Lysá hora (Beskidy Morawsko-Śląskie, Czechy) – wycieczka górska – 8 stycznia 2017 r.

Kto raz był na zimowej wycieczce na Łysej Górze w Czechach, ten pójdzie tam po raz drugi, a kto był dwa razy, ten będzie wracał tam stale …
Tradycyjnie, na początku roku Oddział Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w Bielsku-Białej po raz kolejny zorganizował wycieczkę właśnie na tę kultową górę, na najwyższy szczyt w Beskidach Morawsko-Śląskich, na Łysą Górę (cz. Lysá hora).
Wejść zimą na ten szczyt liczący 1323 m n.p.m., to już jest „coś”, co tak szybko zapomnieć się nie da, i co w turystycznym dorobku każdego uczestnika wycieczki, zwłaszcza młodego, liczy się poważnie.
Było nas 13 uczestników: 10 dorosłych i 3 dzielnych, młodych, i co tu ukrywać, obiecujących na dobrą turystyczną przyszłość chłopaków: Mieszko, Filip i Bartek. Jeden z uczestników miał 80 lat. Brawo!
Pojechaliśmy trzema samochodami z Bielska-Białej przez Skoczów, Cieszyn do miejscowości Ostravice w Czechach, w sumie niedaleko, bo około 90 km w jedną stronę.
O godzinie 10:15 wyruszyliśmy tradycyjnym, „naszym” czerwonym szlakiem na szczyt Łysej Góry. Młodzi, Filip i Mieszko, wiadomo, pełni energii, górskiego zapału i niespożytych sił pędzili do przodu, natomiast starsi szli „swoim” zrównoważonym tempem nieco wolniej, bacznie obserwując cały otaczający bajkowy świat. Ogrzewane w kurtkach aparaty fotograficzne i smartfony były bez przerwy w użyciu, bo taaak piękna zima niejako zmuszała nas do utrwalania jej niesamowitych obrazów.
Dzisiaj Łysa Góra była wyjątkowo oblężona przez ogromną rzeszę pieszych turystów, narciarzy różnego rodzaju, biegaczy odzianych i nieodzianych, czyli „pół golasów”. Tak! To słowo jest najprawdziwszą prawdą, bo jak dotąd tylko tu, na tym szlaku na Łysą Górę mogliśmy takich pół golutkich biegaczy spotkać. Zorganizowana grupa Czechów (może było ich 7 osób) ubrana „tylko” w spodenki 3/4 długości i w coś na głowie, biegła sobie lekko i radośnie dla zdrowia na Łysą Górę, a po odpoczynku, też na pół golasa zbiegała żwawo w dół. Grupa chętnie pozowała na naszą prośbę do zdjęć i dzieliła się z nami swoją pasją. A my, ubrani grubo w kurtki, polary i czapki po same uszy, byliśmy pełni podziwu dla tych odważnych i niezwykłych biegaczy!
Pogoda była dzisiaj wyjątkowo zimowa: mróz minus 26° rano, mróz minus 17° na parkingu w Ostravicy, mróz minus 10° średnio na całej trasie, mróz minus 13° na szczycie Łysej Góry. Wiatru na szczęście nie było, ale za to było dużo słońca i ani jednej chmurki na niebie. Do tego dużo świeżutkiego śniegu i cały ten górski i leśny świat był dzisiaj w bieli, jak w bajce. Królowa Zima zawitała w te strony i tym samym pięknie nas przywitała na początku naszego turystycznego roku.
Jakże dobrze nam się szło po udeptanym, zmrożonym śniegu, a nie po lodzie, nie po błocie, nie po kamieniach! Nawet udekorowana świąteczna żywa choinka w tym samym miejscu co w ubiegłym roku witała wszystkich przechodzących i biegnących na Łysą Górę. Tę choinkę „doubieraliśmy” cukierkami i aniołkami przywiezionymi z domu specjalnie w tym celu.
Na Łysej Górze odpoczęliśmy wśród tłumów w jednej albo i w drugiej chacie. Zjedliśmy ciepły posiłek i własne plecakowe kanapki, napiliśmy się czegoś dobrego i tym sposobem zebraliśmy nowe siły i energię do dalszej wędrówki prowadzącej już tylko w dół, do górnego parkingu w Ostravicy.
Nie zapomnieliśmy też o tradycyjnej fotografii całej grupy z banerem PTT na szczycie góry przy kamiennym obelisku. Wcześniej jednak obejrzeliśmy wyjątkowo wyraźne panoramy górskie rozciągające się na wszystkie strony świata: Tatry, Małą Fatrę, Wielką Fatrę i morze innych gór. Rozpoznaliśmy też górny skrawek Babiej Góry tonącej w ciemnym smogu. Nasze góry Beskidu Śląskiego i Żywieckiego niestety zatopione były w tych trujących ciemnościach…
Po drugiej stronie widoczny był Pradziad w paśmie górskim Wysokiego Jesenika, w północno-wschodnich Czechach, a bliżej nas wyraźne góry: Smrek, Ondrejnik, Skalka …
Zejście z Łysej Góry rozpoczęliśmy około godz.14. Niektórzy z nas ubrali raczki, które bardzo ułatwiały bezpieczne i szybkie zejście czerwonym szlakiem, który liczy około 900 m obniżenia na 8,5 km długości.
Dzisiaj, podczas tej wycieczki oddychaliśmy z przyjemnością prawdziwym kryształowym, choć zmrożonym powietrzem, wolnym od smogu.
Około godz. 16:30 dojechaliśmy szczęśliwie do Bielska-Białej. Było już ciemno, oczywiście bardzo zimno, ale smogu już nie widzieliśmy, tylko niestety nim oddychaliśmy!
„Już dzisiaj zapisuję się na następną wycieczkę na Łysą Horę, za rok…” – te słowa zapisane w Kronice PTT, a wypowiedziane rok temu, 3 stycznia 2016 r. przez najstarszego uczestnika tamtej i dzisiejszej wycieczki na Łysą Górę, Andrzeja G., będą nadal aktualne i odniosą się – myślę – chyba do wielu z nas, do mnie również. Bo Łysa Góra (Lysá hora), przyciąga do siebie magicznie i urokliwie nie tylko swoich mieszkańców, czyli Czechów, ale też i nas, turystów z Polski.
A więc do zobaczenia na następnych wycieczkach!

CS
.

na szczycie Łysej Góry

na szczycie Łysej Góry

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2017. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.