Żywiec-Zabłocie – wycieczka szkoleniowa – 4 marca 2017 r.

blachaJak opisać w największym skrócie to, co w ciągu ponad czterech godzin spacerowania po Żywcu – Zabłociu zobaczyliśmy i usłyszeliśmy bezpośrednio od samego mieszkańca Żywca i przewodnika w jednej osobie – Roberta Słonki? Niełatwe to zadanie, ale… spróbuję!
Dzisiaj z Polskim Towarzystwem Tatrzańskim Oddział w Bielsku-Białej zwiedzaliśmy południową część Żywca – dzielnicę Zabłocie. Do 1939 r. Zabłocie było odrębną wsią gminną. W 1939 r. na niecałe 5 lat przyłączone było do Żywca, a gdy w 1950 roku granice miasta poszerzono, to Zabłocie ponownie, już na stałe, zostało do niego przyłączone.
Obecnie jako jedna z ośmiu dzielnic Żywca jest również interesująca pod względem historycznym, gospodarczym, geograficznym itd. To w tej dzielnicy górska rzeka Koszarawa łączy się ze Sołą, a w pobliżu tego miejsca (na terenie dzielnicy Sporysz) znajduje się wzgórze zwane Grojcem (612 m.n.p.m.) związane historycznie także z Zabłociem. To tu, w Zabłociu, a nie w Starym Żywcu ulokowano główny dworzec kolejowy (ze względu na sprzeciw żywieckich radnych!). Wreszcie to właśnie tu, na południowych krańcach Zabłocia powstał Browar Arcyksiążęcy. Można by tu jeszcze wiele napisać o przemysłowym rozwoju Zabłocia.
Idąc od mostu na Sole główną ulicą Zabłocia w kierunku dworca kolejowego najpierw zobaczyliśmy miejsce i pamiątkowy głaz informujący o tym, że stała tu synagoga Tempel (zburzona podczas II wojny światowej). Przy tej ulicy, nazwanej Dworcową, Robert pokazał nam wiele zabytkowych budynków jednocześnie informując, co tam kiedyś było, a co jest teraz. To prawda, że na co dzień, zabiegani po prostu ich nie zauważamy… W następnej kolejności zobaczyliśmy budynki dawnych i obecnych zakładów znajdujących się przy ulicach o takich nazwach jak: Garbarska, Rzeźnicza, Futrzarska, Mleczarska, Browarna… Czyżby czas zatrzymał się tu tylko na jakiś niedługi czas?
Ta część Żywca – Zabłocie uprzemysłowiona na przełomie XIX i XX w. zadziwiła nas swoim historycznym bogactwem. Szczególne wrażenie, i to niemałe, zrobiły na nas: dworzec kolejowy, który oglądaliśmy z kładki nad torami, Kościół św. Floriana, którego budowę zakończono w 1954 r., stara rzeźba MB z roku 1796 i jej piękna historia, wreszcie sama Fabryka Papieru „Solali”. W drodze do niej nie można było nie zauważyć muralu na budynku MCK Klubu „Papiernik”, przedstawiającego Dziadów z Zabłocia zwanych Jukacami. To oni, w wieczór sylwestrowy i w Nowy Rok kolędują tylko po Zabłociu i tylko do granicy, którym jest most na Sole. Oczywiście byliśmy na dziedzińcu „Solali”, tej kiedyś największej fabryki papieru w Europie z 1833 r. zatrudniającej w latach swojej świetności ok. 800 pracowników. Po drugiej stronie ulicy Ks. St. Słonki, naprzeciwko fabryki, zobaczyliśmy osiedle domków pracowniczych, zadbanych, podobnych do siebie, jakby to był „mały żywiecki Giszowiec”.
Być w Żywcu i nie wyjść na Grojec?! To byłoby niemożliwe, zwłaszcza przy tak pięknej pogodzie. Poszliśmy więc i tam! Grojec to wzgórze, które ma trzy wierzchołki: Mały Grojec, Średni Grojec i Grojec (południowo-zachodni, 612 m n.p.m).
Gdy ze Średniego Grojca liczącego 423 m n.p.m, spod stalowego krzyża papieskiego postawionego tu na pamiątkę wizyty w Żywcu papieża Jana Pawła II w 1995 r. rozejrzeliśmy wokół siebie, to jakby nas lekko „zamurowało”. Zobaczyliśmy bowiem górskie, jeszcze w zimowej bieli, otoczenie Żywca. Ależ to był widok! Miasto leży w Kotlinie Żywieckiej, wokół której są tylko góry i góry, z Babią Górą, Skrzycznem, Klimczokiem i Magurką na czele. Zobaczyliśmy też Jezioro Żywieckie, a jakże! Niejedno miasto może takiego położenia miastu Żywiec pozazdrościć!
Na Grojcu widzieliśmy „na żywo” zjawisko zwane sukcesją ekologiczną, z którą zapoznaliśmy się parę dni temu na wtorkowej prelekcji w naszym Oddziale PTT. Górę dosyć mocno zarastają krzaki tarniny. Szkoda! Jak tak dalej pójdzie, to… Widzieliśmy też wiele miejsc zrytych i mocno przekopanych przez wygłodniałe dziki. One nie patrzą na to, że Grojec należy do miasta Żywiec!
Na Średni Grojec wyszliśmy ścieżką kapliczek Drogi Krzyżowej, obok dawnego pieca służącego do wypalania wapna – wapiennika. Spod jednej z tych kapliczek Andrzej zabrał dwa nieduże kamienie, a ja zerwałam po drodze kilka gałązek bazi… Były to skromne symbole gór i wiosny, które zaraz po tej wycieczce zawieźliśm… Jurkowi Kołodziejczykowi, w dniu jego pogrzebu. Jurek był reżyserem filmowym, kochał góry, kochał tradycje góralskie, był sympatykiem i uczestnikiem wielu wycieczek z naszym Oddziałem PTT. Wybaczcie mi drodzy Czytelnicy, ale naprawdę nie mogłabym teraz, właśnie w tym opisie nic o Nim nie wspomnieć! Co to był za dzień!
Ta wycieczka była wspaniałą ucztą dla oczu i też dla ducha. Aparaty fotograficzne „grzały się” dzisiaj bez przerwy pracując, bo naprawdę było co fotografować.
Dobrze wiedzieliśmy, że wycieczka była świetną okazją poznania Zabłocia z Przewodnikiem, który zna każdą uliczkę, każdy dom i każdy kąt swojego miasta. Często w dzieciństwie bywał tu u swoich Dziadków na Zabłociu, niedaleko Fabryki Papieru „Solali” i też niedaleko Soły. Nie przegapiliśmy tej okazji i dzięki temu zyskaliśmy dzisiaj bardzo dużo. Za to serdecznie Robertowi dziękujemy!

CS
.

z widokiem na Kotlinę Żywiecką

z widokiem na Kotlinę Żywiecką

Ten wpis został opublikowany w kategorii Koło Przewodników, kronika - 2017. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.