Żar, Hrobacza Łąka (Beskid Mały) – wycieczka górska – 9 sierpnia 2015 r.

No i stało się… Nie dość, że znajomi mnie wkręcili w wycieczki z PTT to jeszcze w opisanie dzisiejszej wycieczki. A niech tam będzie, było warto.
Na kolejnej wyprawie w doborowo dobrym towarzystwie zostały zaliczone kolejne szczyty na Małym Szlaku Beskidzkim.  Wystartowaliśmy z dolnej płyty dworca PKS w Bielsku-Białej. Dobrze znanym nam busem, który zarówno podstawił się terminowo, jak i terminowo dostarczył nas na Przełęcz Kocierską. Tam po kolejnym odliczeniu uczestników wyruszyliśmy, jak zwykle zgodnie z planem, w dalsze dreptanie po Beskidach przez Kiczerę w stronę góry Żar.
Nie obyło się bez narzekań, że za ciepło, że za sucho… Ale jak wiadomo, na tę wycieczkę wybrali się najtwardsi, czyli nasza „śmietanka” turystyczna. Niestety, temperatura otoczenia nas nie oszczędzała, w cieniu dochodziło do 35 stopni Celsjusza. Większość strumyków i potoczków pozbawiona była H2O, co nas bardzo zmartwiło.
Oczywiście bardzo dziękujemy pozostałym zapisanym uczestnikom za niestawienie się na tej wyprawie. Dzięki Wam mieliśmy krótszą kolejkę do kręconych lodów na górze Żar, a były naprawdę wspaniałe, tak jak i inne atrakcje. Widoki były piękne, nawet zapowiadało się na burzę, ale po odprawieniu czarów do niej nie doszło, więc radośnie i wesoło nasza turystyczna dziewiątka udała się przez zaporę w Porąbce na Hrobaczą Łąkę.
Po dotarciu i spotkaniu niektórych uczestników z żywą przyrodą (sarnami), udaliśmy się do schroniska, w którym spotkały nas jak zwykle niezapomniane chwile, dialogi, konwersacje i wymiana zdań z innymi napotkanymi turystami. Wspominanie innych wypraw do innych krajów przez członków PTT. Było wspaniale, a atmosfera doborowego towarzystwa zostanie nam na długo w pamięci. W dalszą drogę po uzupełnieniu suchego prowiantu i mokrego picia udaliśmy się przez Przełęcz u Panienki, Groniczki i Gaiki by szybko zejść do Straconki. Oczywiście odwiedziliśmy przydrożny sklep by zaopatrzyć się w życiodajną wodę.
Podczas wycieczki, żeby tradycji stało się zadość, nie pozostaliśmy bez grupowego zdjęcia, zdjęć koleżanek i kolegów. Na trasie spotkaliśmy wiele okazów przepięknych chodzących mieszkańców lasu, jak i latających z rodziny jastrzębiowatych. Przechadzaliśmy się wśród kolorowej przyrody, krowich łańcuchów przypiętych do drzew kłódką (bez kluczyka), być może pozostawionych przez innych „miłośników przyrody”. Pełna atrakcji wycieczka zakończyła się planowo, a zadowoleni uczestnicy koleżeńskim „cześć” zapowiedzieli obowiązkową obecność na kolejnych i dalszych wyprawach z Polskim Towarzystwem Tatrzańskim (PTT).

Turystycznym „dzień dobry” i krótkim opisem serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników.

Georgius (Dżordż)
.

nasza grupa pod Kiczorą (z widokiem na Żar)

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2015. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.