„Długodystansowe szlaki polskich gór i pogórzy – część I” – prelekcja Dariusza Marka i Miłosza Zelka – 4 września 2014 r.

Spotkania „…z pierwszej ręki” mają na celu możliwość prezentowania przez pasjonatów wędrówek swoich relacji z podróży i wycieczek. Nie tylko tych egzotycznych i dalekich, ale i tych bliższych, wynikających z zainteresowań krajoznawczych i turystycznych. Odbywają się w każdy pierwszy czwartek miesiąca (wrzesień-czerwiec) o godzinie 18.00 w sali balowej Pałacu Czeczów w Kozach.
4 września 2014 roku o godzinie 18.00 odbyła się prelekcja Dariusza Marka i Miłosza Zelka pt. „Długodystansowe szlaki polskich gór i pogórzy – część I” ze szczególnym uwzględnieniem Małego Szlaku Beskidzkiego.
Dziękujemy wszystkim za udział w pierwszej po okresie wakacyjnym prelekcji i zapraszamy w kolejne pierwsze czwartki miesiąca na godzinę 18.00 do pałacu Czeczów w Kozach. 2 października najprawdopodobniej wybierzemy się w Alpy.

TW

uczestnicy prelekcji z koziańskim Pałacu Czeczów

Zaszufladkowano do kategorii Koło PTT w Kozach, kronika - 2014 | Możliwość komentowania „Długodystansowe szlaki polskich gór i pogórzy – część I” – prelekcja Dariusza Marka i Miłosza Zelka – 4 września 2014 r. została wyłączona

Wolontariat dla BgPN

Jednym z celów statutowych Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego jest „ochrona i ratowanie środowiska naturalnego i krajobrazu ziem górskich oraz dzieł kultury duchowej i materialnej ich mieszkańców”. Zarząd Oddziału w ramach jego realizacji nawiązał kontakt z najbliższym Bielska-Białej – Babiogórskim Parkiem Narodowym. Serdecznie zachęcamy wszystkie osoby chętne do zgłaszania się na wolontariuszy dla Babiogórskiego Parku Narodowego. Zadania związane z wolontariatem to między innymi: dbanie o szlaki, ochrona przyrody, monitoring ruchu turystycznego itp. Więcej informacji na temat zadań wolontariuszy udzielimy po szczegółowych rozmowach z przedstawicielami Babiogórskiego Parku Narodowego, gdy będziemy znali ilość chętnych członków i sympatyków naszego Oddziału.

Wszystkich zainteresowanych wolontariatem dla BgPN prosimy o kontakt z Tomaszem Rakoczy (tel.: 509-922-720, e-mail: trakoczy(at)ptt.org.pl). Zapisy zbieramy do 10 września 2014 r.

Zarząd Oddziału

Zaszufladkowano do kategorii aktualności, Wolontariat w BgPN | Możliwość komentowania Wolontariat dla BgPN została wyłączona

Jutlandia (Dania) – prelekcja Ireneusza Budzowskiego – 2 września 2014 r.

Kolejny sezon prelekcji w naszym lokalu opowieściami o Danii rozpoczął Ireneusz Budzowski. Mieliśmy okazję zobaczyć m.in. zabytki Viborga i Aarhus, kamienie runiczne z Jelling, trzy najwyższe wzniesienia kontynentalnej Danii, zamek Egeskov, dwa muzea poświęcone Wikingom, a także znajdujące się nieopodal Skagen miejsce, w którym łączą się wody Morza Północnego z Bałtykiem. Choć spotkaliśmy się dzisiaj w bardzo kameralnym gronie, z pewnością zapiszemy w pamięci na długo tę bardzo ciekawą prelekcję.

SB
.

Ireneusz Budzowski w trakcie prelekcji

Ireneusz Budzowski w trakcie prelekcji

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Jutlandia (Dania) – prelekcja Ireneusza Budzowskiego – 2 września 2014 r. została wyłączona

Rysy (Tatry Wysokie, Słowacja) – wycieczka górska – 31 sierpnia 2014 r.

Dwa autokary pełne młodych turystów wraz z nielicznymi starszymi wygami górskimi, pod opieką dwóch przewodników, wczesnym niedzielnym rankiem wyjechały spod dworca w Bielsku-Białej na Słowację. Celem wyjazdu była wycieczka górska na Rysy. Zorganizował ją Oddział Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w Bielsku-Białej. Chwała mu za to, gdyż niejeden z nas mógł dzisiaj po raz pierwszy w życiu postawić stopę na najwyższym szczycie Polski – na Rysach. Ten północno-zachodni wierzchołek Rysów (2499 m n.p.m.) wznoszący się na granicy polsko-słowackiej stanowi najwyższy punkt Polski.
Trasa wycieczki była ta sama tam i z powrotem: Szczyrbskie Jezioro (parking) – Dolina Mięguszowiecka – Żabie Stawy Mięguszowieckie – Schronisko pod Rysami – Przełęcz Waga – Rysy. Kto miał chęć mógł przejść na drugi, pobliski i jednocześnie najwyższy, środkowy wierzchołek Rysów, leżący po stronie słowackiej (2503 m n.p.m). Przewidywany czas przejścia to „tylko” 8,5 godzin.
Po skompletowaniu po drodze wszystkich uczestników wycieczki nasi przewodnicy: Jan Nogaś i Robert Słonka nie pozwolili nam podczas jazdy ani przez chwilę zmrużyć oka. No bo o Tatrach, o Rysach i o całej dzisiejszej trasie można bowiem mówić i mówić… no i słuchać.
Na starcie nie zapomnieliśmy o pamiątkowym zdjęciu do kroniki PTT oczywiście z banerami. Początkowo mgły wymieszane z chmurami osłoniły szczelnie słowackie Tatry, a my nie zważając na nic wyruszyliśmy dziarsko o godzinie 9:20 do góry, do góry, ciągle do góry najpierw po asfalcie, później przez las i kosodrzewinę niebieskim szlakiem, a od rozwidlenia nad Żabim Potokiem na wysokości 1580 m n.p.m. czerwonym aż do końca. Niewiele było widać, bo tylko to, co było w pobliżu nas. Cóż… pocieszaliśmy się w duchu, że może będzie inaczej, czyli lepiej tam, na górze, na szczycie Rysów. Niewinna mżawka, a potem deszcz też taki niewinny (ale jednak deszcz!) sprawiły, że kamienie stały się śliskie, a to oznaczało, że trzeba było teraz szczególnie uważać. Tak było od Schroniska pod Rysami (2250 m n.p.m.), najwyżej położonego w Tatrach, aż do Rysów. Najpierw jednak idąc ostro w górę osiągnęliśmy Przełęcz Wagę (2340 m n.p.m.), o której Walery Eljasz pisał w 1881 roku, że „właściwą jej dano nazwę, bo za pośrednictwem niej ważą się między sobą dwa szczyty, Rysy z Wysoką”. Od tej przełęczy aż do wierzchołka Rysów widoki były „dozowane” przez pogodę. Szliśmy teraz stromą, skalistą ścianką, chociaż oznakowaną, to jednak pełną różnych ścieżek wśród ruchomych kamieni. Z nami szli turyści ze Słowacji, z Węgier i jeszcze z innych stron świata. Gdy na Rysach trochę się rozluźniło (miejsca bowiem nie ma tu zbyt dużo), każdy kto tam wszedł mógł chociaż dotknąć magicznego słupka i zrobić z nim choćby jedno zdjęcie, tak na pamiątkę tego wejścia. Powoli, powoli świat rozjaśniał się naokoło nas i zza chmur wyłaniały się najpierw sąsiednie szczyty tatrzańskie z Wysoką na czele, a potem te dalsze. W wielu przewodnikach można przeczytać, że ze szczytu Rysów widać prawie wszystkie ważniejsze wierzchołki Tatr, wiele dolin i kilkanaście stawów…, i że widoki z Rysów zalicza się do najrozleglejszych i najpiękniejszych… Hm, ale na pewno nie dzisiaj…!
Szczególnie ucieszyło nas to, że powoli odsłaniały się nasze polskie dwa stawy u podnóża Rysów: Czarny Staw i Morskie Oko. Dwa oka, wielkie i dalekie z głębi jakby „patrzyły” w naszą stronę, a my „wyciągając” ostrożnie szyję i głowę w dół też patrzyliśmy w ich stronę. Widzieliśmy też wyraźnie maleńkie Schronisko nad Morskim Okiem. Oj, wysoko, wysoko byliśmy tego dnia! Ponad tysiąc dwieście metrów przewyższenia zrobione w ciągu jednego dnia mówi wiele niejednemu z nas.
Mimo takiej a nie innej pogody, napatrzyliśmy się na ten wysokogórski, tatrzański świat. Warto było trudzić się dla tych chwil. Aby tę radość donieść do końca schodziliśmy w dół tą samą trasą bardzo ostrożnie. Kolana co rusz dawały znać o sobie. Początkowo każdy odnalazł sobie „swoją” ścieżkę, mimo wszystko rozdeptując aż do Przełęczy Waga zbocze Rysów, a od niej była już tylko jedna ścieżka usłana kamieniami. Właśnie pod koniec tej ścieżki już tam na dole patrzyliśmy na słynne zakosy prowadzące od Przełęczy przy Osterwie nad Popradzkim Stawem, no i na Osterwę. Szliśmy przecież tą ścieżką tak niedawno… Później już tylko asfalt doprowadził nas do parkingu. Na szczęście obyło się na drodze zejściowej bez deszczu, który jakby „wiedział”, że miał wtedy nie padać.
O godzinie 18:20 wyjechaliśmy z parkingu do Bielska-Białej. Oczywiście od samego startu autobusów towarzyszył nam deszcz. Ponad trzygodzinna ostrożna jazda niestety w ciemnościach trochę nam się dłużyła, ale cóż to znaczy w porównaniu z tym, co dzisiaj zobaczyliśmy i co przeżyliśmy!

CS
.

uczestnicy wycieczki przed wyjściem na szlak

uczestnicy wycieczki przed wyjściem na szlak

stopka_bb_20140831

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Rysy (Tatry Wysokie, Słowacja) – wycieczka górska – 31 sierpnia 2014 r. została wyłączona

Jôf di Montasio (Alpy Julijskie, Włochy) – wyprawa trekkingowa – 28-30 sierpnia 2014 r.

Na zakończenie sezonu w Alpach zdecydowaliśmy się na szybki wypad (26 godz.!) na Jôf di Montasio (2753 m n.p.m.) – drugi co do wysokości szczyt w Alpach Julijskich.

28.08. 2014 godz. 23:00

Po skompletowaniu ekipy w składzie: Andrzej oraz Zbyszek, Iwona i Bogdan (nie zrzeszeni w PTT pasjonaci Alp) wyruszamy z Bielska-Białej w kierunku pogranicza Włoch i Słowenii. Jedziemy przez Czechy i Austrię (Brno, Wiedeń, Graz).

29.08, godz. 7:00

Przybywamy na polanę Pecol (ok. 1600 m n.p.m.) koło Sella Nevea (Włochy). Świeci słońce, humory dopisują. Po zjedzeniu kanapek, pakujemy plecaki. Auto zostawiamy na parkingu na polanie (bezpł.). Szlak prowadzi początkowo przez zielone połoniny, porosłe łąkami, na których pasą się różnokolorowe krowy. Po niecałych 2 godz. dochodzimy pod ścianę masywu Montasio. Przed nami wyniosła jasna skała, na którą mamy wejść po stromej wijącej się ścieżce (miejscami ferrata). Jest to jedno z miejsc, gdzie niezbędna jest uprząż, lonża i kask. Przystępujemy do wspinaczki. Z każdym krokiem ścieżka staje się coraz bardziej stroma. Mamy do pokonania odcinki ferraty, metalowe drabiny. Po 1 ½ godz. wspinaczki stajemy na grani, po której prowadzi ścieżka na szczyt. Po 45 minutach marszu połączonego ze wspinaczką stajemy na szczycie Jôf di Montasio.
Jest ciepło, jednak widoczność zmienia się z chwili na chwilę. Po stronie włoskiej widać nizinę ciągnącą się do wybrzeży Adriatyku, którego wody połyskują w słońcu. W stronę Austrii dla odmiany widzimy skrzące się szczyty lodowców w Wysokich Taurach. W stronę Słowenii widać postrzępione, wyniosłe granie Alp Julijskich. W kontemplacji wspaniałych widoków od czasu do czasu przeszkadza nam wędrująca mgła. Po chwili odpoczynku (i zrobieniu pamiątkowego zdjęcia z banerem PTT ;)) ruszamy w drogę powrotną.

godz. 14.30

Meldujemy się przy samochodzie. Przebieramy się, upychamy sprzęt w bagażniku, dojadamy resztki prowiantu i ruszamy w stronę miejscowości Kranjska Gora. Jest to słoweńskie Zakopane z uroczą główną ulicą, przy której zasiadamy w kafejce na kawę, rozkoszując się po raz ostatni widokami Alp Julijskich.

godz. 16:00

Wsiadamy do samochodu i udajemy się w drogę powrotną do Polski.

30.08. godz. 01:00

Wracamy szczęśliwie do Bielska. W doskonałych humorach kończymy alpejski sezon, planując kolejny, w przyszłym roku…

A.Ch. & W.R.
.

ekipa na szczycie Jôf di Montasio

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Jôf di Montasio (Alpy Julijskie, Włochy) – wyprawa trekkingowa – 28-30 sierpnia 2014 r. została wyłączona

Taternik nr 2/2014 – już do nabycia

Okładka_Taternik_2_2014Wiedząc, że wśród członków Oddziału PTT w Bielsku-Białej jest wielu stałych czytelników „Taternika”, informujemy, że ukazał się już nowy numer (2/2014), który już tradycyjnie jest bogaty tematycznie.

Rafał Sławiński. Duma Polski, duma Kanady. We wrześniu znów będziemy mogli spotkać się z nim podczas Przeglądu Filmów Górskich w Lądku-Zdroju. Jednak już teraz przygotował niespodziankę dla Czytelników „Taternika”. W najnowszym numerze przeczytacie tekst, który Rafał napisał w języku angielskim dla cenionego pisma – „American Alpine Journal” i który ukaże się w roczniku podsumowującym 2014 rok.
Specjalnie dla „Taternika” materiał pt. „K6 West (7040 m) – nie mogłem oderwać oczu od tego szczytu” wzbogacony pięknymi zdjęciami przetłumaczył Andrzej „Negro” Sławiński, ojciec Rafała.
Z tekstu biograficznego autorstwa Janusza Kurczaba dowiemy się natomiast, jak Rafał trafił z Polski do Kanady i z Tatr w Karakorum: „Zaczynał jako mały chłopiec od nart, na Kasprowym Wierchu i w Szczyrku. Dziś 47-letni Rafał, obywatel Kanady, jest jednym z najwybitniejszych wspinaczy na świecie.” Oczywiście, w tym numerze jest też sporo o Złotym Czekanie, najbardziej prestiżowym wyróżnieniu dla alpinistów, które Rafał wraz z Ianem Welstedem otrzymali za zdobycie K6 West. „W cieniu ataku terrorystycznego pod Nanga Parbat dwóch wspinaczy rozwiązało jeden z ostatnich wielkich problemów alpinizmu” – napisał portal adventure.nationalgeographic.com.
Mamy i drugiego bohatera tego numeru – Reinholda Messnera, który w czerwcu gościł we Władysławowie, gdzie odsłonił rzeźbę „Korona Himalajów”, ma też tu – obok polskich himalaistów – swoją gwiazdę. Ci, którzy byli na uroczystościach, zgodnie potwierdzają, że zobaczyli R. Messnera łagodnego, ciepłego, zainteresowanego Polską i wydarzeniami. O tym, co się działo nad Bałtykiem i o kulisach wydarzeń opowiadają w „Taterniku” Michał Kochańczyk i Ryszard Kowalewski.
„Taternik” przez ponad 100 lat (dokładnie 107) podsuwał wspinaczom nowe cele wspinaczkowe, zamieszczane były szczegółowe opracowania i monografie mało znanych rejonów. Tak jest i tym razem – Janusz Majer, Anita Parys i Jerzy Wala przedstawiają Dolinę Ghidims w północnym Karakorum, mowa jest też o dziewiczych szczytach w Indiach.
Co ekscytuje instruktora PZA Dariusza Poradę? Oczywiście „mechaniki” i dlatego przygotował szczegółowy poradnik sprzętowy pt. „Mechaniczna ekscytacja”, bo: „w życiu każdego wspinacza przychodzi taka chwila, gdy musi zadecydować o wymianie sprzętu”.
A w Jaskini Kasprowej Niżniej nastąpił w tym roku przełom w eksploracji, a to za sprawą Katarzyny Turzańskiej i Pawła Poręby. To jednak Kasia zanurkowała w odkrytym 12 lat temu przez Krzysztofa Starnawskiego Syfonie Kocim. Natomiast w maju odbyły się Mistrzostwa Polski w Technikach Jaskiniowych i, oprócz relacji, w „Taterniku” znajdziecie wywiad z nowym/starym, bo już trzykrotnym mistrzem Polski – Michałem Macioszczykiem. Ten niedawno wybrany na prezesa Wielkopolskiego Klubu Taternictwa Jaskiniowego grotołaz marzy o tym, by: „Zdobyć tych 14 naj… najgłębszych jaskiń świata.”
A oprócz tego tradycyjnie w najnowszym numerze publikujemy ciekawostki, relacje, opowiadania, są działy: szkolenie, pożegnania, wspomnienia, narciarstwo wysokogórskie, sporo jest o górach wysokich i oczywiście naszych ukochanych Tatrach, którymi „Taternik” żyje od początku swojego istnienia.

Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do lektury,
Renata Wcisło

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania Taternik nr 2/2014 – już do nabycia została wyłączona

Ortler (Alpy Retyckie, Włochy/Szwajcaria) – wyprawa trekkingowa – 18-24 sierpnia 2014 r.

Zachęceni udanym lipcowym wyjazdem w Wysokie Taury postanowiliśmy wypuścić się nieco dalej i wyżej. Jako cele wyznaczyliśmy sobie po pierwsze Piz Bernina (4049 m n.p.m.), po drugie Ortler (3905 m n.p.m.), po trzecie Grauspitz (2599 m n.p.m.) oraz Zugspitze (2963 m n.p.m.).

.
18 sierpnia 2014 godz. 10:00

Po skompletowaniu ekipy w składzie: Kinga, Maciek, Grzegorz i Andrzej wyruszamy z Bielska-Białej w kierunku Szwajcarii. Trasa wiedzie przez Bratysławę, Wiedeń, Salzburg, Innsbruck. Wieczorem dojeżdżamy do małej wioski Mals we włoskiej prowincji Bolzano. Tam rozbijamy obóz na łące wśród sadów owocowych należących do don Antonia (jak nazywamy naszego włoskiego gospodarza). Tę noc przesypiamy w śpiworach pod niebem Italii.

.
19 sierpnia, godz. 7:00

Budzi nas kapuśniaczek łaskoczący nasze twarze. W pośpiechu zwijamy obóz, zjadamy ciepłe śniadanie wśród krążących wokół gospodarzy na ciągnikach. Po uprzejmym pożegnaniu z don Antoniem ruszamy w dalszą drogę do kurortu górskiego Solda. Tam zostawiamy auto na bezpłatnym parkingu pod kolejką linową, zabieramy plecaki i ruszamy w kierunku schroniska Payer (3030 m n.p.m.).

.
godz. 12.00

Początkowo szlak łagodnie wije się przez las, następnie wychodzi na otwartą przestrzeń i zaczyna piąć się w górę wśród skał. Wśród mgieł, słońca i deszczu po niecałych 2 godz. docieramy do pierwszego schroniska (Tabaretta Hutte, 2556 m n.p.m.). Po krótkim odpoczynku ruszamy stromym trawersem. Po 1,5 godz. dochodzimy do schroniska Payer, gdzie czeka na nas zarezerwowany wcześniej (telefonicznie: +390473613010) nocleg (26€/os) w wieloosobowych salach ze wspólnymi łazienkami z zimną wodą. Zjadamy ciepłą kolację i idziemy spać.

.
20 sierpnia, godz. 6:30

Wstajemy jednak pogoda za oknem okazuje się niesprzyjająca. W obliczu mgły i opadów śniegu postanawiamy, ponownie jak inni alpiniści, nie wyruszać w stronę szczytu. Racząc się smakowitymi potrawami lokalnej kuchni spędzamy dzień w przytulnym schronisku.

.
21 sierpnia, godz. 5:30

O tej godzinie jest pobudka w schronisku. Wszyscy krzątają się, jedzą śniadanie, pakują ekwipunek. Pogoda zapowiada się pomyślnie (trochę chmur i słońce), więc ruszamy na podbój Ortlera. Ścieżka wiedzie początkowo przez piargi. Następnie wspinamy się w eksponowanym terenie. Po 1,5 godz. wchodzimy na lodowiec Oberer Ortler Ferner. Mijamy liczne szczeliny, bariery seraków.

.
godz. 13:00

Przez rozległe pola śnieżne, mijając gigantyczną szczelinę brzeżną, docieramy na zasnuty mgłą szczyt Ortlera. Robimy tradycyjne zdjęcie z banerem i szybko ruszamy w drogę powrotną, wiedząc, że trasa nie jest łatwa. około 17:00 docieramy do schroniska, zjadamy ciepły posiłek, pakujemy rzeczy i ok. 19:00 ruszamy w kierunku parkingu. W świetle czołówek, pod rozgwieżdżonym niebem o 22:00 docieramy do samochodu. Wsiadamy i jedziemy w kierunku szwajcarskiej miejscowości Pontresina u stóp Piz Berniny, szukając po drodze kempingu. Późna pora (i pozamykane o 22 kempingi) zmuszają nas do noclegu pod gołym niebem.

.
22 sierpnia, godz. 6:00

Znów budzi nas deszcz. W popłochu pakujemy dobytek do auta. W obliczu niesprzyjającej prognozy pogody rezygnujemy z zamiaru zdobycia Piz Bernina. Zamiast tego ruszamy w kierunku Lichtensteinu. Około południa znajdujemy kemping w miejscowości Landquart niedaleko Malans. Suszymy ekwipunek, odpoczywamy (i pierwszy raz od 4 dni bierzemy ciepłą kąpiel). Spożywamy treściwy posiłek (po „Kociołku” na twarz). Czas do wieczora spędzamy wygrzewając się w promieniach słońca.

.
23 sierpnia, godz. 6.30

Wstajemy, jemy śniadanie i jedziemy do Malans. Stamtąd wagonikiem kolejki linowej Älpli Bahn wyjeżdżamy na wysokość 1800 m n.p.m. Z górnej stacji ruszamy drogą gruntową przez alpejskie łąki, na których pasą się krowy Milki ;). Mijamy farmy i sielankowe szwajcarskie pejzaże, by po 2 godz. dojść do doliny Ijes. U ujścia doliny jest farma, za którą ścieżka zaczyna piąć się w górę, początkowo przez łąki. Po 1 godz. wychodzimy na skalną grań, po której dochodzimy (1 godz. ) na szczyt Schwarzhorn (2754 m n.p.m.). Mgła wędruje wokół szczytu, popaduje śnieg, więc z widoków nici. Na szczycie robimy rytualne zdjęcie z banerem. Maciek i Kinga wracają na dół tą samą drogą; Andrzej i Grzegorz zmierzają ku szczytowi Grauspitz (2599 m n.p.m.), który zdobywają w ekspresowym tempie po 40 minutach (pokonując grań, początkowo stromą i niebezpieczną, która później się wypłaszcza). Widoków jak na lekarstwo za sprawą mgły. Po błyskawicznej sesji zdjęciowej panowie dosłownie zbiegają w dół, aby zdążyć na ostatnią kolejkę o 18.00 (po drodze omijając trawersem stado rozjuszonych buchajów). Połączona ekipa dociera do kolejki o 17:20, po czym zjeżdża na dół i wraca na kemping. Po sutej kolacji (1 „Kociołek” na twarz) wszyscy udają się na zasłużony odpoczynek.

.
24 sierpnia, godz. 8:00

Po spakowaniu całego ekwipunku wyruszamy w stronę Ehrwald (Austria), gdzie znajduje się dolna stacja kolejki Tiroler Zugspitzbahn (39€ w dwie strony; 15 min), która wywozi nas pod najwyższy szczyt Niemiec (Zugspitze, (2963 m n.p.m.). Na górnej stacji zwiedzamy interesujące multimedialne muzeum n/t historii kolei linowej i geologii, przyrody Zugspitze (wstęp w ramach biletu na kolejkę). Widoki tradycyjnie już zasłania mgła. Z tego miejsca Grzegorz z Andrzejem, pokonując krótką ferratę, po 10 minutach docierają do złotego krzyża, ustawionego w najwyższym punkcie Niemiec. Zdjęcia, tym razem bez banera, i powrót do kolejki. Upragnione panoramy alpejskie pojawiają się na krótko podczas zjazdu kolejką. Pod dolną stacją wszyscy uczestnicy wyprawy wsiadają do auta i ruszają w drogę powrotną do Polski (o godz. 16:00). Po 9 godzinach wytężonej jazdy ekipa, szczęśliwa i zadowolona (acz nieco zmęczona) dociera do Bielska. Kolejna wyprawa dobiega końca.

A.Ch. & W.R.
.

3/4 ekipy na szczycie Ortlera

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Ortler (Alpy Retyckie, Włochy/Szwajcaria) – wyprawa trekkingowa – 18-24 sierpnia 2014 r. została wyłączona

Bieszczady (i nie tylko) – wycieczka górsko-krajoznawcza – 14-20 sierpnia 2014 r.

Sierpniowe urlopy dla dziesiątki z członków naszego oddziału połączyło w tym roku jedno miejsce: Bieszczady. Jedni spędzali czas głównie nad Soliną, inni realizowali plan przejścia części Głównego Szlaku Beskidzkiego z Wołosatego do Smereka, a jeszcze inni przemierzali okolice zwiedzając zamki i odwiedzając Ukrainę. W sobotę cała nasza dziesiątka zmobilizowała się do wspólnego wyjścia na Małą i Wielką Rawkę oraz na trójstyk Polski, Ukrainy i Słowacji: Kremenaros.
Tydzień czasu w Bieszczadach to za mało, aby wyczerpać możliwości górskich wędrówek, dlatego też już za miesiąc zamierzamy powrócić tu jeszcze raz 🙂

Robal
.

członkowie bielsko-bialskiego PTT na Krzemieńcu

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Bieszczady (i nie tylko) – wycieczka górsko-krajoznawcza – 14-20 sierpnia 2014 r. została wyłączona

Istallos-ko (Góry Bukowe, Węgry), Kekes (Matra, Węgry), Mincol (Góry Czerchowskie, Słowacja) – wycieczka górsko-krajoznawcza – 9-12 sierpnia 2014 r.

Eskapada na Węgry i na Słowację to już historia, czas wrócić do obowiązków codzienności i zrelacjonować to, co się działo na wyjeździe. Zasadniczo wycieczkę można podzielić na dwie części: węgierską i słowacką. Zarówno jedna jak i druga obfitowała w atrakcje, nie tylko górskie, ale i krajoznawcze.
Po dotarciu do podnóża Gór Bukowych, do miejscowości Szilvasvarad, ruszyliśmy zdobywać najwyższy szczyt tego pasma. O ile podejście do znajdującej się w połowie drogi jaskini było stosunkowo łatwe, to dalsza droga na szczyt przypominała strome wejścia na Lackową czy Waligórę. Ostatecznie jednak wszyscy, którzy na ten szczyt się wybrali, zdobyli go, co dokumentuje zbiorowe zdjęcie ze szczytu.
Noclegi, pierwsze dwa, spędziliśmy w bardzo dobrze przygotowanym kempingu Nomad w wiosce Noszvaj, oddalonej nieco ponad 10 kilometrów od Egeru. Mieliśmy do dyspozycji wszystko co było potrzebne, a nawet więcej – kto chciał mógł popływać w basenie.
Drugi dzień przeznaczyliśmy na zwiedzanie Egeru, zobaczyliśmy zamek, bazylikę, plac Dobo Isztvana i minaret. Kolejnego dnia, wciąż będąc na Węgrzech, wybraliśmy się do ruin zamku Sirok, a potem w góry Matry, zdobyć najwyższy szczyt Węgier. Dalsza część dnia to już przejazd w kierunku północnej granicy kraju, do wioski Somosko, gdzie mieliśmy zobaczyć ruiny kolejnego zamku, kamienne morze i kamienny wodospad sprzed blisko 3 milionów lat. Nocowaliśmy na dziko już po słowackiej stronie.
Ostatni dzień upłynął właściwie na powrocie do domu. Nie przeszkodziło to jednak zobaczyć i zwiedzić ruiny zamku w Filakovie oraz obejrzeć ruiny w Krasnej Horce. Na zakończenie dnia zdobyliśmy najwyższy szczyt Gór Czerchowskich. Zbliżając się zaś do Polski oglądaliśmy zachód słońca nad Trzema Koronami 🙂

Robal
.

01.istallosko-108

nasza ekipa na szczycie Istallos-ko

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Istallos-ko (Góry Bukowe, Węgry), Kekes (Matra, Węgry), Mincol (Góry Czerchowskie, Słowacja) – wycieczka górsko-krajoznawcza – 9-12 sierpnia 2014 r. została wyłączona

Dzień Przewodników i Ratowników Górskich

Dzień Przewodników i Ratowników Górskich obchodzony jest w dniu imienin Św. Wawrzyńca (10.08.), patrona przewodników i ratowników górskich.
Z tej okazji wszystkim Przewodnikom Górskim i Ratownikom GOPR – członkom i sympatykom naszego Oddziału – składamy najserdeczniejsze życzenia.

Zarząd Oddziału

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania Dzień Przewodników i Ratowników Górskich została wyłączona