Orłowa, Równica (Beskid Śląski) – wycieczka górska – 16 grudnia 2012 r.

Dzisiejsza wycieczka rozpoczęła się od ekstremalnej jazdy samochodami po oblodzonej drodze w kierunku Ustronia Polany, skąd mieliśmy już w pełnym składzie pieszo wyruszyć w stronę celu naszej dzisiejszej wycieczki, jakim była Równica. Po dojechaniu do stacji PKP Ustroń Polana, nieopodal stoku Czantorii około godziny dziewiątek rozpoczęliśmy w wyśmienitych humorach szybki marsz zielonym szlakiem w stronę Orłowej w liczbie dziewięciu zapaleńców gotowych na kolejne wyzwania dzisiejszego dnia.
Pomimo niezbyt przychylnych warunków, walcząc ze śniegiem, lodem i wiatrem po 1,5-godzinnym marszu dotarliśmy na półmetek trasy, którym była Orłowa o wysokości 813 m n.p.m. Praaaawie na szczycie spotkała nas bardzo miła niespodzianka, ponieważ zostaliśmy gorąco przywitani przez tamtejszą „zwierzynę łowną”, z którą podzieliśmy się resztkami jedzenia, a ona odwdzięczyła nam się niesamowitą sesją zdjęciową z uczestnikami dzisiejszej wyprawy. Od tego momentu bielskie PTT w swoich szeregach wzbogaciło się o nowego członka w postaci rasowej zwierzyny.
Po pożegnaniu z tamtejszym mieszkańcem udaliśmy się już w stronę Równicy. Po drodze nie mogło się obyć bez prawdziwej bitwy na śnieżki. Po ciężkiej walce i opatrzeniu ran poszkodowanych mogliśmy przystąpić do dalszej drogę. Niespełna godzina drogi z Orłowej na Równicę niebieskim szlakiem upłynęła nam w bardzo szybkim tempie i uwieńczona została wizytą w schronisku na Równicy, w którym każdy mógł się posilić i napoić przed zejściem w dół. Czas spędzony w schronisku upłynął nam na degustacji specjalności tamtejszego szefa kuchni jakim był żurek oraz ocenie umiejętności kulinarnych koleżanki Ani kosztując jej wypieków. Dla osób, które nieco zmarzły podczas dzisiejszego marszu nie obyło się bez skosztowania tamtejszych nieco rozgrzewających napoi, wśród których próżno było szukać gorącej herbaty. Nasz pobyt w schronisku umilał dźwięk kolęd, który przypomniał o przyszłotygodniowych już świętach.
Po spędzeniu bardzo miłych chwil w schronisku niestety trzeba było schodzić. Szybka fotka z banerkiem przed schroniskiem i ruszyliśmy w dół. Każdym kolejny krok przybliżał nas już niestety do końca dzisiejszej wycieczki. Około godziny 14-tej byliśmy już wszyscy przy samochodach, skąd każdy wyruszył w swoją stronę.
Część grupy udała się jeszcze w ramach zabicia ostatecznego głoda do „Jamajki” na smaczną pizzę, gdzie oglądając skoki narciarskie posiliła się i podążyła już na własne śmieci.
Wycieczka należała do udanych i mimo niezbyt licznej ekipy szaleńców przemierzających dzisiejsze szlaki jeszcze przez długi czas będzie wspominana przez jej uczestników. Wszystkich, którzy dzisiaj nam nie towarzyszyli mówimy: „ŻAŁUJCIE” i myślimy, że tym razem nie „WYMIĘKNIECIE” i zobaczymy się już na Magurce.

Aśka O.
.

nasza grupka przed schroniskiem PTTK na Równicy

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2012. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.