Magura (Beskid Śląski) – wycieczka górska dla dzieci – 30 grudnia 2018 r.

Bardzo spontanicznie, zachęceni do wspólnej wycieczki, w grupie trzynastu dzieciaków i dwunastu dorosłych wybraliśmy się w ostatnią niedzielę 2018 roku w Beskidzie Śląskim. Naszym celem była Magura, a dokładniej schronisko „Klimczok” położone na jej stoku. W tej dużej grupie było kilkoro członków naszego Oddziału, a także kilku sympatyków regularnie uczestniczących w naszych wycieczkach.
Z Górki, czyli dokładniej spod Sanktuarium Matki Bożej Szczyrkowskiej wyruszyliśmy chwilę po dziesiątej. Szlak niebieski, którym rozpoczęliśmy podejście początkowo biegnie drogą dojazdową do osiedla Podmagura. Nie spodziewaliśmy się, że o tej porze będzie tu aż tak duży ruch samochodowy. Co chwilę przystawaliśmy na skraju drogi, by przejeżdżające samochody mogły nas ominąć. 
Z każdym kolejnym metrem, śniegu było coraz więcej. Dzieci, które wzięły ze sobą sanki i inne przyrządy do zjazdu już wiedziały, że czeka je w drodze powrotnej długi zjazd… Powoli pięliśmy się w górę maszerując w chmurze, więc i widoczność ograniczała się do kilkunastu metrów. Nie było widać ani początku, ani końca naszej nieco rozciągniętej grupy.
Gdy dotarliśmy w końcu do schroniska okazało się, że jest pełne. W zasadzie nie pełne, a przepełnione. Ludzie byli wszędzie. Tym niemniej udało nam się znaleźć kawałek przestrzeni w kącie, a po niedługim czasie, nawet i cały stolik dla naszej ferajny. Były obowiązkowe frytki i gorąca czekolada, bo w końcu to najbardziej lubią nasze pociechy. Były też chyba wszystkie dostępne w menu zupy, bo dorośli chcieli zjeść coś bardziej konkretnego.
Droga powrotna przebiegała szybko. Dzieciaki zjeżdżały, a dorośli starali się nie stracić ich z oczu. Wkrótce dotarliśmy na parking na Górce, skąd każdy udał się w swoją stronę.

SB
.

przed schroniskiem PTTK „Klimczok” pod Magurą

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2018 | Możliwość komentowania Magura (Beskid Śląski) – wycieczka górska dla dzieci – 30 grudnia 2018 r. została wyłączona

Kozia Góra (Beskid Śląski) – wycieczka górska pt. „VII Spacer Świąteczny z PTT” – 26 grudnia 2018 r.

Bardzo miło przyjęliśmy informację o dzisiejszym spacerze na Kozią Górę. Każdy z nas chętnie, po przebudzeniu, zebraniu myśli oraz porannym ogarnięciu rzeczywistości zamknął za sobą ciepłe pielesze. Po wyjściu różnica temperatury niezbyt wielka, można powiedzieć nawet, że sympatyczna. Powieki na chłodzie otwierają się szerzej, zmysły wyostrzają jak syberyjskim wilkom ale pozytywne nastawienie będzie towarzyszyć od poranka przez cały dzień. Udajemy się po kolei na miejsce zbiórki. Mimo tego, że las jest Cygański z koczowniczym trybem życia mamy niewiele wspólnego. To tylko nazwa mówiąca o tym, że tereny współcześnie zalesione niegdyś zamieszkiwały przesympatyczne stworzenia obdarowujące nas do dzisiaj smacznym mlekiem. Ale o napojach trochę później.
Wyruszamy o 9:30 szlakiem czerwonym. Aura sprzyja i dopisuje. Śnieg daje o sobie znać delikatnie swoimi płatkami, leśną ciszą i zapadającym głęboko w świadomość spokojem. Od samego początku towarzyszą nam drzewa, wzajemne uśmiechy i życzliwość. Krótkie są chwile, których człowiek tak bardzo łaknie. Pokrywy śniegowej przybywa wraz z wysokością. Jest to czas wytchnienia, zanurzenia w świat daleki od miejskiego zgiełku, oraz znalezienia dystansu do siebie i otaczającej rzeczywistości. Każdy z nas powodowany tęsknotą za górami i drugim człowiekiem gaworzy jak niemowlę w białej pościeli. Otacza nas dookoła Matka Ziemia. Nie jest to bynajmniej nawiązanie do czasów, kiedy bóstwem była planeta. Czujemy się ulepieni z gliny, po raz kolejny w swoim życiu. Śnieg lepki, więc śnieżki latają jakby od niechcenia i spontanicznie. W pogodnej atmosferze wznosimy się do góry, aż naszym oczom ukazuje się schronisko na Koziej Górze. W pogodne dni bardzo zatłoczone, dziś jakby specjalnie dla nas puste. Chwila na zajęcie miejsc i usadowienie. Jest przesympatycznie. Cieszymy się jak małe dzieci, które przez zaparowane okna pierwszy raz widzą zimę. Mamy ciepłą herbatę, świąteczne ciastka, każdy częstuje się według upodobania. Wymiana doświadczeń kończącego się roku, nowe myśli i ogólne plany na Nowy Rok. Miło się zagrzać, nawet jeśli człowiek za bardzo nie zmarznie.
Kiedy odczuwamy że nasze ciała zaczynają się kręcić, powoli nogi same się prostują i nie możemy usiedzieć przychodzi czas, żeby pomyśleć o wyjściu. Przed schroniskiem pełna śmiechu bitwa na śnieżki i zdjęcie z dwoma banerami. Jak widać w grudniu krokusy też rosną. Ze śmiechem i poślizgami schodzimy na dół. Kamienne ściany toru saneczkowego powodują, że nie trzeba pilnować trasy szlaku jak w obcym terenie. Samoczynnie nasze kroki kierują nas we właściwą stronę. Ożywione rozmowy są spowodowane świadomością kończącej się na dole trasy. Chwytamy każdą chwilę, aby zaczerpnąć jak najwięcej. Płynnie jak bobslej cieszymy się radością śniegu, pokonując kolejne i ostatnie już odcinki saneczkowego toru. Wraz z dojściem do asfaltu następuje kres wspólnego spacerowania. Ostatnie pożegnania, życzenia i uśmiechy. Każdy odchodzi i spojrzeniem mówi: „Do następnego razu!”.

Marcin M.
.

uczestnicy VII Spaceru Świątecznego z PTT przed schroniskiem „Stefanka” na Kozie Górze

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2018 | Możliwość komentowania Kozia Góra (Beskid Śląski) – wycieczka górska pt. „VII Spacer Świąteczny z PTT” – 26 grudnia 2018 r. została wyłączona

Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku! została wyłączona

Snilovské sedlo (Mała Fatra, Słowacja) – wycieczka górska – 22 grudnia 2018 r.

Wyjazdy w małej grupie mają to do siebie, że nawet w niekorzystną pogodę każdy mobilizuje się, by nie zawieść pozostałych. Tak było i tym razem, gdy w przedświątecznym harmidrze postanowiliśmy wybrać się w trójkę na krótki spacer grzbietem Małej Fatry.
Po przyjeździe do doliny Vrátnej okazało się, że kolejka na Snilovské sedlo, którą planowaliśmy wjechać tego dnia nie kursuje. Cóż, to już nie pierwszy raz, gdy nie mamy do niej szczęścia. Trudno, będzie musieli nieco zmienić plany – ze spokojnego spaceru grzbietem na bardziej kondycyjne podejście do góry, bez konkretnego celu, byle wyżej.
Na dole padał deszcz, nieco wyżej śnieg, a już zupełnie wysoko rozrzucane przez porywisty wiatr lodowe igiełki wbijały się odkryte części naszych twarzy. Ale były też fragmenty, gdy wszystko zupełnie ustawało, ukazując piękną panoramę okolicy doliny, z której wyruszyliśmy.
Na szlaku było niemal pusto. Z wyjątkiem dwójki narciarzy, dwóch snowboardzistów oraz szóstki słowackich turystów, którzy wyprzedzili nas na podejściu rozległą polaną, nie spotkaliśmy nikogo. Góry mieliśmy niemalże dla siebie – pewnie ta niezbyt korzystna pogoda oraz przedświąteczne szaleństwo zatrzymały turystów w domach. A my pięliśmy się powoli w górę.
Gdy dotarliśmy w okolicę górnej stacji kolejki linowej z Vrátnej na Snilovské sedlo, plusowa temperatura sprawiła, że zapadaliśmy się w śniegu coraz bardziej. Pojawiły się problemy z przemieszczaniem się w górę, a torowanie w śniegu po pas nie było niczym przyjemnym. Lżejsi z nas nie mieli z tym większego problemu, lecz zdecydowaliśmy wspólnie, że kondycyjny charakter wyjścia został spełniony, 900 metrów przewyższenia w warunkach zimowych zaliczone, można wracać. Tym bardziej, że schodzący z góry Słowacy stwierdzili, że „silne fúka” i wycofali się nieco wyżej, niż my.
W dół schodziliśmy spokojnie, obserwując jak wyprzedzający nas Słowacy, co chwilę leżą w kopnym śniegu. Również my co chwilę ćwiczyliśmy „telemarki” i inne ciekawe figury, zachęceni do tego warunkami terenowymi. Z każdym metrem deszcz lał coraz mocnej i szczerze cieszyliśmy się, gdy punktualnie o piętnastej ruszyliśmy z parkingu w stronę domów.
Był to kolejny udany wyjazd w góry, które niezależnie od pogody sprawiają nam wyjątkową radość.

SB
.

nieco poniżej przełęczy

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2018 | Możliwość komentowania Snilovské sedlo (Mała Fatra, Słowacja) – wycieczka górska – 22 grudnia 2018 r. została wyłączona

„Austriackie gadanie: Styria, Karyntia, Salzkammergut, Tyrol” – prelekcja Pawła Klisia – 18 grudnia 2018 r.

Cykl prelekcji podróżniczych w 2018 w naszym lokalu zamknęło spotkanie z Pawłem Klisiem. Jak zwykle spotkania z Pawłem cieszą się dużym zainteresowaniem. I tym razem słuchacze się nie zawiedli. Nawet się nie spostrzegliśmy kiedy minęło 90 minut spotkania. A tytuł był dość przewrotny. Osobiście myślałem, że będą to ciekawostki językowe, które występują w dialektach omawianych regionów i krajów związkowych Austrii. Bo chociaż w całej Austrii używa się języka niemieckiego, to mieszkańcom poszczególnych regionów trudno się dogadać jeżeli używają swojej gwary. Inną interpretacją mogłoby być „austriackie gadanie”, czyli mówienie o niczym, byleby zająć słuchaczy i nie dopuścić innych do głosu. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Prelegent bardzo barwnie przedstawił nam swoje wspomnienia z kilku pobytów w wymienionych regionach Austrii.
Pierwszym omawianym regionem była Styria, która leży na pograniczu austriacko-słoweńskim, i jej część (Styria Dolna) należy do Słowenii. Styria słynie ze swoich winnic, malowniczych jezior górskich i lodowca Dachstein. W przeszłości była też ważnym europejskim regionem wydobycia i przerobu rud żelaza. Właśnie jedną z nieczynnych kopalń, zlokalizowaną na zboczach góry Erzberg, mogliśmy zobaczyć podczas prelekcji. Postindustrialne zniszczenie krajobrazu jest tutaj tak olbrzymie, że stało się atrakcją turystyczną, którą można zwiedzać w części podziemnej (sztolnie) oraz odkrywkowej (tarasy na kilkuset metrowym zboczu). Pokopalniane hałdy stały się miejscem hardcorowych imprez motorowych, co zostało nam pokazane na krótkim filmiku. Odwiedziliśmy też Graz, który jest stolicą Styrii. Jest to piękne, słynące ze swoich zabytków miasto, a Stare Miasto zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wartym zobaczenia są m.in. późnogotycka katedra św. Idziego, ruiny zamku Schlossberg oraz inne gotyckie i barokowe kościoły. Ze współczesnych obiektów zobaczyliśmy nowoczesny budynek galerii sztuki (Kunsthaus Graz – 2003), który najbardziej kojarzy się z krowim wymieniem. Będąc w Styrii nie sposób pominąć austriackiej Częstochowy, czyli Mariazell. gdzie króluje Matka Boża Narodów Słowiańskich zwana także Wielką Matką Łaskawą Austrii i Możną Panią Węgier. Mariazell rokrocznie odwiedza kilkaset tysięcy pielgrzymów. Wśród znamienitych pątników był również Jan Paweł II, który przybył do Mariazell 13 września 1983 r. – z okazji 300. rocznicy odsieczy wiedeńskiej.
Następna była Karyntia. Zaczęliśmy od stolicy, czyli Klagenfurtu am Woerthersee. To kolejne piękne, pełne zabytków miasto, po którym wodził nas Prelegent. Zobaczyliśmy m.in. katedrę św. Piotra i Pawła oraz dawny Pałac Stanowy (Landhaus) oraz stare miasto. Udaliśmy się również w rejon najdłuższego lodowca Alp Wschodnich oraz Austrii – Pasterze, spływającego z najwyższej góry Austrii, Grossglocknera. Było to jakby uzupełnienie prelekcji Martyny Ptaszek z poprzedniego tygodnia. Wówczas oglądaliśmy zdjęcia od strony Tyrolu Wschodniego (Kals). Tym razem oglądaliśmy masyw od strony Karyntii, gdzie miejscem startowym jest miejscowość Heiligenblut . Prelegent przybliżył nam postać znanego wspinacza Alfreda von Pallavicini, który w roku 1876 wraz z trzema towarzyszami dokonał śmiałego wejścia na szczyt poprzez 600 metrową rynnę lodową, która obecnie nosi jego imię. Wymieniony w tytule dzisiejszej prelekcji Salzkammergut nie jest krajem związkowym, lecz obszarem na pograniczu landów Górna Austria, Salzburg i Styria. Głównie składa się z gór i jezior, a jego bogactwo pochodziło z wydobycia soli. Dzisiaj wydobycie soli ma marginalne znaczenie. Stare kopalnie zostały przekształcone w obiekty muzealne, a region świetnie prosperuje dzięki turystyce. Odwiedziliśmy m.in. Salzburg, którego starówka została wpisana na Listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Zajrzeliśmy też do twierdzy Hohensalzburg, ogrodów Pałacu Mirabell i do Pałacu Hellbrunn. Nie pominęliśmy perełki regionu, wioski Hallstatt.
I tak zasłuchani w opowieść Pawła dotarliśmy do stolicy Tyrolu – Innsbrucku, położonego w dolinie rzeki Inn. Po krótkiej przechadzce po starówce ze słynnym Złotym Dachem (Goldenes Dach) udaliśmy się na skocznię narciarską Bergisel. Pokazane nam zdjęcia z wieży skoczni zostaną zapewne uzupełnione podczas oglądania w piątek (04.01.2019) trzeciego konkursie skoków w ramach tegorocznej edycji Turnieju Czterech Skoczni.
Kto nie był, niech żałuje, bo na prelekcji można było zobaczyć i usłyszeć wiele interesujących informacji o wymienionych w tytule regionach Austrii. Wszystko podane z humorem i dużą znajomością tematu.

AZ
.

prelekcję czas zacząć…

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2018 | Możliwość komentowania „Austriackie gadanie: Styria, Karyntia, Salzkammergut, Tyrol” – prelekcja Pawła Klisia – 18 grudnia 2018 r. została wyłączona

„Co słychać?” nr 11 (335) / 2018

cs335Listopadowy, tematyczny numer „Co słychać?” o objętości 12 stron poświęcony jest w całości jubileuszowi 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.
Numer otwiera wiersz Jerzego Żuławskiego „Do moich synów”, który prezentuje wraz z przypomnieniem rodziny Żuławskich, Antonina Sebesta.
Na kolejnych stronach możemy przeczytać o tym, jak setną rocznicę odzyskania niepodległości przez naszą Ojczyznę uczciliśmy w Polskim Towarzystwie Tatrzańskim. Janusz Foszcz omawia całoroczny projekt oddziału tarnowskiego pt. „100 szczytów na stulecie niepodległości”. O Święcie Gór na Nizinach i utworzeniu przez poznański oddział PTT Szlaku Niepodległości przeczytamy w tekstach Marii Magdaleny Pocgaj i Leszka Lesiczki. Szymon Baron przybliża nam historię i przebieg tegorocznego „Biało-czerwonego wędrowania” organizowanego przez Koło PTT w Kozach, Artur Marć relacjonuje organizowany po raz siódmy „Górski Marsz Niepodległości” Oddziału PTT w Tarnowie, a Marta Sosnowska opisuje, jak 100-lecie Niepodległej świętowano w Oddziale PTT w Ostrowcu Świętokrzyskim. Dużo działo się w Oddziale PTT „Beskid” w Nowym Sączu. Jolanta Augustyńska przybliża udział członków Sekcji Biegowej w Biegu Niepodległości, Maciej Zaremba opisuje wycieczkę sądeckiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku na Kuminowską Gorę, a Zbigniew Smajdor relacjonuje wycieczkę szlakiem cmentarzy z czasów I wojny światowej.
W nieco krótszych tekstach przeczytamy także o wspólnym śpiewaniu pieśni i piosenek żołnierskich w Łodzi, Weekendzie Niepodległościowym zorganizowanym przez sosnowiecki oddział PTT, wycieczce Oddziału PTT w Jaworznie w Beskid Żywiecki oraz Wędrówce dla Niepodległej, którą zorganizowali chrzanowianie. Znajdziemy także informację o wędrówce oświęcimskiego koła PTT przez Małe Pieniny oraz niepodległościowym wejściu na Lackową grupy PTT z mieleckiej „Carpatii”.
Numer uzupełnia relacja z VII Powiatowego Konkursu Wiedzy o Górach, którego tematyka nieprzypadkowo powiązana była z Beskidem Niskiem – to przecież tam walczyły Legiony Józefa Piłsudskiego.

Życzymy przyjemnej lektury! (pobierz -> 2,09 MB)

Redakcja „Co słychać?”

Zaszufladkowano do kategorii "Co słychać?" | Możliwość komentowania „Co słychać?” nr 11 (335) / 2018 została wyłączona

Czerwone Wierchy (Tatry Zachodnie) – wycieczka górska – 16 grudnia 2018 r.

Dnia 16 grudnia 2018 roku kilkuosobowa grupa członków i sympatyków Koła PTT w Kozach wybrała się na wycieczkę w Tatry. Choć warunki teraz panują tam iście zimowe i trudne to grupa tak relacjonowała tą tatrzańską przygodę:

„Wycieczka mega, pogoda super, ekipa bombowa, tylko trochę za mocno wiało, ale dało się wytrzymać. Każda pogoda ma swój klimat. Można się było chwilami poczuć jak na jakiejś wyprawie w Himalaje. Wyjście było trudne, ale wszyscy dali radę… choć momentami było ciężko. Na całe szczęście bez większych problemów zaliczyliśmy wszystkie cztery Czerwone, które dzisiaj były białe i mroźne, ale piękne jak zawsze.”

Paweł Stawiarz
.

uczestnicy wycieczki na Krzesanicy

Zaszufladkowano do kategorii Koło PTT w Kozach, kronika - 2018 | Możliwość komentowania Czerwone Wierchy (Tatry Zachodnie) – wycieczka górska – 16 grudnia 2018 r. została wyłączona

Czerwone Wierchy (Tatry Zachodnie) – wycieczka górska – 16 grudnia 2018 r.

16 grudnia 2018 r. wyruszyliśmy na Czerwone Wierchy. Na parkingu przy Dolinie Kościeliskiej termometr w samochodzie wskazywał -17*C, zapowiadała się więc hardcorowa wycieczka… Po dotarciu na Ciemniak wiatr spotęgował odczucie chłodu, a wiało dosyć mocno, tylko co dodało dramaturgii całej wycieczce – zawieje, przewijające sie chmury i ograniczona widoczność.
Po dotarciu na Kopę Kondracką udało nam się nawet złapać Widmo Brockenu. Schodziliśmy szlakiem w kierunku Giewontu i schroniska na Hali Kondratowej. Tam też zrobiliśmy zasłużoną przerwę, a nastepnie udaliśmy się do Kuźnic, skąd busem dojechaliśmy na parking w Kirach.

Paweł Stawiarz

uczestnicy wycieczki

Zaszufladkowano do kategorii Koło PTT w Kozach, kronika - 2018 | Możliwość komentowania Czerwone Wierchy (Tatry Zachodnie) – wycieczka górska – 16 grudnia 2018 r. została wyłączona

Hala Krupowa (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska dla SK PTT – 15 grudnia 2018 r.

W sobotę, 15 grudnia 2018 r. „Groniczki”, „Halniaki” oraz grupka członków Oddziału wyruszyli na ostatnią wycieczkę dla młodzieży w roku 2018. Tym razem naszym celem była Hala Krupowa (1152 m n.p.m.), położona w Paśmie Policy w Beskidzie Żywieckim.
Tradycyjnie już, zebraliśmy się na placu targowym, skąd autokarem wyruszyliśmy do Sidziny Wielkiej Polany. Stąd, łagodnie wznoszącą się ścieżką oznaczoną kolorem czarnym, powędrowaliśmy ku naszemu celowi. Wielka była nasza radość, gdyż wędrówka odbywała się w pięknej, zimowej scenerii. Pod stopami skrzypiał świeży śnieg a drzewa okryte były białym puchem. Można było poczuć świąteczny klimat…
Niestety, kolejny raz nie dane nam było cieszyć się rozległymi panoramami i pięknymi widokami na okoliczne pasma. Cały dzień było pochmurnie, a w drodze powrotnej nawet lekko poprószył śnieg. Rekompensatą za brak widoków były zabawy na śniegu, z których ochoczo korzystały dzieci.
Dodatkowo okazało się, że naszych grzecznych turystów odwiedził św. Mikołaj, który wręczył im jabłuszka (urządzenia do zjeżdżania z górki na pazurki), nauszniki, buffy do założenia na głowę lub szyję oraz słuchawki. Wyposażenie przydało się idealnie do szaleństw na śniegu.
Do schroniska PTTK na Hali Krupowej dotarliśmy około południa. Tu odpoczęliśmy nieco, posililiśmy się tym, czym chata bogata i spędziliśmy czas na tym, co kto lubił: dorośli na rozmowach, dzieci na szaleństwie na okolicznych górkach.
Droga powrotna upłynęła nam równie miło i w Sidzinie zameldowaliśmy się około godz. 16:00, po czym bezpiecznie wróciliśmy do Kóz.

S. Cz.-P.
.

pod schroniskiem PTTK na Hali Krupowej

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2018, SK PTT "Groniczki" przy SP1 w Kozach, SK PTT "Halniaki" przy SP2 w Kozach | Możliwość komentowania Hala Krupowa (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska dla SK PTT – 15 grudnia 2018 r. została wyłączona

„Komu bije dzwon – wyprawa na Grossglocknera” – prelekcja Martyny Ptaszek – 11 grudnia 2018 r.

To było niesamowite przeżycie, trochę nie wierzyłam, że mi się udało…” – takie wrażenia odniosła Martyna Ptaszek tam, na szczycie góry Grossglockner, gdy stała obok cesarskiego krzyża na wysokości 3798 m n.p.m. Wyżej było już tylko niebo, austriackie niebo…
Wierzchołek główny tej góry pierwszy raz zdobyty został 28 lipca 1800 r. Dokładnie 218 lat później, też 28 lipca Martyna weszła na swój pierwszy w życiu trzytysięcznik, na najwyższy szczyt Wysokich Taurów i Austrii. Ale były też i inne myśli, które w drodze na szczyt mimo wszystko jej towarzyszyły: „Boże, jak ja zejdę…?„Dziołcha! tak jak żeś wylazła” – usłyszała w odpowiedzi.
Tymi wysokogórskimi przeżyciami podzieliła się dzisiaj z nami nasza oddziałowa koleżanka, pod której opieką jako przewodniczki nieraz mieliśmy okazję wędrować różnymi szlakami. Dzisiaj pełniła rolę prelegentki. Dzięki temu w ten grudniowy, tradycyjnie wtorkowy wieczór mogliśmy przeżyć razem z nią wejście na szczyt, który zaliczany jest do Korony Europy. Mogliśmy dowiedzieć się więcej o tym, jak wyglądało wejście drogą klasyczną zaczynające się w miejscowości Kals am Grossglockner, jak wyglądały poszczególne etapy tej drogi łącznie z noclegiem w schronisku Stüdlhütte (2802 m n.p.m.).
W pełnym zabezpieczeniu (raki, uprząż, czekan, lina), związane ze sobą liną asekuracyjną dwie trójki odważnych wspinaczy pokonywały lodowiec idąc, aż do Schroniska Erzherzog Johann Hütte (3454 m n.p.m). Na lodowcu napotkali tylko trzy szczeliny, które na szczęście tym razem były wąskie. Po dojściu do tego najwyżej położonego austriackiego schroniska, połowa uczestników tej grupy z różnych względów wycofała się z dalszej drogi na szczyt. Pozostała trójka, w tym Martyna, pokonywała różne trudności idąc przez lodowiec do skałek na grań i dalej na Kleinglockner (Mały Dzwon), następnie pokonując trudną przełęcz weszli na szczyt Grossglockner (Wielki Dzwon).
Szli po skałach, granią i żlebem, po śniegu i lodowcu. Czasem zdejmowali raki, bo przeszkadzały na skałach. Lodowiec i śnieg też były różne, rano zmrożone, a później miękkie i śliskie. Szli uważnie. Wykorzystywali też wbite słupki i pręty do zahaczenia liny, zwiększając tym samym stopień asekuracji. „Nie było łatwo” – powiedziała.
Towarzyszyła im różna pogoda, jak to bywa w lecie na tej wysokości: gorsza i lepsza, z mgłą i słońcem. Dodatkowym utrudnieniem i zagrożeniem było też wtedy, gdy na szlaku zrobiło się tłoczno i trzeba było czekać. Wśród wspinających się było dużo Polaków. Zbyt wielu chciało przecież wejść na ten niełatwy szczyt naj…
Szczególnie mocno utkwił w jej pamięci jeden z odcinków, który był mocno stresujący i najbardziej niebezpieczny, zresztą nie tylko dla Martyny. Zawsze budził on grozę wśród wielu wchodzących na ten najwyższy szczyt Austrii, a znajduje się pomiędzy Małym i Wielkim Dzwonem. Dlaczego? Bo trzeba było przejść trzy kroki po ośnieżonej grani, której szerokość wynosiła około 40 cm mając po obu stronach kilkaset metrów spadku. Żadnych barierek czy choćby poręczówek w tym miejscu nie było. „Strach było iść” – powiedziała Martyna. Nam, słuchaczom też udzielił się ten jej strach, bo wyobrażaliśmy sobie to trudne miejsce. Schodzili tak, jak wychodzili, tą samą drogą.
Dzięki tej prelekcji zobaczyliśmy, jak to jest w tych Wysokich Taurach w Austrii, gdzie jeszcze nie stopniały lodowce, gdzie często o wejściu na szczyt decyduje pogoda, kondycja i szczęście. Martyna i jeszcze dwie osoby z jej grupy ze Śląska weszli na Grossglockner za pierwszym razem, bo mieli właśnie to szczęście!
Przypomnę, że była to już druga prelekcja w naszym oddziale PTT dotycząca jej tegorocznego wyjazdu w kraje alpejskie. Najpierw o Alpach Julijskich opowiedziała nam na prelekcji w dniu 16 października br. Dzisiaj była kontynuacja tematu, ale już o innych górach, o Wysokich Taurach.
To ten Wielki Dzwon – Grossglockner wraz z Martyną w roli prelegentki przyciągnął nas, członków i sympatyków PTT O/Bielsko-Biała do salki przy ulicy 3 Maja. Warto było dzisiaj przyjść, zobaczyć i posłuchać!
Dziękując za dzisiejszą prelekcję życzymy Martynie wielu górskich sukcesów w zdobywaniu też tak samo wysokich i ambitnych nowych szczytów.

CS
.

zaczynamy prelekcję

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2018 | Możliwość komentowania „Komu bije dzwon – wyprawa na Grossglocknera” – prelekcja Martyny Ptaszek – 11 grudnia 2018 r. została wyłączona