Malinowska Skała (Beskid Śląski) – wycieczka górska – 10 lutego 2019 r.

Regularne wycieczki z PTT Bielsko-Biała odbywają się bez względu na pogodę. 10 lutego obraliśmy za cel Malinowską Skałę, z planem przejścia przez Magurki – Wiślańską i Radziechowską, z zejściem do samochodów przez Muronkę. Trasa w warunkach letnich bardzo przyjemna, w lutym może zaskoczyć. Prognozy straszyły porywistym wiatrem, nasza przewodniczka Martyna miała więc przygotowane kilka wariantów przejścia, aby bezpiecznie sprowadzić nas na dół.
Wypad rozpoczęliśmy od przyjemnej niespodzianki – pogoda zapowiadała się wspaniale. Jeszcze bardziej ucieszyła nas wiadomość, że nieoczekiwanie nasza grupa powiększyła się w ostatniej chwili! W pozytywnym nastroju wyruszyliśmy więc w drogę. Do Ostrego dojechaliśmy bardzo szybko, pozostawiając samochody na skutym lodem parkingu.
Podejście rozpoczęliśmy od zmarzniętego na kamień śniegu, jaki przez większość czasu pokrywał szlak. Niespiesznie posuwając się w górę obserwowaliśmy otoczenie drogi w poszukiwaniu nadłamanych przez wiatr drzew, a także podziwiając widoki. Poranek zapierał dech w piersiach. Tak błękitnego nieba dawno nie było nam dane oglądać. Słońce przyjemnie ogrzewało, kiedy zatrzymywaliśmy się na herbatkę.
Pnąc się w górę Martyna pokazała nam którędy biegnie planowana trasa. Szczyty gór były niemal całkowicie łyse, nie oferując praktycznie żadnej osłony przed wiatrem, który wzmagał się wraz z wysokością. Przed ostatnim podejściem na Malinowską zatrzymaliśmy się w lasku świerkowym, żeby ustalić plan działania. Dmuchało już bardzo konkretnie.
Zawierucha tylko się wzmagała, kiedy podchodziliśmy na szczyt. Zauważyliśmy, że powalone drzewa, które pociągnęły za sobą kawał ziemi, tworzą całkiem niezłe zagłębienia. W razie czego można się tam będzie schronić. Mimo wszystko każdy chciał zdobyć szczyt. Pogoda nadal była wspaniała, a silny wiatr przegnał smog poprawiając widoczność. Po tradycyjnej sesji zdjęciowej postanowiliśmy, że zrobimy normalną trasę.
Zmieniliśmy zdanie zanim doszliśmy do rozwidlenia szlaków. Dmący wiatr nie tylko uprzykrzał życie, udało się mu także przygnać ciemne chmury. Zapowiadało się małe załamanie pogody. Rozpoczęliśmy zejście tym samym szlakiem. Ciepły dzień odcisnął na nim swoje piętno – coraz śmielej spod pokrywy śnieżnej wyglądały wartkie strumienie. Woda mknęła w dół.
Ciepła pogoda wyciągnęła z domu rzesze ludzi. Spacerowały całe rodziny. Parking, prawie całkiem pusty rano, był wypełniony po brzegi. Samochody stały wzdłuż ulic. Pakowaliśmy się w doskonałych humorach, jakby wietrzysko przegnało złe myśli.
Dziękuję wszystkim za wspaniale spędzone chwile, do zobaczenia!

Grzegorz Pabian
.

nasza kameralna ekipa na Malinowskiej Skale

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2019. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.