Książeczki i odznaki OKT PTT „Główny Szlak Sudecki” już dostępne!

gssInformujemy, że książeczki i odznaki OKT PTT „Główny Szlak Sudecki” są już dostępne w naszym Oddziale. Osoby zainteresowane nabyciem książeczek proszone są o kontakt z sekretarz Oddziału Katarzyną Talik (e-mail: ktalik(at)ptt.org.pl), natomiast osoby chcące zweryfikować tę niedawno wprowadzoną odznakę prosimy o kontakt z Komisją GOT PTT przy Oddziale PTT w Bielsku-Białej (e-mail: bielsko(at)ptt.org.pl).

z tatrzańskim pozdrowieniem,
Zarząd Oddziału

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania Książeczki i odznaki OKT PTT „Główny Szlak Sudecki” już dostępne! została wyłączona

Zamawiamy polary!

W odpowiedzi na sygnały od członków naszego Oddziału, informujemy, że zbieramy zamówienia na polary organizacyjnej (czerwone z logo PTT) w cenie 45 zł oraz bezrękawniki z polaru (również czerwone z logo PTT) w cenie 40 zł.
Zainteresowanych nabyciem prosimy o kontakt z Tomaszem Rakoczym (e-mail: trakoczy(at)ptt.org.pl; tel.: 509-922-720) w terminie do 20 sierpnia 2015 r.

z tatrzańskim pozdrowieniem,
Zarząd Oddziału

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania Zamawiamy polary! została wyłączona

Dzień Przewodników i Ratowników Górskich

Dzień Przewodników i Ratowników Górskich obchodzony jest w dniu imienin Św. Wawrzyńca (10.08.), patrona przewodników i ratowników górskich.
Z tej okazji wszystkim Przewodnikom Górskim i Ratownikom GOPR – członkom i sympatykom naszego Oddziału – składamy najserdeczniejsze życzenia.

Zarząd Oddziału

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania Dzień Przewodników i Ratowników Górskich została wyłączona

Żar, Hrobacza Łąka (Beskid Mały) – wycieczka górska – 9 sierpnia 2015 r.

No i stało się… Nie dość, że znajomi mnie wkręcili w wycieczki z PTT to jeszcze w opisanie dzisiejszej wycieczki. A niech tam będzie, było warto.
Na kolejnej wyprawie w doborowo dobrym towarzystwie zostały zaliczone kolejne szczyty na Małym Szlaku Beskidzkim.  Wystartowaliśmy z dolnej płyty dworca PKS w Bielsku-Białej. Dobrze znanym nam busem, który zarówno podstawił się terminowo, jak i terminowo dostarczył nas na Przełęcz Kocierską. Tam po kolejnym odliczeniu uczestników wyruszyliśmy, jak zwykle zgodnie z planem, w dalsze dreptanie po Beskidach przez Kiczerę w stronę góry Żar.
Nie obyło się bez narzekań, że za ciepło, że za sucho… Ale jak wiadomo, na tę wycieczkę wybrali się najtwardsi, czyli nasza „śmietanka” turystyczna. Niestety, temperatura otoczenia nas nie oszczędzała, w cieniu dochodziło do 35 stopni Celsjusza. Większość strumyków i potoczków pozbawiona była H2O, co nas bardzo zmartwiło.
Oczywiście bardzo dziękujemy pozostałym zapisanym uczestnikom za niestawienie się na tej wyprawie. Dzięki Wam mieliśmy krótszą kolejkę do kręconych lodów na górze Żar, a były naprawdę wspaniałe, tak jak i inne atrakcje. Widoki były piękne, nawet zapowiadało się na burzę, ale po odprawieniu czarów do niej nie doszło, więc radośnie i wesoło nasza turystyczna dziewiątka udała się przez zaporę w Porąbce na Hrobaczą Łąkę.
Po dotarciu i spotkaniu niektórych uczestników z żywą przyrodą (sarnami), udaliśmy się do schroniska, w którym spotkały nas jak zwykle niezapomniane chwile, dialogi, konwersacje i wymiana zdań z innymi napotkanymi turystami. Wspominanie innych wypraw do innych krajów przez członków PTT. Było wspaniale, a atmosfera doborowego towarzystwa zostanie nam na długo w pamięci. W dalszą drogę po uzupełnieniu suchego prowiantu i mokrego picia udaliśmy się przez Przełęcz u Panienki, Groniczki i Gaiki by szybko zejść do Straconki. Oczywiście odwiedziliśmy przydrożny sklep by zaopatrzyć się w życiodajną wodę.
Podczas wycieczki, żeby tradycji stało się zadość, nie pozostaliśmy bez grupowego zdjęcia, zdjęć koleżanek i kolegów. Na trasie spotkaliśmy wiele okazów przepięknych chodzących mieszkańców lasu, jak i latających z rodziny jastrzębiowatych. Przechadzaliśmy się wśród kolorowej przyrody, krowich łańcuchów przypiętych do drzew kłódką (bez kluczyka), być może pozostawionych przez innych „miłośników przyrody”. Pełna atrakcji wycieczka zakończyła się planowo, a zadowoleni uczestnicy koleżeńskim „cześć” zapowiedzieli obowiązkową obecność na kolejnych i dalszych wyprawach z Polskim Towarzystwem Tatrzańskim (PTT).

Turystycznym „dzień dobry” i krótkim opisem serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników.

Georgius (Dżordż)
.

nasza grupa pod Kiczorą (z widokiem na Żar)

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2015 | Możliwość komentowania Żar, Hrobacza Łąka (Beskid Mały) – wycieczka górska – 9 sierpnia 2015 r. została wyłączona

Rohacze (Tatry Zachodnie, Słowacja) – wycieczka górska – 8 sierpnia 2015 r.

Wycieczka na Rohacze to jedna z bardziej ekscytujących tras w Tatrach Słowackich. Szlak nazywany jest „Orlą Percią Tatr Zachodnich”, z racji dużej ekspozycji, sztucznych ubezpieczeń i wspaniałych widoków, a czy Orla czy Rohacze przysparza więcej adrenaliny, to częsty temat podczas graniowych wędrówek.
Rohacze chodziły za nami od jakiegoś czasu, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, czyli „wszystkim pasowało” wyruszyliśmy w sobotę, 8 sierpnia w sile czterech chłopa (Krzysztof, Leszek, Artur, Robert) w stronę Zuberca, skąd najlepiej rozpocząć wycieczkę. Aby zatoczyć ciekawą, turystyczną pętelkę trzeba skierować się w stronę żółtych znaków, które prowadzą początkowo dnem Łatanej Doliny, a potem wyprowadzają na Sedlo Zabrat (1656 m n.p.m.), skąd rozpościera się rozległa panorama obejmująca Tatry Zachodnie i Tatry Wysokie. Rozpoznawaliśmy szczyty w otoczeniu Doliny Rohackiej, z których na czoło wysuwały się oczywiście Rohacz Ostry i Rohacz Płaczliwy, oraz kontynuacja ich grani w masywie Trzech Kop, Banikova oraz Salatina. Kamienista ścieżka prowadzi poprzez Rakonia (1879 m n.p.m.) na Wołowiec (2064 m n.p.m.), a podejście na obydwa szczyty wycisnęły z nas największe poty. Upał najbardziej dotkliwie odczuwalny był właśnie podczas mozolnego człapania na Wołowiec, jednak później wysoka temperatura nie była już tak mocno odczuwalna, a lekki wiaterek chłodził i zyskał miano „tatrzańskiej klimy”. Potem zejście w dół czerwonym szlakiem na Jamnickie Sedlo (1908 m n.p.m.) i od tego momentu rozpoczyna się wspinaczka na grań Rohaczy, tak więc chowamy kije, zakładamy rękawiczki i w górę. Rohacz Ostry prezentuje się stąd niesamowicie, czarne ściany opadają kilkusetmetrową ścianą w dół, a poszarpana grań sprawia wrażenie trudno dostępnej. To chyba najbardziej wymagający odcinek szlaku, konieczna jest odporność na ekspozycje, duża uwaga przy wyszukiwaniu odpowiednich miejsc do postawienia stopy, oraz odpowiedniego uchwytu. Kulminacją wspinaczki jest słynny „rohacki koń”, czyli stroma, 10-metrowa podcięta płyta skalna, którą pokonujemy przy pomocy łańcuchów, a potem jeszcze kilka minut i osiągamy szczyt Ostrego Rohacza (2088 m n.p.m.). Obowiązkowa sesja foto, a potem każdy napawa się niesamowitym widokiem, uzupełnia płyny, oraz braki kabanosa w organizmie. Dalsza część wędrówki to zejście granią na przełęcz, a następnie już bez trudności podejście na Rohacza Płaczliwego (2125 m n.p.m.). Kolejny postój, rozmowy ze słowackimi turystami i poczucie, że jest się w jednym z najpiękniejszych miejsc w górach. Zejście w paru miejscach wymaga uwagi, ubezpieczeń praktycznie nie ma wcale, jednak droga mija szybko i sprawnie. Od Smutnego Sedla (1963 m n.p.m.) schodzimy po kamiennych stopniach, potem szlakiem przez Smutną Dolinę, do Tatliakowej Chaty. Po krótkim odpoczynku ruszamy betonem w stronę parkingu i po mniej więcej 8 godzinach od momentu, gdy zaczęliśmy wędrówkę meldujemy się przy samochodzie. W Zubercu przy Skansenie Orawskiej Dediny trwa zabawa, a my wracamy do Polski pełni energii po przejściu jednego z piękniejszych tatrzańskich szlaków.

Robert
.

nasi koledzy na szlaku

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2015 | Możliwość komentowania Rohacze (Tatry Zachodnie, Słowacja) – wycieczka górska – 8 sierpnia 2015 r. została wyłączona

Witamy w naszym gronie!

Informujemy, że w dniu 7 sierpnia 2015 r. do Oddziału PTT w Bielsku-Białej wstąpiła Aleksandra Tęsiorowska-Czajowska.

Serdecznie witamy w naszym gronie!

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Możliwość komentowania Witamy w naszym gronie! została wyłączona

Luboń Wielki (Beskid Wyspowy) – wycieczka górska – 2 sierpnia 2015 r.

Celem przedostatniego etapu wędrówki Małym Szlakiem Beskidzkim z Oddziałem PTT w Bielsku-Białej był Luboń Wielki.
W gronie 30 osób spotkaliśmy się dzisiaj na dolnej płycie dworca PKS, skąd nowiutkim busem wyruszyliśmy w stronę Naprawy, w której to startowaliśmy na szlak. Pomimo małych problemów na trasie, po niespełna dwóch godzinach dotarliśmy na początek szlaku.
W stronę Lubonia Wielkiego wyruszyliśmy za niebieskimi znakami. Nie był to jeszcze Mały Szlak Beskidzki, wszak ten kończy się (lub jeśli ktoś woli – zaczyna) przy schronisku PTTK na Luboniu Wielkim. Pierwszy postój mieliśmy na polanie Surówki, z której rozpościera się przepiękna panorama na okoliczne pasma górskie oraz najwyższe w naszym kraju – Tatry, które widać stąd w całej okazałości.
Przy schronisku PTTK na Luboniu Wielkim urządziliśmy sobie godzinną przerwę. Była okazja by coś zjeść lub wypić. Nie obyło się także bez tradycyjnego zdjęcia grupowego.
Spod schroniska ruszyliśmy w stronę Przełęczy Glisne szlakiem czerwonym, czyli Małym Szlakiem Beskidzkim. Ostre zejście dało się nam we znaki, lecz późniejszy łagodny odcinek wśród malowniczych pól sprawił, że wędrowało nam się przyjemnie. Do Mszany Dolnej zeszliśmy zgodnie z planem o godzinie szesnastej.
Nie bez atrakcji odbyła się nasza droga powrotna. Mieliśmy okazję przepychać busa z ronda na przystanek, co nie przeszkodziło nam jednak wrócić do Bielska-Białej zgodnie z planem, nieco po osiemnastej.
Do zobaczenia za tydzień, na ostatnim odcinku Małego Szlaku Beskidzkiego. Tym razem powędrujemy z Przełęczy Kocierskiej przez Żar do zapory w Porąbce i dalej przez Hrobaczą Łąkę i Gaiki do Straconki.

SB
.

nasza grupa na szczycie Lubonia Wielkiego

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2015 | Możliwość komentowania Luboń Wielki (Beskid Wyspowy) – wycieczka górska – 2 sierpnia 2015 r. została wyłączona

Steny (Mała Fatra, Słowacja) – wycieczka górska – 26 lipca 2015 r.

Znów byliśmy w górach. Tym razem celem naszego wędrowania z Polskim Towarzystwem Tatrzańskim Oddział w Bielsku-Białej były Steny w Małej Fatrze na Słowacji. Wszyscy, a zwłaszcza ci, którzy dzisiaj byli tam po raz pierwszy w życiu, na pewno nie żałowali trudu, czasu, no i dobrego wyboru wśród tak licznych turystycznych propozycji.
Autobusem wyjechaliśmy spod dworca PKS w Bielsku-Białej punktualnie o godzinie 6:00. Po ostatnich wściekłych upałach wreszcie ten poranek przyniósł nam małą ulgę. Zrobiło się chłodno, pochmurno, a nawet po drodze przed Żywcem padał deszcz. Wierzyliśmy jednak, że tam w górach Małej Fatry będzie lepiej, i że słońce będzie nam towarzyszyło na całej górskiej trasie. Później … niech leje! Tak przecież deszczu i wody wszędzie potrzeba!
Warto też napisać, że dzisiaj mogliśmy już jechać nowym odcinkiem drogi ekspresowej do Żywca świeżo oddanym do użytku dwa dni temu. Jednak odpuściliśmy sobie tę przyjemność na inny czas, bo nasi turyści co rusz dosiadali się „po drodze” na różnych przystankach. Jechaliśmy więc starą drogą (zresztą i tak niezłą o tej porze) przez: Żywiec, Węgierską Górkę, Milówkę, Laliki, Zwardoń, Czadcę, Terchovą do Vrátnej.
Była godzina 8:20, gdy szczęśliwie dojechaliśmy do mety i jednocześnie miejsca startu w góry. Tuż obok parkingu była już czynna kolejka gondolowa na Snilovské sedlo. Czy była ona dla nas kusząca? Raczej nie! Nikt z nas bowiem nie skorzystał z tej atrakcji, bo właśnie w planie mieliśmy wejście (a nie wyjazd) na tę przełęcz zielonym szlakiem. Przewyższenie 779 metrów i czas przejścia non stop do góry w niecałe dwie godziny nikogo z nas nie przeraziły, a raczej zmobilizowały do niemałego wysiłku.
Szliśmy więc lekkimi zakosami, wśród wysokich krzewów, traw i kwiatów. To właśnie tu, tuż przy ścieżce spotkaliśmy duże stanowisko ostróżki (znanej nam jako roślina ogrodowa), która akurat teraz, jakby specjalnie dla nas, rozkwitła sobie uroczo w niebieskim kolorze. Co chwilę nad naszymi głowami przejeżdżała pusta gondola z napisem Vrátna, ale cóż tam, niech sobie jedzie! Tak sobie myśleliśmy…
Tymczasem słońce powoli przedzierało się przez chmury, dzięki czemu widoki na pobliskie góry, po których grzbietem mieliśmy dzisiaj wędrować były bardzo wyraźne, jak malowane! Zwróciliśmy też uwagę patrząc w dół na wyjątkowo jasne otoczenie Chaty Vrátna, stacji kolejki linowej i parkingu. Z kolei patrząc na okoliczne góry zauważyliśmy liczne osuwiska na ich stokach. Wszystko to swoim świeżym, jasnym i brązowym kolorem świadczyło o niedawnej, bo zeszłorocznej tragedii, jaka wydarzyła się 21 lipca w Dolinie Vrátnej. Wtedy to zeszła lawina kamienno-błotna. Były też ofiary tego kataklizmu.
Przy górnej stacji kolejki linowej nasza grupa miała czas na krótki, jakże zasłużony odpoczynek i mały posiłek. Ciągnęło nas jednak w góry, chociaż byliśmy w górach! Wokół nas odsłaniały się zza chmur to Baraniarky, to Veľký Kriváň, to Chleb, który był teraz tak blisko nas, no i dalsze góry.
Od Snilowskiego sedla (1524 m n.p.m) wędrowaliśmy czerwonym szlakiem przez Chleb (1646 m n.p.m) i Steny aż do Południowego grunia. Steny mają dwa wierzchołki: południowy (1571 m n.p.m) i północny (1535 m n.p.m), a pomiędzy nimi jest przełęcz (1480 m n.p.m). Na Południowym gruniu na wysokości 1460 m n.p.m odpoczęliśmy, a przede wszystkim nasyciliśmy oczy widokami z panoramą naokoło nas, czyli 360 stopni.
Tymczasem widoczność zrobiła się nadzwyczaj dobra. Daleko, daleko można było dokładnie rozpoznać „nasze” góry z Babią Górą na czele, Pilskiem, Romanką, Rysianką, a nawet Skrzycznem! Po lewej stronie widoczna była Łysa Hora w Czechach. Z przeciwnej strony były widoczne: Wielka Fatra i Niskie Tatry. Trudno w tym miejscu wymienić wszystkie góry. Dużo ich było! Najbliżej nas były: Wielki Rozsutec (1610 m n.p.m) i Stoh (1607 m n.p.m). Ta pierwsza góra była skalista, a druga cała zielona. To właśnie one towarzyszyły nam dzisiaj cały czas podczas wędrówki i to one, oprócz kwiatów, były setki razy fotografowane.
Warto napisać, że trasa dzisiejsza, zwłaszcza jej górny odcinek, upiększona była całymi dywanami letnich kwiatów. Wokół nas było kolorowo, żółto i niebiesko, biało i różowo, no i przede wszystkim zielono. Trudno w tym miejscu pisać o wszystkich kwiatach, które tam rosły, było ich przecież tak wiele. Wymienię jednak kilka z nich: lilia złotogłów, niebieski len, różowa wierzbówka kiprzyca, ciemnoniebieska ostróżka, grube osty. Każdy z uczestników wycieczki dopisałby jeszcze tu „swoje” kwiaty.
Po odpoczynku w tym przeuroczym miejscu było już tylko bardzo strome i ostre zejście w dół do Chaty na Gruni. Zeszliśmy ostro w dół bez przerwy niemal pięćset metrów tym gliniasto-trawiastym szlakiem. Po wczorajszym deszczu i burzy teren zrobił się miękki, lepki, i łatwo było tu zjechać na tyłku. Buty turystyczne obklejone od spodu gliną pomagały w tych poślizgach. W sumie jednak panowaliśmy nad tym długim i stromym zejściem. Nikomu nic się nie przydarzyło, kolana i nogi wytrzymały, a więc nie było tak źle!
Chata na Gruni dała nam dobrą okazję wypocząć po trudach tego zejścia. Można było tu coś atrakcyjnego zjeść i wypić, można było jeszcze jakiś czas delektować się widokiem Południowego grunia, a więc „naszej” góry, która sięgała nieba, a z której szczęśliwie zeszliśmy. Odpoczywaliśmy więc teraz w sercu Małej Fatry. Cudownie było! Niektórzy z nas poleżeli sobie wygodnie na drewnianych leżakach … Naprawdę nie chciało się w tym miejscu myśleć o drodze powrotnej.
Następny odcinek trasy był już tylko zejściem do Vrátnej, też żółtym szlakiem. Na tym odcinku była prawdziwie naturalna „klima”, czyli rześkie i chłodzące leśne powietrze. We Vrátnej, przy kolejce zamknęliśmy kółko naszej turystycznej wędrówki. Szkoda, że to był już koniec wędrówki!
Jeszcze tylko pozostało nam przejście w „odwiedziny” do Janosika u wylotu Doliny Vrátnej w Terchovej. To on, Juraj Jánošík, najsłynniejszy ze wszystkich znanych zbójników urodził się w 1688 roku właśnie tu, w Terchovej. Jego pomnik z błyszczącej w słońcu blachy przyciągał i zachęcał do zrobienia kolejnych zdjęć, również na pamiątkę do Kroniki naszego Oddziału PTT.
Teraz tylko pozostał nam przejazd z Terchovej do domu. Do Bielska-Białej powróciliśmy wcześnie, bo o godzinie 18:30. Jedni cieszyli się z tego wcześniejszego powrotu, inni nie!
Dzisiaj byliśmy pod opieką nowego i młodego przewodnika, Łukasza Kudelskiego. Był to dla niego – tak myślę – wielki dzień. Prowadził on bowiem po raz drugi w życiu, samodzielnie i z pełnymi uprawnieniami wycieczkę górską. Dzisiaj, po raz pierwszy w życiu, prowadził wycieczkę dorosłych turystów. Dziękujemy pięknie Łukaszowi za jego pracę i zaangażowanie. Życzymy, aby to zajęcie przynosiło mu zawsze dużo satysfakcji, i żeby zawsze miał pod swoją opieką tak świetnych, prawdziwych turystów jak dzisiaj.
A więc do następnej wycieczki!

CS
.

nasza grupa przed Chatą na Gruni

stopka_bb_20150726

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2015 | Możliwość komentowania Steny (Mała Fatra, Słowacja) – wycieczka górska – 26 lipca 2015 r. została wyłączona

Zaproszenie na ślub Marty i Wojtka

Chcielibyśmy Was serdecznie zaprosić na nasz Ślub, który odbędzie się 19.09.2015 r. o godz. 15.30 w Kościele pw. Św. Bartłomieja w Porębie Wielkiej koło Oświęcimia.
Będzie nam bardzo miło, jeśli w tym wyjątkowym dla nas dniu będziecie razem z nami 🙂

pozdrawiamy,
Marta Horoszko i Wojtek Obtułowicz
.

marta-i-wojtek

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania Zaproszenie na ślub Marty i Wojtka została wyłączona

Taternik nr 2/2015 – już do nabycia

Taternik_2_2015_19.inddWiedząc, że wśród członków Oddziału PTT w Bielsku-Białej jest wielu stałych czytelników „Taternika”, informujemy, że ukazał się już nowy numer (2/2015), który już tradycyjnie jest bogaty tematycznie.
.

Dzień dobry,

miło nam poinformować, że ukazał się kolejny numer „Taternika”. Tym numerem rządzą emocje. Od okładki, która nawiązuje do tragedii w Nepalu, przez niezwykle osobistą rozmowę Marcina Tomaszewskiego z „legendą samotnego bigwallu” – Markiem Raganowiczem, po materiał himalaistki Anny Okopińskiej i wywiad Jagody Mytych z „nepalozależną”, czyli Anną Czerwińską. Bo przecież dla tych, którzy zdobywają najwyższe szczyty świata, Nepal jest drugim domem. Dwie Anny oraz podróżnik i kierownik wypraw trekkingowych Radek Kucharski opisują m. in. sytuację podczas i po trzęsieniu ziemi w tym kraju, zastanawiają się, jak mądrze pomagać.
Zaś Kacper Tekieli przygotował dla Was wywiad z zakochaną w sobie i we wspinaniu parą taterników i alpinistów – Małgorzatą Jurewicz i Józkiem Soszyńskim z KW Trójmiasto. To, co ich spotkało, nazywają: „zbliżeniem do absolutu – ze swoją drugą połówką przeżywasz przygody życia”…
Dalej również bazujemy na uczuciach: pisząc o wątkach górskich w pieśniach Włodzimierza Wysockiego i publikując wspomnienie Bogumiła Słamy o Januszu Kurczabie „Jano – jeden z najważniejszych i najbliższych mi ludzi, jakich spotkałem”.  B. Słama podkreśla: „nauczył mnie, że podczas wspinaczki trzeba być dla siebie dobrym”.
Janusz Kurczab, „dobra dusza” naszego pisma, były redaktor naczelny i do końca stały współpracownik, specjalizował się w opracowaniach dotyczących gór wysokich. Temat z powodzeniem kontynuuje himalaistka Krystyna Palmowska,która – tak jak Janusz – rzeczowo i drobiazgowo podsumowuje wydarzenia w Himalajach i Karakorum.
Polecamy również monografię „Polacy w jaskiniach Abchazji” przygotowaną przez Rafała Kardasia i Karolinę Wróblewską. Natomiast Dariusz Porada, o którym ostatnio głośno za sprawą nowego podręcznika „Wspinaczka na własnej asekuracji w teorii i praktyce”, przygotował materiał szkoleniowy  „»Mam auto« – czy aby na pewno?”.
A poza tym w tym „Taterniku” znajdziecie wiele innych tekstów z różnych dyscyplin górskich – od wspinaczki, przez jaskinie, narciarstwo wysokogórskie. Są, jak zwykle, relacje, podsumowania, wspomnienia, literatura, pożegnania.
A w to wszystko zostały wplecione znakomite zdjęcia Julity Chudko, Marty Wrzask i Sławomira Sajkowskiego.

Emocje porusza ostatnio również dalszy los „Taternika”.
Przez ostatnie kilka lat magazyn mocno się zmieniał – zaczynaliśmy od 48 stron, w połowie czarno-białych, z uboższą szatą graficzną, skromniejszą tematyką i jakością wydania. Przez te lata zmieniliśmy też formę dystrybucji, rodziły się nowe pomysły, wyszliśmy bardziej „na zewnątrz”.
Świadomi „dziedzictwa” naszego czasopisma i ponad 100-letniej tradycji, równocześnie chcielibyśmy sprostać Waszym oczekiwaniom i wymaganiom obecnych czasów. Chcemy tworzyć coraz lepszego „Taternika”, który jest nie tylko „kultowym” górskim magazynem, ale również swego rodzaju instytucją kultury górskiej. Dlatego cały ubiegły rok i początek bieżącego upłynął nam pod znakiem poszukiwania nowych dróg dla pisma. Odbyliśmy dziesiątki rozmów, telefonów, spotkań dotyczących źródeł finansowania, kształtu, merytoryki, organizacji redakcji, współpracy, dystrybucji, odbiorców, prenumeraty, marketingu itd. Właściwie poruszaliśmy wszystkie możliwe tematy dotyczące wydawania prasy specjalistycznej, współpracując w tym zakresie z doświadczonymi wydawcami, instytucjami i osobami z branży.
Efektem tych działań jest przedstawiona przez Grzegorza Bielejca zarządowi PZA już kilka miesięcy temu, a delegatom klubów zrzeszonych w PZA podczas walnego zgromadzenia w maju br., strategia rozwoju „Taternika” na kolejne dwa lata. Grzegorz Bielejec – pasjonat gór, członek Klubu Wysokogórskiego Katowice – związany jest z „Taternikiem” od 2011 r. To z jego drukarni wychodzą kolejne numery pisma. Ostatnio podjął się utworzenia Rady Wydawniczej, która ma zająć się reorganizacją „Taternika”.
A tymczasem na stronie internetowej: www.taternik.org publikujemy ankietę dotyczącą naszego pisma z gorącą prośbą do Was o jej wypełnienie. Pomoże nam w dalszej pracy nad magazynem.
Zachęcamy też do prenumeraty przez powyższą stronę. Dzięki temu płacicie za numer tylko 12 zł z dostawą do domu, a jako stali, zarejestrowani w naszej bazie Czytelnicy bierzecie co miesiąc udział w losowaniu wielu atrakcyjnych upominków.
Na koniec jeszcze jedna zapowiedź: kolejny numer „Taternika” będzie wydaniem specjalnym. Przygotowujemy go wspólnie z Tatrzańskim Ochotniczym Pogotowiem Ratunkowym. Tematyka będzie wciąż bogata, choć bardziej związana z Tatrami, bezpieczeństwem, ratownictwem i ludźmi, którzy niosą pomoc w górach.

Serdecznie pozdrawiam i życzę przyjemnej lektury,
Renata Wcisło

* * *
„Taternik” dostępny jest w EMPIKACH, wybranych sklepach górskich, zakupu można też dokonać przez stronę internetową: http://www.taternik.org/.

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania Taternik nr 2/2015 – już do nabycia została wyłączona