Szpiglasowy Wierch (Tatry Wysokie) – wycieczka górska – 27 lipca 2013 r.

Wreszcie nastał oczekiwany dzień. Skoro świt wyruszyliśmy w stronę Tatr. Grupa stęsknionych za wędrówką wśród pięknej Tatrzańskiej przyrody zebrała się spora, bo liczyła aż 37 osób. Od strony pogody dzień zapowiadał się idealnie i jako taki się spełnił, bo choć nad Tatrami zawisły chmury, nie pogroziły nam ani burzą, ani deszczem.
Wycieczkę rozpoczęliśmy na parkingu w Palenicy Białczańskiej. Kiedy tu dotarliśmy, była godzina 8 i wśród stłoczonych na parkingu aut trudno było dopatrzeć się wolnego miejsca. Musieliśmy też odstać swoje w kolejce przy wjeździe. Na szczęście sam szlak wiodący do Morskiego Oka nie był aż tak zatłoczony. Dość szybkim tempem doszliśmy do położonego nad stawem schroniska i po krótkim odpoczynku ruszyliśmy żółtym szlakiem na Szpiglasową Przełęcz. Przyglądając się z góry urokliwie położonemu stawowi, widzieliśmy barwne mrowie gromadzących się przy nim ludzi. Kilka godzin później będzie ich tu już tak dużo, że trzeba będzie torować sobie przejście wśród tłumu. O tej porze roku trudno jest znaleźć wytchnienie w otoczeniu górskich schronisk. Szczęśliwie pod dostatkiem jest go wyżej, a to tam przecież zmierzaliśmy. W drodze towarzyszył nam malowniczy krajobraz. Uwagę szczególnie przykuwa tu sylwetka Mnicha, na którego wierzchołku co rusz pojawiają się kolorowe figurki wspinaczy. Przy dolince za Mnichem przystanęliśmy na krótki postój, by odnowić siły w asyście czekolady. Kolejny przystanek był już na przełęczy. Widok stąd należy do moich ulubionych Tatrzańskich pejzaży. Na pierwszym planie dumnie prezentują się Mięguszowieckie Szczyty. W ich tle bieli się rysa w masywie najwyższego szczytu Polski, a poniżej odbijają słońce dwa turkusowe lustra stawów, jedno lustro piętro niżej od drugiego (Morskie Oko i Czarny Staw pod Rysami). Z drugiej strony przełęczy otwiera się z kolei widok na trzy z pięciu stawów w jednej z najpiękniejszych Tatrzańskich dolin, okalanej przez postrzępioną grań Orlej Perci. Nacieszywszy oczy pięknem krajobrazu, wspięliśmy się wyżej, by po 20 minutach wejść na Szpiglasowy Wierch. Osiągnęliśmy cel naszej wycieczki, więc przyszedł czas na wspólne zdjęcie z banerem. Niestety nie wszyscy z naszej licznej grupy znaleźli się w tym czasie na szczycie i pusto nam bez tych osób na fotografii…
Widoczność była wymarzona i w pełnej krasie mogliśmy podziwiać krąg roztaczającej się ze szczytu panoramy. Chmury zawieszone były wysoko i nie przesłaniały widoków w najmniejszym nawet fragmencie. Co więcej, przyniosły nam korzyść, chroniąc przed gorącem. Podczas, gdy w głębi kraju doskwierały rodakom ponad 30-stopniowe upały, my raczyliśmy się przyjemnym chłodem.
Ze szczytu schodziliśmy na drugą stronę przełęczy, do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Początkowy odcinek szlaku wiedzie tu przez skały ubezpieczone łańcuchem. Pokonanie ich nie sprawiło nam jednak kłopotu, pomimo korku, który się tu utworzył.
Na zejściu niebo pobłogosławiło nas kilkoma kroplami deszczu. A widoki, które nam teraz towarzyszyły… Słowa tego nie ujmą, tak samo jak nie ujmą miłości. To przecież miejsce, które kochamy…
Do schroniska, podobnie jak na szczyt, docieraliśmy o różnym czasie, lecz każdy znalazł tu swoją niespieszną chwilę odpoczynku. Wielu skosztowało tutejszej szarlotki – a skosztować warto, bo swego czasu zyskała tytuł najsmaczniejszej szarlotki w Tatrach!
Na ostatnim odcinku szlaku był jeszcze czas, by zasłuchać się w śpiew Siklawy i w szemranie potoku, który towarzyszył nam przy dojściu do Doliny Roztoki.
Schodząc, mijaliśmy turystów mimo późnej pory idących w górę. I my chętnie zostalibyśmy tu dłużej, jednak nastał czas pożegnania. Z Tatrzańskiego domu wracaliśmy do swoich domów na nizinach. Wracaliśmy spokojniejsi, bogatsi o czas spotkań z przyjaciółmi ze szlaku, szczęśliwsi. Przyjedziemy tu znów, niebawem. Dom przecież odwiedzać trzeba.
Czy wycieczka była udana? A jakże! Już teraz czekamy na kolejną.

ES
.

część grupy na Szpiglasowym Wierchu

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2013. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.