„Kazbek subiektywnie” – prelekcja Radosława Zawady i Krzysztofa Prudla – 12 stycznia 2016 r.

Zaledwie 27 godzin z odpoczynkiem w schronisku Meteo potrzebowali nasi dzisiejsi młodzi prelegenci, Radosław Zawada i Krzysztof Prudel, aby wejść na szczyt Kazbeka w Kaukazie (5033 m n.p.m) w Gruzji. Udało im się to przy dużym szczęściu, które towarzyszyło im od początku do końca wyprawy w sierpniu 2015 r. Wejście na szczyt Kazbeka miało ekspresowe tempo, a było ono jakby z przymusu…, bo obaj mieli zaledwie tydzień urlopu na ten wyjazd, bo powrotny samolot był już zarezerwowany, bo wreszcie według prognoz pogoda we wtorek miała się zdecydowanie pogorszyć…
Tradycyjnie we wtorkowy wieczór zebraliśmy się w salce Oddziału PTT w Bielsku-Białej, aby posłuchać ciekawych opowieści Radosława i Krzysztofa z tzw. „pierwszej ręki”, i aby zobaczyć tę górę, o której wielu wspinających się marzy. Jak się okazuje nie należy ona do łatwych.
O Kazbeku zacytuję takie internetowe informacje, że: „(…) Kazbek to jeden z najwyższych i zarazem najpiękniejszych szczytów Kaukazu Wielkiego. Gruzini mówią na niego „Mkinwarcweri”, co mniej więcej znaczy „Lodowy Szczyt”. Pierwszego wejścia na szczyt Kazbeka dokonali w 1868 r. D. W. Freshfield, A. W. Moore, C. Tucker. Podobnie jak Elbrus, jest drzemiącym wulkanem w Paśmie Bocznym Kaukazu Wielkiego. Jego wysokość bezwzględna to 5047 m. W promieniu 100 km nie ma wyższego szczytu. Pod względem wysokości Kazbek jest trzeci w Gruzji i siódmy w Kaukazie. Leży na granicy Gruzji i Rosji. U jego wschodnich stoków biegnie Gruzińska Droga Wojenna – niezwykle malowniczy i ważny strategicznie szlak z Tbilisi do Władykaukazu”.
Początkowo nasi młodzi prelegenci nie myśleli o Kazbeku, myśleli o innych górach, ale gdy znajomi namówili ich właśnie na ten szczyt plus nadarzyła się okazyjna promocja lotu samolotem bezpośrednio z Katowic aż do Kutaisi, wtedy wszystkie działania zmierzały już tylko w kierunku tej góry.
Do wyprawy przygotowywali się solidnie – kalendarz kilku miesięcy poprzedzających wyjazd wypełniony był sportem, rowerami, wycieczkami w góry, w tym także z naszym Oddziałem PTT na Siwy Wierch. Dla „sprawdzenia się” w wyższych, ośnieżonych i lodowych górach weszli też na Grossglockner – najwyższy szczyt Austrii o wysokości 3798 m n.p.m. Chcieli po prostu zobaczyć, czy dadzą radę wejść na górę pięciotysięczną, która miała stać się później ich życiowym rekordem wysokości.
Podczas tej wyjątkowo ciekawej prelekcji dowiedzieliśmy się o trasie, którą przebyli od miejsca zakwaterowania w miasteczku Stepancminda – dawniej Kazbegi (ok. 1700 m n.p.m.) na szczyt Kazbeka (5033 m n.p.m.) i z powrotem.
Trasa do góry, na szczyt miała dwa etapy, podobnie było w drodze powrotnej. Pierwszy etap był długi, bo celowo go wydłużyli, a przebiegał tak: miasteczko Kazbega – Cminda Sameba (2170 m n.p.m.), tj. kościół i klasztor prawosławny wzniesiony w XIV wieku, jeden z symboli Gruzji – przełęcz z pomnikiem krzyżem – przejście przez rwący potok płynący z lodowca – przejście na skos przez lodowiec – schronisko Meteo (3600 m n.p.m). Przejście przez lodowiec nie było prostym zadaniem, każdy kierunek wydawał się być właściwym, ale często okazywało się, że tak nie było. Ponieważ na tej drodze do schroniska przechodzą konie z tragarzami, więc kierowali się, jak zresztą wszyscy, oznakowaniem w postaci odchodów pozostawionych przez te konie.
W schronisku odpoczęli w siermiężnych warunkach, ale nie za długo. Bo o trzeciej w nocy rozpoczęli drugi etap zdobywania Kazbeka. O tym miejscu noclegowym można jednym słowem delikatnie napisać: wyjątkowo surowe miejsce i to pod każdym względem. „Lepszy byłby własny namiot, ale wtedy jego ciężar spowalniałby wyjście” – usłyszeliśmy. Obaj przeżyli i przetrwali noc w tym schronisku, może lepiej napisać połowę nocy, bo o drugiej z latarkami ruszyli w górę najpierw w kierunku plateau (ok. 4400 m n.p.m.). Po drodze musieli bardzo uważać na kamienie lecące ze ściany skalnej pomiędzy stacją Meteo a plateau. Na szczęście nie szli sami na szczyt, ale z innymi, z którymi się dogadali i związali razem liną, tak dla wspólnego bezpieczeństwa. Wszyscy oni weszli na lodowy, biały szczyt, na Kazbek. Szkoda tylko, że mgła nie pozwoliła im obejrzeć widoków z tej góry!
Powrót ze szczytu, jak powiedzieli, nie był łatwy, bo trzeba było podwójnie uważać i ostrożnie schodzić, zwłaszcza po śniegu i lodzie, wyszukując właściwy kierunek. O zabłądzenie nie było trudno, ale mieli zabezpieczenie dodatkowe w postaci GPS z tej trasy. Radość wejścia na Kazbek donieśli na szczęście do schroniska, a później do miejsca zakwaterowania. Gratulujemy Wam tego sukcesu!
Dzisiaj zobaczyliśmy filmiki z przygotowań do wyprawy, pełne humoru, bo nas trochę rozbawiły, a także sporo ciekawych zdjęć z drogi na szczyt góry, która ostatnio przyciąga rzesze wspinaczy, zwłaszcza z Polski. Usłyszeliśmy też ciekawe inne historie o tej ekspresowej przygodzie w Gruzji. Trudno je w tym miejscu w szczegółach opisać. Trzeba też podkreślić, że po tej dzisiejszej prelekcji zostaliśmy nie zniechęceni, ale raczej zachęceni do wyjazdu do Gruzji, do kraju bardzo przyjaznego Polakom.

CS
.

w trakcie prelekcji

stopka_gkk

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2016. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.