini nie było łatwe. Chętnych jest zawsze dużo i to z całego świata. Z naszą drugą grupą jaskinię zwiedzało kilka rodzin Wietnamczyków z wyjątkowo dużą liczbą małych, ślicznych dzieci. Było wesoło!
Dzisiaj słońca było naprawdę niewiele, dlatego wcale nam nie było żal zanurzyć się w tę podziemną, bogatą krainę, która potrafiła tak mocno nas wszystkich zachwycić, że nie chciało się z niej tak szybko wychodzić… choć rzeka potrafiła też zmienić nasze plany.

CS
.

uczestnicy wycieczki przed autokarem

stopka_bb_20140913

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Przepaść Macochy i Jaskinia Punkvy (Morawski Kras, Czechy) – wycieczka krajoznawcza – 13 września 2014 r. została wyłączona

Monte Paterno (Dolomity, Włochy), Grossvenediger (Taury Wysokie, Austria) – wyprawa trekkingowa – 5-12 września 2014 r.

Trzech członków i sympatyków Oddziału PTT w Bielsku-Białej oraz Klubu Turystyki Wysokogórskiej PTTK w Bielsku-Białej zorganizowało początkiem września br. wyjazd we włoskie Dolomity i austriackie Wysokie Taury. Poniżej prezentujemy relacje z tego wyjazdu przygotowaną przez naszego kolegę:

Pomysł wyjazdu w Dolomity i Taury Wysokie powstał już w okolicach lipca, potem należało tylko skonkretyzować plany poszczególnych dni, oraz ustalić datę startu. Po spotkaniu roboczym spędzonym nad mapami interesujących nas pasm górskich (objęte ochroną w ramach Parków Narodowych: Dolomity di Sesto i Venedigergruppe), na początku września wyjechaliśmy w składzie Krzysztof, Bogdan i Robert w stronę przejścia granicznego w Cieszynie. Po całodniowej jeździe zatrzymaliśmy się blisko granicy austriacko-włoskiej, by następnego dnia z miejscowości Moss ruszyć na szlak. Naszym pierwszym celem było dojście do miejsca, które jest symbolem Dolomitów, najbardziej znanym motywem tego pasma, czyli do Tre Cime di Lavaredo (Trzy Kominy), monumentalnych skał, po których poprowadzonych jest wiele ekstremalnych dróg wspinaczkowych. Szlak wiedzie piękną Doliną Sassovechio otoczoną poszarpanymi, strzelistymi szczytami, wieżami i turniami u podnóża masywu Cima Una, a następnie doprowadza do pełnego turystów Schroniska Locatelli. Z tarasu rozpościera się niesamowity widok na wspomniane Trzy Kominy, oraz na nasz jutrzejszy cel, czyli szczyt Monte Paterno (2.744 m n.p.m.), lub jak nazywają górę Niemcy i Austriacy: Paternkofel. Po krótkiej regeneracji i obowiązkowej sesji foto, sympatycznym trawersem dochodzimy do Schroniska Lavaredo. Następnego dnia przy pięknej pogodzie wchodzimy ładnie poprowadzoną via ferratą, przez przełęcz Gamsscharte na szczyt Monte Paterno. Dodatkową atrakcją przy zdobywaniu góry są korytarze wydrążone w jej wnętrzu – to pamiątka z walk okresu 1 wojny światowej. Z wierzchołka roztacza się niezwykle rozległy widok na fantazyjne górskie kształty, czas mamy dobry, tak więc nie spiesząc się każdy z nas upaja się panoramą. Po zejściu ze szczytu kierujemy się w stronę schroniska Zsigmondi Comici, gdzie zostajemy na noc. Kolejny dzień to przejście poprowadzonej półką skalną ferraty „Strada digli Alpini”, a następnie dojście widokowym szlakiem do parkingu w Moss. Szybko mijają dni spędzone w Dolomitach, czas przemieścić się do Austrii w Taury Wysokie. Prognozy pogody są na przemian optymistyczne i niestety takie, które nie dają wielu szans na wyjście na Grossvenediger’a (3.666 m n.p.m.). Na noc zatrzymujemy się na campingu w Hintebichl, a następnego dnia wędrujemy przez Dolinę Dorfental przy stabilnej pogodzie, lecz w deszczu dochodzimy do schroniska Defreggerhaus. Wieczór upływa na rozmowach o bezpieczeństwie w górach wysokich i dywagacjach na temat możliwości pogodowych. Rano podchodzimy do grani Mulwitzaderl na wysokość 3.124 m n.p.m., skąd rozpościera się w normalnych warunkach widok na lodowiec, tego ranka niestety wszystko spowite było przewalającymi się chmurami i mgłą. Trudna decyzja – schodzimy, Grossvenediger musi poczekać. Powrót do Hintebichl, następnego dnia droga do Polski z przystankiem w kurorcie Zell am See, gdzie leniwie włóczymy się po uliczkach i bulwarach nad jeziorem. A potem godziny jazdy w bardzo trudnych warunkach, nad Alpami przetaczają się burze i niemal cały czas jedziemy w ulewach deszczu. W nocy docieramy w Beskidy, wspominamy piękne przejścia w Dolomitach, trekking w Taurach Wysokich i żegnając się umawiamy na przyszły rok, na pewno w swych planach uwzględnimy powrót pod Grossvenedigera.

Robert Słonka
.

Robert i Krzysiek na szczycie Monte Paterno

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Monte Paterno (Dolomity, Włochy), Grossvenediger (Taury Wysokie, Austria) – wyprawa trekkingowa – 5-12 września 2014 r. została wyłączona

Witamy w naszym gronie!

Informujemy, że w dniu 10 września 2014 r. do działającego przy naszym oddziale Koła PTT w Kozach wstąpili Grzegorz, Igor i Maja Ryszawy.

Serdecznie witamy w naszym gronie!

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania Witamy w naszym gronie! została wyłączona

„Keep calm & zwiedzaj Norwegię” – prelekcja Tadeusza Mojżyszka – 9 września 2014 r.

Spotkanie z Tadeuszem Mojżyszkiem było drugim we wznowionym po wakacjach cyklu prelekcji w naszym lokalu. Tym razem za sprawą naszego prelegenta przenieśliśmy się do Norwegii na trzytygodniową wyprawę po górach, fiordach i innych atrakcjach południowej Norwegii. Zobaczyliśmy dzisiaj i najwyższe góry tego kraju, i nieco niższe pasma, słynną Drogę Trolli i Drogę Atlantycką, a także wiele innych atrakcji… Niech żałują Ci, których odstraszyła pogoda i nie przybyli na niezwykle ciekawe slajdowisko o Skandynawii.

SB
.

Tadeusz Mojżyszek w trakcie prelekcji

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Możliwość komentowania „Keep calm & zwiedzaj Norwegię” – prelekcja Tadeusza Mojżyszka – 9 września 2014 r. została wyłączona

Velký Javorník (Beskidy Morawsko-Śląskie, Czechy) – wycieczka górska dla dzieci – 7 września 2014 r.

Choć planowaliśmy na dzisiaj dwa szczyty należące do Korony Beskidów Czeskich, z różnych przyczyn skończyło się na jednym – Wielkim Jaworniku. Osiemnaście osób, w tym szóstka dzieci wędrowało dzisiaj po czeskich Beskidach Śląsko-Morawskich, a nastrój wycieczki niech odda krótka relacja najmłodszych uczestniczek:

Wycieczka była bardzo fajna, a góra była bardzo wysoka. Szliśmy z Julką, Akselem, Oliwką i Pawłem. Było dużo grzybków, choinek i szyszek. Na szczycie była wysoka wieża, na którą same wchodziłyśmy. Ładne były widoki z tej wieży. W schronisku jadłyśmy fryteczki i piłyśmy Kofolę. Jak zeszłyśmy na parking, zjadłyśmy piękne i pyszne lody.

Anielka (7 lat) i Zosia (5 lat)
.

uczestnicy wycieczki przed schroniskiem na Wielkim Jaworniku

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Velký Javorník (Beskidy Morawsko-Śląskie, Czechy) – wycieczka górska dla dzieci – 7 września 2014 r. została wyłączona

Witamy w naszym gronie!

Informujemy, że w dniu 6 września 2014 r. do Oddziału PTT w Bielsku-Białej wstąpił Paweł Talik.

Serdecznie witamy w naszym gronie!

Paweł z siostrą i mamą chwilkę po otrzymaniu legitymacji członkowskiej PTT

Paweł z siostrą i mamą chwilkę po otrzymaniu legitymacji członkowskiej PTT

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania Witamy w naszym gronie! została wyłączona

Ostrý (Beskidy Morawsko-Śląskie, Czechy) – wycieczka górska z TJ Slavoj Český Těšín – 6 września 2014 r.

Dziś już z powrotem! A wróciliśmy z Ostrego. Wcześnie rano wyjechaliśmy z Bielska-Białej do Czeskiego Cieszyna. Na dworcu kolejowym spotkaliśmy kolegów z TJ Slavoj, a już wspólnie jechaliśmy pociągiem w kierunku Jabłonkowa – wysiedliśmy w Bystrzycy. Później pojechaliśmy dalej busem do Košařisk, skąd szliśmy niebieskim i żółtym szlakiem na górę. Napiliśmy się piwa oraz w schronisku pod Ostrym, a później szliśmy dalej niebieskim na Koziniec, gdzie znowu wypiliśmy piwo 😉 Skończyliśmy tę trasę w gminie Oldřichovice, gdzie znowu była możliwość napić się piwa. Busem pojechaliśmy do Třinca na dworzec i z powrotem do Cieszyna. W ten sposób wspólne spędziliśmy czas w Beskidzie Śląsko-Morawskim.

Dnes už jsme spatky! A vrátili jsme se z Ostrého Vrhu. Brzo ráno jsme odjeli z BB do Českého Těšína. Na vlakovém nádraží jsme setkali kamaradů z TJ Slavoj, a už spolu jsme cestovali vlakem, směrem na Jablunkov – vystoupili jsme v Bystřice. Pak jsme pokračovali dál busem do Košařisk, odkud jsme šli po modré a po žluté cestě na horu.
Dali jsme si pivo v chatě pod Ostrým a pak jsme šli dál po modré ku Kozincu, kde jsme si zase dali pivo 😉 Skončili jsme tu cestu v obci Oldřichovice, kde zase byla možnost vypit pivo. Busem jsme jeli do Třinca na nádraží a spátky do Těšína. Tak to jsme společně stravili čas v Moravsko-Slezkých Beskydech.

JMo
.

nasza grupka na szczycie Ostrego

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Ostrý (Beskidy Morawsko-Śląskie, Czechy) – wycieczka górska z TJ Slavoj Český Těšín – 6 września 2014 r. została wyłączona

Witamy w naszym gronie!

Informujemy, że w dniu 4 września 2014 r. do działającego przy naszym oddziale Koła PTT w Kozach wstąpił Szymon Zelek.

Serdecznie witamy w naszym gronie!

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania Witamy w naszym gronie! została wyłączona

„Nanga Parbat 2013 – niedokończona wyprawa” – prelekcja Aleksandry Dzik – 4 września 2014 r.

W dniu 4 września 2014 r. mieliśmy okazję spotkać się w Książnicy Beskidzkiej z Olą Dzik, która przybliżyła nam kulisy wyprawy na NANGA PARBAT w 2013 r. Szczególną rolę w wystąpieniu zajęła pogłębiona refleksja związana z tragedią która miała miejsce w trakcie wyprawy. Podczas zamachu w obozie na stokach Nanga Parbat śmierć poniosło 11 osób pochodzących z różnych państw. Jak opisała to prowadząca prelekcję Ola: „Świat ludzi gór już nigdy nie będzie taki sam, ponieważ po raz pierwszy w górach wysokich człowiekowi zagroziły bezpośrednio nie warunki atmosferyczne, nie trudności techniczne związane ze wspinaczką, a inni ludzie”.

AR
.

rozpoczęcie prelekcji

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania „Nanga Parbat 2013 – niedokończona wyprawa” – prelekcja Aleksandry Dzik – 4 września 2014 r. została wyłączona