Kasprowy Wierch (Tatry Zachodnie) – wycieczka górska – 26 maja 2018 r.

Gdy większość naszych koleżanek i kolegów wędrowała po Bieszczadach Wschodnich na  Ukrainie niewielka grupa członków i sympatyków Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w tym samym czasie wybrała się w Tatry Zachodnie zdobyć Kasprowy Wierch.               Punktualnie o 6 rano wszyscy stawili się w miejscu zbiórki i wyruszyliśmy z Bielska-Białej w kierunku Zakopanego. O 8.30 wystartowaliśmy z Kuźnic przy rondzie w kierunku wejścia do TPN, po drodze usłyszeliśmy jeszcze kilka cennych informacji o historii Kuźnic od naszego przewodnika. W końcu dotarliśmy do bramki gdzie kupujemy bilety i ruszamy żółtym szlakiem Doliną Jaworzynki. Wkoło nas roztacza się piękno przyrody, wapienne skały pokryte różnobarwnymi roślinami (Goryczką Klusjusza, Dębikiem Ośmiopłatkowym, Stokrotnicą Górską oraz Pierwiosnkiem Wyniosłym). Nie zabrakło też endemitu Urdzika Karpackiego. Pniemy się coraz wyżej, aż dochodzimy do Przełęczy pod Kopami skąd szlak prowadzący do schroniska zmienia się na niebieski. Dochodzimy do Hali Gąsienicowej gdzie robimy zdjęcie grupowe. Pogoda z upalnej zaczyna się zmieniać, niebo staje się coraz ciemniejsze. Docieramy do schroniska w Murowańcu, pół godzinna przerwy i przewodnik ma czas na podjęcie decyzji czy idziemy dalej do góry czy wracamy. Śmigłowiec TOPR-u  już czwarty raz leci w stronę Orlej Perci najwyraźniej pogoda nie służy turystom. Przerwa dobiega końca i decyzja zapada, że jednak ruszamy dalej w stronę zaplanowanego szczytu Kasprowego Wierchu.  Całą drogę nasz przewodnik opowiada o widocznych wkoło szczytach. Z nieba zaczynają spadać pojedyncze krople deszczu. Mamy jeszcze około 15 min do szczytu i nagle pogoda nie wytrzymała, lunęło z nieba. Nie trwało to długo, ale zdążyło nas zmoczyć. Przeczekaliśmy deszcz, jeszcze kilka fotek na szczycie i zaczynamy schodzić w kierunku Myślenickiej Turni, a następnie Kuźnic. Zza chmur znów wychodzi słońce. Do Kuźnic gdzie wysadził nas kierowca zeszliśmy na godz. 15.00. Mamy czas na obiad i o 16.45 wyruszamy w drogę powrotną do Bielska-Białej. Znakomita jazda naszego kierowcy Arka sprawiła, że na 19.00 byliśmy już w Bielsku. Tym miłym akcentem zakończyliśmy dzisiejsza przygodę w Tatrach Zachodnich, mimo kapryśnej pogody udało się osiągnąć zamierzony cel. Z góry dziękuję naszemu przewodnikowi Piotrowi za bezpieczne i rozsądne poprowadzenie wycieczki i dzielenie się swoją wiedzą na temat Tatr. Do zobaczenia na kolejnej wycieczce.

K.T.
.

nasza grupka na Hali Gąsienicowej

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2018. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.