Manínska tiesňava, Kostolecká tiesňava (Manínska vrchovina, Słowacja) – wycieczka górska – 14 maja 2016 r.

Tam, gdzie kończą się Sulovske Vrchy, na zachód od nich, rozciąga się Maninska Vrchovina, wyraźnie wyodrębniona w kierunku Wagu. Nad wzniesieniem górują wielkie „kopy” Wielkiego (890 m.) i Małego (813 m.) Manina. Z wielośrodowiskową, niezbyt liczną grupą, przyjeżdżamy na kamping Manin w Povażskiej Teplej, gdzie czekają na nas koledzy z Klubu Słowackich Turystów Lietawska Luczka, Bibiana, Helena i Tibor. Dostajemy od nich opisy trasy i ruszamy. Manińskie wzniesienie przecina Maniński potok, który w wapiennych skałach wyrzeźbił dwa wąwozy, gdzie pionowe miejscami ściany sięgają do 400 m. wysokości. Ze zboczy wzniesień wystają wapienne formacje fantastycznych kształtów, zagłębień i jaskiń. Część ścian została wyodrębniona i stanowi teren wspinaczek skalnych, „obite” drogi mają swoje nazwy, niektóre są dostępne cały rok, inne okresowo, pozostały teren to rezerwat przyrody. O trudności dróg wspinaczkowych może świadczyć symboliczny cmentarz dla tych, którzy nie mieli może szczęścia do tych gór, a motto na jednej z tablic brzmi „skały piękne, skały okrutne”. Dnem wąwozu prowadzi droga jezdna do Zaskalia i Kostoleca, gdy zimą schodzą na drogę lawiny, wsie są odcięte od świata. W najwęższym, krętym miejscu, skalne ściany tworzą przełom szerokości 3,7 m., dwa auta się tu nie mieszczą, konieczna jest „mijanka”. Idziemy ścieżką edukacyjną z tablicami informacyjnymi, przy których Tibor, Bibiana i Helena cierpliwie wyjaśniają o czym mówią teksty i ilustracje a uczestnik wycieczki, doktor nauk przyrodniczych, dodaje jeszcze uwagi po polsku. Na końcu Zaskalia zatrzymujemy się na posiłek w gospodzie po dawnej szkole. Dalej Tibor, sobie tylko znanymi ścieżkami, prowadzi nas przez Kostolec do żółtego szlaku stokami Wielkiego Manina. Szlak omija wierzchołek wzniesienia, próby rozeznania dojścia na niego pokazały, że dawno nikt tam nie chodził i byłoby trudno i długo. Wobec tego zakosami, z poślizgami po błocie schodzimy z widokami na dolinę Wagu, pasma Jaworników i Povażskie Podhradie z ruinami Povażskiego hradu. A pogoda – rewelacyjna, ci co pisali i rozpowszechniali dramatyczne informacje o mających nastąpić kataklizmach, na szczęście pomylili się. Oprócz krótkotrwałej mżawki i paru kropel deszczu tylko słońce z chłodzącymi chmurkami. W gospodzie przy kampingu uzupełnianie płynów, wrażenia z przejścia, grupowe i indywidualne foto, zapewnienia że już niedługo znowu będzie razem w górach i niestety to, o czym kiedyś mówiła piosenka „i tak się trudno rozstać”. Ale trzeba było i w pełnym słońcu wróciliśmy do Bielska.

J. Nogaś
.

wspólne zdjęcie członków PTT O/Bielsko-Biała i KTW PTTK z przedstawicielami Klubu Słowackich Turystów Lietawska Luczka

wspólne zdjęcie członków PTT O/Bielsko-Biała i KTW PTTK z przedstawicielami Klubu Słowackich Turystów Lietawska Luczka

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2016. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.