Mulhacén (Sierra Nevada, Hiszpania), Coma Pedrosa (Pireneje, Andora) – wyprawa trekkingowo-krajoznawcza – 27 września – 4 października 2014 r.

Gdy początkiem roku podczas wycieczek oddziałowych informowaliśmy o planach wyjazdu do Hiszpanii i Andory, prosiliśmy o zgłaszanie się w grupkach 4-osobowych, aby przy rezerwacji samochodów obniżyć koszty. Suma summarum okazało się w ostatniej, tegorocznej wyprawie trekkingowo-krajoznawczej wzięło udział pięć osób: Kasia, Andrzej, Grzesiek, Kuba i Szymek.
Po przylocie na lotnisko w Maladze okazało się, że na wynajęcie samochodu musimy sporo poczekać… Kolejka przypominała te z czasów komuny, dodatkowo dowiedzieliśmy się, że nie możemy samochodem wjechać ani do Andory, ani na Gibraltar… Gdy usiedliśmy w końcu w „naszym” Peugeot Partner było zbyt późno by cokolwiek zwiedzać i ruszyliśmy prosto w góry w Sierra Nevada, w których co roku przygotowuje się wytrzymałościowo nasza mistrzyni nart – Justyna Kowalczyk.
Po noclegu na wysokości 2500 m n.p.m. parkowym busem wyjechaliśmy w okolice górnej stacji kolejki na Veletę, która o tej porze roku jest już nieczynna i powędrowaliśmy w stronę Mulhacena. Widoczność nie przekraczała kilkunastu metrów z powodu mgły, a my maszerowaliśmy w stronę ostatniego refugia przed finałową „wspinaczką” na najwyższy szczyt kontynentalnej Hiszpanii. Na szlaku mijali nas liczni rowerzyści korzystający z uroków tej najwyżej położonej drogi w Europie oraz turyści na koniach. Refugia we mgle nie znaleźliśmy, za to rozpoczęliśmy podejście o różnicy wysokości ponad 400 metrów. W końcu, późnym popołudniem stanęliśmy na szczycie (3479 m n.p.m.). Widoczność była tak niska, że nawet na wykonanym z kilku metrów zdjęciu grupowym przy kapliczce ciężko rozpoznać kto jest kim…
Po zejściu do miniętego w drodze wejściowej refugia nastąpił cud – mgła się rozstąpiła i wreszcie mogliśmy docenić piękno gór Sierra Nevada, jakże innych od doskonale znanych nam Karpat. Pomimo, że w drodze powrotnej staraliśmy się zachować jak najwyższe tempo marszu, zabrakło nam około 30 minut do odjazdu ostatniego busa spod Velety… Z tego powodu, już po zmroku, musieliśmy pokonać dodatkowo około 10 kilometrów do parkingu, na którym zostaliśmy samochody. Tam też zostaliśmy na nocleg.
.

nasza piątka na szczycie Mulhacena (3479 m n.p.m.)

Następnego dnia, dość spontanicznie postanowiliśmy zwiedzić Alhambrę w Granadzie, warowny zespół pałacowy zbudowany w latach 1232-1273 i dalej rozbudowywany do XIV wieku przez dynastię Nasrydów. Ta twierdza mauretańskich kalifów, która została wpisana w 1984 r. na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO oraz przyległe do niej ogrody Generalife z letnią rezydencją kalifów zrobiły na nas niesamowite wrażenie. Choć samo zwiedzanie zajęło nam prawie pięć godzin, z pewnością nikt nie odczuwał tego jako czas stracony. Naprawdę warto było odwiedzić Alhambrę.
Wieczorem spotkaliśmy się jeszcze z Kubą, który z samego rana miał lecieć do Manchesteru, po czym skierowaliśmy się na samo południe Półwyspu Iberyjskiego. We wtorek mieliśmy okazję zwiedzić hiszpańską stolicę surfingu Tarifę z górującym nad nią muzułmańskim zamkiem z X wieku, przebudowywanym później w XVII i XVIII wieku. Wybraliśmy się także na najbardziej wysunięty na południe punkt Europy – Przylądek Marroquí oraz połączoną z nim mostem Isla de Las Palomas. Drugą część dnia spędziliśmy z kolei w położonym 40 kilometrów dalej Gibraltarze – brytyjskim terytorium zamorskim graniczącym z Hiszpanią. Poruszaliśmy się pieszo mając wrażenie, że przebywamy gdzieś w Anglii… Jedynym niepasującym do Wysp Brytyjskich faktem był prawostronny ruch samochodów. Kolejką wyjechaliśmy na Skałę Gibraltarską (426 m n.p.m.), by podziwiać rozległą panoramę na afrykańskie wybrzeże położone po drugiej stronie Cieśniny Gibraltarskiej. Atrakcją tej góry zwanej też z arabskiego Dżabal al-Tarik są z pewnością makaki, a dokładniej magoty, których około 250 żyje w tym miejscu. Są to jedyne żyjące na wolności małpy na kontynencie europejskim. Niestety, zabrakło nam czasu na odwiedzenie jaskiń i muzeów związanych z II wojną światową oraz położonego nad samym morzem Europa Point, gdzie znajduje się pomnik poświęcony tragicznej śmierci naczelnego wodza Polskich Sił Zbrojnych i premiera RP na uchodźstwie gen. Władysława Sikorskiego.
Środę poświęciliśmy na podróż samochodem z południa na północ Hiszpanii. Krajobrazy na trasie z pogórkami o czerwonym kolorze bardziej przypominały nam krajobrazy amerykańskiego Utah, niż Europę. W pobliże granicy z Andorą dojechaliśmy już po zmroku.
Nazajutrz z samego rana, na piechotę weszliśmy na terytorium jednego z najmniejszych państw Europy. Choć jeszcze wieczorem zakładaliśmy wynajęcie taksówki, udało nam się złapać autobus jadący prosto do stolicy tego państewka – Andorra la Vella, skąd kolejnym autobusem dotarliśmy do Arinsal, pełniącego w zimie rolę kurortu narciarskiego, dla nas z kolei będącego punktem wyjściowym na najwyższy w Andorze szczyt Coma Pedrosa (2942 m n.p.m.). Tym razem dopisywała nam piękna pogoda i niesamowita widoczność, dzięki czemu mogliśmy delektować się pobytem w Pirenejach. 1500 metrów różnicy wysokości, które musieliśmy pokonać również nie robiło na nas wielkiego wrażenia. Po prostu wędrowaliśmy przyjemnym szlakiem do góry, krok za krokiem… Na trasie spotkaliśmy pięcioosobową grupę Polaków spod Warszawy, dwóch naszych rodaków mieszkających na co dzień w angielskim Peterborough oraz kilka grupek Francuzów, którzy wybrali się w tej rejon Pirenejów.
.

zdobywcy najwyższego szczytu Andory – Coma Pedrosa (2942 m n.p.m.)

Po nocy spędzonej na campingu pojechaliśmy w stronę ostatniego punktu naszej wyprawy, do Barcelony. Piękną panoramę miasta mieliśmy okazję obejrzeć z dwóch stron – ze wzgórz Tibidabo i Montjuïc. Przespacerowaliśmy się dookoła zamku Castell de Montjuïc, odwiedziliśmy stadion olimpijski, jeden z obiektów, na których olimpijczycy rywalizowali w 1992 roku, po czym zjechaliśmy do centrum miasta. Obejrzeliśmy stadion Camp Nou, największy tego typu obiekt w Europie i drugi na świecie, powędrowaliśmy dzielnicą Barri Gotic, zaliczyliśmy ulicę La Rambla oraz zachwycaliśmy się kunsztem Antoniego Gaudiego, genialnego architekta z przełomu XIX i XX wieku oglądając pozostającą od przeszło wieku w budowie kościół Sagrada Familia oraz Casa Batlló – niesamowicie wyglądającą kamienicę. Na koniec przygody z Barceloną, już po zmroku wybraliśmy się na Plac Hiszpański, gdzie w towarzystwie kilku tysięcy turystów uczestniczyliśmy w pokazie podświetlanej różnokolorowymi światłami magicznej fontanny wyrzucającej strumieniami wodę w rytm muzyki. Na więcej niestety zabrakło czasu…
Po Polski wróciliśmy w sobotę rano lecąc z lotniska Barcelona-Girona bezpośrednio do podkrakowskich Balic kończąc w ten sposób tygodniową przygodę z Hiszpanią.

SB

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Mulhacén (Sierra Nevada, Hiszpania), Coma Pedrosa (Pireneje, Andora) – wyprawa trekkingowo-krajoznawcza – 27 września – 4 października 2014 r. została wyłączona

„W górach Alaski. Wyprawa na Mount McKinley” – prelekcja Aleksandry Wójcik – 2 października 2014 r.

Prelekcja tradycyjnie odbyła się w Książnicy Beskidzkiej w Bielsku-Białej. „Pojechaliśmy” więc daleko, daleko, no i „wyszliśmy” wysoko, wysoko, bo góra, o której nam dzisiaj opowiedziała Aleksandra Wójcik nazywa się Mount McKinley, albo inaczej Denali (6194 m n.p.m), co oznacza w języku Indian „wysoki”. Jest ona najwyższym szczytem Ameryki Północnej, a jego wysokość mierzona od podnóży do szczytu wynosi między 5300 m do 5900 m i należy do największych deniwelacji wśród gór lądowych. Mount McKinley znajduje się w Parku Narodowym Denali w stanie Alaska (USA).
Pełna sala stałych słuchaczy i widzów świadczyła o tym, że niezwykle ciekawy temat prelekcji był tym magnesem, który nas tak licznie przyciągnął na to dzisiejsze spotkanie. Wejście na Mount McKinley było bowiem tu chyba po raz pierwszy prezentowane, a więc dla nas, stałych bywalców przeróżnych górskich prelekcji raczej nieznane.
Na Alaskę i na ten niezwykły szczyt, z wiecznymi lodowcami i śniegami „wybraliśmy się” więc razem z Aleksandrą Wójcik, która jest członkiem Klubu Wysokogórskiego w Gliwicach. W 2013 roku dane jej było przeżyć piękną górską, jakby zimową przygodę, a było to w dniach od 10 maja do 10 czerwca. U nas była wtedy piękna wiosna, a tam … trudno napisać jaka była pora roku, skoro bywało tam tak, że za dnia temperatura wynosiła +30 stopni Celsjusza, a w nocy odwrotnie, czyli – 30 stopni. Choć, jak sama powiedziała: „nie jestem alpinistką, jestem miłośniczką gór, podróży…”, to jednak jedną z przygód w jej życiorysie była właśnie ta góra, którą zalicza się do Korony Ziemi. W wyprawie wzięło udział pięć osób, które poruszały się w dwóch zespołach. Pogoda była dobra, z tym, że na szczęście „tylko” trzy dni trwało załamanie. Na lodowiec Kahiltna przedostali się awionetką z Talkeetny, a sam lot trwał około 40 minut. Potem był już tylko trud przemieszczania się z ciężkimi plecakami po lodowcu (ok. 17 km), rozbijanie namiotów, zdobycie po drodze Mount Foraker (5304 m n.p.m.) drugiego szczytu Alaski, a następnie tego najwyższego Mount Mc Kinley. Wreszcie nastąpił powrót, podczas którego złamała rękę i doświadczyła tego, co można by ująć słowami: „radź sobie sam człowieku”.
Prelekcja składała się z czterech części. Jan Weigel na początku, przy powitaniu Aleksandry Wójcik przypomniał o Śląskiej Wyprawie w góry Alaski w 1974 roku. Właśnie w bieżącym roku minęło 40 lat od tej pamiętnej wyprawy, którą kierował Henryk Furmanik. Wyprawa dokonała m.in. przejścia zachodniego żebra południowej ściany Denali. Niestety, mimo usilnych starań, na dzisiejsze spotkanie nie przybyli nieliczni żyjący uczestnicy tej wyprawy. Szkoda, bo mogliby oni nam wiele dopowiedzieć o tej pięknej górze, a i okazja „świętowania” okrągłej rocznicy w naszej Książnicy byłaby akurat, tak na czasie…
Dalsza część prelekcji dotyczyła wyłącznie wyprawy z 2013 roku. Aleksandra Wójcik przekazała nam najpierw w formie nagrania pozdrowienia od Konsula Honorowego RP na Alasce p. Stanisława Boruckiego. Żywe słowo i obraz skierowane do nas z tak dalekiej krainy były sympatyczne i niecodzienne.
Następnie opowiedziała nam w skrócie o samej wyprawie, o jej organizacji i o drodze, jaką przelecieli samolotem i przeszli aż na szczyt tam i z powrotem. Posługując się mapą i zdjęciami mogliśmy śledzić na ekranie krok po kroku cały przebieg wyprawy.
Ostatnią częścią prelekcji był pokaz filmu, którego nasza prelegentka była autorką, a który na żywo był relacją z wyprawy. Nie było w nim smutku, narzekania, ale było dużo humoru i radości, a entuzjazm mieszał się czasem z codziennym zmaganiem się uczestników z lodem, śniegiem i różnymi słabościami. Dopisać trzeba i to, że Aleksandra Wójcik to młoda i sympatyczna osoba, która jest miłośniczką wielkiej przygody z górami, i przed którą jest jeszcze wiele marzeń i planów. Pod koniec prelekcji mogliśmy porozmawiać z nią o zeszłorocznej wyprawie na Mount McKinley, a także uzyskać pamiątkowy autograf.
Świetny komentarz i doskonała prezentacja tematu spowodowały, że trudno było dzisiaj opuścić salkę Książnicy. Mamy nadzieję, że spotkamy się jeszcze z Aleksandrą Wójcik na jej kolejnych prelekcjach.

CS
.

Aleksandra Wójcik w trakcie prelekcji

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania „W górach Alaski. Wyprawa na Mount McKinley” – prelekcja Aleksandry Wójcik – 2 października 2014 r. została wyłączona

„Wspinaczka wśród chmur – Grossglockner” – prelekcja Mateusza Cebrata, Mirosława Cebrata i Jerzego Lekkiego – 2 października 2014 r.

2 października podczas kolejnego spotkania „…z pierwszej ręki” mieliśmy okazję poznać laureatów tegorocznej edycji konkursu „Kadry z wakacyjnych podróży 2014” oraz wysłuchać prelekcji Mateusza Cebrata, Mirosława Cebrata i Jerzego Lekkiego pt. „Wspinaczka wśród chmur Grossglockner”. O pierwszym wydarzeniu już pisaliśmy. Warto kilka słów poświęcić drugiemu. Dawno nie pamiętam tak dobrze przygotowanej relacji z wyprawy, w sumie niedalekiej i kilkudniowej, ale przedstawionej z tak niezwykłą dynamiką, trafnością spostrzeżeń i wniosków, że samemu chciałoby się już wyruszyć na Grossglockner. Warto zapamiętać nazwiska prelegentów i obowiązkowo wziąć udział w kolejnych relacjach z ich wypraw… czekamy z niecierpliwością.
Na kolejne spotkanie „…z pierwszej ręki” zapraszamy 6 listopada (tradycyjnie pierwszy czwartek miesiąca) o godzinie 18.00 do pałacu Czeczów. Tym razem wysłuchamy prelekcji Andrzeja Popowicza (wspinał się w Kaukazie, Hindukuszu, uczestniczył wraz z Jerzym Kukuczką w udanej wyprawie himalajskiej na Lhotse).

MZ

w trakcie prelekcji

Zaszufladkowano do kategorii Koło PTT w Kozach, kronika - 2014 | Możliwość komentowania „Wspinaczka wśród chmur – Grossglockner” – prelekcja Mateusza Cebrata, Mirosława Cebrata i Jerzego Lekkiego – 2 października 2014 r. została wyłączona

„Kadry z wakacyjnych podróży 2014” – rozstrzygnięcie konkursu fotograficznego – 2 października 2014 r.

Przed rozpoczęciem kolejnego spotkania „…z pierwszej ręki” mieliśmy okazję poznać laureatów tegorocznej edycji konkursu „Kadry z wakacyjnych podróży 2014”:

  • I miejsce: Małgorzata Kubień – Krajobraz, Monika Bobińska – Lewitujące fantasmagorie
  • II miejsce: Ania Markiton – Wiatr znad Tarnicy
  • III miejsce: Joanna Honkisz – Stopy
  • Wyróżnienia: Kinga Greń – Piccolo mondo, Martyna Zawalska – not dangerous attack birds, Przemysław Jakubowski – Łąki kwiatów pełne
  • Nagroda Publiczności: Kinga Greń – Rdzawy rajd
  • Nagroda za „lajkowanie”: Justyna Bech i Justyna Kołek

WSZYSTKIM BARDZO DZIĘKUJEMY ZA UDZIAŁ I ZAPRASZAMY NA KOLEJNĄ EDYCJĘ KONKURSU „KADRY Z WAKACYJNYCH PODRÓŻY 2015”.
Szczególne podziękowania składamy również na ręce Jury: Patrycji Nikiel, Bartłomieja Hałata i Kamila Nikla za pomoc w ocenie zdjęć.
Galeria zwycięskich zdjęć na stronie https://www.facebook.com/ptt.kozy.

Ania Markiton za zdjęcie „Wiatr znad Tarnicy” zajęła II miejsce

Zaszufladkowano do kategorii Koło PTT w Kozach, kronika - 2014 | Możliwość komentowania „Kadry z wakacyjnych podróży 2014” – rozstrzygnięcie konkursu fotograficznego – 2 października 2014 r. została wyłączona

O obchodach „Światowego Dnia Turystyki” w Kronice Beskidzkiej

W dzisiejszej „Kronice Beskidzkiej” można przeczytać krótkie podsumowanie obchodów „Światowego Dnia Turystyki”, które odbyły się 26 września 2014 r. w Książnicy Beskidzkiej. Przypomnijmy, że wśród wyróżnionych przez Prezydenta Miasta Bielska-Białej znalazł się prezes naszego Oddziału – Szymon Baron, z kolei wśród wyróżnionych w konkursie fotograficznym „Beskidy w kadrze zatrzymane” członek bielsko-bialskiego PTT – Sebastian Nikiel. Zachęcamy do lektury!
.

kronika_20141004_s33

Zaszufladkowano do kategorii aktualności, media | Możliwość komentowania O obchodach „Światowego Dnia Turystyki” w Kronice Beskidzkiej została wyłączona

„Trzy wycieczki z bielskim PTT” – pokaz filmów Wacława Morawskiego – 30 września 2014 r.

Jak wszyscy doskonale wiemy piękne chwile są ulotne i przemijają zawsze zbyt szybko. Jednakże dzięki filmom naszego kolegi Wacka Morawskiego mieliśmy możliwość przeżywać je po raz kolejny, gdyż zostały one „zatrzymane w kadrze”. Niezwykłe krajobrazy Tatr Bielskich, Gorców i Beskidu Śląsko-Morawskiego ukazały nam swoje oblicze podczas różnych pór roku. Wszystkim obecnym przypomniały o wielu wspaniałych chwilach spędzonych w dobrym towarzystwie podczas wycieczek, jak również o poznanej wiedzy na temat naszego regionalnego dziedzictwa kulturowego i obyczajowego. Niezwykłą radość widzom sprawiła możliwość delektowania się pięknie zmontowanym obrazem filmowym i harmonijnie dobranym podkładem muzycznym. Z niecierpliwością oczekujemy kolejnych filmów, które sprawią obserwatorom tak wiele przyjemności oraz że stajemy się młodsi mogąc przeżywać minione chwile ponownie.

AR
.

20140930_morawski

Wacław Morawski w trakcie spotkania

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania „Trzy wycieczki z bielskim PTT” – pokaz filmów Wacława Morawskiego – 30 września 2014 r. została wyłączona

Otargańce (Tatry Zachodnie, Słowacja) – wycieczka górska – 28 września 2014 r.

Pobudka o godzinie 2:45; odjazd autobusu spod dworca o godzinie 4:15; wyjście na szlak turystyczny o godzinie: 7:30; powrót do autobusu i odjazd: 17:30; przyjazd do Bielska-Białej 21:30. Tak faktycznie, w największym skrócie, wyglądał dzień, który wypełniła kolejna w tym roku wycieczka Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego Oddział w Bielsku-Białej w Tatry Zachodnie na Słowacji, a dokładniej na Otargańce.
Dla tych, którym słowo Otargańce (Otrhance) nic nie mówi należy się krótkie wyjaśnienie. Otóż w Wielkiej Encyklopedii Tatrzańskiej Zofii i Witolda Paryskich czytamy, że jest to „długa, częściowo skalista grań między Raczkową Doliną a Jamnicką Doliną. Od zbiegu tych dwóch dolin ciągnie się w górę ku północy poprzez kilka wyodrębniających się wzniesień i kulminuje w Raczkowej Czubie”.
Zaplanowana trasa tej pierwszej, jesiennej już wycieczki była następująca: Uzka Dolina (890m) – Niżnia Łąka – Niżnia Magura – Niżnie Otargańce – Wyżnie Otargańce – Wyżnia Magura (2095 m) – Jakubińska Przełęcz – Raczkowa Czuba zwana Jakubiną (2194 m) – Jarząbczy Wierch (2137) – Jamnicka Dolina – Uzka Dolina.
Część grupy, stale „trzymająca się” czołówki przeszła tę trasę w całości. Druga grupa, czyli ta, która wędrując razem z przewodnikiem Robertem Słonką podziwiała przepiękne górskie panoramy, która fotografowała, i która czasem wzmacniała swoje siły podjadając po drodze niebieskie i czerwone borówki, dotarła „tylko i aż” do Wyżniej Magury. Po odpoczynku, gdy oczy nasyciły się widokiem Raczkowej Czuby i ośnieżonego Jarząbczego Wierchu, z żalem zeszła tą samą trasą, czyli granią Otargańców z powrotem. Ci pierwsi to „turystyczni wyścigowcy”, ci drudzy to turyści, którym nie było w głowie górskie bieganie, a którym dzisiaj po prostu zabrakło czasu. Trasa bowiem była ambitna i długa, wymagająca, i tylko dla wprawionych turystycznie, ale cóż… coś za coś…
Otargańce to piękne góry, których grań poszarpana i skalista, często eksponowana, prowadzi turystów w górę, w dół, w górę i znowu w dół, i tak dalej to samo. Przewyższenie 1440 metrów na całej trasie to było bardzo dużo jak na jeden dzień wędrowania. Na grani niestety nie było cienia, a słońce dzisiejszego dnia mocno dogrzewało. Cały zapas wody i innych napojów został wcześniej niż planowano wyczerpany, jak mało kiedy. Nastąpiła susza… wyschnięte gardła upominały się bowiem o wodę, chociaż pod koniec, przy zejściu wokół nas wcale sucho nie było. Mokre korzenie na szlaku były bardzo zdradliwe i trzeba było na nie uważać. Mimo tego zaliczyliśmy trochę niespodziewanych poślizgów i upadków.
Wracając do poranku muszę napisać, że nigdy, naprawdę nigdy nie oglądałam tak cudownie rozgwieżdżonego nieba z wyrazistym Orionem na czele o godzinie 5:15 na Przełęczy Glinne w Korbielowie. To właśnie tu, jeszcze w ciemnościach mieliśmy krótki przystanek. Kiedy ranne wstawały zorze i kiedy gęste mgły opadły, wtedy byliśmy już dawno za Przysłopem i jechaliśmy przez Rużomberok, i dalej przez Liptowski Mikulasz do Pribyliny. Sprawnie przygotowaliśmy się do startu w góry, jeszcze tylko zrobiliśmy wspólne zdjęcie do Kroniki PTT tak jak zawsze licznej grupy i marsz (dla niektórych bieg!) do góry na Otargańce. A kiedy umęczeni całodniową wędrówką wracaliśmy szczęśliwi na miejsce zbiórki, jedni Jamnicką Doliną, drudzy powtarzając, ale w odwrotnym kierunku, nielekką tę samą trasę: „góra dół, góra dół”, jedyne, co chciało się nam wszystkim tak bardzo, to tylko pić, pić, pić …!
Był to piękny dzień. Jeśli jednak ten dzień przyniósł komuś z nas jakąś przykrość, to trzeba postarać się o niej zapomnieć. Góry stoją wciąż w miejscu i razem ze szlakami turystycznymi będą zawsze na was (i na nas) czekały.
Wreszcie, gdy wygodny autobus wiózł nas już do domu, gdy nadchodził wieczór, gdy słońce posyłało nam ostatnie tego dnia ostre promienie, gdy staliśmy w korku… wtedy patrząc przez szybę na niebo od strony gór, żegnaliśmy ptaki odlatujące gdzieś hen daleko, do ciepłych krajów. Widzieliśmy jednocześnie kilka kluczy ptaków, które w swojej gromadzie szybko przemieszczały się po niebie. Żegnaliśmy wtedy nie tylko ptaki, ale i Tatry, które dzisiaj były miejscami lekko przybielone i do tego wyjątkowo piękne. Niejednemu z nas pewnie przyśniły się tej nocy dzisiejsze fantastyczne widoki z Otargańców: z jednej strony Rohacze, zwłaszcza Ostry i Płaczliwy, Baraniec, Wołowiec, z drugiej zaś Starorobociański Wierch, Bystra, a nawet nasz znajomy, kochany Krywań…
No i jak tu nie kochać góry, w których „jest wszystko co kocham”, skoro dla nich obudziliśmy się o godzinie 2:45, i być może, że niektórzy z nas nawet wcześniej!

CS
.

20140928_grupowe

uczestnicy wycieczki przed wyruszeniem na szlak

stopka_bb_20140928

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Otargańce (Tatry Zachodnie, Słowacja) – wycieczka górska – 28 września 2014 r. została wyłączona

Obchody Światowego Dnia Turystyki w Bielsku-Białej

26 września 2014 r. w Książnicy Beskidzkiej odbyły się, organizowane przez Urząd Miejski w Bielsku-Białej oraz Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze Oddział „Podbeskidzie” w Bielsku-Białej, obchody Światowego Dnia Turystyki.
Jak co roku jest to okazja do wręczenia wyróżnień osobom zasłużonym dla rozwoju turystyki w Bielsku-Białej. W tym roku wśród wyróżnionych „za osobiste zaangażowanie w rozwój turystyki w regionie oraz promowanie walorów turystycznych Bielska-Białej” znalazł się prezes naszego Oddziału, kol. Szymon Baron.
Obchody Światowego Dnia Turystyki to także okazja do ogłoszenia wyników XIII edycji konkursu fotograficznego „Beskidy w kadrze zatrzymane”, który tym razem odbył się pod hasłem „Tam, gdzie powracam”. Wyróżnienie w kategorii powyżej 16 lat otrzymał członek naszego Oddziału, Sebastian Nikiel.
Serdecznie gratulujemy Kolegom!

Zarząd Oddziału
.

Szymon Baron z pamiątkowym grawertonem oraz dyplom dla Sebastiana Nikla

Szymon Baron z pamiątkowym grawertonem oraz dyplom dla Sebastiana Nikla

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania Obchody Światowego Dnia Turystyki w Bielsku-Białej została wyłączona

Wyróżnienia Marszałka Województwa Śląskiego dla naszych kolegów!

W żywieckim Pałacu Habsburgów odbyły się w dniu dzisiejszym śląskie obchody Światowego Dnia Turystyki. Wśród wyróżnionych Dyplomami Marszałka Województwa Śląskiego za Zasługi dla Rozwoju Turystyki w 2014 roku znalazło się dwóch członków naszego Oddziału: Szymon Baron i Jan Weigel.
Serdecznie dziękujemy naszym Kolegom!

Zarząd Oddziału
.

Jan Weigel i Szymon Baron z otrzymanymi dyplomami


Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania Wyróżnienia Marszałka Województwa Śląskiego dla naszych kolegów! została wyłączona

Dziękujemy za przekazanie 1% podatku!

1procInformujemy, że z wpłat 1% podatku za rok 2013 uzyskaliśmy w tym roku kwotę 1534,80 zł.

Serdecznie dziękujemy wszystkim członkom i sympatykom naszego Oddziału, którzy w ten sposób wsparli działalność statutową Oddziału PTT w Bielsku-Białej.
Równocześnie prosimy, by pamiętać o PTT podczas rozliczania PIT-ów za rok 2014 w pierwszym kwartale przyszłego roku. Nasz numer KRS pozostaje bez zmian: 0000085388. Z góry dziękujemy za wparcie!

z tatrzańskim pozdrowieniem,
Zarząd Oddziału

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania Dziękujemy za przekazanie 1% podatku! została wyłączona