Sarnia Skała (Tatry Zachodnie) – wycieczka górska – 11 lutego 2018 r.

Jeden z kilku wierzchołków reglowych Tatr Zachodnich. 1377 metrów nad poziom morza. Niby niewiele, ale kiedy Tatry zasypane śniegiem i jest 3 stopień zagrożenia lawinowego, to jest trochę emocji. Żeby to przeżyć, pełny autokar chętnych wyjechał z Bielska wczesnym rankiem. Po drodze był niespodziewany półgodzinny postój, nieprzejezdna droga z powodu wypadku samochodowego. Już bez przeszkód, dojechaliśmy pod zakopiańską Krokiew, bliżej celu nie dopuszczają ograniczenia drogowe. A pierwszym celem był wylot doliny Strążyskiej.
Już na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego uroczyście legitymację członkowską Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego otrzymała nowo przyjęta koleżanka Grażyna Żyrek. Idziemy piękną doliną, sięgająca potężnej, północnej ściany Giewontu. Duży ruch wzdłuż Strążyskiego Potoku, kończący się najczęściej na Hali Strążyskiej. Bardziej ruchliwi szli jeszcze pod Siklawicę, ale, ku rozczarowaniu wielu, wody spadające po pionowych ścianach spod Giewontu, zamarzły. Powstał nieruchomy, surowy lodowy świat, jakże inny od letnich, pełnych życia, kolorów. Na tej ścieżce już przydawały się wszelkiego rodzaju zabezpieczenia, umożliwiające swobodne przejścia po miejscach zalodzonych.
Zostawiamy hałaśliwą halę, trzysta metrów przewyższenia na Czerwoną Przełęcz przechodzimy stromą ścieżką (spadek 23 stopnie), spokojnie i bezpiecznie pokonując wiele stromych lodów dzięki różnego rodzaju nakładkom na buty. Inni, zwłaszcza schodzący, bez takiego sprzętu, stwarzali duże zagrożenie dla podchodzących. Zamglone i mroczne otoczenie zaczęło się przejaśniać, więc pokonując jeszcze te 77 metrów przewyższenia, można już było dojrzeć kształt Giewontu, a Sarnia Skała pozwalała dostrzec szczegóły tej prawie 600-metrowej północnej ściany. Co chwilę na wschodzie ukazywały się Wysokie Tatry z Koszystą, Wołoszynami, Granatami i Żółtą Turnią.
Obowiązkowe zdjęcie z banerami i po zejściu kontynuujemy przejście ścieżką nad reglami. Część grupy trochę skraca drogę, schodząc w dolinę Białego. Reszta, to pod górę, to w dół, obok skalistych Zameczków, przez Kalatówki dochodzi do Kuźnic i ronda w Zakopanem.
Aurze można podziękować za dobre warunki pogodowe, zwłaszcza że wcześniej nie była najlepsza. Spotykamy się wszyscy na parkingu pod Krokwią, skąd wyruszyliśmy. Prawie pustymi drogami, przez Słowację, docieramy do Bielska.
Na koniec wyrażam uznanie uczestnikom naszej wycieczki za posiadanie i prawidłowe używanie sprzętu do uprawiania górskiej turystyki zimowej. Dzięki temu nasze przejście było bezpieczne i sprawne. Dziękuję.

Jan Nogaś
przewodnik tatrzański

.

nasza grupa na Sarniej Skale

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2018. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.