Turbacz (Gorce) – wycieczka górska – 26 maja 2013 r.

„Naprzeciw Tatr, między doliną nowotarską a wężowatą kotliną Raby, wspięło się gniazdo dzikich Gorców. Od romantycznych Pienin odciął je wartki kamienicki potok, a od spiskiej krainy odgraniczył je bystry Dunajec. Samotnie stoją nad wzgórzami. A wyżej jeszcze nosi głowę ociec ich rodu, zasępiony Turbacz. Nie wiadomo, kto go chrzcił i skąd mu to miano. Może stąd, że turbanem mgły przed deszczem owija łysą głowę, albo raczej, że widywano go zawsze w turbacji wiecznej.”

(Władysław Orkan „W Roztokach”)
.

Ich nieodparty urok sprawia, że wraca się tu stale. Wróciliśmy więc na Turbacz dokładnie po trzech latach. Zatęskniliśmy za nim, za pięknymi Gorcami, za jeszcze piękniejszymi panoramami, które przy odrobinie szczęścia towarzyszą turystom wędrującym po rozlicznych szlakach tej grupy górskiej.
Wyjechaliśmy z Bielska-Białej busem punktualnie o godzinie siódmej. Po około dwóch godzinach jazdy byliśmy już na miejscu, na początku wędrówki przy zielonym szlaku. Poprzednio miejscem startu i mety była Łopuszna, dzisiaj była nim Obidowa. A więc znów inny szlak, znów coś nowego, tylko… pogoda ta sama.
Wyruszyliśmy żwawo mokrym i błotnistym szlakiem najpierw do schroniska „Na Starych Wierchach”, położonego na wysokości 980 m n.p.m. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej innym, bo czerwonym szlakiem na Turbacz (1310 m n.p.m.), też pełnym błota, a jakże by nie po trzydniowych opadach! Tuż przy szlaku, za Obidowcem, zatrzymaliśmy się na chwilę przy pomniku upamiętniającym tragiczną katastrofę samolotu sportowego, w której zginęła Anna Skalińska z Gdańska. Było to w dniu 25 maja 1973 roku, a więc dokładnie 40 lat i jeden dzień temu. W tym miejscu należy się chwila zadumy…
Sam szczyt Turbacza zrobił na nas smutne wrażenie. Zastaliśmy tu las chory i prawie wymarły, pełen sterczących i wyschniętych szkieletów drzew, a wśród nich betonowy wysoki słup pomiarowy. Przy nim zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia, wszak byliśmy na wierzchołku Turbacza – najwyższej kulminacji całego pasma Gorców. Schronisko „Na Turbaczu” im. Wł. Orkana jest już tuż, tuż, jeszcze tylko 600 metrów… Położone jest ono na wysokości 1280 m n.p.m. w górnej części Hali Długiej na Polanie Wolnicy. W schronisku odpoczęliśmy przy herbacie i dobrej kawie. Kto był bardziej głodny mógł zjeść gorącą zupę, albo jeszcze coś lepszego. Było sympatycznie, tak jak jest w każdym polskim, górskim schronisku.
Po około godzinnym odpoczynku rozpoczęliśmy zejście do Obidowej kierując się szlakami najpierw żółtym do Bukowiny Miejskiej, potem czarnym do Bukowiny Obidowskiej i dalej zielonym szlakiem do końca dzisiejszej wędrówki. Zrobiliśmy więc ładną pętlę szlaku turystycznego, który – jak zapewniła nas przewodniczka Agnieszka Wojnowska – jest tak bogaty w przepiękne widokowe miejsca, że trzeba tu, po tych gorczańskich szlakach stale chodzić i chodzić – jak się okazuje – cierpliwie chodzić!
Zanim jednak zeszliśmy z gór, zatrzymaliśmy się na chwilę przed schroniskiem. Pamiątkowe wspólne zdjęcie do kroniki PTT to przecież sprawa niemal obowiązkowa. „Spojrzeliśmy” jeszcze chociaż na krótko w naszej wyobraźni z najwyższego szczytu Gorców na okoliczną panoramę. No bo jak informują liczne przewodniki po Gorcach, z najbliższego otoczenia schroniska na Turbaczu roztacza się niezwykle interesująca panorama: Długa Hala, Mostownica, Jaworzyna Kamienicka, rozłożysty grzbiet Kudłonia, Kiczora, Beskid Wyspowy, gniazdo Lubania, Pieniny, imponujący łańcuch szczytów tarzańskich: Tatry Bielskie, za nimi Kieżmarski Szczyt, Łomnica, Durny Szczyt, masywny Lodowy i stożek najwyższego szczytu tatrzańskiego – Gerlacha… Oj, byłoby co oglądać! Westchnęliśmy więc głęboko, no bo znów nie mieliśmy szczęścia do pogody. To wszystko było, na pewno było, ale… gdzieś tam za chmurami, niestety! Może uda nam się tę panoramę zobaczyć za trzecim razem?
Jednak duch prawdziwego turysty nie powinien rozpaczać z powodu marnej pogody, i tak też było dzisiaj z nami. Wprawdzie po wyjściu ze schroniska zaczął padać deszcz, taki lekki, słaby, ale jednak deszcz, więc ubrani w kolorowe peleryny ruszyliśmy w drogę powrotną zatrzymując się najpierw przy Krzyżu – nowym pomniku poświęconym tym, którzy walczyli w Gorcach w latach 1942–1949 o niepodległość Polski i wolność człowieka z niemieckim i komunistycznym zniewoleniem. Byliśmy również w Kaplicy Papieskiej pełnej pięknej historii, o której można by w tym miejscu wiele napisać. Tu na szczęście deszcz już przestał padać.
Schodząc nikt z nas nie narzekał na słabą widoczność, nikt nie narzekał na błoto, na mokrą i śliską ścieżkę, nikt nie narzekał na cokolwiek. Fajna i dzielna grupa młodych i starszych członków i sympatyków Oddziału PTT w Bielsku-Białej już pod koniec wycieczki snuła dalsze plany turystyczne, wszak bez gór naprawdę trudno im jest czasem żyć!
Na koniec tego opisu muszę specjalnie wyróżnić 9. letnią Wiktorię, która swoją kondycją, zapałem, z uśmiechem i bez żadnych narzekań dorównywała kroku jakże dzielnie nam wszystkim, wielokrotnie od niej starszych. Wypada pogratulować Wiktorii, a także jej Mamie Angelice w Dniu Matki, pięknego wspólnego wejścia na Turbacz. Wiktorii zaś, a także nam wszystkim, wypada życzyć kolejnych wejść na następne szczyty górskie. Do zobaczenia na szlaku!

CS
.

nasza grupa przed schroniskiem PTTK na Turbaczu

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2013. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.