„Azory – nie tylko Pico” – prelekcja Szymona Barona i Wojciecha Szypuły – 5 września 2017 r.

Jak z bicza strzelił minął okres urlopów, wakacji i przerwy we wtorkowych, ciekawych podróżniczych spotkaniach w salce Oddziału PTT w Bielsku-Białej.
Na rozpoczęcie nowego sezonu wystąpił nasz Prezes Szymon Baron, który wraz ze swym kolegą Wojciechem Szypułą uraczył nas relacją z wyprawy na Azory. Wprawdzie frekwencja była jeszcze wakacyjna, ale niech nieobecni żałują, bo utracili okazję poznania atrakcyjnej i nieczęsto trafiającej się wyprawy.
W kwietniowo-majowy (26.IV – 6.V.2017) przedłużony weekend wyruszyli z Balic Ryanair-em przez Bergamo (Włochy), Porto (drugie co do wielkości miasto Portugalii), Lizbonę, z której lokalnymi liniami Air Azores, dotarli w końcu po trzech dniach do Ponta Delgada, stolicy największej wyspy Azorów – Sao Mignel. Pogoń za „Koroną Europy” wymaga samozaparcia przy pokonywaniu „podróżniczych atrakcji”. Dzięki życzliwym Sergio (samochód) oraz Eduardo (locum) – (szczegóły w relacji Szymka i Wojtka w Kronice naszego Oddziału PTT) – udało się wiele atrakcyjnych miejsc zobaczyć, co podziwialiśmy dzięki projekcji zdjęć.
Kolejny skok z lotniska im. Jana Pawła II małym silnikowcem na wyspę Pico z celem wyprawy – najwyższym szczytem Portugalii Pico (2531 m n.p.m.). Po noclegu w niecodziennych, spartańskich warunkach u niemieckiego ekscentryka – Holgera, nasi wędrowcy osiągają cel wyprawy pokonując uciążliwą trasę pokrytą „produktami” erupcji wulkanicznych w siąpiącym deszczyku, mgle lub chmurach. Powyżej dwóch tysięcy metrów – błękit nieba, ale niżej tylko chmury i chmury.
Trochę wspinaczki na końcówce trasy w wulkanicznych, ciepłych oparach – aby w południe dopiąć celu. W zejściu wulkaniczny piasek – piargi i mgła wymagały ostrożności. Po prawie 7 godzinach od startu, z bazy przewodników, nasi prelegenci otrzymali „Certyfikat zdobywców Pico”.
Kolejnym dowodem, że tam weszli jest przywieziony kamień i złożony w skalnym ogródku „U Tadka” pod szczytem Klimczoka.
Po zakotwiczeniu u Emilii – już w komfortowych warunkach, zwiedzeniu miejscowych atrakcji, wyprawie promowej na wyspę Faial (stamtąd ukazał się Pico w całej okazałości) nadszedł nieubłaganie czas powrotu.
Dwa dni w Lizbonie to tylko „liźnięcie” zabytkowych obiektów, ale i dużo czasu, aby zauważyć miejscowe brudy i zmęczyć się decybelami. Jeszcze lot do słonecznego – tym razem – Bergamo, nocleg, majaczące w słońcu w dali ośnieżone Alpy i do domu – najpierw do Krakowa.
Brawo Szymek! Kolejny szczyt Korony Europy osiągnięty!
Dzięki projekcji zdjęć i relacji zdobywców Pico i my, uczestnicy tego interesującego spotkania bezgotówkowo byliśmy tam daleko, pomiędzy Europą a Ameryką, gdzie dotarli Szymek i Wojciech. Dzięki Wam za pozyskane wrażenia.

Andrzej Głażewski
.

pamiątkowe zdjęcie na zakończenie prelekcji

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2017. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.