Javorový vrch (Beskidy Morawsko-Śląskie, Czechy) – wycieczka górska – 7 marca 2020 r.

Zapewne nikt z nas się nie spodziewał, że jest to ostania wycieczka… Ostatnia wycieczka w rzeczywistości przed pandemią paskudnego wirusa, który na nie wiadomo jak długo „zawiesił” działalność stowarzyszenia.
Celem był górski wierzchołek (1032 m n.p.m.) na południowy-zachód od Trzyńca. Jaworowy Wierch jest jednym ze szczytów rozległego grzbietu górskiego w Beskidach Morawsko-Śląskich w Czechach. Planowanie ostatnimi czasy to domena Tadeusza, również w ten sobotni dzień.
Start nastąpił o 7.55 autobusem do Cieszyna. Po pamiątkowym zdjęciu grupowym na polskim jak i czeskim rynku podzielonego miasta pojechaliśmy pociągiem do Trzyńca, a następnie autobusem podmiejskim na początek szlaku w Tyrze pod Ostrym. Pogoda nie była słoneczna, niebo zachmurzone i coraz większa moc śniegu na trasie. Po ładnych paru kilometrach cała 14 osobowa ekipa zameldowała się na szczycie. Z rzadko porośniętego szczytu przy pięknej pogodzie rozciąga się panorama na polskie Beskidy oraz w kierunku słowackich Tatr. Niestety tym razem prawie wszystko zasłoniły ciężkie chmury.
W wesołej atmosferze pobrataliśmy się z czeskimi turystami, którzy wraz z nami uwiecznieni zostali na pamiątkowym zdjęciu z banerem.
Poniżej głównego szczytu na Małym Jaworowym (946 m n.p.m.) znajduje się schronisko (Chata Javorový) Był to kolejny przystanek w misternie ułożonym planie 15 km wycieczki. Dotarliśmy w grupie i tu miła niespodzianka – kolega Kaziu szczodrze funduje wszystkim złoty napój z okazji swoich imienin. Składamy życzenia i radujemy się wraz z nim !
Pogoda na zewnątrz znacznie się pogarsza, ale niestety musimy ruszać do stacji kolei czeskich w kierunku miasteczka Vendryne. Długi końcowy marsz w deszczu i słocie rozdziela towarzystwo na mniejsze grupki. Wreszcie razem siadamy w restauracji – regenerujemy się , spożywamy coś z karty i co komu pozostało w plecaku.
Zgodnie z rozkładem odjeżdżamy ze stacji w kierunku Cieszyna. Przesiadamy się do autobusu i po 18.30 jesteśmy w Bielsku.
Kto wie kiedy będzie następna okazja spotkać się w grupie – oby jak najszybciej!

Marcin Sz.
.

Na szczycie Jaworowego

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2020. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.