„ognisko u Bacy” – spotkanie członków i sympatyków Oddziału – 18 sierpnia 2012 r.

Wakacje powoli, lecz nieubłaganie, dobiegają końca, a przed nami już tylko jeden sierpniowy weekend. W ten mijający postanowiliśmy wyrwać się z oków wielkomiejskiego hałasu i zafundować sobie krótkie, acz bogate w atrakcje, trzydniowe wakacje.
W piątkowe popołudnie wyjechaliśmy z Bielska pociągiem do Rajczy, stamtąd – już samochodami – udaliśmy się do uroczego przysiółka Młada Hora, położonego obok miejscowości Soblówka. Przez trzy dni i dwie noce mieliśmy mieszkać w Chyzie u Bacy. Rozpakowaliśmy się i rozpoczęliśmy adaptację dawnego schroniska do naszych potrzeb. Nasze dzieci, wesoła czwórka pod dowództwem Julki, zapoznawały się tymczasem z okolicą. Bardzo szybko przygarnęły kotkę, która na ten weekend przybrała imię Błyskotka. Pierwszego dnia pobytu gościliśmy wędrownego żołnierza, który zamierzał skoro świt udać się na Baranią Górę. Późnym wieczorem zaś dołączył do nas Marcin Kolonko.
Korzystając z lunety Marcina, sobotę rozpoczęliśmy od obserwacji czarnych plam na Słońcu. Po śniadaniu zaś udaliśmy się do schroniska na Rycerzowej, do którego dotarliśmy czerwonym szlakiem po około dwóch godzinach spokojnego marszu, dostosowanego do tempa naszych pociech. Po drodze minęliśmy punkt widokowy, z którego rozpościerała się szeroka panorama na Babią Górę i majaczące niemrawo w tle Tatry. Po powrocie do chyzy rozpoczęły się intensywne przygotowania do ogniska. Grono uczestników bardzo szybko się powiększało. Z tarnowskiego oddziału PTT dołączył do nas Jurek z rodziną, a także dwie osoby z oddziału krakowskiego. Wkrótce też zjawili się pozostali „ogniskowicze”, aby ostatecznie utworzyć dwudziestosześcio-osobową ekipę.
Nim jednak doszło do rozpalania ogniska, pierwsze skrzypce zaczęły grać… dwa konie. Przyzwyczajone do obecności ludzi, spacerujące swobodnie po całym przysiółku, przydreptały w końcu do dwóch namiotów usilnie starając się dostać do środka. Podjęliśmy więc próby ratowania dobytku Anety i Karoliny. Wspólnymi siłami, kusząc dwa ogiery na przemian to chlebem, to jabłkami, udało się ostatecznie odciągnąć konie na bezpieczną odległość. Po godzinie jednak konie wróciły, a namioty trzeba było przenieść.
Po rozpaleniu ogniska swoją obecnością zaszczycił nas Andrzej Popowicz ze znajomymi. Do grona członków bielskiego PTT dołączyła zaś Aneta Wałęga i w blasku fleszy odebrała swoją legitymację.
Niedzielę rozpoczęliśmy od późnego śniadania, po czym zabraliśmy się za sprzątanie chyzy i pakowanie. Około południa zjechaliśmy do dworca w Rajczy; część z nas wróciła do domu pociągiem, reszta zaś samochodami.
Wakacyjna przygoda dobiegła końca, dzieci były zachwycone, a my odpoczęliśmy od codziennych spraw. Przede mną zaś realizacja misji niemożliwej… ale cóż zrobić, kiedy syn pyta: „Tato, a kupisz sobie ten domek? Przecież i tak jest na sprzedaż.” 🙂

Grzegorz G.
. 

przy ognisku

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2012. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.