„Andrzejki pod Babią” – spotkanie integracyjne PTT i BKA – 28-30 listopada 2014 r.

Niemal połowa uczestników tegorocznych „Andrzejek pod Babią”, które były równocześnie spotkaniem integracyjnym członków i sympatyków Oddziału PTT w Bielsku-Białej i Bielskiego Klubu Alpinistycznego dotarła do Zawoi już w piątek. Tutaj, w gościnnych progach „Chaty pod Kwiatkiem” odbył się w godzinach wieczornych pokaz kilku filmów o tematyce górskiej i wspinaczkowej.
W sobotę od samego rana zaczęli przyjeżdżać kolejni, koleżanki i koledzy z PTT i BKA. Od godzin porannych w małych grupkach wybieraliśmy się także na szczyt Babiej Góry – Diablak (młodsi) lub do schroniska PTTK na Markowych Szczawinach (starsi). Wędrowaliśmy zarówno z Zawoi Markowej, jak i z Przełęczy Krowiarki, a najwytrwalsi wracali przed Małą Babią Górę i Przełęcz Jałowiecką do Zawoi Czatoży.
Sobotni wieczór upłynął na zabawie andrzejkowej – były tańce, było lanie wosku… a nade wszystko rozmowy o górach i planach na najbliższe dni, miesiące, lata… Zabawa zakończyła się grubo po północy.
A w niedzielę mieliśmy znów „zajęcia indywidualne”, spacery po okolicy, rozmowy o górach… O różnych godzinach rozjeżdżaliśmy się do domów. Podsumowując, uważam tegoroczne „Andrzejki pod Babią”, w których wzięło udział 32 członków i sympatyków obu naszych stowarzyszeń za udane i liczę, że w podobnym gronie spotkamy się rok.

SB
.

pamiątkowe zdjęcie uczestników „Andrzejek pod Babią”

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania „Andrzejki pod Babią” – spotkanie integracyjne PTT i BKA – 28-30 listopada 2014 r. została wyłączona

„W górach Hiszpanii i Andory” – prelekcja Szymona Barona i Katarzyny Talik – 25 listopada 2014 r.

W kolejny wtorek prelegentami byli członkowie naszego Oddziału, Szymon Baron i Katarzyna Talik, którzy przybliżyli zgromadzonym niedawną wyprawę trekkingową do Hiszpanii i Andory. Oprócz górskich przygód, podczas których piątka naszych znajomych zdobyła szczyty Mulhacen i Coma Pedrosa, mieliśmy okazję obejrzeć zdjęcia z Gibraltaru, zwiedzić niesamowitą Alhambrę w Granadzie oraz wirtualnie pospacerować po Barcelonie. Nie były to oczywiście wszystkie zaprezentowane atrakcje z Półwyspu Iberyjskiego, a każdy z uczestników zapewne zamarzył o odwiedzeniu tej części Europy.

MB
.

Szymon Baron i Katarzyna Talik w trakcie prelekcji

Szymon Baron i Katarzyna Talik w trakcie prelekcji

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania „W górach Hiszpanii i Andory” – prelekcja Szymona Barona i Katarzyny Talik – 25 listopada 2014 r. została wyłączona

„Hiszpania i Andora – nie tylko góry” – prelekcja Katarzyny Talik i Szymona Barona – 23 listopada 2014 r. (GOK Buczkowice)

23 listopada br. w siedzibie Gminnego Ośrodka Kultury w Buczkowicach odbyła się ostatnia już w tym roku zorganizowana wspólnie przez GOK Buczkowice oraz bielski oddział Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego Multimedialna Prezentacja Slajdów pt. „Hiszpania i Andora – nie tylko góry”.
Autorami prelekcji byli znani z wcześniejszych spotkań w GOK pani Katarzyna Talik i pan Szymon Baron oboje to aktywni podróżnicy, członkowie bielskiego oddziału PTT, którego pan Szymon jest prezesem, pani Kasia sekretarzem. Nie trzeba chyba pisać, że góry i podróże to ich wielka pasja, bez której nie wyobrażają sobie życia.
Podczas niedzielnej prezentacji w GOK opowiedzieli zebranym uczestnikom o swojej tegorocznej wyprawie do Hiszpanii i Andory podczas której jak głosi tytuł prelekcji zobaczyli nie tylko góry. W wyprawie łącznie udział wzięło 5 uczestników: Kasia, Andrzej, Grzesiek, Kuba i Szymek, w tym aż trzy osoby z gminy Buczkowice. Jak przystało na członków PTT tygodniowa podróż od samego początku obfitowała w moc wrażeń i atrakcji począwszy od wynajęcia samochodu, które po przylocie okazało się wcale nie takim prostym zadaniem jak można by się spodziewać bowiem nie było widać końca kolejki, a skończywszy na jego oddawaniu, które również nie obyło się bez wrażeń. W trakcie pobytu uczestnicy zobaczyli i odwiedzili góry Sierra Nevada, w których corocznie trenuje nasza mistrzyni Justyna Kowalczyk, we mgle zdobyli najwyższy szczyt kontynentalnej Hiszpanii – Mulhacena (3479 m n.p.m.), a kolejnego dnia już w pięknej pogodzie najwyższy szczyt Andory – Coma Pedrosa (2942 m n.p.m.) w Pirenejach, a że prócz gór miało być też coś więcej uczestnicy zwiedzili Alhambrę w Granadzie, Tarifę i piękną Barcelonę, odwiedzili także najdalej wysunięty na południe punkt Europy – Przylądek Marroquí, a także spędzili czas na Gibraltarze, gdzie na każdym kroku towarzyszyli im jego ciekawi mieszkańcy – makaki, czyli małpy żyjące tam na wolności.
Podróż jak powiedzieli prelegenci obfitowała w moc wrażeń i atrakcji, a piękne miejsca na długo pozostaną w ich pamięci. Powiedzieli też, że chciałoby się dużo więcej, także kto wie może jeszcze wrócą w rejony pięknej Hiszpanii i Andory.

E.J.
.

Katarzyna Talik i Szymon Baron w trakcie prelekcji

Katarzyna Talik i Szymon Baron w trakcie prelekcji

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania „Hiszpania i Andora – nie tylko góry” – prelekcja Katarzyny Talik i Szymona Barona – 23 listopada 2014 r. (GOK Buczkowice) została wyłączona

Bochnia i Nowy Wiśnicz – wycieczka krajoznawcza – 22 listopada 2014 r.

W dniu 22 listopada odbyła się dofinansowana przez Gminę Bielsko-Biała wycieczka krajoznawcza, której organizatorem był Oddział PTT w Bielsku-Białej. Celem była po pierwsze zabytkowa kopalnia soli w Bochni i po drugie pałac Lubomirskich w Nowym Wiśniczu. Był pełny autobus uczestników wycieczki. Pilotem był nasz przewodnik Robert Słonka i należy przyznać, że ze swojej roli wywiązał się doskonale. Nie tylko wszystko było zorganizowane baz najmniejszego potknięcia, ale mieliśmy okazję po drodze usłyszeć wiele ciekawych informacji o terenie, przez który jechaliśmy.
Na miejscu w Bochni przejęli nas przewodnicy zatrudnieni w kopalni. W podziemiach przejechaliśmy głównym przekopem typową kolejką górniczą, a następnie zwiedziliśmy najciekawsze miejsca słuchając opowieści przewodnika. Na specjalną uwagę zasługują arcyciekawie (elektronicznie) zainscenizowane sceny z dawnych lat funkcjonowania kopalni. Do takich należały scena wypalania metanu i jego wybuch, scena katastrofy wodnej w kopalni. Ale też oryginalne kołowroty, sposoby pozyskiwania i transportu urobionych brył solnych no i na powierzchni przepiękna parowa maszyna wyciągowa z bębnem linowym konstrukcji nitowanej, wyprodukowana w 1909 r. Po emocjach w kopalni przejechaliśmy kilkanaście kilometrów, aby zaparkować autobus pod pałacem obronnym Kmitów, a potem Lubomirskich. Tam po wnętrzach oprowadziła nas przewodniczka opowiadając ciekawie nie łatwą historię kilkuset lat istnienia pałacu. Wnętrza są sukcesywnie odrestaurowywane aczkolwiek niestety z oryginału już nie wiele tam zostało gdyż począwszy od czasów potopu Szwedzkiego pałac był grabiony, potem wypalony. Ale jego ogrom i piękna bryła zewnętrzna i fantastyczne mury robią duże wrażenie.
Nakarmieni wrażeniami powróciliśmy do Bielska-Białej około 18:30, a na szosie byliśmy absolutnie bezpieczni, bo kierowca był wzorowy :-).

Andrzej Popowicz
.

uczestnicy wycieczki pod budynkiem kopalni soli w Bochni

stopka_bb_20141122

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Bochnia i Nowy Wiśnicz – wycieczka krajoznawcza – 22 listopada 2014 r. została wyłączona

„Dolomity – wspinaczka z historią w tle” – prelekcja Roberta Słonki – 18 listopada 2014 r.

Godzina 18:00. Salka PTT i BKA w Bielsku-Białej przy ul. 3 Maja 1, jak nigdy dotąd, wypełniona była do ostatniego miejsca. Wiadomo, dlaczego tak było: Dolomity! No i dzisiejszy prelegent, Robert Słonka, którego zawsze można by słuchać godzinami…
Przybyliśmy tu również i z innego powodu. Jest nim spotkanie z górami, które zachwyciły każdego, kto choć raz w życiu tam był. Natomiast osoby, które nigdy nie widziały Dolomitów, po tej prelekcji na pewno nie żałowały czasu tu spędzonego, bo… być w Dolomitach tak jakby „na żywo”, to przecież rzadka okazja.
Dzisiejsza prelekcja to ciekawa relacja z tegorocznej, wrześniowej podróży do Włoch, której głównym celem było wejście na Monte Paterno (Paternkofel) 2744 m n.p.m. w Dolomitach di Sesto (Sextener Dolomiten).
Relację Roberta Słonki z tego wyjazdu w Dolomity (Włochy) i Taury Wysokie (Austria) można znaleźć w kronice PTT. Zachęcam więc do jej przeczytania, bo jest świetnym uzupełnieniem tego opisu.
Jako przewodnik górski Robert dobrze wie, że każdy region ma swoją historię, że każde góry mają swoją urodę i charakter, że każde góry są piękne i ciekawe. Te dzisiejsze, Dolomity też takie były, chociaż można jeszcze o nich śmiało dopowiedzieć, że to góry wyjątkowe. To właśnie one „widziały i przeżyły” zbyt wiele, zwłaszcza podczas I wojny światowej, kiedy trwały walki o Dolomity pomiędzy Austrią a Włochami.
Dolomity, w tym Dolomity di Sesto to najpiękniejsze góry, jeśli chodzi o rzeźbę terenu. „Im wyżej, tym było piękniej, zwłaszcza, że dopisywała pogoda, a góry wyglądały jak spienione morskie bałwany”, te słowa naszego prelegenta potwierdzały jego świetne zdjęcia.
Dolomity należą do Południowych Alp Wapiennych w Alpach Wschodnich. Dzielą się na Dolomity Wschodnie i Zachodnie. Cały ich rejon znajduje się na terenie Włoch. Dalej dzielą się też na grupy górskie. W Dolomitach di Sesto, w jego centrum, jedną z nich jest grupa Tre Cime (Drei Zinnen) i Paterno (Paternkofel). Oba te masywy oddzielone są przełęczą Forcella Lavaredo (2454 m n.p.m). Właśnie masyw Tre Cime di Lavaredo z trzema, najsłynniejszymi basztami są symbolem całych Dolomitów „… których imponujący wygląd nie jest w stanie opisać żadne słowo” (czytamy w książce Jana Kiełkowskiego pt.” Żelazne percie Dolomitów”). Dalej czytamy też, że „…historia zdobywania poszczególnych baszt, a następnie ich ścian i filarów, to równocześnie historia rozwoju całego alpinizmu”.
Dzisiaj wielokrotnie spojrzeliśmy na tę potrójną perłę Dolomitów z różnych stron, od schroniska Antonio Locatelli, od drugiego schroniska Lavaredo, no i przede wszystkim ze szczytu Monte Paterno.
Patrząc na te słynne baszty, niejeden z nas zaraz pomyślał sobie: Ach! to tutaj są te słynne drogi wspinaczkowe polskich alpinistów. To tutaj są drogi, których przejście jest wielkim wyzwaniem i jednocześnie etapem przed kolejnymi, może i trudniejszymi drogami. Zaraz też usłyszeliśmy, że w latach sześćdziesiątych wspinali się tu nasi alpiniści (późniejsi wybitni himalaiści), a wśród nich wspomniany dzisiaj Andrzej Heinrich (Zyga), który uczył się przed laty w żywieckim ogólniaku.
Bardzo ciekawie i oryginalnie opracowana była dzisiejsza prelekcja. Współczesny świat w tych pięknych górach przeplatał się z jego historią. Robert Słonka, właśnie jako miłośnik historii zadał sobie z pewnością niemało trudu, aby odnaleźć ponad stuletnie kartki, widokówki i obrazy związane dokładnie z tymi stronami. Schroniska na starej fotografii i te same schroniska teraz, w obecnych czasach, zrobiły na nas duże wrażenie. Ciekawe były też historyczne, wojenne zdjęcia, wykonane zimą. Liczne tunele wydrążone w skale tam, hen wysoko, schrony, obiekty wojskowe i drogi transportowe itp. zbudowane dla wojennych, a więc zupełnie nieturystycznych celów, dzisiaj służą z powodzeniem licznym turystom, także jako via ferraty. To, co zbudowali żołnierze w tych wysokich górach prawie sto lat temu, dzisiaj jest naturalnym muzeum. Dzięki temu możemy chodzić, wspinać się i Dolomity podziwiać, a także zadumać się nad tym wszystkim…
Kolejny dzień wyjazdu wypełniła górska, ferratowa trasa: Strada degli Alpini (Alpiniweg). Zdjęcia z tego przejścia obejrzeliśmy z wielkim zainteresowaniem. Pokazały one trudną i długą trasę, właśnie wykorzystującą drogi transportowe z okresu I wojny światowej. Zobaczyliśmy też, że ta droga wcale nie była łatwa, była bowiem mocno eksponowana, nie zawsze ubezpieczona i wręcz wymagająca.
Dalsza część prelekcji dotyczyła już nie Dolomitów, a gór w Austrii, które też są Alpami i nazywają się Wysokie Taury. Marzenie, czyli dojście na wierzchołek góry Grossvenediger (3.666 m n.p.m.) sięgającej prawie nieba pozostało nadal aktualne. Niestety, sprawcą tego, że plan nie został zrealizowany była pogoda. Akurat ten szczyt, do którego zamierzali dojść był spowity chmurami. Postanowili więc, z pewnością zrobili to z bólem serca, tam wysoko jeszcze na grani, że nie będą ryzykować. Po zejściu w dół pogoda była jakby z innej bajki…
Ciekawe były te góry, inne niż Dolomity, surowe, z licznymi lodowczykami, po których odważna trójka przechodziła, czy aby na pewno tak sobie spokojnie…?
Na zakończenie prelekcji usłyszeliśmy mniej więcej takie słowa: „Jest gdzie wracać, góra nie ucieknie, Austria jest piękna, chcę wrócić na tę wymarzoną górę w Wysokich Taurach, na Grossvenediger”. Robert Słonka potwierdził też, że będzie chciał tam wrócić. Tam, czyli w Dolomity, które urzekły go swoim pięknem i niezwykłą historią. Nas też urzekły!

CS
..

w trakcie prelekcji o Dolomitach

w trakcie prelekcji o Dolomitach

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania „Dolomity – wspinaczka z historią w tle” – prelekcja Roberta Słonki – 18 listopada 2014 r. została wyłączona

„Kangbachen zdobyty” – prezentacja filmu Szymona Wdowiaka – 17 listopada 2014 r.

Podczas spotkań z cyklu „Wspaniały świat gór wysokich” mamy okazję spotykać zarówno aktywnych alpinistów i himalaistów, jak i dzięki seniorom alpinizmu poznawać historię polskiej eksploracji gór wysokich. 17 listopada 2014 r. mieliśmy okazję spotkać się w Książnicy Beskidzkiej na projekcji trzech filmów Szymona Wdowiaka.
Jan Weigel, organizator tego niezwykłego cyklu spotkań, na początku przybliżył nam postać zmarłego przed niespełna rokiem Szymona Wdowiaka – podróżnika i filmowca, twórcy filmów wysokogórskich i przyrodniczych, a także taternika, alpinisty i himalaisty, zwanego w środowisku „Szamanem”.
W tym roku przypada 40. rocznica zdobycia przez członków Polskiego Klubu Górskiego dziewiczego wówczas szczytu Kangbachen (7903 m) w masywie Kangchendzongi. Pierwszym z zaprezentowanych dzisiaj filmów był „Kangbachen zdobyty” opowiadający właśnie o wyprawie kierowanej przez Piotra Młoteckiego, która wchodząc na Kangbachen ustanowiła w 1974 r. polski rekord wysokości.
Drugi z zaprezentowanych filmów pt. „Namaste Sahb” o kulisach to film nagrodzony na festiwalu filmów w Trento. Kulisi (200) idą z Dharan Bazar z wyprawą do bazy pod Kangbachen. Niosą 6 ton wyprawowego bagażu. Im wyżej, tym trudniejsze były warunki do przejścia. Na filmie szczególnie pokazane są piękne dziewczyny, wystrojone w długie niemal do kostek kolorowe spódnice, wzorzyste bluzki, w nosie obowiązkowo klipsy, w uszach kolczyki. Stopy gołe… Eleganckie były te nepalskie dziewczyny. Na ramionach, a często i na nogach bransolety, zaś na plecach bagaż (bębny, skrzynie, kosze, worki), których waga dochodziła do 35 kg. Dźwigały tyle, ile ich bracia, mężowie i ojcowie. Szokujące było to nepalskie uprawnienie kobiet. Szokujące dla nas widzów (oglądających ten film w ciepłym pomieszczeniu) były gołe stopy kulisów maszerujące w różnym, trudnym, kamienistym terenie, także po śniegu!
W książce pod redakcją Piotra Młoteckiego pt. „Kangbachen zdobyty” w rozdziale napisanym przez samego Szymona Wdowiaka pt. „Karawana” możemy przeczytać wiele na temat tej karawany, a także o tym, jak wyglądała jego praca podczas realizacji filmu o kulisach.
Trzeci film pt. „Czerwona tajga” opowiadał o zanikającym plemieniu (ok. 300 osób), żyjącym koczowniczo w północnej Mongolii. Głównym ich zajęciem była hodowla reniferów. Zobaczyliśmy, jak wygląda rok pasterza reniferów. Renifer to jeleń północy. Zobaczyliśmy codzienne życie tych ludzi. Kraina, w której realizowany był film zachwyciła nas swoim pięknem, niezwykłą urodą, bogatą, niczym nie skażoną przyrodą. Na początku i na końcu filmu pokazany był szaman, barwnie ubrany jak czarodziej. Podobno w jego postać wcielił się sam Szymon Wdowiak.
Filmy zrobiły na nas ogromne wrażenie. Jeszcze następnego dnia, w salce PTT przed kolejną wtorkową prelekcją rozmawialiśmy o nich. Wszyscy zgodnie orzekli, że chętnie obejrzeliby te trzy filmy jeszcze raz!

SB
.

IMG_1092_SBwpis (Kopiowanie)

Jan Weigel rozpoczyna spotkanie

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania „Kangbachen zdobyty” – prezentacja filmu Szymona Wdowiaka – 17 listopada 2014 r. została wyłączona

Wolontariat dla Babiogórskiego Parku Narodowego – 13-15 listopada 2014 r.

Zastanawialiście się kiedyś jak wygląda park narodowy poza znakowanymi szlakami, co można zobaczyć w Kniei Czatożańskiej albo co porabia babiogórski niedźwiedź? Będąc wolontariuszem Babiogórskiego PN można poznać odpowiedzi na te i wiele innych pytań.

W dniach 13-14 listopada 2014 r. grupa członków naszego Oddziału wzięła udział (jako wolontariusze) w inwentaryzacji zwierzyny metodą pędzeń próbnych. Odwiedziliśmy wraz z pracownikami BgPN trzy obwody ochronne: Orawa, Sokolica i Cyl biorąc udział w sześciu pędzeniach próbnych. Byliśmy zarówno uczestnikami nagonek, jak i obserwatorami w stałych punktach. W ciągu dwóch dni akcji jej uczestnicy wypatrzyli 25 sztuk jeleniowatych oraz 2 lisy. Większość z nas miała okazję zobaczyć przynajmniej kilka zwierząt, a każdy dzień kończyliśmy ogniskiem ze smażeniem kiełbasek.
W sobotę troje wolontariuszy z naszego Oddziału posprzątało szlak z Zawoi Markowej na Babią Górę. Łącznie zebrano 300 litrów śmieci.
Pracownikom Parku serdecznie dziękujemy w tym miejscu za bardzo życzliwe przyjęcie oraz wiele ciekawych wskazówek oraz informacji na temat Babiogórskiego Parku Narodowego.

SB & TR
.

pamiątkowe zdjęcie z pracownikami BgPN po zakończeniu inwentaryzacji zwierzyny

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014, Wolontariat w BgPN | Możliwość komentowania Wolontariat dla Babiogórskiego Parku Narodowego – 13-15 listopada 2014 r. została wyłączona

Ostatnie egzemplarze książek w promocyjnych cenach!

Informujemy, że posiadamy jeszcze na sprzedaż w promocyjnych cenach egzemplarze książek „Cap nie koza, czyli zrób ze mną, co chcesz” (30 zł) o członku naszego Oddziału, prof. dr. hab. n. med. Pawle Lampe oraz „Przeżyłem więc wiem” (35 zł) – wspomnienia znanego himalaisty lat 70. i 80. XX wieku – Ryszarda Szafirskiego, spisane i opracowane przez Klaudię Tasz. Szersze omówienie tych książek zamieszczamy poniżej.

Aktualizacja: Nie posiadamy już książek w dystrybucji!

Zarząd Oddziału
.

lampeIwona Kolasińska, Jolanta Pieczka
Cap nie koza, czyli zrób ze mną, co chcesz

format: 145 x 235 mm
objętość: 144 strony
okładka miękka ze skrzydełkami

Książka pt. „Cap nie koza, czyli zrób ze mną, co chcesz”, autorstwa Iwony Kolasińskiej i Jolanty Pieczki, to wywiad-rzeka z prof. dr. hab. n. med. Pawłem Lampe, przedstawicielem śląskiej szkoły chirurgicznej, twórcą jednego z najlepszych w Europie ośrodków chirurgii trzustki, przełyku i żołądka.
Profesor mówi o pokorze wobec biologii i nieuchronności śmierci. Książka jest refleksją nad przyszłością medycyny akademickiej w Polsce i zmianami w systemie służby zdrowia. – Tak to u nas dziwnie bywa, że trudna i „wielka” medycyna jest źle wynagradzana i przynosi straty. Powinna być zasada, że jakaś część pieniędzy za wykonanie operacji, wynikająca z kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia, trafia do zespołu operacyjnego. Dopiero resztę dzieli się na administrację, przeznacza na strzyżenie trawników wokół szpitala, ochronę itd. – mówi profesor i uzasadnia konieczność wprowadzenia poziomów referencyjnych na wzór ośrodków zachodnich.
Jaki jest profesor Lampe? To człowiek z pasją życia – wiecznie zaangażowany, dociekający prawdy, wciąż stawiający przed sobą nowe zadania. W dziedzinie chirurgii ciągle przekracza cienką linię, która odróżnia rzemieślnika od chirurga z fantazją. Prywatnie to zdobywca Monte Rose w Alpach Pienińskich, Tubkal, najwyższej góry północnej Afryki i wielu innych.
Umiłowanie natury spowodowało, że wytropił chałupę na Magurze, powyżej Rycerki Górnej, która stała się przytulnym uroczyskiem. Najważniejsza dla niego jest jednak rodzina. To chirurg-artysta – twierdzi żona – lubi barwnie opowiadać zabawne historyjki, dowcipy góralskie, śpiewać kolędy w czasie świąt i świetnie się bawić.
Profesor jest szybkim i odważnym chirurgiem. Pewne choroby można zoperować, innych nie. Ale znamy swoiste credo profesora, że to, czy guz jest resekcyjny zależy nie od jego wielkości tylko od temperamentu chirurga – mówią podwładni. – To uroczy mężczyzna o wielkim sercu, w którym jest miejsce dla rodziny, przyjaciół, koleżanek, kolegów i pacjentów – dodają przyjaciele.
Prof. dr hab. n. med. Paweł Lampe od 16 lat kieruje Katedrą i Kliniką Chirurgii Przewodu Pokarmowego Samodzielnego Publicznego Centralnego Szpitala Klinicznego im. prof. Kornela Gibińskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Pracuje w Klinice od początku jej powstania, czyli od prawie 40 lat. Pierwszy w Europie zastosował technikę laparoskopową dysekcji węzłów chłonnych tylnego śródpiersia od strony rozworu przełykowego w chirurgii raka przełyku. Obecnie wykonuje najwięcej operacji raka trzustki.
Jest członkiem: Polskiego Towarzystwa Lekarskiego, Towarzystwa Chirurgów Polskich, Polskiego Towarzystwa Gastroenterologicznego, Prezydium Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego, a także Bielskiego Klubu Alpinistycznego i Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego – Oddział w Bielsku-Białej (informacja ze strony www.ikamed.pl).

.

szafirskiRyszard Szafirski
Przeżyłem więc wiem

format: 163 x 235 mm (B5)
objętość: 288 strony
okładka miękka ze skrzydełkami
cena detaliczna: 44,90 zł

„Przeżyłem, więc wiem” to książka zarówno dla osób, które z górami nie mają nic wspólnego, jak i dla znawców historii ich podboju.
Ryszard Szafirski, alpinista i himalaista „z najwyższej półki”, ujawnia przemilczane fakty związane z legendarnymi wyprawami lat 1960-1981 i obala krążące w środowisku  mity. Zebrane w tej książce historie można zazwyczaj usłyszeć tylko na prywatnych spotkaniach taterników, alpinistów i himalaistów.
Światowy poziom opisanych w książce osiągnięć i ich niezwykłą wartość sportową można docenić dopiero z perspektywy czasu: do dziś nie zostały powtórzone. W 1980 roku Polacy, jako pierwsi, zdobyli Everest zimą. Również północny filar Eigeru należy do Polaków, a na południowej ścianie Annapurny Zakopiańczycy wytyczyli jedną z trudniejszych himalajskich dróg i nazwali ją imieniem Jana Pawła II. Próby innych himalaistów na dziewiczym Peak 29 zakończyły się tragicznie – ostatecznie zdobyli go Zakopiańczycy.
Dzięki „Przeżyłem…” możemy spojrzeć na najważniejsze górskie sukcesy Polaków z perspektywy człowieka, który miał w nich swój niemały udział. Czasem jest to opowieść bardzo prywatna, wręcz intymna, a wspomnienia dotyczą zdarzeń i śmiesznych, i dramatycznych.
Odsłaniając kulisy poważnej górskiej działalności, Ryszard Szafirski nie stroni od trudnych tematów: imprez, miłości spotkanych w dalekich krajach, refleksji nad relacjami z najbliższymi i ze wspinaczkowymi partnerami. Specyfika opisanych wyjazdów tworzyła też szereg niespodziewanych czasem pikantnych sytuacji, które pozwalają lepiej zrozumieć realia tamtych czasów.
Atutem książki jest bardzo duża ilość oryginalnych kolorowych zdjęć z najważniejszych wypraw w góry wysokie. Są niezwykłej urody, a większość dotąd nie była publikowana. Twórcą historycznych fotografii jest Ryszard Szafirski, który był zawodowym fotografem i współpracował z TVP. W książce wykorzystano też współczesne zdjęcia Tatr i Dolomitów innych autorów (informacja ze strony www.annapurna-info.pl).

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania Ostatnie egzemplarze książek w promocyjnych cenach! została wyłączona

Pogórze Karpackie, Beskid Niski, Bieszczady – wycieczka górsko-krajoznawcza w ramach kursu dla kandydatów na przewodników górskich beskidzkich – 8-11 listopada 2014 r.

Po długim zastanowieniu ustaliliśmy, że najbliższy dłuższy weekend wypada w listopadzie
i to właśnie jego zarezerwowaliśmy sobie w swoich kalendarzach na wypad w Bieszczady. Termin już zaklepaliśmy ale jak się okazało gorzej było ze znalezieniem na ten czas noclegów. Nie przyszło łatwo, ale  udało się 🙂 W dniu 08.11.2014 o godzinie 7.30 wyruszamy z bielska w kierunku pięknych jakże malowniczych o tej porze roku Bieszczad. W busiku otrzymaliśmy plan wycieczki, który mamy zrealizować. Plan jest bardzo napięty, wiele do zobaczenia i zapamiętania.
Dzień pierwszy: Bielsko-Biała – Tarnów – Pilzno – Jasło – Sanok – Lesko – Ustrzyki Dolne – Ustrzyki Górne (Kremenaros). Zaznajamiamy się z historią poszczególnych miejscowości, przez które przejeżdżamy, a pierwsza gdzie zatrzymujemy się na dłużej jest Krosno. Tu wraz z tamtejszym przewodnikiem zwiedziliśmy i poznaliśmy historię Muzeum Podkarpackiego, które powstało w 1954 r. Duże wrażenie zrobiła na nas wystawa unikatowych lamp naftowych  oraz szkła w różnych kształtach, barwach, wzorach. Nie lada zaskoczeniem była dla nas wiadomość, że muzeum „gości” wystawę poświęconą Polskiemu Towarzystwu Tatrzańskiemu. Po obejrzeniu muzeum udaliśmy się wraz z przewodnik, aby zobaczyć jeszcze inne atrakcyjne zabytki Krosna. I tak: Kościół Farny św. Trójcy (bazylika kolegiacka) z XVII wieku, Kościół i Klasztor oo. Franciszkanów oraz rynek i uliczkami Krosna. Czas nas „gonił”, więc z Krosna ruszyliśmy w dalsza drogę kierując się do Sanoka, aby tam móc zobaczyć Park Etnograficzny, który należy do najpiękniejszych muzeów na wolnym powietrzu w Europie (malownicze położenie na prawym brzegu Sanu u podnóża Gór Sanocko-Turczańskich dość wiernie odzwierciedla fizjografię Podkarpacia). Pod względem ilości obiektów jest największym skansenem w Polsce. Na obszarze 38 ha prezentowana jest kultura polsko-ukraińskiego pogranicza we wschodniej części polskich Karpat (Bieszczady, Beskid Niski) wraz z Podkarpaciem. Poszczególne grupy etnograficzne (Bojkowie, Łemkowie, Pogórzanie i Dolinianie) posiadają oddzielne sektory ekspozycyjne znakomicie dostosowane do fizjografii terenu. Odtwarzając typowe układy zabudowy wsi
i zagospodarowania zagród na terenie Muzeum zgromadzono ponad 100 obiektów budownictwa drewnianego z okresu od XVII do XX wieku, gdzie obok budynków mieszkalnych, mieszkalno-gospodarczych i gospodarczych, w Parku znajdują się również obiekty sakralne (XVII-wieczny kościół, dwie XVIII-wieczne cerkwie bojkowskie, jedna okazała cerkiew łemkowska z samego początku XIX w. i kilka malowniczych kapliczek), budynki użyteczności publicznej (szkoła wiejska, zajazd) oraz obiekty przemysłowe (młyn wodny, wiatraki, kuźnie). Zarówno świątynie jak i większość budynków mieszkalnych oraz gospodarczych, posiadają w pełni urządzone i udostępnione do zwiedzania wnętrza (m.in. warsztaty rzemieślnicze: tkackie, garncarza, kołodzieja, wytwórcy drewnianych łyżek, koszy wiklinowych itp.). Kolejnymi atrakcjami Sanok dla nas wartymi zobaczenia okazały się Muzeum Historyczne na terenie którego mieści się Zamek oraz zabudowa rynku
z przełomu XVII i XVIII wieku. Zapadł zmrok więc skierowaliśmy się w kierunku Ustrzyk Górnych na nocleg, aby z rana móc kontynuować naszą wycieczkę.
Dzień drugi: Ustrzyki Górne – Wetlina – Cisna – Przysłup – Komańcza – Zagórze – Lesko – Baligród – Cisna – Ustrzyki Górne (Kremenaros). Wyjazd godzina 8.00, kierujemy się ku wejściu do Bieszczadzkiego Parku Narodowego (Wołosate). Dzień od rana zapowiada się pięknie. Ruszamy w poszukiwaniu wsi Wołosate (1852), a raczej miejsca i tego co po niej zostało (studnia i żuraw). Dookoła nas rozpościera się piękna panorama w kierunku Tarnicy, na łąkach pasa się stada koni, las mieni się kolorami jesieni. Niestety to nie dzień na wyjście w góry, bo mamy inny plan do realizacji 🙁 Aby poćwiczyć panoramę jeszcze z innej strony wychodzimy do Bacówki PTTK pod Małą Rawką. Po krótkim obcowaniu z przyrodą ruszmy dalej, kierując się do Wetliny, gdzie przy żółtym szlaku prowadzącym do schroniska na Połoninę Wetlińską postawiono pomnik poświęcony ofiarom gór. Stamtąd przejechaliśmy do Cisnej, aby zobaczyć miejsce, w którym mieści się słynny Bar Siekierezada oraz pomnik ofiar poległych w walce o utrzymanie władzy ludowej. Kolejną miejscowością była Komańcza. W tej miejscowości zobaczyliśmy cerkiew prawosławną pw. Matki Bożej z 1802 roku, udało się nam zobaczyć nie tylko jej bryłę z  zewnątrz, ale i cały ikonostas z wewnątrz. Spod cerkwi udaliśmy się jeszcze obejrzeć Klasztor Sióstr Nazaretanek, gdzie obecnie znajduje się Izba Pamięci Księdza Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Z Komańczy przejechaliśmy do Zagórza i tam „czekały” na nas ruiny Klasztoru Karmelitanów Bosych  z XVIII wieku i Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Z Zagórza do Leska, gdzie obejrzeliśmy Synagogę z początku XVII wieku, Kirkut (Cmentarz Żydowski), na którym znajdują się nagrobki z okresu XVI-XX wieku,  Zamek Leski z XVI wieku. Po męczącym dniu wróciliśmy do bazy noclegowej w Ustrzykach Górnych.                                                                                                                                            Dzień trzeci: Ustrzyki Górne – Tarniczka – Tarnica –Halicz – Przełęcz Bukowska – Wołosate, nocleg Rymanów Zdrój. Po dwóch meczących dniach zwiedzania nadszedł dzień na mały odpoczynek na górskim szlaku, wystartowaliśmy o godz. 8.00.  Postanowiliśmy przejść krótki odcinek Głównego Szlaku Beskidzkiego, a przy okazji zdobyć szczyt Tarnicę do Wielkiej Korony Beskidów Polskich. Pogoda piękna choć im bliżej szczytu tym mocniej wiało, na szczycie pamiątkowe zdjęcie z banerem, rzut oka na panoramę i ruszmy dalej 🙂 W górach  podładowaliśmy trochę nasze akumulatory, zamierzony cel został zrealizowany, około 16.00 zeszliśmy do miejscowości Wołosate, tam czekał na nas kierowca. Wyruszyliśmy na ostatni nocleg do Rymanowa Zdrój.                                                         Dzień czwarty: Rymanów Zdrój – Dukla – Nowy Żmigród – Gorlice – Biecz – Binarowa – Ciążkowice – Kąśna – Tarnów – Bielsko-Biała. Ostatni dzień naszej wycieczki, podziękowaliśmy gospodyni za nocleg i ruszyliśmy realizować dzisiejszy plan. To już dzień 11 listopada w większości miejscowości mieszkańcy przygotowują się do obchodów Dnia Niepodległości. My dojeżdżamy do Dukli i zatrzymujemy się tam na dłuższa chwilę. Udajemy się pod Muzeum Historyczne, gdzie mieści się zespół Pałacowo-Parkowy z II połowy XVIII wieku. Nasz przewodnik opowiada nam jego historię. Stamtąd  przeszliśmy pod Kościół i Klasztor oo. Bernardynów p.w. św. Jana z Dukli, Cmentarz żołnierzy Wojska Polskiego, Armii Radzieckiej i Armii Czechosłowackiej oraz Kościół p.w. św. Marii Magdaleny został wybudowany w latach 1742-47 i ukończony w 1765 r.
Następną z miejscowości były Gorlice. W tej miejscowości zobaczyliśmy Cmentarz nr 91 na Górze Cmentarnej z okresu I wojny światowej, na którym znajdują się groby indywidualne
i zbiorowe żołnierzy armii austriacko-węgierskiej (425 grobów), niemieckich (140 grobów)
i rosyjskiej (287 grobów). We wszystkich tych trzech armiach walczyli Polacy.
Drugim obiektem w tej miejscowości była Cerkiew p.w. Świętej Trójcy – prawosławna cerkiew katedralna oraz parafialna. Świątynia wybudowana w latach 1986-1991 na planie krzyża greckiego w stylu bizantyjsko-ruskim z kopułą główną i 4 kopułkami wokół. Od września 2007 w cerkwi spoczywają relikwie św. Maksyma Sandowycza przeniesione ze Zdyni. Oprócz tego świątynia posiada cząstki Świętych Relikwii: Krzyża Pańskiego, Apostoła Andrzeja, św. Łazarza, św. Pantelejmona, Świętych Hioba i Amfilochiusza Poczajewskich, św. Hioba Uholskiego. Od 10 marca 2009 cerkiew Świętej Trójcy jest katedrą biskupa gorlickiego – sufragana diecezji przemysko-nowosądeckiej. Również i do tej cerkwi udało się nam wejść do środka. Z tej miejscowości udaliśmy się do Biecza, gdzie zobaczyliśmy Ratusz, Kościół p.w. Bożego Ciała oraz budynek gdzie mieści się Muzeum Ziemi Bieckiej. Z Biecza do Binarowej zobaczyć jeden z obiektów na Szlaku Architektury Drewnianej – Kościół parafialny p.w. św. Michała Archanioła wzniesiony w 1500 roku. I tak dotarliśmy do ostatniej z miejscowości na trasie naszej wycieczki Kąśna Dolna. Mieści się tam dwór Ignacego Jana Paderewskiego. Dwór w Kąśnej Dolnej pozostaje wciąż otwarty i gościnny, jak za czasów pierwotnego właściciela. Dla artystów, melomanów, fascynatów postaci Paderewskiego, ale także tych, którzy pragną przejść lipową aleją, usiąść nad stawem i podumać. I tym miłym akcentem zakończyliśmy nasza wycieczkę w tereny Pogórza Karpackiego, Beskidu Niskiego i Bieszczad 🙂 Do Bielska dotarliśmy na godzinę 18.00.  Na pewno nie raz jeszcze wrócimy w tamte rejony!

 K.T.

..

kursanci na szczycie Tarnicy

kursanci na szczycie Tarnicy

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Pogórze Karpackie, Beskid Niski, Bieszczady – wycieczka górsko-krajoznawcza w ramach kursu dla kandydatów na przewodników górskich beskidzkich – 8-11 listopada 2014 r. została wyłączona

65-lecie chrzanowskiego PTT!

W dniu 11 listopada 2014 r. w chrzanowskim MOSIRze miały miejsce obchody 65. rocznicy utworzenia Oddziału PTT w Chrzanowie oraz 25-lecia legalnej działalności. Nie mogło podczas tak ważnego święta zabraknąć przedstawicieli naszego oddziału. Prezes Oddziału Szymon Baron i prezes działającego przy naszym oddziale Koła w Kozach Miłosz Zelek złożyli koleżankom i kolegom z Chrzanowa najserdeczniejsze życzenia z okazji jubileuszu oraz przekazali jako prezent kilka wydawnictw, które mamy nadzieję wzbogacą biblioteczkę chrzanowskiego PTT.

SB
.

Szymon Baron i Miłosz Zelek składają życzenia na ręce Remigiusza Lichoty - prezesa Oddziału PTT w Chrzanowie

Szymon Baron i Miłosz Zelek składają życzenia na ręce Remigiusza Lichoty – prezesa PTT O/Chrzanów

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania 65-lecie chrzanowskiego PTT! została wyłączona