Wszyscy z niecierpliwością oczekiwali na kolejny weekendowy wypad w góry, tym razem na Rysiankę, czwarty co do wielkości szczyt w środkowej części Beskidu Żywieckiego. To nie jest żaden prima aprilis, naprawdę tam byliśmy. Ale zacznijmy od początku…
Wyjechaliśmy busem z dworca PKS w Bielsku-Białej o godz. 8:00 zmierzając przez Żywiec do gminy Ujsoły. Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy ze Złatnej Huty, skąd prowadzi czarny szlak na Rysiankę. Początkowo szlak był prosty, dopiero po kilkunastu minutach zaczęło się ostrzejsze podejście. Wędrowaliśmy pod górę wijącym się szlakiem, śnieg lekko prószył. Po około półtorej godziny wyszliśmy z lasu na Halę Rysiankę, gdzie czekała nas niespodzianka w postaci przepięknej panoramy na Pilsko i Babią Górę, a na dalszym planie Tatr i Małej Fatry.
Przystanek zrobiliśmy w schronisku na skraju hali, na wysokości 1290 m. Tu zatrzymaliśmy się na dłuższą chwilę, by zregenerować siły za pomocą ciepłej herbatki, kawy lub czegoś słodkiego.
Następnie ruszyliśmy na pobliską Halę Lipowską, gdzie również stoi schronisko i roztacza się piękny widok. Chyba nikt nie spodziewał się, że w drodze powrotnej będziemy przedzierać się przez zaspy śniegu sięgające nieraz powyżej kolan. To sprawiło jednak, że nasza wycieczka była jeszcze bardziej ciekawa.
W czasie drogi powrotnej nie opuszczał nas dobry humor. Nikt nie żałował wczesnej niedzielnej pobudki. Mimo, iż prognoza pogody na niedzielę nie napawała optymizmem, warto było zaryzykować.
DS
.