Hala Stoły (Tatry Zachodnie) – wycieczka górska – 10 lipca 2016 r.

Tydzień temu wędrowaliśmy szlakami Doliny Strążyskiej, a dziś przemierzaliśmy szlaki kolejnej doliny tym razem padło na Dolinę Kościeliską.
Punktualnie o godzinie 6.30 w niedzielny poranek wystartowaliśmy z Bielska-Białej kierując się drogą S69 w stronę Żywca, aby tam zabrać jeszcze 3 osoby i dalej w kierunku Suchej Beskidzkiej.  Przejeżdżaliśmy przez kolejne miejscowości i po około 2,5 godzinach byliśmy już na parkingu w Kirach, skąd ruszyliśmy w kierunku wejścia na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego. Zakupiliśmy bilety wstępu i legalnie weszliśmy do Doliny Kościeliskiej. Zaraz za bramką zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie wszystkich uczestników wycieczki (z banerem) usłyszeliśmy kilka słów wprowadzenia przekazanych przez Naszego przewodnika i rozpoczęliśmy realizację planu naszej wycieczki. Cały czas towarzyszy nam wartki nurt Potoku Kościeliskiego, którego strumień wody hałaśliwie rozbryzguje się o leżące kamienie, ten górski potok bardzo ładnie wkomponowany jest w tutejszy krajobraz i Dolinę Kościeliską.  Po drodze minęliśmy Kapliczkę Zbójnicką, Lodowe Źródło i przy Bramie Kraszewskiego odbiliśmy na niebieski szlak prowadzący na Hale Stoły. Szliśmy wąska ścieżką pośród wiatrołomów, na każdym kroku widać spustoszenie w drzewostanie, jakie wyrządziła potężna wichura, która przeszła przez Tatry w Wigilię i w pierwszy dzień świąt 2013 r. Po około godzinie dotarliśmy na Halę Stoły. Jak się dowiedzieliśmy na polanie kiedyś znajdowało się kilkanaście szałasów (obecnie pozostały tylko trzy, wpisane do rejestru zabytków). Na wapiennych skałach Stołów znajdują się siedliska roślinności alpejskiej m.in. szarotki alpejskiej, którą mieliśmy okazję podziwiać. Po krótkim odpoczynku zaczęliśmy schodzić w kierunku Doliny Kościeliskiej, podziwiając jeszcze piękne widoki w kierunku Giewontu i Czerwonych Wierchów.
Trasa w dół minęła nam bardzo szybko i jak by się wydawało po krótkiej chwili znów wędrowaliśmy Dolina Kościeliską, odbijając na żółty szlak w stronę Hali Pisanej przez Wąwóz Kraków i Smoczą Jamę. Wąwóz Kraków uważany jest za najpiękniejszy wąwóz skalny polskich Tatr Zachodnich. Najniższa, udostępniona turystycznie część Wąwozu Kraków to wycięty w skałach węglanowych skalny kanion o pionowych lub przewieszonych ścianach, o dnie zarzuconym kamieniami. Dno wąwozu jest na ogół suche, gdyż Wąwóz Kraków odwadniany jest przez wywierzysko pod Skałą Pisaną, woda płynie nim tylko po obfitych opadach. Przeszliśmy około 100 metrów i przed naszymi oczyma ukazała się żelazna drabinka, którą wspinaliśmy się na pionową niemal skałę, w której znajdowało się wejście do jaskini – Smoczej Jamy. Wyjęliśmy z plecaków czołówki i zaczęliśmy się wdrapywać podtrzymując się łańcuchami po śliskich ścianach jaskini do wyjścia.
Największe słowa uznania i gratulacje należą się dla Elizy (5 lat), która przy asekuracji rodziców dzielnie pokonała jaskinie. Gdy już wszyscy stanęliśmy u wyjścia z jaskini wolnym krokiem wróciliśmy znów na zielony szlak udając się w kierunku Jaskini Raptawickiej. I tu grupa się podzieliła, część poszła zdobywać jaskinię, a druga część udała się w kierunku Schroniska PTTK na Hali Ornak. Tam chwilę odpoczęliśmy co niektórzy zjedli obiad, wypili zupę chmielową 🙂 i ruszyliśmy w kierunku Smreczyńskiego Stawu. Po 25 minutach byliśmy już u celu. Przywitał nas piękny widok jak z widokówki-szczyty Tatr pośród zieleni lasu świerkowego i tafla wody, a na niej pływające 3 stadka młodych kaczuszek. Posiedzieliśmy tam około 20 minut i ruszyliśmy w drogę powrotną, aby zdążyć na umówioną godzinę zbiórki. Dotarliśmy na czas na parking, a jak się dowiedzieliśmy to grupa, która poszła w kierunku Jaskini Raptawickiej swoje musiała odstać w kolejce. Wszyscy jednak na czas dotarli do autokaru. O godzinie 17.05 wyruszyliśmy w drogę powrotną do Bielska-Białej.
Choć Dolinę przemierzaliśmy już nie raz, to zawsze idziemy nią z przyjemnością, by cieszyć się każdą chwilą i każdym widokiem, bo one zawsze mocno zapadają w pamięci. Góry przyciągają jak magnes, wraca się tu kolejny raz, by w różnych porach roku podziwiać je na nowo.
Do Bielska dotarliśmy o 19.45, jeszcze trochę czasu zostało do meczu finałowego EURO 2016 Portugalia-Francja, którym już większość z nas żyła. Do zobaczenia za tydzień! Tym razem wybierzemy się w Tatry Wysokie 🙂

K.T.
.

Nasza grupa w Dolinie Kościeliskiej

Nasza grupa w Dolinie Kościeliskiej

stopka_bb_20160710

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2016. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.