Hala Łabowska (Beskid Sądecki) – wycieczka górska – 28 lipca 2019 r.

W ostatnią niedzielę lipca wyruszyliśmy o bardzo wczesnej porze w „serce” Beskidu Sądeckiego do Rytra nad rzeką Poprad. Zaplanowana trasa wiodła fragmentem Głównego Szlaku Beskidzkiego spod ruin rytrzańskiej twierdzy do schroniska na Hali Łabowskiej, a potem szlakiem niebieskim w dół do Doliny Łomniczanki. Jakież było moje zdumienie, gdy o godz. 4:45 na dolnej płycie Dworca PKSu, w niedzielny poranek, zamiast tradycyjnie kameralnej grupy stawiło się 45 osób. Wśród wielu znajomych twarzy pojawiło się i parę nowych, które mam nadzieję jeszcze zobaczyć na naszych wspólnych wyjazdach z PTT. Niewątpliwie grono sympatyków górskich wędrówek stale się nam powiększa!
Po długiej podróży o godz. 9:00 ruszyliśmy na szlak czerwony zahaczając jeszcze o udostępnione nieodpłatnie turystom ruiny zamku w Rytrze. Stromym podejściem, po ok 2 godzinach wysiłku dotarliśmy do prywatnego schroniska „Cyrla”, przepięknego, zadbanego i jednego z najbardziej klimatycznych miejsc na beskidzkich szlakach. Było pięknie, więc zostaliśmy na krótką przerwę.
Dalsza, grzbietowa część szlaku wiodła nas raz w górę, raz w dół, przez las i zarastające polany, odsłaniając gdzieniegdzie panoramy na Pasmo Radziejowej i Prehyby, Kotlinę Sądecką, Levockie Vrchy na Słowacji, a nawet na mnogie pasma Beskidu Niskiego. Podczas wędrówki widzieliśmy wiele miejsc pamięci Żołnierzy Wyklętych z aktywnej w tym regionie do 1947 r. partyzantki. Strudzeni pięciogodzinnym marszem z radością przywitaliśmy obraz rozległej Hali Łabowskiej z widocznym dachem schroniska. Na miejscu daliśmy się namówić na chłodzące napoje, a tym którym było jeszcze mało buszowania w owocujących borowinach, kuchnia oferowała naleśniki z borówkami. Wiele w ten dzień było fioletowych uśmiechów!
Po długim lenistwie i tradycyjnym zdjęciu z banerem ruszyliśmy w drogę powrotną schodząc z GSB na niebieski szlak do Łomnicy. Początkowo ścieżka wiodła stopniowo odsłaniając ostatnie panoramy. Później czekało nas bardzo strome zejście w dolinę, które wyciągnęło z nas więcej sił niż podejście pod Cyrlę. Momo paru wywrotek wszystkim udało się pokonać tę stromiznę bez uszczerbku na zdrowiu. Dalej szlak prowadził już leśną, potem asfaltową drogą do schowanego w lesie parkingu, gdzie czekał już na nas autobus.
Droga powrotna minęła szybko, bez większych korków i bez postoju. Dopiero wjeżdżając w Kotlinę Żywiecką znaleźliśmy się w burzowym kotle. Pioruny nieubłaganie coraz bliżej rozświetlały bure od chmur niebo niemal z każdej strony. Widoczne z trasy wzniesienia Pasma Pewelskiego, Beskidu Żywieckiego i Śląskiego zastąpiła zasłona ulewnego deszczu. Dojeżdżając do Bramy Wilkowickiej pozostawiliśmy szalejące w górskich dolinach burze i już spokojnie dotarliśmy do Bielska z małym opóźnieniem.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za wspólne wędrowanie. Liczę, że widzimy się na kolejnych wyjazdach z PTT.

Szczególnie dziękuję Celince, która zgodziła się zostać w tym dniu „Zamkiem”, czyli osobą zamykającą grupę. Z powierzonego zadania wywiązała się wzorowo, pomagając mi ogromnie w prowadzeniu tak licznej grupy!
Dziękuję również Grażynce za fotorelację z wycieczki i przygotowanie wpisu z galerią, którą można obejrzeć klikając w zdjęcie poniżej.

Martyna Ptaszek
.

nasza grupa pod schroniskiem na Hali Łabowskiej

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2019. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.