Klimczok (Beskid Śląski) – wycieczka górska pt. „Pożegnanie roku w górach” – 31 grudnia 2020 r.

Przez cały sylwestrowy dzień Bielsko-Biała było spowite całunem mgły. Jednym sposobem, aby zobaczyć coś dalej i poczuć przestrzeń, było wyjście na szczyty okolicznych gór. Droga na Szyndzielnię była oblodzona, mijaliśmy ludzi ślizgających się na podejściu. Za to mgła już tutaj nie docierała, z wysokości było tylko widać jak kłębiła się w dolinach. Tuż przed samym szczytem łatwiej już było wchodzić, bo wszystko było pokryte śniegiem i podłoże było bardziej przyczepne. Na Szyndzielni panowała radosna atmosfera. Świeciło słońce, dzieci zjeżdżały na sankach i jabłuszkach, ale postanowiliśmy iść jeszcze dalej, na Klimczok.
Widoki były przepiękne. Całe Bielsko i okoliczne wioski były zalane niskimi chmurami przypominającymi gęstą śmietanę. Z drugiej strony Szyndzielni rozpościerał się widok na cały Śląsk, teraz pokryty oceanem chmur.
Szliśmy dalej na Klimczok. Chmury całkowicie się rozwiały, odsłaniając niebieskie niebo. Słońce oślepiało, odbijając się w śniegu. Po drodze spotkaliśmy Dorotę, a potem Grażynę, które przypadkiem również wybierały się na Klimczok. Na samym podejściu spotykaliśmy kolejnych znajomych z PTT, którzy również korzystali z przepięknej pogody, aby wyjść na spacer.
Ku naszemu zaskoczeniu, na szczycie, obok Ogrodu Skalnego, spotkaliśmy wielu innych znajomych z PTT, którzy też akurat tamtędy przechodzili. Zachowując dystans społeczny serdecznie się wszyscy przywitaliśmy. Okazało się, że wielu naszych znajomych zabrało na wycieczkę w góry różne smakowitości, wśród których były własnoręcznie robione ciasta, wafle, a nawet korniszony i grzyby. Wiele osób przyniosło też kompoty i soki własnej produkcji, którymi częstowaliśmy się w jednorazowych kubeczkach.
Klimczok jest bardzo popularną górą, ponieważ co chwila pojawiali się przechodzący tamtędy nasi znajomi z górskich wypraw. Myślę, że tego dnia spotkało się na Klimczoku około 50 osób z PTT. Niespodziankę sprawił nam nasz Prezes, który też akurat znalazł się w tej okolicy i widząc nas tam wszystkich, zaproponował wspólne zdjęcie. Nadal zachowując zasady izolacji, rozproszyliśmy się po Klimczoku, zachowując dwumetrowe odstępy.
Spotkanie obserwował także dron, szumiąc mechanicznie tuż nad naszymi głowami. W pewnym momencie jego brzęczenie ustało, natomiast na pobliskie drzewo zaczęli wspinać się jego piloci. Okazało się, że dron zaplątał się w gałęzie świerku i trzeba go było stamtąd zdjąć.
O godzinie 14:00 jako pierwsza stolica na świecie, Nowy Rok powitało Syndey, więc uznaliśmy, że będzie to dobra okazja, aby zaliczyć do tej strefy czasowej także Klimczok. Skoro Tadek zgromadził w Ogrodzie Skalnym kawałki gór z całego świata, można przecież przyjąć dla Klimczoka dowolną strefę czasową świata? Tak więc pogratulowaliśmy sobie nadejścia Nowego Roku na Klimczoku i wznieśliśmy toast przyniesionymi sokami.
Na kolejną stolicę (Tokio) nie mogliśmy już jednak czekać z witaniem Nowego Roku, bo żeby zejść do domu w gasnących już promieniach dnia, należało wyruszyć przed 15.
Wracaliśmy zielonym szlakiem, trasą obok źródeł Białki i błogosławiliśmy zabrane ze sobą raki. Wielokrotnie ratowały nas przed poślizgnięciem się na lodowej glazurze. W utrzymaniu pionu nie pomagało także zmęczenie po spotkaniu pełnym wrażeń oraz zapadający zmrok. Poniżej wysokości Koziej Góry dodatkowym utrudnieniem był jeszcze kożuch mgły, którego nie rozpraszały nawet czołówki, ale ostatecznie znaleźliśmy się bezpiecznie w domu. To był bardzo radosny Sylwester! Do zobaczenia na szlakach w Nowym Roku!
Serdeczne podziękowania składamy Tadkowi, który zapewnił na Klimczoku gościnę dla każdego strudzonego wędrowca.

Wojtek S.
.

rozproszeni na stoku pod szczytem Kimczoka

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2020. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.