Granaty (Tatry Wysokie) – wycieczka górska – 17 czerwca 2018 r.

I znów góry. W niedzielę, rano o 5.00, ruszyliśmy pełnym autokarem, pod przewodnictwem Jana Nogasia w kierunku Zakopanego.
W drodze nasz przewodnik Jano opowiadał nam o historii powstania „Orlej Perci”, której odcinek prowadzący przez Granaty jest naszym dzisiejszym celem. Nazwa Granaty odnosi się do trzech wierzchołków: Skrajnego (2225 m n.p.m.), Pośredniego (2234 m n.p.m.) i Zadniego Granatu (2240 m n.p.m.).
Przed godziną 8.00 dojeżdżamy autokarem pod Wielką Krokiew, skąd busami lub pieszo, dostajemy się do Kuźnic. Jeszcze pamiątkowe zdjęcie u wylotu szlaków. Część grupy rusza na Halę Gąsienicową szlakiem niebieskim przez Boczań, a cześć wybiera szlak żółty przez Dolinę Jaworzynki. Pogoda piękna, spotykamy się na Przełęczy między Kopami. Jeszcze chwila i oszałamia nas najwspanialsza panorama Tatr Wysokich. Omijając schronisko PTTK „Murowaniec”, idziemy dalej szlakiem wśród kosówki nad Czarny Staw Gąsienicowy.
Ścieżka prowadzi pięknym kamienistym chodnikiem, wśród kosodrzewiny. W drodze mijamy znajdujący się w dole na piarżysku kamienny obelisk upamiętniający miejsce śmierci Mieczysława Karłowicza. Dochodzimy do Czarnego Stawu, krótki odpoczynek i dalej wzdłuż lewego brzegu do odejścia szlaku żółtego w kierunku Skrajnego Granatu. Początkowo podchodzimy do góry po kamiennych stopniach. W dole zostawiamy widoczny w całej okazałości Czarny Staw Gąsienicowy, z odbijającym się w jego wodach szczytem Kościelca. Chodnik doprowadza nas do skałek na zboczu Żółtej Turni, później ostrożnie pokonujemy piargi i podchodzimy pod ścianę Skrajnego Granatu. Wejście w ścianę ułatwia nam krótki łańcuch i klamra, jedyne zabezpieczenia na całym podejściu na Skrajny Granat. Teraz czeka nas długa i trochę żmudna wspinaczka na szczyt. Miejscami pomoc rąk jest niezbędna! Trzeba uważać na spadające kamienie i kamyczki, co przy dużym i dwustronnym ruchu, zdarza się dosyć często. Oczywiście trzeba zwrócić uwagę, aby samemu czegoś nie strącić. Przed szczytem wchodzimy na grań, gdzie przebiega czerwony szlak Orlej Perci. Stąd można pójść w lewo w kierunku Krzyżnego, ale my idziemy w prawo i wchodzimy na szczyt Skrajnego Granatu. Na szczycie rozciąga się stąd jedna z piękniejszych panoram na całe Tatry. Widoki częściowo przesłaniają przechodzące chmury. Można zobaczyć doliny: Pięciu Stawów Polskich, Gąsienicową i Pańszczycy. Widać też część dalszego szlaku pnącego się ostrą granią, co na niektórych robi ogromne wrażenie i wzbudza obawy. Schodzimy na Skrajną Sieczkową Przełączkę, gdzie z prawej strony opada do Doliny Gąsienicowej okryty złą sławą wielu tragedii Żleb Drege’a. Mijamy się z turystami idącymi od strony przeciwnej. Na stromym podejściu na Pośredni Granat zupełnie niespodziewanie wyłania się zza bloku skalnego postać naszego kolegi, przewodnika PTT Łukasza Kudelskiego, miłe zaskoczenie, krótkie powitanie i dalej. Dochodzimy do słynnej szczeliny, szerokiej na ok. 1 m, zabezpieczonej łańcuchem, którą trzeba pokonać krokiem nad przepaścią. Miejsce faktycznie robi wrażenie. Szczelinę spokojnie też można obejść dołem. Wspinamy się po skałach na Pośredni Granat. Tutaj krótki odpoczynek, podziwiamy widoki na Mięguszowiecki, Rysy, Wysoką, Gerlach… Ścieżka, którą prowadzi Orla Perć na Zadni Granat opuszcza grań na stronę Doliny Pięciu Stawów Polskich. Trzeba zejść przy pomocy rąk i „siedzisk” kilka metrów w dół po pionowej ściance, potem parę metrów ścieżki i kominkiem wchodzimy na Zadni Granat. Miejsce to można ominąć z prawej strony grani. Na szczycie odpoczynek i znów podziwianie widoków. Schodzimy szlakiem niebieskim do Dolinki Koziej położonej na wysokości około 1940 (m n.p.m.).
W dolince widzimy buszujące w trawie dwa świstaki, robimy zdjęcia. Dalej po drodze, już poniżej Zmarzłego Stawu spotykamy kozice, znowu zdjęcia. Szybko schodzimy nad Czarny Staw i dalej. Na trasie grupa rozbiła się na podgrupy, część zatrzymuje się jeszcze w schronisku, część od razu rusza w dół. Na Królowej Równi jeszcze zatrzymujemy się, odwracamy i podziwiamy chyba najpiękniejszą panoramę Tatr. Jesteśmy pełni szacunku dla potęgi gór i uznania dla siebie, że tam, w górze, byliśmy. Tym razem schodzimy szlakiem przez Boczań, a niektórzy przez Dolinę Jaworzynki do Kuźnic i busami do ronda.
Jesteśmy bardzo zadowoleni: dopisała nam pogoda, były widoki, były świstaki, kozice, te stare i te młode, do pełni szczęścia brakowało tylko niedźwiedzia, ale może to dobrze…?
Bardzo dziękujemy za wspaniałą wycieczkę i czekamy na ciąg dalszy wędrówek po Tatrach i nie tylko.

A.
.

nasza grupa na początku szlaku w Kuźnicach

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2018. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.