„Krym” – prelekcja Aliny Szczotki – 23 września 2014 r.

Kto nie był na Krymie, ten wiele stracił. Te słowa obecnie tak wiele znaczą i wiele też mówią… Kto zaś dzisiaj, we wtorek, nie był obecny w salce Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w Bielsku-Białej na prelekcji Aliny Szczotki, ten też wiele stracił. Nie są to słowa próżne, ale szczere i prawdziwe, które pisane są tak „na gorąco”, zaraz po prelekcji.
Kieruję je zwłaszcza do młodych członków i sympatyków PTT, których dzisiaj wśród nas nie było, a szkoda, bo temat „Krym”, jakże aktualny i „na czasie”, starannie opracowany pod każdym względem był niezwykle interesujący.
Alina Szczotka uczestniczyła w wycieczce na Krym z biurem turystycznym we wrześniu 2007 roku. Dzisiaj można już napisać, że „zdążyła” go wtenczas spokojnie zobaczyć i zwiedzić, gdy słońce nad Krymem jeszcze świeciło jaśniej, gdy mieszkańcy Krymu żyli tak jak wszędzie ze swoimi radościami i troskami, gdy turyści mogli go zwiedzać i podziwiać. Dzisiaj jest to już niemożliwe, bo okrutna wojna zamknęła turystom drogę do Krymu, zmieniła życie jego mieszkańcom, a i słońce chyba już też nie świeci tu tak samo jasno jak kiedyś…
Krym… w tym miejscu należałoby dopisać słowa: „śpieszmy się zwiedzać świat…”.
Krym… uczyliśmy się o nim na lekcji geografii, na języku polskim przerabialiśmy sonety krymskie Adama Mickiewicza, a na historii wkuwaliśmy do głowy Jałtę z tą nieszczęsną Konferencją w 1945 roku, która… eh, lepiej o niej nie pisać! Tak, uczyliśmy się o nim, ale to było przecież tak dawno temu! Dzisiaj więc podczas prelekcji, zapoznaliśmy się z Krymem jakby od nowa.
Krym jest półwyspem o powierzchni 27 tys. km kw. Otoczony morzami Czarnym i Azowskim jest połączony z lądem w jednym, strategicznym miejscu, które nazywa się Przesmyk Perekopski. Na południu Krymu rozciąga się pasmo Gór Krymskich z najwyższym szczytem Romankosz 1545 m n.p.m, zaś na północy są tereny rolnicze i stepy. Niewiele jest tu rzek, które zresztą i tak wysychają, a wodę sprowadza się z centralnej Ukrainy. Krym zamieszkuje 2,4 mln ludzi, z tego 60% to Rosjanie, 24% Ukraińcy, resztę stanowią pozostali.
Po tych informacjach geograficznych zostaliśmy zapoznani z historią Krymu, która sięga starożytności. Trudno w tym miejscu poświęcić jej więcej miejsca, każdego zainteresowanego odsyłam więc do przewodników i do Internetu. Pisząc w największym skrócie o jego historii, nie wolno pominąć tego, że dla współczesnego Krymu szczególnie ważne podkreślenia są jednak trzy daty: rok 1954, kiedy Krym został podarowany Ukrainie (w latach 1783 – 1954 należał do Rosji), rok 1991, kiedy Obwód Krymski przekształcono w Republikę Autonomiczną Krymu ze stolicą w Symferopolu, oraz rok 2014, kiedy w kwietniu nastąpiła aneksja Krymu przez Rosję, a kolejne miesiące, a nawet dni, na oczach niemal całego świata piszą jego nową historię.
Po lekcjach geografii i historii zapoznaliśmy się z trasą wycieczki. Bazą był hotel „Ukraina” w miejscowości Teodozja. To z tego miejsca, dzień po dniu nasza prelegentka z całą grupą zwiedzała południową część Krymu i jej wspaniałe, pełne zabytków miasta: Kercz, które jest najstarszym miastem na Krymie, a w jego okolicy znajduje się około 200 kurhanów. Ten najsłynniejszy, Kurhan Cesarski z IV wieku zobaczyliśmy na dzisiejszej prelekcji; Bakczysaraj z zespołem pałacowym chanów krymskich; Sudak z twierdzą i murami obronnymi długimi na dwa kilometry, oraz Jałtę, czyli nadmorski kurort i jej sąsiadujące miasta stanowiące tzw. Kompleks Wielkiej Jałty. Ałupka, Gaspra, Liwadia to tylko część tego kompleksu, któremu poświęcono na tej wycieczce trochę cennego czasu. Resztę zwiedzania pozostawiono na następny raz, który niestety nie wiadomo kiedy nastąpi. W programie wycieczki nie zabrakło wspaniałych osobliwości nie tylko przyrodniczych, wśród nich były: Wąwóz Marii z Uspeńskim Monastyrem Skalnym, Skalne Miasto Czufut-Kale, Dolina Jozafata, Góra Świętego Piotra, Przylądek Kazantip ze ścisłym rezerwatem przyrody, Szczołkino czyli miejscowość znana z tego, że rozpoczętą w 1976 roku budowę elektrowni atomowej zaniechano w latach osiemdziesiątych po wybuchu elektrowni w Czarnobylu i po protestach mieszkańców.
Wiele można by jeszcze napisać o Krymie, jego historii, o zabytkach i przyrodzie. Obecni na tej prelekcji też mogli chociaż część tego wszystkiego „zwiedzić” na ekranie po raz pierwszy w życiu. Ta prelekcja była bowiem świetną okazją do tego, aby zobaczyć Krym na własne oczy i posłuchać ciekawej, pokojowej opowieści o nim samym. Tę okazję nie zmarnowaliśmy dzisiaj.
Hej Młodzi Przyjaciele! Zapraszamy Was na te wtorkowe, ciekawe prelekcje. Miejsc tak samo ciekawych, kuszących i przyciągających jest przecież w Polsce, w Europie i na świecie tyle, że braknie nam wtorków do końca… (?). Warto dla nich znaleźć trochę czasu, naprawdę warto i do tego też trzeba się śpieszyć! Zapraszamy!

CS
.

Alina Szczotka w trakcie prelekcji

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania „Krym” – prelekcja Aliny Szczotki – 23 września 2014 r. została wyłączona

OKT PTT „Korona Beskidów Słowackich” zdobyta!

Wśród członków i sympatyków naszego Oddziału, zdobywających Wielką Koronę Beskidów bezkonkurencyjny jest Grzegorz Ormaniec. Informowaliśmy już o tym, że nasz Kolega jako pierwszy członek Oddziału PTT w Bielsku-Białej zdobył Koronę Beskidów Polskich i Koronę Beskidów Czeskich. Tym razem nasz Kolega jako pierwszy zdobył odznakę krajoznawczo-turystyczną PTT „Korona Beskidów Słowackich”.
Grześkowi, któremu właśnie zweryfikowaliśmy wspomnianą odznakę serdecznie gratulujemy oraz życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia i pozbycia się gipsu ze skręconej nogi, a wszystkich miłośników górskich wędrówek zachęcamy do zdobywania turystycznych odznak Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego: GOT PTT, GOT PTT „Ku Wierchom” oraz odznak krajoznawczo-turystycznych: „Główny Szlak Beskidzki”, „Mały Szlak Beskidzki” i „Wielka Korona Beskidów”.
Czekamy też na pierwszych oddziałowych zdobywców odznak: Korona Beskidów Ukraińskich” oraz „Wielka Korona Beskidów”. Może komuś uda się wyprzedzić Grześka 😉

Zarząd Oddziału

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania OKT PTT „Korona Beskidów Słowackich” zdobyta! została wyłączona

Gorce, Beskid Sądecki – wycieczka górsko-krajoznawcza w ramach kursu dla kandydatów na przewodników górskich beskidzkich – 20-21 września 2014 r.

Tydzień szybko minął i znów wybieramy się na wycieczkę szkoleniową tym razem w Gorce i Beskid Sądecki. Plan wycieczki jest następujący: 1 dzień: Bielsko-Biała – Kowaniec i przejście żółtym szlakiem na Turbacz i czerwonym na Przeł. Knurowską – Stary Sącz- przejazd na nocleg do Rytra; 2 dzień: Rytro – Piwniczna – Krynica – Żegiestów – Nowy Sącz, Sądecki Park Etnograficzny – Miasteczko Galicyjskie – Limanowa – Bielsko-Biała.
Zbiórka o 6.00 w Bielsku-Białej, jedziemy w stronę Wadowic, gdzie pod kościołem Św. Piotra Apostoła czeka na nas przewodnik. Jesteśmy już w komplecie, więc możemy uznać wycieczkę za rozpoczętą. Pogoda nie za ciekawa i nic nie wskazuje na to, że się zmieni, a dzień ten zaplanowany jest w głównej mierze na wyjście w góry. Po drodze mijamy większe miejscowości: Suchą Beskidzką, Maków Podhalański, Jordanów i wiele innych mniejszych. Z uwagą słuchamy przewodnika, aby jak najwięcej zanotować i zapamiętać. Po około 2 godzinach dojeżdżamy do miejscowości Kowaniec, skąd mimo deszczowej pogody wyruszmy na szlak górski. Im wychodzimy wyżej tym wokół nas pojawiają się ładniejsze widoki i nawet przebiją się promyki słońca. Na szlaku mijamy pomnik poświęcony pamięci żołnierzy walczących w Gorcach w latach 1942-1949, a na dłużej przystajemy pod kapliczką papieską, aby poznać historię jej powstania. Po około 30 minutach jesteśmy już w schronisku PTTK na Turbaczu. Spędzamy tam około godzinki i ruszamy dalej, czerwonym szlakiem (Główny Szlak Beskidzki) w kierunku Przełęczy Knurowskiej. Podczas naszej wędrówki na szlaku mijamy dwóch chłopaków (studentów z Wrocławia), którzy już 11 dzień są na trasie GSB, a wyruszali z Wołosatego. Około 17.00 jesteśmy już na Przełęczy Knurowskiej, gdzie czeka na nas kierowca. Wyruszamy w dalszą drogę do Starego Sącza. Zobaczyliśmy tam Klasztor Sióstr Klarysek i zostaliśmy na Mszy Św. W kościele na szczególną uwagę zasługuje barokowa ambona z 1671 roku wykonana z hebanu o fantazyjnych zdobieniach przedstawiających mityczne, biblijne drzewo Marii Panny, winną latorośl i liczne postaci królów judejskich. Cennym obiektem jest kaplica św. Kingi ze srebrną trumną zawierającą relikwie świętej, ołtarz główny i dwa stiukowe ołtarze boczne, zaprojektowane i wykonane w stylu barokowym przez Baltazara Fontany w latach 1696-1699. Następnie udaliśmy się pod Bramę Szeklerską. Starosądecka brama Szeklerska jest darem Siedmiogrodzkiego Stowarzyszenia Światowego Związku Węgrów. Jest pamiątką ważnych wydarzeń w roku 1999 (Msza kanonizacyjna Bł. Kingi, na przyklasztornych błoniach, prowadzona przez Jana Pawła II), wyrazem sympatii i dowodem żywotności niegdysiejszych ścisłych związków politycznych jakie łączyły Węgry i Polskę. Bramę ozdabiają dwa wielkie drzeworyty przedstawiające twarze św. Kingi (od strony placu) i św. Jadwigi (od strony zejścia do źródełka św. Kingi). Tradycyjna gościnność Szeklerów nie pozwala zamykać bramy, stoi ona otworem przed wszystkimi gośćmi i symbolizuje ich otwartość i gościnność. Brama ma też przynosić szczęście i dobrobyt wszystkim, którzy ja przekraczają. Przeszliśmy pod brama i udaliśmy się pod Ołtarz Papieski, gdzie znajduje się muzeum poświęcone Janowi Pawłowi II. Ze Starego Sącza przejechaliśmy do Rytra, gdzie zamówiony mieliśmy nocleg. Na miejscu dzielnie kibicowaliśmy naszym siatkarzom (mecz Polska-Niemcy) i poszliśmy spać, bo wyjazd ustalono na godzinę 8.00.
Niedzielny poranek przywitał nas zimnem i deszczem. Pierwsza miejscowością, w której zatrzymaliśmy się była Piwniczna. Znajduje się tam pijalnia wody – występują tu naturalne lecznicze wody mineralne, znane jako „kwaśne wody”. Są to wody wodorowęglanowo-magnezowo-wapniowo-żelaziste. Charakteryzują się wysoką zawartością jonów magnezowych i wapniowych. Pijalnia o tak wczesnej porze była jeszcze zamknięta, więc wyruszyliśmy w dalsza drogę kierując się do następnej miejscowości uzdrowiskowej – Krynicy. Wcześniej jednak zjechaliśmy, aby w Szczawniku zobaczyć cerkiew p.w św. Dymitra, udało się nam ją obejrzeć nie tylko z zewnątrz, ale i wejść do środka. Za budynkiem cerkwi znajduje się źródło „Za cerkwią”, gdzie mogliśmy spróbować wody mineralnej wodorowęglanowo-sodowo-wapniowo-magnezowej. Ze Szczawnika udaliśmy się do Krynicy Zdrój – miasto położone jest w Beskidzie Sądeckim, w dolinie potoku Kryniczanka i jego dopływów. Najstarszym budynkiem w Krynicy jest pijalnia „Słotwinka” z 1806 roku. Początkowo stała w miejscu, które obecnie zajmuje Pijalnia Główna na krynickim deptaku z 1971 roku. W początkach drugiej połowy XIX wieku pijalnia „Słotwinka” została przeniesiona do Parku Słotwińskiego. Obok Pijalni Głównej stoi muszla koncertowa z okresu międzywojennego, na miejscu Pawilonu orkiestry uzdrowiskowej. W muszli wmurowana tablica pamiątkowa ku czci związanego z Krynicą Jana Kiepury (1902-66). W Krynicy-Zdroju i jej najbliższej okolicy jest wytyczony Szlak Cerkwi Łemkowskich poświęcony budownictwu sakralnemu tych okolic, w przeszłości zamieszkanych głównie przez Łemków. Przeszliśmy uliczkami Krynicy, przyjrzeliśmy się architekturze tego miasta i atmosferze panującej w takim uzdrowisku. Na trasie naszej wycieczki zahaczyliśmy również o Muszynę Zdrój, gdzie weszliśmy pod ruiny zamku Góra „Baszta” skąd podziwialiśmy piękną panoramę na całe miasto i poszczególne pasma górskie. Ostatni dłuższy postój zrobiliśmy w Nowym Sączu, a tam udaliśmy się do Miasteczka Galicyjskiego – prezentuje małomiasteczkowa zabudowę z końca XIX wieku. W Miasteczku Galicyjskim znajduje się 20 obiektów (rekonstrukcji). Budowę wszystkich obiektów zakończono 2 maja 2011 roku. Miasteczko Galicyjskie, w odróżnieniu od pozostałych części Sądeckiego Parku Etnograficznego, stanowi przede wszystkim zaplecze konferencyjne, hotelowe, gastronomiczne, handlowe, a także wystawiennicze dla istniejącego muzeum skansenowskiego, gdzie znajdują się oryginalne obiekty przeniesione z różnych stron Sądecczyzny. Z Nowego Sącza udaliśmy się już w stronę Bielska-Białej. O 19.00 byliśmy już na miejscu. Tak zakończyliśmy kolejna wycieczkę kursowa. Czekamy na następną już 12 października. Serdecznie zapraszam!!!!

K.T.
.

uczestnicy wycieczki szkoleniowej przed schroniskiem PTTK na Turbaczu

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Gorce, Beskid Sądecki – wycieczka górsko-krajoznawcza w ramach kursu dla kandydatów na przewodników górskich beskidzkich – 20-21 września 2014 r. została wyłączona

„Krym” – prelekcja Aliny Szczotki – 21 września 2014 r. (GOK Buczkowice)

21 września 2014 r. w siedzibie ośrodka kultury odbyła się zorganizowana wspólnie przez Gminny Ośrodek Kultury w Buczkowicach oraz bielski oddział Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego multimedialna prezentacja slajdów Aliny Szczotki w podróży na Krym.
Prelegenta pani Alina Szczotka z Bielska-Białej z wielką pasją i charyzmą opowiedziała zebranym gościom o swojej trwającej dziesięć dni podróży na Krym, którą odbyła w 2007 roku dzięki działającemu przy bielskim PKSie biurze podróży. Na początek prelegenta krótko przybliżyła uczestnikom najważniejsze informacje geograficzne oraz historyczne Krymu dopiero później przeszła do osobistych wrażeń z podróży. Podczas prelekcji nie zabrakło także przytoczenia miejscowych legend, a także poezji polskiego poety Adama Mickiewicza, który to właśnie tam, na Krymie, napisał znany wszystkim cykl sonetów.
W trakcie wycieczki podróżniczka Alina zwiedziła m.in. Bakczysaraj, Teodozję, Kercz, Jałte, zobaczyła na własne oczy Dolinę Jozafata, Skalne Miasto Czufut-Kale, Górę Świętego Piotra, odwiedziła przylądek Kazantip, który stanowi ścisły rezerwat przyrody, a także zobaczyła niezapomniane wschody słońca nad morzem Azowskim, gdzie zażywała także morskich kąpieli i plażowego lenistwa. W trakcie podróży prelegentka, wraz z pozostałymi członkami wycieczki, zobaczyła niezliczone ilości wspaniałych budowli, zabytków i oczywiście niecodziennych widoków to wszystko sprawiło, że uczestnicy prelekcji, tak samo jak wcześniej pani Alina, uznali Krym za niezapomniany.
Trwająca niespełna godzinę prelekcja, której towarzyszyła muzyka Aleksandra Maceradiego zainteresowała zebranych uczestników, którzy słuchając wrażeń z podróży podziwiali piękne zdjęcia niesamowitej architektury oraz malowniczych Krymskich pejzaży, które zachwycały, intrygowały
i zachęcały do podróży.

E.J.
.

Alina Szczotka w trakcie prelekcji

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania „Krym” – prelekcja Aliny Szczotki – 21 września 2014 r. (GOK Buczkowice) została wyłączona

Facebook – lubi nas 600 osób!

Z przyjemnością informujemy, że nasza strona na portalu społecznościowym Facebook od dzisiaj ma już sześciuset fanów. Serdecznie dziękujemy wszystkim osobom, które kliknęły „lubię to”.
Gorąco zachęcamy do regularnego odwiedzania Facebooka (https://www.facebook.com/ptt.bielsko.biala/) oraz naszej strony internetowej (http://www.bielsko.ptt.org.pl/). Niemal codziennie można przeczytać na nich coś nowego!

z tatrzańskim pozdrowieniem,
Zarząd Oddziału

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Możliwość komentowania Facebook – lubi nas 600 osób! została wyłączona

„Kazbek” – prelekcja Tadeusza Maślanego – 16 września 2014 r.

Uczestnicy poniedziałkowych spotkań podróżników w Grawitacji pewnością kojarzą Tadeusza Maślanego, który co tydzień zapowiada kolejnych prelegentów. Tym razem to my gościliśmy Tadeusza w naszym lokalu, który przygotował slajdowisko z wyjazdu do Gruzji. Mieliśmy okazję wraz z naszym prelegentem „wejść” na Kazbek, pozwiedzać miasta (Tbilisi, Batumi), obejrzeć skalne miasto, piękne kościółki, a także powędrować górskimi ścieżkami. Warto było przyjść dzisiaj do naszego lokalu, bowiem spotkanie było bardzo udane.

SB
.

Tadeusz Maślany w trakcie prelekcji

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania „Kazbek” – prelekcja Tadeusza Maślanego – 16 września 2014 r. została wyłączona

Velký Javorník (Jaworniki, Słowacja) – wycieczka górska w ramach kursu dla kandydatów na przewodników górskich beskidzkich – 13-14 września 2014 r.

Nadszedł czas na kolejną wycieczkę szkoleniową. Plan wycieczki w pierwszy dzień był następujący: Bielsko-Biała – Cieszyn – Frydek-Mistek – Stare Hamry – Trestik – przeł. Bumbalka na granicy Czech i Słowacji – Kasarne – chata Backarka – przejście na Velky Javornik (1071 m n.p.m) – chata Backarka. W 2 dzień plan wycieczki przedstawiał się następująco: Kasarne – Makov (Słowacja) – Kolarovice – Bytca – Żylina – Krasnany – Terchova – przejście górskie „Stefanova – Ostrnne” – Dolny Kubin – Namestovo – Korbielów – Bielsko-Biała.
Zbiórka o 8:00 w Bielsku-Białej, skąd kierujemy się w stronę naszych południowych sąsiadów do Czech, a dokładniej rzecz mówiąc do Frydka-Mistka. Tam robimy postój na dłuższa chwilę, aby zobaczyć zamek w stylu renesansowym, kościół św. Jana Chrzciciela z XV w., barokowy kościół NMP frydeckiej z XVIII w. Spacerujemy uliczkami Frydka i wracamy do busa, aby wyruszyć dalej. Kolejny postój w Starych Hamrach nad jeziorem Szańce, gdzie znajduje się zbiornik wody pitnej. W tej miejscowości zobaczyliśmy również pomnik Marycki Magdonovej, bohaterki poematów Petra Bezruczy. Na trasie naszej wycieczki, w miejscowości Bila zwiedziliśmy drewniany kościół z XIX w. wybudowany w stylu skandynawskim oraz podziwialiśmy w rezerwacie Ostravice, tzw. baniorki. Około godziny 15.00 byliśmy już w chacie Bacarka, pozostawiliśmy nasze rzeczy i wyruszyliśmy na górski szlak, aby zdobyć Velky Javornik (1071 m n.p.m). Po około 2 godzinach byliśmy już na szczycie, przeanalizowaliśmy całą panoramę ze szczytu, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie z banerem, wpisaliśmy się do książki pamiątkowej i wyruszyliśmy w kierunku bazy noclegowej, gdyż pogoda zaczynała się psuć. Na nasze szczęście zdążyliśmy zejść do chaty Bacarka i jak na zawołanie z nieba lunęła ściana deszczu z piorunami. Szybko położyliśmy się do spania, aby zebrać siły i z nowa energią móc realizować drugi dzień wycieczki.
Wyruszyliśmy o 8.30, niestety panorama nie była zbyt dobrze widoczna, więc pozostało nam tylko wyobrazić sobie że za mgła są takie pasma górskie i szczyty jak mówił przewodnik. Pierwszą z miejscowości gdzie się zatrzymaliśmy była Bytca. Tu zobaczyliśmy renesansowy pałac, dziedziniec i historię jego rodu, kościół Wszystkich Świętych z końca XVI w., bożnicę (synagogę) z końca XIX w. Plan był bardzo napięty, więc po około 30 minutach byliśmy już w kolejnej miejscowości, Żilinie – bramie do regionu Małej Fatry. Tutaj było nam dane przejść się uliczkami Żiliny, zobaczyć Plac Mariacki – rynek oraz kościół Św. Pawła Apostoła i Św. Barbary. Czas nas gonił, a przed nami wiele jeszcze do zobaczenia. Terchova była następną miejscowością, gdzie zrobiliśmy krótki postój, aby zobaczyć w kościele Św. Metodego i Cyryla ruchomą szopkę. Pogoda nas nie rozpieszczałam, ale mimo wszystko stwierdziliśmy, że zobaczymy jeszcze pomnik Janosika i wyruszamy na szlak górski: Stefanova – Bialy Potok. Na łąkach pod Małą Fatrą mogliśmy przyjrzeć się ostatnim jesiennym kwiatkom – ziemowitom. Szlak był błotnisty, drabinki i mostki śliskie, na głowy kapało z nieba, ale daliśmy radę i po około 2 godzinach byliśmy już na parkingu pod hotelem Diery, gdzie czekał na nas bus. Wsiedliśmy i wyruszyliśmy w stronę polskiej granicy, chłonąc po drodze cenną wiedzę i z okien busa ćwicząc znajomość panoramy, która powoli wyłaniała się z chmur.
Wycieczkę zakończyliśmy około 17.30. Za tydzień spotykamy się na następnej wycieczce kursowej, ale to już inna historia 🙂

K.T.
.

na szczycie Wielkiego Jawornika

na szczycie Wielkiego Jawornika

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Velký Javorník (Jaworniki, Słowacja) – wycieczka górska w ramach kursu dla kandydatów na przewodników górskich beskidzkich – 13-14 września 2014 r. została wyłączona

Przepaść Macochy i Jaskinia Punkvy (Morawski Kras, Czechy) – wycieczka krajoznawcza – 13 września 2014 r.

Rzeka niszczy i buduje, potrafi też zmienić plany człowieka… tak, jak to zrobiła dzisiaj! Akurat dzisiaj, trzynastego września!
Woda, występująca w różnych postaciach, wszechwładna woda, kształtuje oblicze ziemi. Woda rzeźbi ziemię w chwili, gdy spadają na nią krople deszczu. Woda rzeźbi i rozpuszcza skały wapienne tworząc przeróżne formy krasowe. Wśród nich najbardziej znane to: stalaktyty (zwisające ze stropów), stalagmity (dźwigające się ku górze) i stalagnaty (oba połączone ze sobą).
Wspaniałą lekcję geografii przeżyliśmy w sobotę podczas wycieczki do Morawskiego Krasu, do Jaskini Punkvy na Morawach. Najpierw część teoretyczną „przerobiliśmy” z naszym przewodnikiem Janem Weiglem w autobusie. Byliśmy więc dobrze przygotowani do zwiedzania, bowiem poznaliśmy, co to jest kras, jaka jest działalność wody rzecznej i opadowej, jak powstawały jaskinie, zapadliska, leje krasowe i wywierzyska, jak tworzyły się stalaktyty, stalagmity itd. Opowiedział nam również wiele o samej jaskini, do której zmierzaliśmy jadąc trzy i pół godziny z Bielska-Białej przez Cieszyn i Zaolzie w kierunku Brna i Blanska.
Po godzinie 11.tej znaleźliśmy się w Skalnym Młynie. To tutaj w budynku Informacji Turystycznej Jan Weigel załatwił dla wszystkich bilety wstępu na obie kolejki i do jaskini. Od tego miejsca zaczęła się dla nas „praktyczna” nauka geografii. Do Jaskini Punkvy można było dojść piechotą (ok. 2 km) idąc drogą wzdłuż burzliwej i dzisiaj brudnej rzeki Punkvy. Można też było dojechać ciuchcią, czyli zielono-żółtym, ekologicznym „vlaczkiem”. Ponieważ wśród nas na wycieczce były dzieci (Krzysiu, Adaś, Mieszko i maleńka, trzyletnia Zosia), to i my dorośli, skorzystaliśmy z okazji, i też pojechaliśmy tą ciuchcią razem z nimi. Skorzystaliśmy z niej różnie, jedni jechali tylko w jedną stronę, inni w obie.
Następną atrakcją był krótki przejazd kolejką gondolową (taką na 10 osób) na górę, gdzie z pobliskiego mostku widokowego można było popatrzeć w głąb zapadliska Macochy – 138,5 m. Gdy tak napatrzeliśmy się do woli, wtedy po krótkim odpoczynku, żółtym szlakiem, także po schodach, doszliśmy do drugiego mostku widokowego, i z niego, jakby w połowie przepaści Macochy też podziwialiśmy jej ogrom w całej okazałości. Było to ciekawe miejsce, bo z niego widać było i tych, którzy z góry, i tych, którzy z dołu patrzyli – tak myślę – w naszą stronę. I odwrotnie! Dalej zeszliśmy przepięknym, krasowym kanionem, Pustym Żlebem do miejsca, gdzie rozpoczyna się zwiedzanie jaskini.
W Morawskim Krasie powstało wiele jaskiń, ale tylko pięć z nich jest udostępnionych dla zwiedzających. Wśród nich nasza Jaskinia Punkvy, najważniejsza i najczęściej odwiedzana, zaliczana do nielicznych w Europie, gdzie w czasie zwiedzania można zobaczyć błękit nieba. Dzieli się ona na tzw. część „suchą” (ok. 1350 m długości) i część „mokrą”, którą przepływa się w łodziach. Pomiędzy nimi jest otwór w ziemi, a dokładniej duże zapadlisko o rozmiarach 174 x 76 metrów, powstałe z zawalenia się wielkiej komory. To miejsce nazywa się Przepaścią Macochy i jak każde niezwykłe miejsce na ziemi ma swoją legendę (niestety tragiczną). Właśnie na to zapadlisko patrzyliśmy w trzech miejscach: będąc na samej górze na mostku widokowym obok Schroniska, na średnim mostku i na jego dnie, podczas zwiedzania jaskini.
Tymczasem w jaskini ogromne sale przystrojone kolorowymi klejnotami wyglądały jak prawdziwe komnaty. Wszystkie te sale, kominy i tunele wypracowała natura, a ściślej woda rzeki Punkvy na przestrzeni milionów lat. Właśnie te klejnoty, czyli ogromne ilości rozmaitych wapiennych nacieków, podziwialiśmy spacerując po jaskini w temperaturze + 8 stopni C. Wśród nich były: gruby strażnik, największy w jaskini, który zaraz na początku jakby chciał nas pięknie powitać, niezliczona ilość „sopli” większych i mniejszych, różne zwierzątka: zając, krokodyl, sowy. Dalej pojawiła się postać anioła, a przy nim przepiękne draperie, wyglądające jak prawdziwe zasłony. Nie sposób o tym wszystkim szczegółowo opowiedzieć.
Co chwilę krople wody spadały nam na głowę, a to oznaczało, że jaskinia żyje, że ciągle tworzy tu tak liczne i bogate, przeróżne formy krasowe, i że będzie to robiła aż do końca … Pod koniec zwiedzania, w ostatniej sali zafascynowała nas pojedyncza, samotna kolumna, czyli wąski i długi stalaktyt i stalagmit, którym do połączenia się brakowało ok. 10 cm. Pomyślałam sobie, że „może za sto lat połączą się ze sobą i powstanie wtedy stalagnat”. Nic z tego, moje zamyślenie się nad ich losem przerwał głos przewodniczki: „…one nigdy ze sobą nie połączą się, bo są martwe”. Następnie szybko nam wyjaśniła, że brakuje im wody, która jest potrzebna do tworzenia się stalaktytu i stalagmitu. Romeo i Julia – tak ich romantycznie nazwano – spotkaliby się nie za 100, ale za…750 lat, gdyby oczywiście woda dokładnie w tym miejscu cały czas na nich kapała.
Zobaczyliśmy, jak rzeka Punkva, dzisiaj burzliwa, głośna wypływała sobie spod skał na dnie przepaści Macochy, robiąc wokół siebie sporo hałasu. Jeziorko w tym miejscu, dopływowe, głębokie na 13 m, zamienia się czasem w jedno, wielkie jezioro. Dzieje się to podczas wyjątkowo wysokiego stanu wód, gdy jej poziom podnosi się nawet o kilka metrów. Jeziorko odpływowe jest głębsze (49 m), a jego poziom też jest zmienny.
To ona, rzeka Punkva, namieszała nam dzisiaj w naszych planach. Wystarczyło, że stan wody w jaskini podniósł się o dwa metry (przez ostatnie trzy dni lało), by zwiedzanie jej „mokrej” części było niemożliwe. No bo rzeka niszczy, buduje i potrafi też zmienić plany człowieka. Pocieszaliśmy się, że tak przecież nieraz naprawdę bywa, niezależnie od nas. W grocie jaskini były zaznaczone miejsca, do których sięgała woda w 1917 roku, 1938 roku, w 2006. W Przepaści Macochy zaznaczony był poziom wody też w 2006 r.
To bardzo działało na naszą wyobraźnię i również tłumaczyło nam dzisiejszy brak szczęścia do zwiedzenia tej jaskini w całości. Nie przepłynęliśmy łódkami ok. 440 metrowego podziemnego odcinka rzeki Punkvy, bo niestety czasowo został on dla turystów zamknięty. Nie zobaczyliśmy też „Sali Masaryka”, która należy do najpiękniejszych pomieszczeń Morawskiego Krasu.
Było nas dużo, ponad 50 osób, dlatego zostaliśmy podzieleni na trzy grupy, bo załatwienie biletów do tej jaskini nie było łatwe. Chętnych jest zawsze dużo i to z całego świata. Z naszą drugą grupą jaskinię zwiedzało kilka rodzin Wietnamczyków z wyjątkowo dużą liczbą małych, ślicznych dzieci. Było wesoło!
Dzisiaj słońca było naprawdę niewiele, dlatego wcale nam nie było żal zanurzyć się w tę podziemną, bogatą krainę, która potrafiła tak mocno nas wszystkich zachwycić, że nie chciało się z niej tak szybko wychodzić… choć rzeka potrafiła też zmienić nasze plany.

CS
.

uczestnicy wycieczki przed autokarem

stopka_bb_20140913

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Przepaść Macochy i Jaskinia Punkvy (Morawski Kras, Czechy) – wycieczka krajoznawcza – 13 września 2014 r. została wyłączona

Monte Paterno (Dolomity, Włochy), Grossvenediger (Taury Wysokie, Austria) – wyprawa trekkingowa – 5-12 września 2014 r.

Trzech członków i sympatyków Oddziału PTT w Bielsku-Białej oraz Klubu Turystyki Wysokogórskiej PTTK w Bielsku-Białej zorganizowało początkiem września br. wyjazd we włoskie Dolomity i austriackie Wysokie Taury. Poniżej prezentujemy relacje z tego wyjazdu przygotowaną przez naszego kolegę:

Pomysł wyjazdu w Dolomity i Taury Wysokie powstał już w okolicach lipca, potem należało tylko skonkretyzować plany poszczególnych dni, oraz ustalić datę startu. Po spotkaniu roboczym spędzonym nad mapami interesujących nas pasm górskich (objęte ochroną w ramach Parków Narodowych: Dolomity di Sesto i Venedigergruppe), na początku września wyjechaliśmy w składzie Krzysztof, Bogdan i Robert w stronę przejścia granicznego w Cieszynie. Po całodniowej jeździe zatrzymaliśmy się blisko granicy austriacko-włoskiej, by następnego dnia z miejscowości Moss ruszyć na szlak. Naszym pierwszym celem było dojście do miejsca, które jest symbolem Dolomitów, najbardziej znanym motywem tego pasma, czyli do Tre Cime di Lavaredo (Trzy Kominy), monumentalnych skał, po których poprowadzonych jest wiele ekstremalnych dróg wspinaczkowych. Szlak wiedzie piękną Doliną Sassovechio otoczoną poszarpanymi, strzelistymi szczytami, wieżami i turniami u podnóża masywu Cima Una, a następnie doprowadza do pełnego turystów Schroniska Locatelli. Z tarasu rozpościera się niesamowity widok na wspomniane Trzy Kominy, oraz na nasz jutrzejszy cel, czyli szczyt Monte Paterno (2.744 m n.p.m.), lub jak nazywają górę Niemcy i Austriacy: Paternkofel. Po krótkiej regeneracji i obowiązkowej sesji foto, sympatycznym trawersem dochodzimy do Schroniska Lavaredo. Następnego dnia przy pięknej pogodzie wchodzimy ładnie poprowadzoną via ferratą, przez przełęcz Gamsscharte na szczyt Monte Paterno. Dodatkową atrakcją przy zdobywaniu góry są korytarze wydrążone w jej wnętrzu – to pamiątka z walk okresu 1 wojny światowej. Z wierzchołka roztacza się niezwykle rozległy widok na fantazyjne górskie kształty, czas mamy dobry, tak więc nie spiesząc się każdy z nas upaja się panoramą. Po zejściu ze szczytu kierujemy się w stronę schroniska Zsigmondi Comici, gdzie zostajemy na noc. Kolejny dzień to przejście poprowadzonej półką skalną ferraty „Strada digli Alpini”, a następnie dojście widokowym szlakiem do parkingu w Moss. Szybko mijają dni spędzone w Dolomitach, czas przemieścić się do Austrii w Taury Wysokie. Prognozy pogody są na przemian optymistyczne i niestety takie, które nie dają wielu szans na wyjście na Grossvenediger’a (3.666 m n.p.m.). Na noc zatrzymujemy się na campingu w Hintebichl, a następnego dnia wędrujemy przez Dolinę Dorfental przy stabilnej pogodzie, lecz w deszczu dochodzimy do schroniska Defreggerhaus. Wieczór upływa na rozmowach o bezpieczeństwie w górach wysokich i dywagacjach na temat możliwości pogodowych. Rano podchodzimy do grani Mulwitzaderl na wysokość 3.124 m n.p.m., skąd rozpościera się w normalnych warunkach widok na lodowiec, tego ranka niestety wszystko spowite było przewalającymi się chmurami i mgłą. Trudna decyzja – schodzimy, Grossvenediger musi poczekać. Powrót do Hintebichl, następnego dnia droga do Polski z przystankiem w kurorcie Zell am See, gdzie leniwie włóczymy się po uliczkach i bulwarach nad jeziorem. A potem godziny jazdy w bardzo trudnych warunkach, nad Alpami przetaczają się burze i niemal cały czas jedziemy w ulewach deszczu. W nocy docieramy w Beskidy, wspominamy piękne przejścia w Dolomitach, trekking w Taurach Wysokich i żegnając się umawiamy na przyszły rok, na pewno w swych planach uwzględnimy powrót pod Grossvenedigera.

Robert Słonka
.

Robert i Krzysiek na szczycie Monte Paterno

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Monte Paterno (Dolomity, Włochy), Grossvenediger (Taury Wysokie, Austria) – wyprawa trekkingowa – 5-12 września 2014 r. została wyłączona

Witamy w naszym gronie!

Informujemy, że w dniu 10 września 2014 r. do działającego przy naszym oddziale Koła PTT w Kozach wstąpili Grzegorz, Igor i Maja Ryszawy.

Serdecznie witamy w naszym gronie!

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania Witamy w naszym gronie! została wyłączona