Szeroka Przełęcz (Tatry Bielskie, Słowacja) – wycieczka górska – 6 października 2013 r.

Dzisiaj spełniło się marzenie wielu z nas, turystów, członków i sympatyków Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego Oddział w Bielsku-Białej. Marzeniem tym od lat były Tatry Bielskie.
Liczna grupa turystów wyruszyła żwawo na tatrzański szlak w ten jesienny, niedzielny poranek. Nie, nie, tłoku na szlaku nie było, rozciągnęliśmy się bowiem na długim odcinku, dzięki czemu mogliśmy sobie swoim, indywidualnym tempem wędrować, podziwiać zapierające dech w piersiach panoramy Tatr Wysokich i Bielskich, mogliśmy wykonać setki zdjęć, mogliśmy też nacieszyć oczy piękną, tatrzańską przyrodą, i to w pełnym słońcu!
Ustalona i zrealizowana trasa tej górskiej wycieczki była następująca: Ździar –Dolina Bielskiego Potoku – Dolina do Regli –Szeroka Przełęcz (1825 m n.p.m.) – Przełęcz pod Kopą – Wyżnia Przełęcz pod Kopą (1933 m n.p.m.) – Zadnie Koperszady – Dolina Jaworowa – Jaworzyna Spiska.
Granicę polsko-słowacką przekroczyliśmy w Łysej Polanie, a w drodze powrotnej w Jurgowie.
Do Przełęczy Szerokiej (1825 m n.p.m.) szliśmy najpierw Doliną Bielskiego Potoku po asfalcie, a później szliśmy już ciągle pod górę, pod górę, tak ciągle mozolnie pod górę… ale opłaciło się! Wspaniały widok na kolosy Tatr Wysokich, lekko przyprószonych świeżym śniegiem obejmował szczyty (od lewej strony): Kieżmarski, Widły, Łomnicę, Durny, Jagnięcy, Czarny, Baranie Rogi, Kołowy, Lodowy i hen w dali Gierlach. Widoczne też były nasze, Polskie Tatry, które chociaż bardziej oddalone od naszego miejsca, też można było rozpoznać.
To co zobaczyliśmy z Przełęczy Szerokiej i potem dalej z Przełęczy pod Wyżnią Kopą, a także podczas zejścia aż do miejscowości Jaworzyna Spiska, to była prawdziwa nagroda za wysiłek, za zmęczenie, za pokonanie różnych, czasem nawet zdrowotnych słabości. To była wspaniała, górska uczta dla ducha!
Tymczasem „nasze góry”, czyli dzisiejsze Tatry Bielskie były, na całe szczęście, bez śniegu, chociaż widzieliśmy po drodze wodospady całkowicie oblodzone. Szło się więc bezpiecznie. Widzieliśmy też w kilku miejscach świeże, długie sople lodu. To wszystko przypominało nam, że… chociaż wokół nas robi się jesiennie i kolorowo, to jednak zima w tych wysokich górach śmiało już puka do drzwi…
Trzeba też było się pośpieszyć z tą tatrzańską wycieczką w Tatry Bielskie, bo za parę tygodni ten szlak, jak zresztą wiele innych na Słowacji, zostanie zamknięty sezonowo (od 1 listopada do 15 czerwca).
Płaczliwa Skała, Hawrań i Murań to niedostępne szczyty, które są jakby symbolem Bielskich Tatr. Podziwialiśmy je dzisiaj cały czas. Zaś wspaniały Lodowy Szczyt towarzyszył nam aż do samej mety! Oj, ileż zdjęć wykonaliśmy tym górom schodząc przepiękną Doliną Jaworową! Zauroczył nas też górski potok o nazwie Jaworowy, jakże dziki, pełen białych, ogromnych i okrągłych kamieni, szemrzący głośno, albo cicho, tak na zmianę. Woda w nim była prawdziwie kryształowa, tak czysta, że chyba czyściejszej już nigdzie nie ma. Ścieżka edukacyjna towarzysząca nam dzisiaj cały dzień, wzbogacona była licznymi ciekawostkami przyrodniczymi, interesującymi tablicami, a nawet eksponatami. Rzeźby z drewna, a także niezwykłe tablice przypominające turystom, że w tych stronach żyją sobie spokojnie niedźwiedzie, i że nie należy wchodzić im w drogę, dodawały naszej wędrówce lekkiego (?) dreszczyku… Pewne jest jednak to, że nikt z nas nie marzył o spotkaniu z nim, czyli niedźwiedziem, a nie daj Boże, z nimi!!!
Co jeszcze można by napisać o tej wycieczce? Chyba to, że był to świetny pomysł organizatora, czyli Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego Oddział w Bielsku-Białej. Świadczy o tym choćby liczba uczestników wycieczki. Apetyty górskie naszego Towarzystwa – co zresztą widać czytając tę Kronikę – ciągle rosną i rosną! Miłośnicy górskich wędrówek mieli więc kolejną okazję zobaczyć urokliwą część tych Tatr, do których rzadko się zagląda, a do których też, na szczęście, mamy jednodniowy dostęp.
Zadowoleni z wycieczki byli młodzi uczestnicy (było ich naprawdę wielu), zadowoleni byli też starsi wiekiem uczestnicy, którzy dopiero teraz mieli okazję zobaczyć z bliska te góry, zadowoleni byli – myślę – przewodnicy, bo wycieczka była naprawdę udana.
Wyjazd z Bielska-Białej o tak wczesnej godzinie, bo o godzinie piątej i przyjazd o dwudziestej pierwszej, nie zniechęciły nikogo do udziału w tej górskiej wędrówce. Wyjechaliśmy autobusem i busem w ciemnościach, a przyjechaliśmy szczęśliwie do Bielska-Białej też w ciemnościach. Tak to już jest jesienią. Ale co się nie robi dla gór, zwłaszcza dla takich jak Tatry, które mają w sobie coś tak tajemniczego, coś, co tak do nich ciągnie…

CS
.

Trasa naszej górskiej wycieczki była następująca: Ździar –Dolina Bielskiego Potoku – Dolina do Regli – Szeroka Przełęcz (1825 m n.p.m.) – Przełęcz pod Kopą – Wyżnia Przełęcz pod Kopą (1933 m n.p.m.) – Zadnie Koperszady – Dolina Jaworowa – Jaworzyna Spiska.
Granicę polsko-słowacką przekroczyliśmy w Łysej Polanie, a w drodze powrotnej w Jurgowie.
Pogoda była dla nas łaskawa. Słonko przyjemnie grzało i zachęcało do wędrówki. Szlak, którym wędrowaliśmy należy do grupy słabo uczęszczanych szlaków(szlak zamknięty sezonowo od 1 listopada do 15 czerwca), co dawało nam komfort prawie, że indywidualnego spaceru po górach. A było co podziwiać. Początek trasy spokojny a później szliśmy już ciągle pod górę… ale opłaciło się! Co widać na zdjęciu poniżej.
Wspaniały widok na kolosy Tatr Wysokich, lekko przyprószonych świeżym śniegiem obejmował szczyty (od lewej strony): Kieżmarski, Widły, Łomnicę, Durny, Jagnięcy, Czarny, Baranie Rogi, Kołowy, Lodowy i hen w dali Gerlach. Ci bardziej doświadczeni dostrzegali nawet Polskie Tatry.
Piękna pogoda, doborowe towarzystwo, urzekające krajobrazy – czego chcieć więcej. Zdjęcia grupowe, indywidualne – robione wodospadom po części zamarzniętym w górnych regionach i przepięknemu potokowi Jaworowy, który towarzyszył nam schodząc wzdłuż Doliny oraz wiele innych – setki, tysiące – że aż trudno wybrać kilka. Ale udało się. Wszyscy szczęśliwi i z nadzieją na kolejny tak wspaniały wypad czekamy z niecierpliwością.

kusku
.

ruszamy na szlak

Ten wpis został opublikowany w kategorii Koło PTT w Kozach, kronika - 2013. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.