Lubań (Gorce) – wycieczka górska – 4 sierpnia 2019 r.

W ubiegłą niedzielę wraz z PTT udaliśmy się w nostalgiczną podróż w Gorce. Celem naszej wędrówki był Lubań (1211 m.n.p.m.). Dla wielu z nas szczyt dobrze znany, który swoim wyjątkowym klimatem wyraźnie zaznaczył się w naszych wspomnieniach. Polany, piękne widoki na Tatry, baza namiotowa SKPG z Krakowa, która oferuje najlepsze naleśniki z borówkami na świecie… Nic więc dziwnego, że wycieczka cieszyła się dużym zainteresowaniem.
Punktualnie o godz. 7:00 w licznej grupie 30 osób ruszyliśmy w drogę autokarem na przeł. Snozka skąd ruszyliśmy na niebieski szlak w stronę Lubania. Zanim jednak zaczęliśmy zdobywać wysokość podeszliśmy posłuchać Organów Władysława Hasiora, które niestety w ten bezwietrzny dzień odmówiły nam koncertu. Zboczyliśmy również ze szlaku, aby zajrzeć w przepaść nieczynnego kamieniołomu andezytu w górze Wdżar. Po zaliczeniu tych ciekawostek zlokalizowanych na przeł. Snozka już nic nie rozpraszało naszej uwagi i mogliśmy ruszyć w górę za znakami niebieskimi na Lubań. Gdzieniegdzie pośród zarastających polan na horyzoncie pojawiały się fragmenty panoram na Spisz i Pieniny. Tatry niestety pozostały aż do popołudnia za gęstą zasłoną chmur.
Podejście było strome, zwłaszcza w szczytowej partii i trochę błotniste, ale nawet Turysta w sandałach (pozdrawiam serdecznie!) nie narzekał. Cudownie było znów zobaczyć to miejsce. Źródełko studenckiej bazy namiotowej, teraz już mocno zarośnięte, kiedyś z widokiem na Tatry. Bazę namiotową SKPG z Krakowa tętniącą życiem, z rozstawionym całym polem namiotowym, pełnym ludzi, śmiechu i śpiewu. W znanym ze wspomnień obrazie pojawiło się też i parę nowych rzeczy, jak m.in. 22-metrowa wieża widokowa postawiona w 2015 r., z bardzo szczegółowo rozpisaną panoramą 360. Niestety nie trafiliśmy na słynne naleśniki. W sobotę (o nieszczęście) na bazie było duże święto – Dzień Naleśnika i całe przygotowane zaplecze naleśnikowe zostało wykorzystane.
Przeczekawszy skromne opady deszczu w namiocie bazowym ruszyliśmy w drogę na wieżę, a potem od razu do Krościenka za znakami czerwonymi, fragmentem Głównego Szlaku Beskidzkiego. Ta część trasy była długa, ale za to pełna polan i pięknych widoków na Pieniny i Beskid Sądecki. Nad samym Krościenkiem nieco bardziej odsłoniły się Tatry. Nad Dunajec schodziliśmy mijając Kopią Górkę, słynną dzięki ks. Blachnickiemu i zainicjowanemu przez niego przedsięwzięciu – Ruch Światło – Życie.
W Krościenku nad Dunajcem mieliśmy nieco czasu na posiłek. Potem przyszło nam ruszyć w drogę powrotną. I mimo wzorowej punktualności nie udało nam się uniknąć korków na trasie. Do Bielska wróciliśmy z 20 minutowym opóźnieniem, ale poza szoferem, nikt nie narzekał.
Dziękuję serdecznie Grzesiowi za pomoc w pilnowaniu i zamykaniu grupy na szlaku oraz Grażynce za nadzór fotograficzny oraz wpis z galerią, do której odsyłam wszystkich zainteresowanych. Dziękuję również wszystkim uczestnikom, i tym co mnie słuchali i tym, co ich nogi same niosły. Do zobaczenia na szlaku!
Z tatrzańskim pozdrowieniem

Martyna Ptaszek
.

nasz grupa na Lubaniu

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2019. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.