Kraje Beneluksu – wycieczka górska – 4-6 lipca 2025 r.

Od 2024 roku, we współpracy z Fundacją Grupa Kęty Dzieciom Podbeskidzia, realizujemy projekt dla dorosłych podopiecznych Fundacji, którego celem jest wejście na wszystkie nielodowcowe szczyty zaliczane do Korony Europy. Oddział PTT w Bielsku-Białej wspiera ten projekt organizacyjnie. Zachęcamy do zapoznania się z relacją z drugiej wycieczki w ramach projektu „Korona Europy”, w której wzięło udział czworo młodych turystów z Pszczyny i Oświęcimia:

W dniach 4-6 lipca 2025 r. czworo podopiecznych Fundacji Grupa Kęty Dzieciom Podbeskidzia z Pszczyny i Oświęcimia wzięło udział w wycieczce do Beneluksu, której celem było zdobycie najwyższych szczytów Holandii, Belgii i Luksemburga.
Naszym pierwszym celem był B&B Hotel Wetzlar, gdzie zaplanowane były dwa noclegi. Tego dnia wieczorem wybraliśmy się jeszcze na spacer po miasteczku.
W sobotę, 5 lipca, po wczesnym śniadaniu wyruszyliśmy w stronę Holandii i około 10:30 dotarliśmy do Vaals, skąd rozpoczęliśmy wycieczkę, której celem był najwyższy punkt Holandii – Vaalserberg (332,5 m n.p.m.). Trasa piesza była przyjemna i łatwa, a piękna pogoda towarzyszyła nam przez cały czas. Będąc na szczycie odwiedziliśmy jeszcze trójstyk granic Holandii, Belgii i Niemiec, po czym rozpoczęliśmy zejście urokliwymi uliczkami Vaals do naszego busa.
Naszym następnym celem była Belgia, a dokładniej Signal de Botrange (694 m.p.n.) – położony w Ardenach najwyższy szczyt tego kraju. Tam również odbyliśmy krótki spacer po okolicy, a około 13:30, przy sześciometrowych „schodach do nieba”, dzięki którym w Belgii można wejść na wysokość 700 m n.p.m., spotkaliśmy się z Arnaudem, pracownikiem Aluprof Belgium, który przyjechał spotkać się z nami. Dostaliśmy od niego belgijskie ciasteczka i czekolady. Dziękujemy.
Ostatnim punktem na naszej trasie był Luksemburg. Około 15:00 dotarliśmy w pobliże
Następnie ruszyliśmy do Luksemburga, gdzie o 15:00 dotarliśmy w pobliże Buurgplatz, skąd rozpoczęliśmy pieszą wędrówkę na wzgórze Kneiff (560 m n.p.m.) – najwyższe wzniesienie Luksemburga, także położone w Ardenach. Trasa była krótka i bez trudności.
Po intensywnym, ale bardzo udanym dniu, około 19:00 wróciliśmy na nocleg do B&B Hotel Wetzlar. Wieczorem, a właściwie tuż przed północa, chłopaki z Pszczyny zorganizowali na hotelowym parkingu prawdziwą kulinarną akcję – przy pomocy małego palnika gazowego gotowali wodę i przygotowali dla uczestników wyjazdu zupki błyskawiczne. Kolacja smakowała każdemu… a przynajmniej każdemu, kto jadł!
W niedzielę, tuż po śniadaniu wyruszyliśmy w drogę powrotną do Polski. Trasa przebiegła bez problemów i późnym popołudniem wróciliśmy najpierw do Pszczyny, nieco później do Bielska-Białej.
Cała wyprawa przebiegła w świetnej atmosferze, przy wyjątkowo sprzyjającej pogodzie. Wszystkie szczyty były łatwe do zdobycia, a nasz kierowca spisał się na medal – jechał sprawnie, bezpiecznie i punktualnie.

Kacper Cejcer, Pszczyna

na belgijskim Signal de Botrange spotkaliśmy się z przedstawicielem Aluprof Belgium

Zaszufladkowano do kategorii Fundacja "Grupa Kęty Dzieciom Podbeskidzia", kronika - 2025 | Możliwość komentowania Kraje Beneluksu – wycieczka górska – 4-6 lipca 2025 r. została wyłączona

Rysy (Tatry Wysokie, Słowacja) – wycieczka górska – 6 lipca 2025 r.

czekamy na relację 🙂

BH

uczestnicy wycieczki na przełęczy Waga

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2025 | Możliwość komentowania Rysy (Tatry Wysokie, Słowacja) – wycieczka górska – 6 lipca 2025 r. została wyłączona

Hala Boracza (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska pt. „Ewangelizacja w Beskidach” – 5 lipca 2025 r.

W sobotę, 5 lipca 2025 r. wybraliśmy się na wycieczkę górską w Beskid Żywiecki. Naszym celem była Hala Boracza (854 m n.p.m.). Ponieważ jechaliśmy samochodem, zaplanowaliśmy trasę z Milówki na Halę Boraczą i z powrotem.
Na poranną kawę i jagodziankę zatrzymaliśmy się u p.Beatki w cukierni-kawiarni „Szarotka” w Milówce. Po dojściu do schroniska na Hali Boraczej, gdzie zjedliśmy słynną jagodziankę (10 zł), w samo południe wzięliśmy udział we mszy świętej i rozpoczęciu 13. edycji „Ewangelizacji w Beskidach”. Trójka turystów poszła jeszcze na Halę Rysiankę.
Po zejściu do Milówki, w drodze powrotnej pojechaliśmy jeszcze na Święto Ziemniaka do Żabnicy. Koło Gospodyń Wiejskich poczęstowało mnie pysznym gulaszem, były też kluski ziemniaczane ze szpyrkami.
Nasza trasa wyniosła 10,67 km z sumą podejść wynoszącą 824 metry, a podczas wycieczki odbytej w miłym gronie, towarzyszyła nam słoneczna pogoda.
Za tydzień w sobotę kolejna odsłona „Ewangelizacji w Beskidach” – tym razem na Kotarzu (985 m n.p.m.) w Beskidzie Śląskim. Zapraszam w imieniu organizatorów w samo południe.

Tadeusz Budny

nasza grupka na Hali Boraczej

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2025 | Możliwość komentowania Hala Boracza (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska pt. „Ewangelizacja w Beskidach” – 5 lipca 2025 r. została wyłączona

Mały Szlak Beskidzki – wycieczka górska – 29 czerwca – 3 lipca 2025 r.

Trzech naszych kolegów postanowiło spędzić początek wakacji na Małym Szlaku Beskidzkim. Serdecznie zachęcamy do zapoznania się z relacją z tej wycieczki:

Dzień 1. Decyzję o wybraniu się na MSB podjęliśmy dzień wcześniej, zmieniając pierwotne plany. Godzina wyjazdu była dla nas dość nietypowa. Wyruszyliśmy autobusem z Czechowic-Dziedzic do Bielska-Białej dopiero o godzinie 11.52. Tam przesiadka na „11” i przed godziną 13.00 zameldowaliśmy się przy kropce oznaczającej początek szlaku, która znajduje się przy kościele na Straconce.
Wykonaliśmy pamiątkowe zdjęcie i ruszyliśmy w kierunku naszego docelowego miejsca tego dnia – Kiczery. Po drodze, poruszając się raz w górę, raz w dół, zdobywaliśmy kolejno Gaiki (816 m n.p.m), Groniczki (833 m n.p.m.), Hrobaczą Łąkę (828 m n.p.m.) oraz Żar (761 m n.p.m.).
W końcu znaleźliśmy się na Kiczerze (827 m n.p.m.) – szczycie zapewniającym piękne widoki, schronienie oraz miejsce na ognisko, które po krótkim odpoczynku postanowiliśmy rozpalić.
Równocześnie na szczycie pojawiła się para z Krakowa – Bartek oraz Agnieszka i towarzyszący im pies wabiący się Szynka, których serdecznie pozdrawiamy, a którzy również postanowili spędzić noc w tym pięknym miejscu. Tyle, że oni w namiocie a my na stołach oraz połączonych w celu utworzenia jednego łóżka trzech ławkach pod wiatą. I tych oto dwojga przyłączyło się do obrzędu rozpalania ognia. Gdy płomyki już radośnie hulały, kiełbaski się piekły, a biesiadnicy rozmawiali na tematy nieraz poważne, chodź doprawione dużą dozą humoru nadeszła noc. Niestety chmury spowiły wcześniej zachodzące słońce i postanowiły zostać z nami aż do brzasku dnia następnego. W międzyczasie została podjęta przez Agnieszkę nieformalna próba przefarbowania psa z koloru białego w czerwień. Mianowicie właścicielce jedzącej kiełbaskę i trzymającej jednocześnie swego pupila na kolanach wypłynął ketchup, który kres swego lotu znalazł na głowie czworonoga. Chwila śmiechu, zdziwienie Szynki, i pieskowi został przywrócony jego pierwotny kolor. Górski dzień rozpoczęty niezbyt wcześnie zakończył się baaardzo późno.
Dzień 2. Zbudziły nas głosy niewiast – Alicji, Zuzanny oraz Dominiki, które wybrały się na wschód słońca i nieświadomie przesunęły nam pobudkę z godziny 6:00 na 4:00. Pozdrawiamy! Magia tego poranku w pełni wynagrodziła wcześniejsze wstawanie. Dziewczyny – wielkie dzięki! Gdyż zapewne brzask byśmy przespali tracąc bezpowrotnie te niezapomniane chwile. Po chwilach zachwytu nastąpił powrót do przyjemnych codzienności. Pod warstwą już ostudzonego i wygaszonego popiołu znalazły się jeszcze pokłady żaru, więc przyjemne ciepło ognia zostało w moment przywrócone. Po śniadaniu, po przywróceniu wiaty do stanu pierwotnego, po spakowaniu wyruszyliśmy w dalszą podróż, pełni energii, humoru i ogólnego, pozytywnego nastawienia do świata. Zmieniając wysokość pokonaliśmy Kocierz (879 m n.p.m.), Beskid (759 m n.p.m.) oraz Przełęcz Kocierską docierając na Potrójną (883 m n.p.m.), na której wykonaliśmy kolejne pamiątkowe zdjęcie z banerem naszego towarzystwa. Następnie udaliśmy się do jednego z naszych ulubionych miejsc w górach – Chacie na Potrójnej. Tu czas spędziliśmy na kawie, herbacie oraz miłej rozmowie z gospodynią – Anią.
Kolejnym naszym celem była Łamana Skała (929 m n.p.m.), na szczyt której nieco musieliśmy zboczyć z wyznaczonego, głównego szlaku. Po niej przyszedł czas na Laskowiec (922 m n.p.m.) – niegdyś szczyt z piękną panoramą na Beskidy oraz Tatry, obecnie już częściowo przysłoniętą przez rosnące drzewa. Tym razem postanowiliśmy nie zbaczać z czerwonego szlaku i Schroniska PTTK „Leskowiec” nie odwiedziliśmy. Zamiast tego udaliśmy się w dół do Krzeszowa, w którym, po zaopatrzeniu się w prowiant urządziliśmy piknik, wykorzystując do tego celu stół i krzesła zamkniętej tego dnia pizzerii.
Ruszamy dalej i poprzez szczyt Żmijowej (595 m n.p.m.) docieramy do Zembrzyc. Po uzupełnieniu zapasów docieramy do miejsca naszego noclegu: Bar-Kawiarnia „Niwka”. Tu przy okazji przepysznej obiadokolacji spotkaliśmy trzy inne osoby wędrujące MSB. Jedną z nich jest Marcin – wędrowiec z Warszawy, o którym jeszcze wspomnę w realcji. Rozmowy o górach, wymiana doświadczeń oraz wspomnienia umilają nam czas tego wieczora. Wieczora nieco krótszego, gdyż krótsza poprzednia noc pozostawiła swój ślad.
Dzień 3. Pobudka nastąpiła o 6 rano, ale z łóżek wygramoliliśmy się dopiero 20 minut później. Zjedliśmy śniadanie i spakowaliśmy się. Tu należy wspomnieć, że noc była chłodna, z dość dużą ilością wilgoci w powietrzu więc i pranie zrobione poprzedniego wieczora nie zdołało przeschnąć. Zostało więc przytwierdzone do plecaków w celu dokończenia procesu suszenia. Na szlak wróciliśmy o 7.40.
Po chłodnej nocy, nastąpił chłodny ranek. Ubrani w bluzy ruszyliśmy. A że wyjście z Zembrzyc charakteryzuje się niezłym podejściem szybko ta część garderoby znalazła się w plecaku.
Przechodzimy przez Starowidz (534 m n.p.m.) i docieramy do Chełmu (603 m n.p.m.). Tu spotykamy 2 członków Piekarskiego Klubu Górskiego. Po krótkiej rozmowie okazuje się, że ich drogi dość często krzyżują się z drogami naszego oddziałowego kolegi – Tomasza Muskały. Pozdrawiamy ich i cały Piekarski Klub Górski!
Wędrujemy dalej. Między Chełmem a Chełmem Wschodnim (565 m n.p.m.) gubię suszącą się na mym dobytku oddziałową koszulkę. Ale jeszcze i do niej wrócimy.
Szlak nas prowadzi przez Palczę oraz Harbutowice. Docieramy na najwyższy szczyt tego dnia – Babicę (728 m n.p.m.). Tu urządzamy sobie długą przerwę. Ktoś je, ktoś pisze, ktoś drzemie. Czas upływa szybko. I koniec końców trzeba ruszyć. Po drodze prosimy napotkaną parę, by w przypadku znalezienia mojej zagubionej koszulki zabrała ze sobą i po powrocie do domu przesłała do paczkomatu. Zostawiam numer telefonu i idziemy dalej.
Przechodząc m.in. przez Słoneczną (681 m n.p.m.), Dział (552 m n.p.m.) oraz Sularzówkę (617 m n.p.m.) docieramy do Myślenic, gdzie zatrzymujemy się w pizzerii. I tu, podczas konsumpcji obiadokolacji, wypatrzył nas wspomniany w relacji z dnia drugiego Marcin z Warszawy. Po ok. 30 minutowej rozmowie rusza dalej. I nie jest to ostatnie spotkanie z nim tego dnia, o czym za chwilę napiszę.
Najedzeni, uzupełnieni w płyny ruszamy na nocleg, po drodze robiąc zakupy na następny dzień. Docieramy do miejsca docelowego. Gdy ustalamy kto gdzie śpi, o której się kładziemy i inne sprawy ważne i nieważne słyszymy pukanie. Otwieramy drzwi i… widzimy Marcina. Okazuje się, że śpi w tym samym budynku, tylko piętro niżej. Zapraszamy go do siebie na wspólne spędzenie wieczornych chwil tego pięknego dnia. I w ten oto sposób ustalona godzina rozpoczęcia snu wzięła w łeb. Ale czas spędzony na rozmowach był wart nieco krótszej regeneracji.
Dzień 4. Marcin już wyruszył. A my kolejnego dnia łapiemy opóźnienie… Poranek jest dużo cieplejszy od poprzedniego. Śniadanie, pakowanie i ruszamy na nasze dalsze wojaże.
Mijamy ruiny zamczyska, skoczni i zdobywamy Kozie Skałki. Końcówka podejścia na nie to naprawdę duże nachylenie, na którym trzeba uważać gdzie i jak stawiamy stopy. Wędrując dalej odbijamy na Uklejną, na wierzchołku której znajduje się niewielki Kopiec Papieski, którego zwieńczeniem jest krzyż.
Idziemy dalej. Czwarty dzień w górach to i ogarniająca momentami „głupawka” członków wyprawy staje się coraz „większa”. Przechodzimy przez Śliwnik (619 m n.p.m.) oraz Działek (600 m n.p.m.) docierając do Schroniska PTTK na Kudłaczach. Mimo godziny 11.00 postanowiliśmy zjeść obiad. Zamówiliśmy sobie placki ziemniaczane – w sosie borowikowym oraz po zbójnicku.
Po tak obfitym wczesnym obiedzie, z pełnymi brzuchami ruszamy dalej w kierunku najwyższego szczytu Beskidu Makowskiego – Lubomir, wnoszącego się na wysokość 902 m n.p.m. Tu wykonujemy pamiątkowe zdjęcie i po krótkiej przerwie ruszamy dalej. Zaraz po starcie odbieram telefon. Dzwoni koleżanka z informacją, że znalazła moją zagubioną koszulkę. Ustaliliśmy metodę dostarczenia.
Docieramy do Wierzbanowskiej Góry (778 m n.p.m.). Początkowo mieliśmy zamiar spać w chatce znajdującej się nieopodal szczytu, ale plany się zmieniły i postanowiliśmy zejść do Kasiny Wielkiej.
Przed nami dwa ostatnie tego dnia, niezbyt wysokie szczyty – Szklarnia (586 na n.p.m.) oraz Dzielec (650 m n.p.m.). I schodząc z tego drugiego doganiamy naszego nowego kolegę Marcina, któremu proponujemy wspólny nocleg.
I tak o to w czwórkę kwaterujemy się w Agrorelax-ie. Właściciele na naszą prośbę i użyczając swój czas zgadzają się podjechać z nami swoim autem do sklepu, za co serdecznie dziękujemy. Proponują nam również możliwość rozpalenia grilla, z czego korzystamy i za co również bardzo, bardzo dziękujemy.
Obiadokolacja przeciąga się do 21.00. Potem jeszcze godzinka w pokojach i spać idziemy o 22.00.
Dzień 5. Marcin wyrusza o 6.00. My chwilkę po 7.00, tradycyjnie łapiąc, chodź tym razem tylko kilkuminutowe, opóźnienie.
Z Kasiny Wielkiej wyruszamy na Lubogoszcz (968 m n.p.m.). Początkowo asfaltem, później wchodząc na leśne trakty. Podejście jest wymagające, długie, częściowo osłonięte lasem, częściowo wystawione na coraz bardziej palące słońce. Jest to najgorętszy dzień naszej wyprawy. W cieniu temperatury dochodzi do 30 stopni.
Po zdobyciu szczytu i chwili przerwy ruszamy dalej. Idziemy przez Lubogoszcz Zachodni (953 m n.p.m.) oraz trawersujemy Zapadliska (808 m n.p.m.). Dochodzimy do Mszany Dolnej. Tu urządzamy sobie dłuższą przerwę. Słoneczko grzeje pełną mocą. Jedni są zachwyceni, inni niekoniecznie.
Czas zebrać cztery litery i udać się w kierunku kropki na Luboniu Wielkim, która jest zwieńczeniem 5-dniowej podróży. Po drodze wchodzimy na Złote Wierchy (536 m n.p.m.), pokonujemy Przełęcz Glisne i rozpoczynamy ostatnie, piękne podejście na Małym Szlaku Beskidzkim. I w końcu jest! Luboń Wielki! I spotykamy Marcina. Spędzamy na szczycie ok. 2 godzin w bardzo miłej atmosferze.
Podsumowując krótko i zwięźle: pokonaliśmy 144 km (137 km MSB), spędzając na szlaku 44 godziny i 30 minut. Dopisała pogoda, dopisały humory, poznaliśmy wspaniałych ludzi. Po prostu wszystko na plus. Dla tych cudownych chwil spędzonych w górach warto się w nie wybrać. Góry pomogą wszystkim. Tylko należy dać im szansę!

Łukasz Zimny

nasi koledzy na Potrójnej

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2025 | Możliwość komentowania Mały Szlak Beskidzki – wycieczka górska – 29 czerwca – 3 lipca 2025 r. została wyłączona

O akcji „Wielka piątka dla Kóz” w „Kronice Beskidzkiej”

W dzisiejszej „Kronice Beskidzkiej” (nr 27 (3568) / 2025) na stronie 12 ukazał się artykuł Magdaleny Nycz pt. „Pięć szczytów na 700-lecie Kóz” o niedawno zainaugurowanej akcji „Wielka piątka dla Kóz”. Przypominamy, że w ostatnim czasie nasi koledzy z Koła PTT w Kozach weszli na najwyższe szczyty Rumunii i Węgier.
Serdecznie zachęcamy do lektury artykułu!

Zarząd Oddziału

Zaszufladkowano do kategorii Koło PTT w Kozach, media | Możliwość komentowania O akcji „Wielka piątka dla Kóz” w „Kronice Beskidzkiej” została wyłączona

Uroczyste podsumowanie projektu „Zamiast klawiatury nasze piękne góry” – Czechowice-Dziedzice, 2 lipca 2025 r.

Kiedy to dnia 2 lipca 2025 roku na parkingu pod dworkiem Eureka w Czechowicach-Dziedzicach, gdzie miało miejsce uroczyste zakończenie projektu „Zamiast klawiatury nasze piękne góry”, chwilę po rozejściu się gości, kolega Szymon wystrzelił do mnie na pożegnanie słowami: „Tomku, napisz relację z tej uroczystości.” – od razu przypomniała mi się japońska wróżka JOTO CUŁA i spadł na mnie zimny prysznic… W myślach zadałem sobie szybkie i powalające pytanie: „Ja?” Wiem, krótkie pytanie… Przecież w tak niewielkim procencie całości, czyli zaledwie 115 z 731 kilometrów przebytych na głównych szlakach uczestniczyłem w całokształcie projektu. Chyba nie jestem właściwą osobą, aby zrelacjonować tak Wielkie Przedsięwzięcie… Jednakowoż przyjąłem do wiadomości ten zaszczyt i staram się to tu i teraz ogarnąć i Wam wszystkim przedstawić. A było to tak…
Projekt „Zamiast klawiatury nasze piękne góry” organizowało Polskie Towarzystwo Tatrzańskie Oddział w Bielsku-Białej, dzięki wielkiemu zaufaniu i wsparciu ze strony Fundacji Grupa Kęty Dzieciom Podbeskidzia. Zaczął się on w marcu 2022 r. i trwał aż do czerwca 2025 r. W ramach tego SZCZYTnego celu zdobyto, przechodząc etapami: Główny Szlak Beskidzki, Mały Szlak Beskidzki i Główny Szlak Świętokrzyski. Łącznie zrealizowano 36 wyjazdów w góry, w których spędzono 53 dni górskie! W projekcie wzięło udział 257 osób, a pokonaliśmy ponad 730 kilometrów. Pomyśleć, że licząc kroki każdego uczestnika łącznie wyszło 20226,7 km – to tyle, żeby przejść połowę równika…
Na ten sukces wpływ miały cztery najważniejsze czynniki. Najważniejszym była oczywiście nasza MŁODZIEŻ I DZIECI, dla których było to organizowane – bez nich ani rusz! Dla nich oczywiście ruszamy dalej, ale o tym później. Drugim są OPIEKUNOWIE – ich wsparcie przed i podczas wszystkich wyjazdów było i jest nieocenione! Trzecim jest oczywiście FUNDACJA GRUPA KĘTY DZIECIOM PODBESKIDZIA, bez której wsparcia byłoby to niemożliwe. Czwartym czynnikiem jest organizator, czyli ODDZIAŁ PTT W BIELSKU-BIAŁEJ, a właściwie przewodnicy, instruktorzy turystyki kwalifikowanej i wolontariusze – członkowie naszego Towarzystwa.
Podczas uroczystego zakończenia nie zabrakło słów podziękowań, wręczenia wyróżnień i odznak za pokonane szlaki i kilometry, a także ciepłych słów dla Pani Moniki Sobczak, Prezes Fundacji i Dyrektor ds. CRS w Grupie Kęty S.A., która podczas projektu przeszła z nami kilkadziesiąt kilometrów!
Podziękowania należą się również dla przewodników: prezesa Szymka Barona, nieocenionego Wojtka Biłki, który nie tylko wędrował, ale i ogarniał organizacyjnie część przedsięwzięcia oraz Janusza Cepcera, Magdaleny Dutki, Marcina Kowalczego, Maćka Kozika, Witka Kubika, Łukasza Kudelskiego, Janka Nogasia, Roberta Słonki i Miłosza Zelka (tak, aż tylu zaangażowało się w ten projekt), a także licznych wolontariuszy z PTT (spośród których wymienię tych najaktywniejszych): Kasi Talik, Łukasza Zimnego, Beaty Panek, Tomka Muskały, Ani Kózki, Sebastiana Kulińskiego, Joli Kujawskiej-Tomasik i… wielu innych.
Oczywiście, słowa uznania należą się też niesamowitym i niezastąpionym opiekunom grup, z którymi osobiście mogłem odbyć niezapomniane i wielokilometrowe rozmowy, a byli nimi: Piotr Kowtunenko, Ela Drzazga, Monika Niercąd, Ania Dolmierska, Renia Pawlus i Edyta Pawlus – wymieniając imiennie tych najaktywniejszych.
Podczas uroczystego spotkania podsumowującego projekt, uczestnicy mogli raczyć się stylowo przygotowanymi daniami, które swoim charakterem nawiązywały do górskich szczytów i łańcuchów… Nie zabrakło swoistej i kompletnej oraz uszeregowanej prezentacji będącej podmiotem uroczystości, a którą stworzył i przeprowadził Szymon Baron. Oczywiście nie mógł nie nawiązywać wesołymi anegdotami do przeróżnych zdarzeń z projektu. Warto było posłuchać!
Wszyscy mogli usłyszeć też o przyszłych planach w ramach projektu „Zamiast klawiatury…”, czyli jak widniało na slajdzie: „Co dalej?”. Otóż, będzie się działo!
Jeszcze raz składam podziękowania dla wszystkich uczestników i organizatorów, a przede wszystkim dla wspaniałej i wytrzymałej w bólach i cierpieniu na górskich szlakach młodzieży z Kęt, Pszczyny i Żywca oraz pozostałych placówek, które w mniejszym wymiarze kilometrowym włączyły się w ten fantastyczny projekt.

Tomek Muskała

uczestnicy uroczystego spotkania na zakończenie projektu „Zamiast klawiatury nasze piękne góry”

Zaszufladkowano do kategorii Fundacja "Grupa Kęty Dzieciom Podbeskidzia", kronika - 2025 | Możliwość komentowania Uroczyste podsumowanie projektu „Zamiast klawiatury nasze piękne góry” – Czechowice-Dziedzice, 2 lipca 2025 r. została wyłączona

„Kumbha Mela – największy na świecie festiwal hinduistyczny” – prelekcja Ryszarda Wrony – 1 lipca 2025 r.

Tematem pierwszej wakacyjnej prelekcji Ryszarda Wrony był festiwal Kumbha Mela, czyli największy festiwal hinduistyczny organizowany w Indiach co 3 lata, który przyciąga od 50 do 100 milionów wiernych, a trwa ponad miesiąc. Tym razem spotkaliśmy się w Klubie Osiedlowym „Karpatek” w kameralnym gronie, by posłuchać opowieści Ryszarda Wrony o tym interesującym wydarzeniu.

SB

w trakcie prelekcji

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2025 | Możliwość komentowania „Kumbha Mela – największy na świecie festiwal hinduistyczny” – prelekcja Ryszarda Wrony – 1 lipca 2025 r. została wyłączona

Gęsia Szyja (Tatry Wysokie) – wycieczka górska – 1 lipca 2025 r.

Zupełnie przypadkowo i bez umawiania, spotkali się na jednej wycieczce w Tatry…, bo jak pogoda i siła w nogach to koleżankom i kolegom z Oddziału w PTT Bielsku-Białej w te wakacyjne dni nie tylko weekendy odpowiadają na dalekie wędrówki.
A mowa dzisiaj o trasie przez trzy szczyty Tatr Reglowych: Nosal (1206 m n.p.m.), Wielki Kopieniec (1328 m n.p.m.) i Gęsią Szyję (1489 m n.p.m.). Łącznie pokonaliśmy około 23 km w ciągu 10 godzin przyjemnego dreptania z widokami zapierającymi dech w piersiach: od Kasprowego Wierchu przez Tatry Wysokie z Rysami dalej całą Orlą Perć, pasmo Koszystej, nie wspominając o Pilsku, Babiej Górze i Małej Babiej Górze… Widoki przepiękne, niezliczone ilość schodków czy w górę, czy to w dół, by podziwiać te piękne widoki z każdego z tych miejsc naszej nieplanowanej wspólnie wycieczki!

Łukasz Gierczyk

członkowie oddziału na szczycie Nosala

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2025 | Możliwość komentowania Gęsia Szyja (Tatry Wysokie) – wycieczka górska – 1 lipca 2025 r. została wyłączona

Otargańce (Tatry Zachodnie, Słowacja) – wycieczka górska – 29 czerwca 2025 r.

W pierwszy wakacyjny weekend wybraliśmy się na wycieczkę na Otargańce, na którą grupa członków i sympatyków PTT Bielska-Białej udała się w dniu 29 czerwca 2025 r. Nasz stały punkt zbiórki, tj. parking oraz ta sama godzina 3.45 to był początek trudnej, ale owocnej i całodniowej wycieczki w słowackich Tatrach Zachodnich.
Otargańce, to niesamowicie poszarpana grań, charakteryzująca się kilkoma szczytami i przełęczami. Leży pomiędzy Doliną Jamnicką a Doliną Raczkową. Teren znany jest ze swojego nierównego i poszarpanego ukształtowania i stąd właśnie pochodzi nazwa, którą można przetłumaczyć jako „oderwane kawałki” lub „poszarpany”. Najwyższym szczytem w obrębie pasma Otargańców jest Raczkowa Czuba o wysokości 2194 m n.p.m. (słow. Jakubina), która jest jednocześnie drugim co do wysokości szczytem w całych Tatrach Zachodnich. Sama grań wyróżnia się dodatkowo kilkoma innymi szczytami i przełęczami, takimi jak Jarząbczy Wierch (2137 m n.p.m.), Jakubińska Przełęcz (2069 m n.p.m.), Wyżnia Magura (2095 m n.p.m.), czy Pośrednia Magura (słow. Ostredok, 2050 m n.p.m.) Wzdłuż grzbietu Otargańców biegnie zielony szlak turystyczny oferujący piękne panoramiczne widoki na okoliczne Tatry Zachodnie, w tym Rohacze, Starorobociański Wierch, czy choćby Bystrą. W limbowych lasach można spotkać głuszca, a kozice na grani to powszechny widok.
Szlak ten latem nie jest technicznie trudny, ale uważany jest za kondycyjnie wymagający ze względu na znaczne różnice wysokości. Jest mniej uczęszczany niż inne szlaki tatrzańskie, oferując przy tym bardziej spokojne wędrowanie.
W zimie z Otargańców schodzą potężne lawiny. Dolna część zboczy jest stromo podcięta przez ostatni lodowiec, dlatego spływające z nich potoki tworzą tu malownicze wodospady, które dopływają do Jamnickiego lub Raczkowego Potoku.
Nasza wycieczka rozpoczęła się w Dolinie Wąskiej, skąd podeszliśmy do rozejścia szlaków i dalej do Niżnej Łąki. Na start ostre podejście do góry, aż na samiuśkie szczyty. Pogoda dopisywała, wiał lekki wiaterek, słoneczko było schowane za chmurami, ale 1500 metrów przewyższenia dało nam popalić. Po kolei zdobywaliśmy wszystkie szczyty i przełęcze wchodzące w grań Otargańców. Ponadto, zdobyliśmy aż pięć dwutysięczników: Pośrednią Magurę (Ostredok, 2050 m n.p.m.), Wyżnią Magurę (2095 m n.p.m.), Raczkową Czubę (Jakubinę, 2194 m n.p.m.), Jarząbczy Wierch (2137 m n.p.m.) i Kończysty Wierch (2002 m n.p.m.). Kiedy byliśmy na Starorobociańskiej Przełęczy i rozpoczęliśmy schodzenie do Raczkowej Doliny, wyszło słońce i ujrzeliśmy cuda natury, które w gęstej chmurze skrywała ta dolina. Odsłoniły się wszystkie okoliczne szczyty, a intensywność koloru zielonego zachwycała nas wszystkich. Sesjom zdjęciowym nie było końca. Pięknie spędzona niedziela w słowackich Tatrach Zachodni, zostanie przez nas zapamiętana na długo.
Dziękujemy naszemu przewodnikowi Grzegorzowi Lurancowi, za pokazanie nam tego kawałka dzikiej przyrody.

Przemo Waga

nasza grupa na szczycie

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2025 | Możliwość komentowania Otargańce (Tatry Zachodnie, Słowacja) – wycieczka górska – 29 czerwca 2025 r. została wyłączona

Lubań (Gorce), Trzy Korony (Pieniny) – wycieczka górska – 28-29 czerwca 2025 r.

Członkowie i sympatycy naszego Oddziału ze Skoczowa i okolic wędrują niebieskim szlakiem Tarnów – Wielki Rogacz. Zapraszamy do lektury relacji z przejścia trzeciego odcinka szlaku:

Spotkaliśmy się na stacji benzynowej w Świętoszówce nad ranem. Wyjechaliśmy w kierunku Suchej Beskidzkiej, a następnie Limanowej. Na trasie zrobiliśmy sobie postój na kawkę. To już taka tradycja. Humory dopisywały. Było wesoło, a pogoda zapowiadała się znakomita. Miało być bardzo ciepło.
Na trasę górskiej wędrówki ruszyliśmy z Kamienicy, czyli tam gdzie zakończyliśmy poprzedni etap szlaku. Szybko zbliżyliśmy się do Plebańskiego Wierchu idąc przez Kleniny. Jest to przysiółek Kamienicy.
Towarzyszyły nam wspaniałe widoki na Gorce.
Dotarliśmy do Ochotnicy Dolnej. W miejscu targowiska zrobiliśmy sobie przerwę na śniadanie. W Ochotnicy znajduje się zabytkowy drewniany kościół pw. Znalezienia Świętego Krzyża, który mieliśmy okazję zobaczyć. Odwiedziliśmy pomnik tzw. „Krwawej Wigilii” z 1944 roku. Jednostki SS zamordowały tu 51 mieszkańców wsi. Zatrzymaliśmy się również na pobliskim cmentarzu. To z tej wsi pochodzi rodzina naszego szefa Wieśka. Było troszkę opowiadań i wspomnień.
Posileni i nawodnieni zaatakowaliśmy Lubań (1211 m n.p.m.). Monotonnie dreptaliśmy ostro pod górę, aby dotrzeć pod wieżę widokową. Zaczekaliśmy z Wieśkiem, Halinką i Jankiem na resztę ekipy. Wszyscy razem wdrapaliśmy się na wieżę, aby podziwiać widoki. Tym razem Tatry były słabo widoczne, jakby przez mgłę.
Kiedyś, będąc tu o świcie w marcu, w czasie pięknej, śnieżnej i mroźnej zimy miałem okazję podziwiać Tatry. Było je wyraźnie widać.
Zeszliśmy na dół do bazy namiotowej, gdzie napiliśmy się dobrej kawy i przybiliśmy pieczątkę do swoich książeczek, po czym udaliśmy się na Przełęcz Snozka. Podziwialiśmy Pieniny i robiliśmy zdjęcia. Stoi tam również wielki pomnik – Organy Władysława Hasiora. W pobliskim barze piwko smakowało wybornie. Cały czas było bardzo ciepło.
Powolutku dotarliśmy do Czorsztyna. Tam zostaliśmy na nocleg. W pobliżu naszej kwatery znajduje się restauracja. Zjedliśmy obiadokolację i rozpoczęliśmy wieczorną integrację. To był bardzo udany dzień.
Rankiem po śniadaniu dreptaliśmy po terenach Pienińskiego Parku Narodowego. Zatrzymaliśmy się przy bacówce na Hali Majerz. Widoki są tutaj przepiękne. Weszliśmy w las i przez Przełęcz Szopka dotarliśmy pod szczyt Trzy Korony (982 m n.p.m.). Kupiliśmy bilety, aby wejść na taras widokowy. Pięknie było widać Dunajec w dole. Zrobiliśmy kilka fotek i zeszliśmy w dół. Zebrało się bardzo duża grupa turystów, chcących wejść na platformę widokową.
Kolejna część naszej trasy biegła, tzw. Sokolą Percią: o
Ociemny Wierch, Czerteż, Czertezik, Przełęcz Sosnów i Sokolica. Na Czerteziku zatrzymaliśmy się chwilę. Jest tu dobre miejsce widokowe. Po dwóch godzinach weszliśmy na Sokolicę (747 m n.p.m.). Tu również ładnie widać dolinę Dunajca. Szybko zeszliśmy w dół do przeprawy przez Dunajec. Na drugi brzeg przeprawiliśmy się tratwą flisacką. Flisak okazał się bardzo wesołym i lubiącym żarty mężczyzną. Na tratwie było sporo śmiechu.
Na drugim brzegu doszliśmy do schroniska PTTK Orlica. Tam zjedliśmy obiad a następnie udaliśmy się na lody do starej, dobrej lodziarni w Szczawnicy. To tam zakończyliśmy naszą dwudniową wycieczkę.
Wycieczka była udana i to bardzo!

Łukasz Lasicz

przed wiezą widokową na Lubaniu

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2025 | Możliwość komentowania Lubań (Gorce), Trzy Korony (Pieniny) – wycieczka górska – 28-29 czerwca 2025 r. została wyłączona