„Bielska wyprawa w Andy Argentyńskie” – wernisaż wystawy fotograficznej – 3 marca 2016 r.

Wernisaż jubileuszowej wystawy fotograficznej pt. „Bielska wyprawa w Andy Argentyńskie”, który odbył się 3 marca 2016 r. w Książnicy Beskidzkiej w Bielsku-Białej, pozwolił nam zapoznać się z 30. letnią historią tej wyprawy, jej uczestnikami i osiągnięciami.
Ludzie gór i sympatycy spotkań zarówno w Książnicy Beskidzkiej jak też w salce BKA – PTT przy ul. 3 Maja 1, licznie przybyli na wernisaż odpowiadając na zaproszenie Książnicy Beskidzkiej, Bielskiego Klubu Alpinistycznego i Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Temat wernisażu był bowiem interesujący, podobnie jak relacja z wyprawy „z pierwszej ręki” samego kierownika wyprawy – Jana Weigla.
Tradycyjnie Dyrektor Książnicy Bogdan Kocurek przywitał uczestników wyprawy i nas wszystkich, biorących udział w wernisażu. Następnie obecni na wernisażu uczestnicy wyprawy w Andy Argentyńskie: Andrzej Georg, Feliks Köhler, Kazimierz Opyrchał, Czesław Tomasik i Czesław Zamorski razem z Janem Weiglem uroczystym, tradycyjnym dźwiękiem „zbyrcoka” ogłosili otwarcie jubileuszowej wystawy fotograficznej. Można ją będzie jeszcze nie raz obejrzeć do końca marca br.
Co zobaczyliśmy na wystawie? Ponad 30 zdjęć starannie dobranych i wykonanych w odpowiedniej oprawie. Autorem większości z nich jest Jan Weigel, główny organizator wystawy. To on prezentując zdjęcia po kolei opowiedział nam o wyprawie w Andy Argentyńskie, wyprawie wtedy bardzo egzotycznej i dalekiej. Mocno wsłuchiwaliśmy się w tę jego ciekawą opowieść, bo historia tej wyprawy naprawdę dzisiaj zrobiła się żywa, no i śmiało mogę dopisać: ocalona od zapomnienia!
Tak naprawdę korzenie tematu związanego z tym wernisażem sięgają lat przedwojennych tj. 1933-1934. Właśnie wtedy Polacy zorganizowali pierwszą polską wyprawę w Andy Argentyńskie. Dokładnie 8 marca 1934 roku uczestnicy tej wyprawy: Stefan Daszyński, Konstanty Narkiewicz-Jodko, Stefan Osiecki i Wiktor Ostrowski jako pierwsi stanęli na szczycie Aconcagua 6960 m n.p.m. Było to ósme w historii wejście na ten szczyt i pierwsze od strony wschodniej. Upamiętnieniem tego wejścia jest La ruta de los Polacos (Droga Polska) przez lodowiec od strony wschodniej, nazwanym oficjalnie Ventisquero Polaco (Lodowcem Polaków).
Aconcagua jest najwyższym szczytem Andów, Ameryki Południowej oraz całej Ameryki i należy do tzw. Korony Ziemi, co czyni ją szczególnie atrakcyjną dla wspinaczy. Po raz pierwszy zdobyta została w 1897 r. przez Mathiasa Zurbriggena, szwajcarskiego przewodnika.
W roku 1984 z okazji 50 rocznicy tego wydarzenia zorganizowano uroczyste obchody jubileuszowe. O tym można przeczytać w „Taterniku” nr 2 z 1984 r. w artykule Józefa Nyki pt. „Pół wieku na szczytach Andów”.
Zorganizowano też okolicznościowe wyprawy, dzięki którym Polacy znów pojawili się w Andach Argentyńskich. Drogę Pierwszej Polskiej Wyprawy z lat 1933-1934 powtórzyła krakowska wyprawa „Aconcagua 1985”. W tym samym roku z inną wyprawą Wanda Rutkiewicz stanęła na wierzchołku tej góry pokonując jej południową ścianę. Wreszcie z tej samej okazji zorganizowano Bielską Wyprawę w Andy Argentyńskie. Z niewielkim opóźnieniem spowodowanym trudnościami organizacyjnymi, w grudniu 1985 roku wyjechała ona do Argentyny i prowadziła działalność górską w styczniu i lutym 1986 r.
Jak czytamy w opracowaniu Jana Weigla specjalnie przygotowanym na dzisiejszy wernisaż: „(…) W skład wyprawy weszli: Stanisław Cader, Tadeusz Dyczkowski, Andrzej Georg, Feliks Köhler, Paweł Lampe, (lekarz wyprawy), Kazimierz Opyrchał (z-ca kierownika wyprawy), Jacek Pietrzykowski, Czesław Tomasik (kierowca samochodu wyprawy), Jan Weigel (kierownik wyprawy) i Czesław Zamorski.
Celem wyprawy były wejścia na wysokie sześciotysięczne szczyty Andów, przede wszystkim na Aconcague i Tupungato, a także sześciotysięczne szczyty grupy Nevado San Juan… Dwa pierwsze cele udało się zrealizować. Na szczycie Aconcagua stanęli: Paweł Lampe, Kazimierz Opyrchał i Jan Weigel, na Tupungato weszli: Andrzej Georg, Paweł Lampe, Jacek Pietrzykowski, Kazimierz Opyrchał i Czesław Zamorski. Zespół Stanisław Cader i Tadeusz Dyczkowski wszedł na Nevado sin Nombre wysokości 5913 m n.p.m. położony w pd-zachodniej grani masywu Tupungato; było to I polskie wejście na ten szczyt”.
Tak już jest, że po każdej prelekcji, wystawie, czy też po wycieczce sięgamy chętniej do różnych wydawnictw. Tak też jest i dzisiaj. O historycznej wyprawie w Andy Argentyńskie i zdobyciu najwyższego szczytu Aconcagua można przeczytać w książce Wiktora Ostrowskiego pt. „Wyżej niż kondory”. Prof. dr hab. n. med. Paweł Lampe, uczestnik bielskiej wyprawy w 1986, napisał książkę pt. „Cap nie koza, czyli zrób ze mną, co chcesz”, w której rozdział pt. „Jak ratowałem alpinistę” poświęcony jest sprawom medycyny wysokogórskiej. Mieliśmy dzisiaj szczególną okazję osobiście poznać tego uratowanego z ciężkiego niebezpieczeństwa alpinistę (andynistę).
Z kolei w „Biuletynie Informacyjnym” PTT O/Bielsko-Biała nr 1/1997 r. można znaleźć informację o tym, że: „Pierwszymi członkami naszego Oddziału, którzy w dniu 15.02.1986 r. osiągnęli wierzchołek Aconcagua byli Kol. Kol. Paweł Lampe, Kazimierz Opyrchał i Jan Weigel uczestnicy Bielskiej Wyprawy Andyjskiej. Kolejnego wejścia dokonał w 1994 r. Kol. Piotr Gawłowski”.
Trzy lata później, dokładnie 20.1.1997 r. kol. Zenon Sarecki też zdobył Aconcaguę. Nie wiem, ilu członków naszych organizacji należało by tu jeszcze dopisać?
Tymczasem w różnych publikacjach górskich, a przede wszystkim w Internecie aż roi się od przeróżnych ofert biur turystycznych i agencji górskich. Zachęcają one swoich klientów tak: „Zdobądź Aconcagua 6962 m; Zmierz się z wyzwaniem; Sięgnij po najwyższy szczyt obu Ameryk; Rekord szybkościowy (wejście i zejście) bije…”, itd.
Te „zachęty” współczesnego świata z jednej strony i zdjęcia wykonane 30 lat temu, zaprezentowane z odpowiednim komentarzem na tej wystawie, to dwa różne światy, i aż prosi się w tym miejscu zadać pytanie: gdzie te góry z tamtych lat, gdzie te góry…?

CS
.

w trakcie wernisażu

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2016. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.