Łysica (Góry Świętokrzyskie) – wycieczka górska dla młodzieży – 17-18 listopada 2018 r.

Celem kolejnej wycieczki dla młodzieży były Góry Świętokrzyskie. Na zbiórkę trzeba było wstać bardzo wcześnie, bo już o 5:30 rano wyjeżdżaliśmy w góry. Przed nami była długa podróż, bo Góry Świętokrzyskie są daleko od Bielska-Białej.
Na miejscu w Gołoszycach czekała już na nas pani przewodnik Grażyna Jedlikowska. Niektórzy z nas znają ją już z Zimowych Spotkań PTT w Górach Świętokrzyskich. Było bardzo zimno, lecz mój tata był w krótkich spodenkach i krótkim rękawku. Wszystkim robiło się zimno od samego patrzenia na niego, ale jemu zawsze jest ciepło.
Na trasę wyruszyliśmy późno, bo tuż przed południem. Nasz szlak był oznaczony czerwonymi znakami. Jest to początkowy fragment Głównego Szlaku Świętokrzyskiego. Na samym początku znalazłyśmy z moją przyjaciółką Patrycją buraka cukrowego. Nieco dalej pani przewodnik zatrzymała nas przy cmentarzu wojennym, o którym co nieco nam opowiedziała. Następnie ruszyliśmy w stronę lasu. Było tam dużo kolorowych liści, jak to na jesień. Szlak nie był trudny, choć długi. Naszym celem był Szczytniak, choć wcześniej minęliśmy aż trzy szczyty. Zeszliśmy na Przełęcz Jeleniowską, na której nasi opiekunowie zdecydowali, że zejdziemy w stronę Piórkowa do autokaru. Gdy zrobiło się ciemno, niektórzy z nas szli z latarkami.
Na nocleg pojechaliśmy do schroniska młodzieżowego w Bodzentynie. Wieczorem zjedliśmy kolację, a potem spędziliśmy czas na zabawie. Po kąpieli poszliśmy spać.
Rano znowu wstaliśmy wcześnie. Dzięki Julce i Zuzi mieliśmy okazję zjeść pyszną jajecznicę. Każdy robił sobie samemu śniadanie, także na drogę. Niedługo później pojechaliśmy autokarem do Świętej Katarzyny. Tata zebrał od wszystkich książeczki GOT i poszedł z nami podbić je do Ośrodka Wypoczynkowego PTTK „Jodełka”. Widziałam tam dwa duże żółwie, kotka i rybki. Tata przybił nam pieczątkę z czarownicą na dłoni. Grupę dogoniliśmy przy kapliczce św. Franciszka. Naszym celem była Łysica, najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich. Na szlaku były fajne, drewniane mostki i dużo jesiennych liści. Gdy dotarliśmy na szczyt, zrobiliśmy zdjęcia grupowe i indywidualne, przekąsiliśmy jedzonko, po czym ruszyliśmy dalej, już z górki. Bardzo szybko dotarliśmy do kapliczki św. Mikołaja i tam spotkaliśmy kotka, a nowi członkowie Szkolnych Kół PTT otrzymali legitymacje.
Naszą wycieczkę zakończyliśmy w Kakoninie na placu zabaw obok starej chałupy. Pożegnaliśmy przewodniczkę i grupę podopiecznych Fundacji Grupa Kęty Dzieciom Podbeskidzia.
Do Bielska-Białej wróciliśmy wyjątkowo wcześnie, bo przed 17. Wycieczka była dla mnie bardzo fajna. Lubię jeździć w Góry Świętokrzyskie.

Zosia Baron
.

nasza grupa na szczycie Łysicy

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2018. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.