Kotarz (Beskid Śląski) – wycieczka górska z cyklu „Góry po pracy” – 19 sierpnia 2025 r.

Ludziom dobrej roboty wycieczka w góry! Ten spontanicznie i oddolnie zainspirowany projekt zyskał kolejną odsłonę w wtorek, 19 sierpnia.
Zgromadziwszy dziesięcioro ludzi dobrej roboty, którzy od maszyn, biurek, kombajnów i innych narządzi pracy, po odgwizdaniu fajrantu, chyżo pognali na miejsce zbiórki na przełęczy Salmopolskiej.
Pomaszerowaliśmy niespiesznie, gawędząc sobie, poprzez wierzchołek Białego Krzyża i Grabowej na szczyt Kotarza. Tam wyznaczony na „ochotnika”, przez samego Prezesa, sympatyczny wędrowiec wykonał nam zdjęcie grupowe z klubowym banerem.
Dalej tuptamy w dół na Halę Jaworową, gdzie założyliśmy nasz mini obóz wokoło miejsca ogniskowego. To niezwykłe miejsce, Hala Jaworowa, emanuje magiczną mocą potęgi i piękna gór, widoków po horyzont a także naszą lokalną historią związaną z pasterstwem wołoskim sięgającym XVII wieku. Nie na darmo jest zwana najpiękniejszą i ostatnią halą w Beskidzie Śląskim, bronioną zaciekle jakiś czas temu przez miejscowych i turystów przed zakusami pazernej deweloperskiej zarazy.
Wracając do naszej grupy, przekształciliśmy się w łowców-zbieraczy ruszając po opał na ognisko a dwuosobowa sekcja rębaczy-pilarzy sprawnie przygotowała stosowne brewiona. Rozpalone ognisko powoduje często u zgromadzonych wokół osób pewne atawistyczne poczucie wspólnoty plemiennej. Ile razy, kiedyś hen dawno temu, na tej hali płonął ogień gromadzący wokół siebie wędrowców, partyzantów, pasterzy i zbójników? Może nawet płonął w tym samym miejscu, gdzie nasz? Może wtedy w mroku dziejów harnaś wiódł wzrokiem po swych towarzyszach, któren z nich będzie godzien, aby kiedyś po nim poprowadzić Towarzystwo ku dalszej przygodzie? Współcześnie tak było i tym razem w atmosferze ogólnej wesołości, przekomarzań i heheszkow, gdy nasz Prezes Szymon podpuszczał koleżeństwo, kto mógłby być kandydatem na to zaszczytne stanowisko.
Pojawiły się pierwsze zdjęcia do plakatów wyborczych – kolega Łukasz z ogniskiem, czyli jak rozpalić elektorat do poparcia i inne zabawne scenariusze. Wtem „Najpoważniejszy Kandydat” rzekł słowa, które Wasz uniżony skryba zapamiętał tak: „Jam jest wasze Słońce, kolejna inkarnacja Re, podążajcie za mną na wschód do parkingu na Białym Krzyżu, bo kurde nie zdążę na trzecią zmianę do roboty”, „Zachód tamtego fałszywego Słońca nie jest wart oglądania, jest przereklamowany”, „Dziś tamto Słońce i tak nie zajdzie”. Mimo, że do zachodu Słońca było 20 minut to całe plemię podążyło za „Kandydatem” niosąc dobrą nowinę przygodnym wędrowcom.
Jednak po paruset krokach w głowach kilku osób zakiełkowała myśl zła, rozłamowa: „Czy na pewno Nowe Słońce ma zachodzić na wschodzie?”. I podążyli na zachód niczym w klasycznym dobrym westernie, w stronę tego starego kochanego zachodzącego Słońca. Dwie zacne niewiasty i Wasz uniżony skryba.
Niektórzy twierdzą, że rozdzielenie się grupy w ogarnianym mrokiem lesie to początek wielu horrorów. Nieprawda.
Większa część grupy powędrowała na parking i też miała okazję oglądać zachód Słońca przez miejsca widokowe po drodze. Nasza trójka doświadczyła w pełni cudownego spektaklu natury, biegając w zauroczeniu z aparatem lub po prostu wpatrując się niemo w ogniste misterium natury.
Rychło podzieliliśmy się z naszymi przyjaciółmi fotkami tego widowiska, aby cała nasza ekipa miała poczucie, że warto jeździć po pracy na wycieczki we wspólnym gronie!

Paweł Bartoszek

dziesięcioro ludzi dobrej roboty na Hali Jaworowej

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2025. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.