Turbacz (Gorce) – wycieczka górska pt. „Wędrujemy Głównym Szlakiem Beskidzkim” – 9 lipca 2017 r.

Dzisiejsza wycieczka stanowiła kontynuację serii wędrówek Głównym Szlakiem Beskidzkim. Tym razem odwiedziliśmy Gorce, gdzie zdobywaliśmy Turbacz dość nietypowym szlakiem. Wyjechaliśmy z Bielska po godzinie 6 rano, aby na miejsce dotrzeć po 4 godzinach jazdy, a wszystko przez zakaz poruszania autokarów w rejonie Przełęczy Knurowskiej, który zmusił nas do objechania całego pasma Lubania i przejazdu przez Ochotnicę Górną. Pierwsze atrakcje czekały zaraz na starcie. Droga wąska, dalej przejechać się nie da, a autobus jakoś zawrócić musiał… Trwało to przynajmniej 20 minut po których z niesamowitym poczuciem ulgi (aby ją zrozumieć, należałoby zobaczyć miejsce w którym autokar manewrował, mistrzostwo w wykonaniu kierowcy!) mogliśmy zobaczyć kierowcę odjeżdżającego w wcześniej umówione miejsce spotkania.
Szybka zbiórka, drobna rozgrzewka kilometrem asfaltu i jesteśmy na Przełęczy Knurowskiej (846m n.p.m.) z której zaczynamy właściwe podejście w stronę Turbacza po drodze mijając Kiczorę, wznoszący się na 12882m n.p.m. trzeci pod względem wysokości szczyt całego pasma. Wyjątkowo sprzyjające warunki atmosferyczne z fantastyczną widocznością nie chcą nas prędko puścić w dalszą trasę, więc odpoczynek w Schronisku PTTK Na Turbaczu troszkę się przeciąga (a i humory dopisują  ). Chcąc nie chcąc trzeba nam jednak było ruszyć w dalszą drogę, w końcu mamy godzinne opóźnienie w stosunku do pierwotnego planu, a tutaj trzeba jeszcze dojść do Rabki! Sam wierzchołek Turbacza, zlokalizowany około 10 minut od Schroniska, wznosi się na 1310m n.p.m., co jest imponującym wynikiem biorąc pod uwagę pozostałe góry zaliczane do Korony Gór Polski, stawiającym Turbacz na 6 miejscu pod względem wysokości ze wszystkich pasm w kraju.
Pogoda cały czas utrzymuje się praktycznie idealna i w takich warunkach przystajemy jeszcze przy dwóch kolejnych schroniskach – na Starych Wierchach oraz na Maciejowej, skąd zwartą grupą ruszamy w stronę Rabki i czekającego na nas kierowcy.
28 kilometrów trasy daje odczuć się w nogach, ale nikt nie narzeka – nawet najmłodsi. Pozytywny nastrój nie opuszcza nas już do samego Bielska.

Łukasz
.

nasza grupa na Przełęczy Knurowskiej

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2017. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.