Huzary, Kozie Żebro (Beskid Niski) – wycieczka górska pt. „Wędrujemy Głównym Szlakiem Beskidzkim” – 26-27 sierpnia 2017 r.

Kolejną przygodę z Oddziałem Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w Bielsku-Białej zaplanowano na przejście fragmentu Beskidu Niskiego oraz Sądeckiego, szczytów Huzary i Koziego Żebra. Nazwa pasm, które mieliśmy do przejścia jest myląca. Mimo, iż górna granica wierzchołków przekraczała zaledwie osiemset metrów to suma amplitudy wzniesień okazała się bardzo pokaźna i kosztowała nas więcej wysiłku.
Ale od początku: o piątej trzydzieści ruszyliśmy busikiem w kierunku Krynicy Zdroju, skąd za czerwonym znakiem, częścią Głównego Szlaku Beskidzkiego planowaliśmy przejść przez Huzary do Ropek około dziewiętnastu kilometrów pierwszego dnia wyprawy. GSB ciągnie się około pięciuset kilometrów z miejscowości Ustroń w Beskidzie Śląskim do Wołosatego w Bieszczadach, wyznakowany jeszcze przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie w okresie międzywojennym, a później po drugiej wojnie światowej odnowiony przez Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze w Krynicy i Gorlicach w latach 1953-54.
Pogoda dopisała. Humory poprawiały się z każdym kilometrem. Endorfiny pobudzane ruchem robiły swoje. Dopiero dnia następnego kumulusy zaczęły wypiętrzać się na tyle, że chwilami brakowało miejsca na niebie i robiło się niebezpiecznie. Jeden z kolegów twierdził, że dobrych ludzi nie zleje i mimo pogrywania z najwyższym chyba miał rację, ponieważ wszystko wylało się gdzieś bokiem.
Huzary (864 m n.p.m.) – szczyt w bocznym grzbiecie Pasma Jaworzyny w Beskidzie Sądeckim, pomiędzy Kotylnicą (766 m n.p.m.) a Jaworzynkami (825 m n.p.m.). Północno-wschodnie stoki Huzarów opadają do doliny Mochnaczki, południowo-zachodnie do doliny potoku będącego dopływem Kryniczanki i płynącego wzdłuż ulicy Kazimierza Pułaskiego. Wierzchołek i wszystkie stoki Huzarów są całkowicie zalesione, co ochroniło nas przed palącym słońcem na pierwszym etapie naszych zmagań.
Około siedemnastej dotarliśmy do pensjonatu „SIWEJKA” w malowniczym miejscu, na zboczu góry od której gościniec przyjął swoją nazwę. Zostaliśmy przywitani kwaśnicą i łemkowskimi pierogami z kaszą, cebulką, słoninką okraszone śmietnką – pycha. Posiłek ten miał za zadanie zaopatrzyć nas w energię na jutrzejsze wojaże. A to co działo się dalej ku pokrzepieniu serc naszych pozostanie w pamięci dla zazdrości nieobecnych, ponieważ integracja naszego zgromadzenia odbyła się na najwyższym poziomie (kulturowym oraz społecznym). Jakby to powiedział nasz przyjaciel Zdzisiu: „Tudzież, aczkolwiek, gdyż”, he he… Nawet przewodnik Wojtek nie przejął się zbytnio przegraną w szachy, ponieważ jego oprawca miał kąpielówki i był gotów kąpać się w zamulonym stawie, co czyniło całą sytuacje troche groteskową.
Ale do meritum. Drugiego dnia wycieczka GSB obejmowała długość około szesnastu kilometrów z Ropek, gdzie spaliśmy przez Hańczową, Kozie Żebro, Regietów Wyżny, Rotundę do Zdyni. Najwyższy punkt trasy znajduje się na szczycie Koziego Żebra (847 m n.p.m.), natomiast najniższy w dolinie Wisłoki w miejscowości Kąty (ok. 310 m n.p.m.). Najostrzejsze wejście znajduje się przy pokonywaniu Koziego Żebra idąc od wschodu na zachód, czyli z Regietowa do Hańczowej, bowiem na odcinku ok. 1,7 kilometra trzeba wznieść się około trzystu siedemnastu metrów. Mimo iż pokonywaliśmy ten odcinek w przeciwnym kierunku mocno dał się we znaki, co ujawniło się zroszonym czołem niejednego wspaniale zintegrowanego w „SIWEJCE” podróżnika. Nasz przewodnik Wojtek stanął na wysokości zadania (nikt się nie zgubił) i co rusz opowiadał ciekawą historię, a kierowca Adam prowadził spokojnie i bezpiecznie.
Mam nadzieję, że tą ciekawą relacją choć troszkę zachęciłem was do uczestnictwa w kolejnych imprezach organizowanych przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie Oddział Bielsko-Biała. Zapraszamy.

Arkadiusz Kłaptocz
.

nasza grupa przed Gospodarstwem Agroturystycznym Siwejka w Ropkach

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2017. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.