Veľký Rozsutec (Mała Fatra, Słowacja) – wycieczka górska – 3 września 2016 r.

Mówimy Tatry, myślimy Rysy. Mówimy Beskidy, myślimy Babia Góra. Mówimy Bieszczady, myślimy Tarnica. Mówimy Mała Fatra, myślimy… Wielki Rozsutec… Coś nie zgadza się w tym zestawieniu? No właśnie. Pasma górskie zwykliśmy identyfikować po ich najwyższych szczytach, a to Wielki Krywań jest najwyższym szczytem Małej Fatry. Jednak każdy kto choć raz podczas wędrówki po naszych pięknych Beskidach spojrzał na południe, mógł zobaczyć cudowną poszarpane skaliste turnie Wielkiego Rozsutca – najbardziej rozpoznawanej góry Małej Fatry, który był głównym celem naszego wyjazdu.
Z Bielska wyjechaliśmy już o godzinie 5 rano, aby móc jak najwcześniej ruszyć na szlak. Jak się później okazało, wyjazd chociażby pół godziny później bardzo utrudniłby życie naszym kierowcom, którzy mieliby ogromny problem ze znalezieniem miejsca parkingowego. W ostatniej chwili znaleźli dogodne miejsce w Stefanowej.
Trasa naszej wycieczki zaplanowana została przez przypominające Słowacki Raj Dolne i Górne Diery, pełne wodospadów, mostków, drabinek. Po pokonaniu tego ciekawego odcinka trasy, czekała nas dłuższa droga w lesie, aby w końcu znaleźć się na Przełęczy Medzirozsutce, oddzielającej Mały Rozsutec (1343 m n.p.m.) od Wielkiego Rozsutca (1610 m n.p.m.). Z uwagi na niedaleką drogę do tego pierwszego (20 minut), część uczestników wycieczki postanowiła wspiąć się i tam. Inni znowu postanowili ominąć Wielki Rozsutec niebieskim szlakiem. Pozostali wybrali się bezpośrednio w stronę naszego głównego celu, skąd po pamiątkowych zdjęciach i drobnym posiłku, ruszyli w stronę siodła Medziholie, które z kolei rozdziela Wielki Rozsutec od łysego Stoha (1607 m n.p.m.).
Już w drodze na siodło dowiedzieliśmy się że akurat teraz trwa maraton górski, i będą nas mijać zawodnicy podążający do punktu zaopatrzeniowego na przełęczy, gdzie mieliśmy okazję być świadkami akcji ratunkowej z użyciem śmigłowca.
Teraz pozostało nam już jedynie zejść na parking do Stefanovej i w dobrych humorach ruszyć w drogę do domu.

PS. Tak, wiem, Tatry – Gerlach – niemniej uważam, że nam Polakom bardziej kojarzy się Nasz najwyższy szczyt 🙂

Łukasz
.

20160903_grupowe

nasza grupa na starcie wycieczki

stopka_bb_20160903

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2016. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.