Bąków (Pasmo Pewelsko-Ślemieńskie, Beskid Makowski) – wycieczka górska – 9 listopada 2019 r.

Mimo niezbyt optymistycznych prognoz pogodowych, zebrała się liczna grupa turystów, ciekawych rzadko przemierzanej trasy. Zasiliła nas bowiem dzielna dziesięcioosobowa gromadka uczniów ZSP (w wieku już od sześciu lat!) z Międzyrzecza Górnego pod opieką nauczycielki, aktywnej turystki, Pani Urszuli. Z dosiadającymi na trasie było nas 44 osoby – jak wykazało liczenie metodą „przybij piątkę”.
Tym razem grupę prowadził przewodnik Robert Słonka, który od samego startu zasypywał nas „gradem” informacji o przemierzanych okolicach i mijanych dolinkach, górkach, wodach, szczytach i pasmach górskich. Podziwialiśmy niesamowity zasób wiedzy – topografia, historia, przyroda, gospodarka, społeczności, zabytki, kultura itd. Robert zwrócił naszą uwagę na liczne kapliczki w okolicach Gilowic i Ślemienia, które kiedyś pełniły funkcję wyznaczników tras pielgrzymkowych do licznych w tym rejonie miejsc kultu religijnego. Zasłuchani w te informacje nie spostrzegliśmy, kiedy dojechaliśmy do Ślemienia. Wędrówkę rozpoczęliśmy niebieskim szlakiem od ruin starego pieca hutniczego. Tu zachwycił nas „pocztówkowy widok” (słowa Roberta) poprzez stare, drewniane domostwa na ślemieński kościół.
Łagodne podejście szlakiem utrudniało błotko na drodze rozjeżdżonej przez zwózkę wycinanych drzew. Dzieci miały okazję zobaczyć konie zaprzęgane do ciężkiej, leśnej pracy. Idąc Pasmem Pewelskim obok przysiółka Czeretnik, doszliśmy na Gachowiźnie, obok kolejnej kapliczki, do szlaku żółtego. Szlakiem tym wędrowaliśmy do celu, do Jeleśni. Buszujący po zagajnikach Leszek wypatrzył kilka prawdziwków, których nie pozostawił na łonie natury. Dalej przez Czeretnik, Garlejów Groń, Janikową Grapę, podziwiając wspaniałe widoki z mijanych polanek, dotarliśmy do mostu na Koszarawie w osadzie Mutne. Robert z właściwą sobie skrupulatnością opisywał ukazujące się szczyty, pasma, przysiółki i wioski. Łaskawa aura tylko przez dwie chwile zmobilizowała niektórych do wyjęcia peleryn lub parasoli. Liczne bajorka i błotka wymagały uwagi – ale i tak trzeba było wyciągać z grzęzawiska mały „adidasek” mniej ostrożnego młodego turysty. Ale miał przygodę!
Grażynka, Małgosia, Kasia, Danusia, Tadeusz i Leszek szczególnie ofiarnie utrwalali przebieg naszej wędrówki, a Witek czuwał, aby nikt nie zgubił się na trasie. W drodze powrotnej z racji „nadróbki” czasowej, zahaczyliśmy o Browar Żywiec, gdzie uzupełniając elektrolity kibicowaliśmy Grzesiowi, czy zdąży doczekać się, a potem zjeść dużego i bardzo smakowitego burgera … zdążył!. Do Bielska-Białej dojechaliśmy szybko i szczęśliwie dzięki mistrzowskiemu opanowaniu kierownicy przez pana Kazimierza. Dziękujemy przewodnikowi Robertowi za pomysł pięknej i nietuzinkowej trasy, za przekazane wiadomości, za szczęśliwe przeprowadzenie licznej, zróżnicowanej wiekowo grupy.

Andrzej Głażewski
.

nasza grupa na szlakach Pasma Pewelsko-Ślemieńskiego

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2019 | Możliwość komentowania Bąków (Pasmo Pewelsko-Ślemieńskie, Beskid Makowski) – wycieczka górska – 9 listopada 2019 r. została wyłączona

Wielka Racza (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska dla młodzieży – 9 listopada 2019 r.

W dniu 9 listopada 2019 r. grupa uczniów z dwóch Szkolnych Kół PTT „Pionowy Świat” z VIII LO i LO COR w Bielsku-Białej wraz z opiekunami zebrała się wcześnie rano, aby zdobyć położoną w Beskidzie Żywieckim Wielką Raczę (1236 m n.p.m.). Najpierw autokarem do miejscowości Rycerka Kolonia, skąd uczniowie wspinali się żółtym szlakiem na szczyt. Malowniczą trasą, choć w niezbyt sprzyjającej pogodzie, wędrowcy dotarli po dwóch godzinach na Wielką Raczę. Jednak deszcz i mgła nie były w stanie zmącić dobrego nastroju i wszyscy z uśmiechem na ustach weszli do schroniska.
Po krótkim odpoczynku ekipa ruszyła nieco inną trasą w drogę powrotną. Wyprawa zdecydowanie się udała i dla wszystkich była z pewnością niezapomnianą przygodą. Teraz nie pozostaje nic innego, jak czekać na kolejne wyjście…

Mateusz Bochen
.

młodzież ze Szkolnych Kół PTT na szczycie Wielkiej Raczy

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2019, SK PTT "Pionowy Świat" im. Wandy Rutkiewicz przy VIII LO w Bielsku-Białej, SK PTT "Pionowy Świat" przy LO COR w Bielsku-Białej | Możliwość komentowania Wielka Racza (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska dla młodzieży – 9 listopada 2019 r. została wyłączona

Mirów, Bobolice, Morsko (Jura Krakowsko-Częstochowska) – wycieczka krajoznawcza dla młodzieży – 9 listopada 2019 r.

9 listopada 2019 r. SK PTT Diablaki w gronie kilkunastu osób, wybrało się ponownie w tym roku szkolnym na Jurę Krakowsko-Częstochowską.
Wycieczka rozpoczęła się o godzinie 7:55 gdy odjechaliśmy busem z przed szkoły. Tym razem jechaliśmy sami, bez grupy z Bielska-Białej. Po wysiadce z busa na parkingu przy zamku w Mirowie do grupy dołączyli do nas indywidualni turyści z Bełchatowa: 2 Panie oraz 1 Pan. Towarzyszyli nam oni podczas pierwszego etapu wędrówki. Przeszliśmy pieszo jakieś 10 minut do zamku w Mirowie, gdzie Pan Norbert opowiedział nam historie szlaku Orlich Gniazd, bo tym szlakiem sie poruszaliśmy. W programie wycieczki mieliśmy 3 zamki: zamek w Mirowie, w Bobolicach i w Morsku. Początkowo trochę padało, ale z czasem coraz lepiej „słuchała” się nas pogoda.
Przy zamku z Bobolicach oczywiście były skałki, nie bylibyśmy sobą gdyby ktoś nie przyjrzał im się z bliska;), ale wszyscy zeszli o własnych siłach i wszystkie kończyny były całe ;). Widoki jesiennego lasu, zapierały dech. Wędrowaliśmy nadal czerwonym szlakiem.
W końcu doszliśmy do ostańców skalnych, które były naprawdę duże. Odkrywcy nowych dziur, wystających skał itp. w składzie Maks, Aldona i ja, wyruszyliśmy dalej. Zza drzew zobaczyłam piękne skały, w momencie zawołałam resztę, w trybie natychmiastowym pobiegliśmy do Pana Norberta. Podczas rozmów dowiedziałam się że tam zmierzamy :’D. Widoki jakie zobaczyliśmy cała grupa były nie do wyobrażenia, były tam ponad 20 metrowe skały!
Ponownie odkrywcy w powiększonym gronie o Wojciecha znaleźli wygodne wejście na ogromną skałę. Gdy całą grupa weszła na górujący nad okolicą 30 metrowy ostaniec, zachwycaliśmy się widokami. Było tam widać dosłownie wszytko nawet zamki, które mijaliśmy, a niektórzy dojrzeli nawet drogę, po której jechaliśmy naszym busikiem. Fota musiała być, na szczycie Góry Zborów (462 m n.p.m.) zrobiliśmy sobie zdjęcie z flagą Szkolnego Koła Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego „Diablaki”, zeszliśmy na dół po plecaki i kierowaliśmy się w kierunku Morska, (przy okazji młoda para robiła sobie zdjęcia, więc życzyliśmy im szczęścia ;).
Przeszliśmy łącznie około 14 km. Po wszystkim wsiedliśmy od busa i wyruszyliśmy z powrotem do Dąbrowy Górniczej. Zakończenie wyprawy było około 16:30. To była jedna z najlepszych pod względem widokowym wycieczka SK PTT Diablaki.

Jagoda Słoń
.

Diablaki na górze Zborów

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2019, SK PTT "Diablaki" przy SP18 w Dąbrowie Górniczej | Możliwość komentowania Mirów, Bobolice, Morsko (Jura Krakowsko-Częstochowska) – wycieczka krajoznawcza dla młodzieży – 9 listopada 2019 r. została wyłączona

Film z wyprawy trekkingowej na Ural Subpolarny

W tegoroczne wakacje grupa 12 członków i sympatyków naszego Oddziału zorganizowała wyprawę trekkingową na rosyjski Ural Subpolarny, której głównym celem było zdobycie Narodnej, najwyższej góry Uralu i zarazem najwyższego szczytu europejskiej części Rosji. Za sprawą Oli i Jurka możemy raz jeszcze przypomnieć sobie uralskie klimaty, oglądając krótką relację filmową z tej wyprawy.
Zachęcamy do obejrzenia!
.

Zaszufladkowano do kategorii inne, kronika - 2019 | Możliwość komentowania Film z wyprawy trekkingowej na Ural Subpolarny została wyłączona

Spotkanie z MSiT w Krakowie – konferencja – 6 listopada 2019 r.

W dniu 6 listopada 2019 r. Ministerstwo Sportu i Turystyki zorganizowało kolejne spotkanie w ramach konsultacji dotyczących wpisania zawodu Przewodnika Górskiego w Zintegrowany System Kwalifikacji (ZSK). Tym razem w rozmowach brały udział środowiska Przewodników Beskidzkich i Sudeckich. W Krakowie pojawiły się stowarzyszenia przewodnickie, liczni przedstawiciele Studenckich Kół Przewodnickich oraz PTTK. Polskie Towarzystwo Tatrzańskie reprezentowała Martyna Ptaszek z Oddziału Bielskiego PTT.
Podczas konsultacji poruszono wiele tematów związanych nie tylko z ZSK, ale przede wszystkim dyskutowano nad potrzebą zmian w przewodnictwie górskim. Swoje propozycje reprezentowali PTTK oraz PSPG.
Osoby zainteresowane tematyką przewodnictwa odsyłam do następnego numeru „Co słychać?”. Znajdziecie tam Państwo artykuł szerzej traktujący o spotkaniach z MSiT oraz przedstawionych propozycjach zmian w przewodnictwie.

MP
.

Spotkanie z MSiT w Krakowie

Zaszufladkowano do kategorii Koło Przewodników, kronika - 2019 | Możliwość komentowania Spotkanie z MSiT w Krakowie – konferencja – 6 listopada 2019 r. została wyłączona

„Grossglockner na szybko” – prelekcja Wojciecha Ślusarczyka – 5 listopada 2019 r.

Kolejne wtorkowe popołudnie, kolejna prelekcja. Tym razem członek naszego Oddziału, Wojciech Ślusarczyk, opowiedział o wyjeździe na Grossglocknera (3798 m n.m.p.) – najwyższy szczyt Austrii, który zorganizował w połowie września.
Zebrani mieli okazję posłuchać o tym, jak należy przygotować się do takiego wyjazdu, na co zrócić uwagę, jaki sprzęt ze sobą zabrać… a także co nas może spotkać na trasie. Było ciekawie i rzeczowo. Warto było wybrać się dzisiaj do lokalu PTT.

SB
.

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2019 | Możliwość komentowania „Grossglockner na szybko” – prelekcja Wojciecha Ślusarczyka – 5 listopada 2019 r. została wyłączona

Potrójna, Łamana Skała, Ściszków Groń (Beskid Mały) – wycieczka górska – 5 listopada 2019 r.

Na ostatnią w tym sezonie wycieczkę wybraliśmy się w rejon Kocierza. W planie mieliśmy obejście górami doliny potoku Kocierka.
27 uczestników wyruszyło na szlak z przysiółka o wdzięcznej nazwie Kocierz Basie. Prowadziły nas „słoneczka” – szlak chatkowy do chatki pod Potrójną. Z wielką przyjemnością przekroczyliśmy progi naszego noclegu sprzed dwóch lat. Wspominaliśmy m.in. wesołe ognisko, a także wieczorną eskapadę łazikiem na szczyt Potrójnej. Nasza liczna gromada rozsiadła się w sali jadalnej chatki i z ogromną przyjemnością raczyła przyniesionymi przez siebie zapasami. Obsługa schroniska uwijała się, aby spragnionym zaserwować kawę i herbatę. Datki co łaska za napoje zbierała skarbonka – zielony kot. Mieliśmy dużo czasu, poza tym kropiło, zatem nie było końca gwarnym rozmowom. W końcu jednak nadeszła pora dalszej wędrówki. Najpierw zdjęcie z banerami przed obiektem, dużo nas było, więc staliśmy piętrowo.
Przestało na chwilę padać i powietrze zrobiło się niezwykle przejrzyste. Po niedługim czasie doszliśmy do górnej stacji wyciągów na Czarnym Groniu. W tym miejscu znajduje się też tablica informująca, że rezerwat Madohora, czyli Łamana Skała powstał w roku 1960, a jego inicjatorem był prof. Władysław Szafer – znany botanik i rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nazwa góry pochodzi od „połamanych” bloków skalnych w pobliżu jej szczytu, o czym mieliśmy okazję za chwilę się przekonać. Faktycznie po niedługim czasie dotarliśmy do ciekawej formacji skalnej, która posłużyła nam jako tło sesji fotograficznej. Nagle niebo mocno się zachmurzyło i zaczęło kropić. W rejonie skrzyżowania szlaków Anula deszcz już był dość mocny. W lesie nagle zrobiło się kolorowo od różnobarwnych peleryn. Mimo tej niedogodności nikt nie tracił humoru. Kiedy jednak doszliśmy do miejsca, skąd odchodził niebieski szlak do Ślemienia szefostwo podjęło decyzję skrócenia wycieczki. Okazało się, że niespodziewanie i przypadkowo odkryliśmy jedno z piękniejszych przejść na terenie Beskidu Małego.
Po godzinie byliśmy już na przystanku, skąd za kilka minut miał odjechać autobus do Bielska. Z niewiadomych przyczyn jednak zapowiadany w rozkładzie bus nie przyjechał. Kolejny przewoźnik dowiózł nas do Żywca, skąd pociągiem wróciliśmy do Bielska-Białej.
„Wycieczka do powtórki” – stwierdziła Celina i tak na pewno się stanie, choćby na wiosnę. Jest to przepiękny i mało uczęszczany rejon. Na trasie liczne wychodnie skalne, jaskinie – Grota Komonieckiego z wodospadem Dusica, Czarne Działy, skalne miasto Zamczysko w miejscowości Łysina, oszałamiające widoki na cały Beskid Żywiecki i Tatry – tu trzeba koniecznie wrócić.

Teresa Kubik
.

seniorzy z odwiedzinami w Chatce pod Potrójną

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2019, seniorzy | Możliwość komentowania Potrójna, Łamana Skała, Ściszków Groń (Beskid Mały) – wycieczka górska – 5 listopada 2019 r. została wyłączona

Odeszła Aleksandra Opyrchał

Z ogromnym smutkiem informujemy, że w dniu 3 listopada 2019 r. w wieku 90 lat odeszła od nas na zawsze nestorka naszego Oddziału, ś.p. Aleksandra Opyrchał.

Aleksandra Opyrchał była bardzo aktywną turystką i narciarką  górską, a także taterniczką i alpinistką.
Ukończyła w roku 1951 pierwszy w Bielsku-Białej kurs taternictwa dla początkujących i została przyjęta w poczet członków-uczestników Klubu Wysokogórskiego. Uczestniczyła w letnich i zimowych klubowych obozach wspinaczkowych w Tatrach, w roku 1960 uczestniczyła w pierwszym klubowym wyjeździe w góry Riła w Bułgarii, a w roku 1977 w wyprawie w góry Afryki, w Wysoki Atlas Marokański. Wspinała się w Alpach, dokonując m.in. wejścia na Mont Blanc i Aiguille du Chardonnet (1967). Posiadała uprawnienia taternika zwyczajnego.
W roku 1982 otrzymała godność członka honorowego Klubu Wysokogórskiego w Bielsku-Białej. Od roku 1988 była członkiem Bielskiego Klubu Alpinistycznego, a od roku 2002 członkiem honorowym tego Klubu.
Zarówno w Klubu Wysokogórskim w Bielsku-Białej, jak i w Bielskim Klubie Alpinistycznym pełniła funkcje członka Komisji Rewizyjnej oraz Sądu Koleżeńskiego.
Członkiem Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego została jeszcze przed rokiem 1950, a w Oddziale PTT w Bielsku-Białej była od 1993 roku. To dzięki jej zaangażowaniu w inwentaryzację księgozbioru powstała biblioteka górska PTT i BKA.

Informujemy, że uroczystości pogrzebowe Aleksandry Opyrchał odbędą się 8 listopada 2019 r. (piątek) w kościele pw. Opatrzności Bożej w Bielsku-Białej o godzinie 12:00.

Cześć Jej Pamięci!

Zarząd Oddziału
.

Aleksandra Opyrchał

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania Odeszła Aleksandra Opyrchał została wyłączona

Wiktorówki, Gęsia Szyja (Tatry Wysokie) – wycieczka górska – 3 listopada 2019 r.

Rusinowa Polana (1209 m n.p.m.), Gęsia Szyja (1489 m n.p.m.) i Sanktuarium MB Jaworzyńskiej Królowej Tatr to miejsca, które odwiedziliśmy tak liczną gromadą w niedzielę, zaraz po świętach Wszystkich Świętych. Przewodnik Witold Kubik dał nam dzisiaj wolny wybór: komu śpieszyło się na szczyt Gęsiej Szyi, ten mógł tam pójść szybciej niż inni; komu chciało się oczekiwać na bardziej wyraziste widoki z Rusinowej Polany, czyli na słowackie giganty z Lodowym Szczytem na czele, ten mógł pozostać na prawie pustej hali i czekać, czekać cierpliwie aż… Kto zaś pragnął w skupieniu i ciszy pokłonić się Królowej Tatr na Wiktorówkach, ten mógł uczynić to spokojnie jeszcze przed uroczystością.
Ale najważniejszym wydarzeniem w tym dniu była msza św. odprawiona przez o. Dominikanów za zmarłych ratowników TOPR, zmarłych w ostatnim roku w wypadkach w górach, a także tych, którzy zostali upamiętnieni na „ścianie pamięci” przy Sanktuarium.
Po mszy św. wszyscy udaliśmy się pod tę ścianę, aby tam uczcić zmarłych ludzi gór modlitwą, aby wspomnieć i wysłuchać ich imiona, nazwiska, datę oraz miejsce śmierci, posłuchać przejmującej poezji i góralskiej muzyki, wreszcie by zapalić przyniesiony znicz pod którąś z tablic. Wzruszające to były chwile. Polskie, słowackie i czeskie listy zmarłych znowu i w tym roku zapełniły się tymi, którzy góry ukochali, po nich wędrowali, wspinali się, ratowali i w nich na zawsze pozostali…
„Królowo Tatr prowadź Go po niebiańskich szlakach” – napisano na jednej z tablic. Na innej czytaliśmy: „Swą radość życia i miłość do gór wnosiła między ludzi”. Na jeszcze innej tablicy sentencja: „Ukochał Boga, który go wybrał, ludzi, którym służył, góry, w których pozostał”. Przy każdej trzeba się zatrzymać w skupieniu, bo wypisane jest tu wszystko o zmarłym: ratowniku, przewodniku, himalaiście, alpiniście, taterniku, czy wreszcie o turyście, który też przecież kochał góry. Wszyscy oni swoją miłość do gór przypłacili życiem.
Z roku na rok tablic przybywa i zapełnia się ściana na skarpie przy Sanktuarium na Wiktorówkach. Nad wszystkimi tablicami dużymi literami jest napis: „… DOBROWOLNIE PRZYRZEKAM POD SŁOWEM HONORU…” (fragment przysięgi ratowników TOPR). Wiktorówki to taka „polska Osterwa”. Po stronie słowackiej na symbolicznym cmentarzu pod Osterwą uroczystości odbywają się w ostatnią sobotę października, a po polskiej stronie, tu na Wiktorówkach w pierwszą niedzielę listopada. „Jesteśmy jak jedna rodzina, bo łączą nas góry, Tatry” – powiedział w tym szczególnym miejscu prowadzący uroczystość.
Członkowie i sympatycy Oddziału PTT w Bielsku-Białej wzięli udział w tej uroczystości po raz trzeci, a więc byli obecni w tym miejscu od początku. To zasługa Janka Nogasia, naszego przewodnika, który jest inicjatorem tychże listopadowych wyjazdów na Wiktorówki. Niestety z ważnych powodów nie mógł dzisiaj być tu z nami.
Jeden z uczestników wyjazdu miał niezwykle rzadką okazję stanąć przed kamerą telewizyjną i powiedzieć parę słów o dzisiejszym wydarzeniu na Wiktorówkach. Zaczął mówić tak: „Nie byłoby mnie tu, gdybym nie chodził po górach”. Powiedział prawdę! Mnie i nas wszystkich też pewnie by tu dzisiaj nie było…
Tatry i pogoda „uczciły” to dzisiejsze święto potężnym halnym, który po południu rozhulał się na dobre od Zakopanego aż po Bielsko-Białą. Podczas przerwy przeznaczonej na własne potrzeby o mało co nie zmiótł nas z drogi pod Krokwią i nie powalił tak, jak te tatrzańskie lasy, jak te tatrzańskie świerki…
Za rok, w niedzielę 8 listopada zaproszeni jesteśmy na taką samą uroczystość, czwartą z kolei. Pojedziemy tam znowu, dla Nich! Tak, pojedziemy tam z potrzeby serca…

CS
.

nasza grupa pod Sanktuarium na Wiktorówkach po uroczystej mszy w intencji ludzi gór

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2019 | Możliwość komentowania Wiktorówki, Gęsia Szyja (Tatry Wysokie) – wycieczka górska – 3 listopada 2019 r. została wyłączona

„Wakacje w cieniu Matterhornu” – prelekcja Martyny Ptaszek i Grzegorza Pabiana – 29 października 2019 r.

Prelekcja Martyny i Grzegorza w salce Oddziału Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w Bielsku-Białej była dla licznie zebranych uczestników prawdziwą ucztą dla ducha. Zobaczyliśmy bowiem górę Matterhorn w słonecznej, sierpniowej pogodzie niemal z każdej strony z różnych miejsc: od Zermatt, od Gornergrat, od Klein Matterhornu, ze szczytu Breithornu i wielu innych. Zobaczyliśmy go odbijającego swoje piękno w wodach jeziorek polodowcowych jak w lustrze, dając turystom okazję do fotografowania tego niezwykłego widoku. Bo też ta najbardziej znana góra alpejska, choć nie jest najwyższa, to jednak należy do najpiękniejszych nie tylko w Europie, ale i w świecie! Liczy sobie 4478 m n.p.m., ma dwa wierzchołki, z których jeden należy do Szwajcarii (Matterhorn), a drugi do Włoch (Monte Cervino).
„Ten Matterhorn to taki wybryk natury (…), ma przedziwny kształt, (…) zdecydowanie odbiega swym śmiałym kształtem od otaczających szczytów. Niepokoi, prowokuje…” – czytamy w książce pt. „Dwa razy Matterhorn” Anny Czerwińskiej i Krystyny Palmowskiej (wyd. Sport i Turystyka 1980 r. str. 11).
Martyna i Grzegorz w zorganizowanej dziewięcioosobowej grupie przebywali w drugiej połowie sierpnia 2019 roku w Alpach Penińskich, w których aż 41 szczytów to czterotysięczniki. Na jeden z nich – Breithorn (4164 m n.p.m.) weszli od strony Klein Matterhornu. Dla Martyny i Grzegorza i wielu pozostałych uczestników był to pierwszy w życiu czterotysięcznik. Wejście na ten szczyt trwał trzy godziny, oczywiście z odpowiednim wyposażeniem (raki, czekan, kask, okulary). Piękne było zdjęcie Martyny i Grzegorza z banerem naszego Oddziału PTT. Brawo! Gratulujemy! Może doczekamy się podobnego zdjęcia ze szczytu samego Matterhornu? Marzenie? Jasne, że marzenie i to całkiem możliwe do zrealizowania!
Trzeba tu wyjaśnić czytelnikom, że oboje są młodymi wspinaczami, zaprawę wysokogórską mają, a wiemy to z dotychczasowych ciekawych prezentacji z wielu wypraw górskich.
Celem tej wyprawy trekkingowej nie był sam szczyt Matterhornu, ale jego otoczenie, zadziwiające swoim pięknem, ogromem gór i kurczących się licznych lodowców. Pośród tego wszystkiego był ten jeden, naj, naj, najważniejszy szczyt, najpiękniejszy, dla którego widoku zjeżdżają się turyści do Zermatt niemal z całego świata, a zwłaszcza z dalekiej Azji.
Zanim uczestnicy wyjazdu dotarli do swojej bazy w Täsch (ok. 6 km przed Zermatt), nie marnowali okazji i zaaklimatyzowali się „po drodze” wchodząc na Zugspitze w Alpach Bawarskich, najwyższy szczyt Niemiec (2962 m n.p.m.) i Wildspitze w Alpach Ötztalskich w Austrii (3768 m n.p.m.). Jak dowiemy się w trakcie prelekcji, aklimatyzacja bardzo się przydała.
Liczne zdjęcia z Zermatt z bogatym komentarzem Martyny pozwoliły nam poznać wyjątkowego ducha tej górskiej miejscowości położonej na wysokości 1600 m n.p.m., ostatniej w dolinie, bo dalej już są tylko góry i góry. Zermatt ma w sobie swoistą górską atmosferę, mnóstwo hoteli i domów z ukwieconymi oknami i balkonami. Wśród nich są też stare tradycyjne kamienno-drewniane domy, muzeum alpinizmu, liczne pomniki (pomnik świstaków), tablica poświęcona słynnemu przewodnikowi, który wspiął się na szczyt Matterhornu ponad 370 razy, ostatni raz w wieku 90 lat. Nazywał się Ulrich Inderbinen. W centrum jest kościół św. Maurycego, a obok niego cmentarz z grobami i tabliczkami upamiętniającymi tych, którzy zginęli w pobliskich górach …
Zermatt ma czyste powietrze, bo spalinowe pojazdy mają tu zakaz wjazdu. Jedynie pojazdy elektryczne mogą tu być używane. Bez wyjątku dotyczy to wszystkich pojazdów, nawet miejscowej policji.
Ale najważniejszy wśród miejscowych atrakcji jest tu ten jeden jedyny, najważniejszy i dostojny, przepiękny Matterhorn – marzenie wielu górskich wspinaczy. Marzenie całej grupy było dużo skromniejsze, a spełniło się jeszcze podczas tej wyprawy, gdy uczestnicy stanęli pod ścianą Matterhornu, czyli tam, gdzie zaczyna się już prawdziwa, trudna wspinaczka. Może kiedyś spróbujemy (?)… takie myśli w tym miejscu pod tą ścianą z pewnością kotłowały się w ich głowach. Doszli tam od Schwarzsee pokonując 700 metrów przewyższenia aż do Schroniska Hörnlihütte (3260 m n.p.m.). Właśnie tu Martyna wspięła się symbolicznie 10 metrów w górę, po prawdziwej skale Matterhornu… i dała radę!
Wśród dziesiątek zdjęć ciekawe było spojrzenie na Matterhorn, który w szybkim tempie zasłaniał się niczym welonem od samej góry do dołu. Na kolejnych zdjęciach, dosłownie co parę minut welon robił się coraz dłuższy i szerszy. Robiło się wtedy smutno … „Jak zobaczyć Matterhorn, to tylko do południa” – podkreśliła i wielokrotnie radziła Martyna. Miała rację!
Szczegółowy opis tej prelekcji zabrałby tu sporo miejsca. Trzeba by jeszcze wymienić wiele ciekawych miejsc, do których dotarli, jak chociażby Monte Moro – góra z Madonną. Uczynię więc skrót i zakończę go słowami Martyny, że „dzień bez trzytysięcznika jest dniem straconym”. O tej prelekcji uczestnicy spotkania z pewnością mogli jeszcze długo rozmyślać. To była piękna prelekcja, której opis był dla mnie mimo wszystko niemałym wyzwaniem!
Dziękujemy Martynie i Grzegorzowi!

CS
.

na prelekcji Martyny i Grześka pt. „Wakacje w cieniu Matterhornu”

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2019 | Możliwość komentowania „Wakacje w cieniu Matterhornu” – prelekcja Martyny Ptaszek i Grzegorza Pabiana – 29 października 2019 r. została wyłączona