Dolina Pięciu Stawów Polskich (Tatry Wysokie) – wycieczka górska – 2 czerwca 2012 r.

Są przynajmniej dwie szkoły związane z przysłowiem dotyczącym wczesnego wstawania i ewentualnych pożytków zeń płynących. Opcjonalnie ten „kto rano wstaje – temu Pan Bóg rozum odbiera”, tudzież chodzi niewyspany, bądź odwrotnie – „(…) temu Pan Bóg daje”. Jednak również i tym razem, pomimo nadto wczesnej pory zbiórki (4.30) już od samego początku zaczęła sprawdzać się wersja o szczodrości losu. Czegóż bowiem trzeba więcej jeśli jest się wśród przyjaznych, otwartych ludzi, różnych a tak jakby „patrzących w jednym kierunku”, w naszym wypadku – miłośników obcowania z przyrodą, w tym flory i najmniejszych przedstawicieli fauny. Czegóż chcieć więcej, gdy zewsząd cudowność natury, a sobotni poranek mimo iż chłodny, wbrew prognozom pogody szczędzi nam aż po wieczór deszczu, mgły. Tak właśnie było dziś – gdy ekipa Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego oraz wiernych sympatyków w liczbie 16 osób, w czterech zastępach koni mechanicznych wyruszyła do Palenicy Białczańskiej naprzód przygodzie.
Dzień zapowiadał się obiecująco. Ustawiwszy azymut na Dolinę Pięciu Stawów Polskich weszliśmy w Tatrzańskim Parku Narodowym na zielony szlak. Na początku trasy podziwialiśmy uczestników III Biegu im. hr. Władysława Zamojskiego. Kusząca trasa owego – zaledwie dziesięciokilometrowego – biegu jednak nie poróżniła uczestników wyprawy co do realizacji założonego planu i weszliśmy wespół w las, kierując się ścieżką pośród postrzępionych grani, lecz wcześniej doszedł nas huczący odgłos wezbranych, spienionych wodospadów, którym w 1891 r. Towarzystwo Tatrzańskie nadało imię A. Mickiewicza na pamiątkę sprowadzenia na Wawel prochów Wieszcza. Są to trzy kaskady – Wyżni, Niżny i Pośredni Wodogrzmot.
U celu – w drewnianym Schronisku w Dolinie Pięciu Stawów oprócz posiłku regeneracyjnego zamierzaliśmy spotkać się z turystami słowackimi. Gdzieniegdzie w niższych partiach gór leżały połacie śniegu, ośnieżone były też wierzchołki grani. Najpierw spacerowaliśmy wyraźną ścieżką podziwiając Świnicę, Miedziane, pasma granitowych turni. Miejsce zachęcało do dłuższego postoju, pomimo niewielkiej trudności trasy, ze względu na piękno widoków, nieodpartą potrzebę uwiecznienia Chwili. Słońce sprzyjało. Kolejno szliśmy wzdłuż potoku Roztoka, szlak nie sprawiał trudności. Dotarliśmy w końcu do wodospadu Siklawa, największego wodospadu tatrzańskiego. Niektórzy docenili nawet orzeźwiający chłód bryzy znad wzburzonej wody i dostrzegli tęczę. Następnie zakosami – do oczekiwanej Doliny Pięciu Stawów. Stamtąd roztacza się niezwykła panorama na Świnicę, szczyty Orlej Perci oraz znajdujące się po przeciwnej stronie Miedziane.
Dochodziło południe, a więc i potrzeba zregenerowania sił po wędrówce – wówczas oczom uczestników ukazało się malownicze Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów. Zaspokoiliśmy w gwarze rozmów potrzeby wyższego i niższego rzędu – w skrócie mówiąc chodzi o zjedzenie gorącego posiłku i zebranie pieczątek do książeczek GOT.
Kilka osób wybrało się w stronę Koziej Przełęczy, lecz ogrom śniegu sprawił, że zadowolili się przepięknymi widokami z okolicy Pustej Dolinki. Część osób w tym czasie udała się już przez Świstówkę Roztocką do Morskiego Oka.
W schronisku w Dolinie Pięciu Stawów Polskich mieliśmy okazję porozmawiać ze słowackimi turystami ze Slovenskiego Vysokohorskiego Turistickiego Spoloku, lecz nie doczekaliśmy się na organizatorów słowackiego wyjazdu, którzy wciąż byli jeszcze na górskich szlakach. Przekazując pozdrowienia dla nich, również i ta część naszej grupy ruszyła w stronę Morskiego Oka, gdzie odbywało się Spotkanie Seniorów Taternictwa i Alpinizmu, wśród których było bodaj dziesięciu członków naszego Oddziału. Po zrobieniu przed schroniskiem nad Morskim Okiem pamiątkowego zdjęcia dwóch pokoleń turystów z Oddziału PTT w Bielsku-Białej, ruszyliśmy w stronę parkingu na Palenicy Białczańskiej.
Nasza wycieczka zakończyła się w pełni pomyślnie, lecz nie obyło się bez wieści o wypadku, jaki miał w dniu dzisiejszym w Tatrach. Niestety, teren górski nie zawsze jest łaskawy dla turystów, ale przede wszystkim – co zauważyliśmy w trakcie wycieczki – turyści nie zawsze odpowiedzialnie podchodzą do obcowania z żywiołem gór.
Kolejna wycieczka Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego za nami. Wrócimy tu na pewno już niebawem.

Aneta W.
.

uczestnicy wycieczki wraz z seniorami oddziału nad Morskim Okiem

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2012. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.