Chata na Groniu (Beskid Śląski) – wycieczka górska pt. „XXI Powiatowy Rajd Górski” – 17 czerwca 2023 r.

W dniu 17 czerwca 2023 r. (sobota) odbył się XXI Powiatowy Rajd Górski. Organizatorem wycieczki było PTTK Oddział „Podbeskidzie” oraz Powiat Bielski.
Z uśmiechami na twarzach w słoneczny dzień wyruszyliśmy żółtym szlakiem z Mesznej do Chaty na Groniu. Po krótkiej przerwie na polanie, czarnym szlakiem poszliśmy w kierunku Sanktuarium na Górce w Szczyrku. Podczas wędrówki zatrzymywaliśmy się, żeby podziwiać widoki, dzielić się wiadomościami na temat pobliskich szczytów, szlaków turystycznych i wymieniać ciekawe informacje dotyczące powiatu bielskiego.
Z kościółka na Górce zeszliśmy na metę rajdu do amfiteatru w Szczyrku. Na mecie czekał na nas pyszny żurek. Po posiłku odbył się konkurs wokalny i wiedzy o powiecie, w obu konkursach braliśmy udział i zdobyliśmy nagrody.
Zwiedziliśmy też Muzeum Górskie znajdujące się przy amfiteatrze, a niektórzy spróbowali swoich sił na ściance wspinaczkowej przygotowanej przez Grupę Beskidzką GOPR.

B.S.

SK PTT „Krokus” na trasie rajdu

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2023, SK PTT "Krokus" przy SP w Rybarzowicach | Możliwość komentowania Chata na Groniu (Beskid Śląski) – wycieczka górska pt. „XXI Powiatowy Rajd Górski” – 17 czerwca 2023 r. została wyłączona

Hrobacza Łąka (Beskid Mały) – wycieczka górska dla młodzieży – 16 czerwca 2023 r.

W piątek, 16 czerwca 2023 r. uczniowie V Liceum Ogólnokształcącego w Bielsku-Białej oraz członkowie Szkolnego Klubu PTT „Pionowy Świat” wybrali się na pieszą wędrówkę czerwonym szlakiem, prowadzącym w stronę Hrobaczej Łąki, w celu uprzątnięcia go i wejścia na wspomniany szczyt. Swoją wędrówkę rozpoczęli o godzinie 9:15 przy przystanku „Górska Kościół” w Straconce, skąd z małymi przerwami na podziwianie widoków dotarli na szczyt. Po posiłku przy ognisku pod szczytem Hrobaczej Łąki, powrócili do miejsca startu o godzinie 15:00.
W trakcie całego wyjścia z radością stwierdzali, że śmieci w rejonie jest mniej, niż w poprzednich latach. Oprócz tego napotkali ciekawe osobowości i bogatsi w nowe doświadczenia rozpoczęli, zaplanowaną na następny dzień, trzecią odsłonę akcji „Sprzątamy Beskidy z PTT 2023”.

Filip Mikłusiak

młodzież z V LO sprzątała czerwony szlak na Hrobaczą Łąkę

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2023, SK PTT "Pionowy Świat" im. Piotra Morawskiego przy V LO w Bielsku-Białej, Sprzątamy Beskidy z PTT | Możliwość komentowania Hrobacza Łąka (Beskid Mały) – wycieczka górska dla młodzieży – 16 czerwca 2023 r. została wyłączona

Magurki, Gorc i Lubań (Gorce) – wycieczka górska dla seniorów – 13-15 czerwca 2023 r.

Podczas naszego ubiegłorocznego pobytu na Turbaczu zaplanowaliśmy następny wyjazd w inną część Gorców, w rejon Ochotnicy. Wcześnie rano 15 uczestników kolejnej, trzydniowej wycieczki wyruszyło w kierunku Nowego Targu. Po około czterech godzinach dotarliśmy na miejsce noclegu u pp. Jurkowskich w Ochotnicy Górnej. Dzień był dość chłodny jak na czerwiec ale mimo to od razu udaliśmy się w góry. Od miejsca startu dzieliło nas pięć kilometrów więc podjechaliśmy tam autami. Doliną potoku Jaszcze i otaczającymi ją górami przebiega ścieżka edukacyjna i nią właśnie udaliśmy się na naszą pierwszą wycieczkę. Minęliśmy okazałą bramę witającą nas w Gorczańskim Parku Narodowym i po godzinnym niespełna marszu dotarliśmy do miejsca katastrofy amerykańskiego bombowca Liberator B-24, który na skutek awarii w roku 1944 rozbił się w pobliżu polany Pańska Przehybka. Załoga zdążyła wyskoczyć na spadochronach, niestety ich dowódca zginął. Z tego miejsca niedaleko już było na szczyt Magurek (1108 m n.p.m.), na którym stoi niedawno zbudowana masywna wieża widokowa. Rozległymi polanami zeszliśmy z powrotem w dolinę Jaszczego. U naszych gościnnych gospodarzy czekał na nas smaczny obiad, a wieczorny czas spędziliśmy na wesołych, turystycznych śpiewach.
Następny dzień przywitał nas chłodem. Tym razem podzieliliśmy się na dwie grupy. Pięć osób wyruszyło z przełęczy Knurowskiej na Turbacz, reszta grupy podjechała do doliny Jamnego aby stamtąd zdobyć Gorc (1228 m n.p.m.), najwyższy szczyt w tej okolicy. Żółty szlak poprowadził nas stromo pod górę. W okolicy tej znajdowało się schronisko studenckie, sławna Hawiarska Koliba, która spłonęła w październiku ubiegłego roku. Niestety przeoczyliśmy to miejsce gdyż szlak nie przebiegał w jej pobliżu. Wyszliśmy na rozległe polany Kosarzysk. Zachwyciła nas świeża zieleń falujących traw, dookolne widoki, śpiewy ptaków. Gorce o tej porze roku są naprawdę wspaniałe. Pod głównym grzbietem zrobiliśmy przerwę aby trochę wypocząć a następnie dotarliśmy do zielonego szlaku, który nas doprowadził nas na Gorc. Tutaj wspięliśmy się na kolejną wieżę widokową , z której rozciągają się imponujące widoki na Gorce, Beskid Wyspowy, Pieniny a przede wszystkim Tatry. Droga powrotna przechodziła obok studenckiej bazy namiotowej, która jeszcze była nieczynna. Pogoda była piękna, słońce i dość ciepło ale z oddali słychać było pomruki burzy. Zaczęło padać w momencie, kiedy schodziliśmy z powrotem w dolinę. Chwilami nawet padał grad. Na szczęście burza nie trwała zbyt długo i wszyscy szczęśliwie zeszli w dolinę. W tym miejscu należą się brawa naszemu koledze Tadeuszowi, który podwiózł kompletnie nieprzygotowanego starszego turystę do sąsiedniej doliny Młynne a było to ponad 6 kilometrów. Zaczął znowu padać rzęsisty deszcz i turysta nie dałby sobie rady dotrzeć do miejsca noclegu. Również grupa, która poszła na Turbacz była bardzo zadowolona z wycieczki i dumna, że udało się im przejść aż 21 kilometrów. Na hali Długiej zaopatrzyli się w lokalny ser zwany bunc wyrabiany z mleka owczego i oczywiście odwiedzili znane nam już z ubiegłego roku schronisko na Turbaczu.
Tego wieczoru świętowaliśmy urodziny Bogusia. W wspaniałych nastrojach położyliśmy się spać aby przywitać nareszcie pogodny ranek. Ostatni etap wszyscy zgodnie zmieniliśmy. Nie poszliśmy na Lubań, wyruszyliśmy do Nowego Targu, gdzie odwiedziliśmy naprawdę imponujący targ. To trzeba było zobaczyć. Mnogość lokalnych towarów oszołomiła nas. Po dokonaniu drobnych zakupów zakopiańską szosą udaliśmy się najpierw do Klikuszowej, potem do Obidowej, skąd startowaliśmy w ubiegłym roku na Stare Wierchy. Wędrownicy udali się na wycieczkę doliną potoku Obidowiec na Rozdziele. Podczas tej wycieczki, przy schronie na polanie Kałużna nastąpił miły moment wręczenia naszej koleżance Jadzi legitymacji Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Witamy w gronie członków PTT kochana Jadziu ! Do Obidowej grupa zeszła z polany Nalewajki i dalej doliną Lepietnicy.
Tak zakończyła się nasza wędrówka po wiosennych Gorcach. Przepiękne widoki, wspaniała atmosfera wśród uczestników sprawiły że jesteśmy bogatsi o kolejne miłe, turystyczne wspomnienia.

Teresa Kubik

pamiątkowe zdjęcia podczas wręczenia legitymacji naszej koleżance

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2023, seniorzy | Możliwość komentowania Magurki, Gorc i Lubań (Gorce) – wycieczka górska dla seniorów – 13-15 czerwca 2023 r. została wyłączona

Kopa Kondracka (Tatry Zachodnie) i nie tyko… – wycieczka górska – 12-15 czerwca 2023 r.

Dwoje członków Oddziału, Sylwia i Przemek Wagowie spędziło kilka czerwcowych dni na tatrzańskich szlakach. Zapraszamy do zapoznania się z relacją z ich wycieczki:

Szukając pomysłu na szybki i niestety krótki urlop, rzuciliśmy wszystko i pojechaliśmy w Tatry. Przyjechaliśmy do Zakopanego dość późno w szary czerwcowy poniedziałek, ale nie na tyle późno, aby nie skorzystać z możliwości popołudniowego wejścia na Gęsią Szyję. Na parkingu przy Dolinie Filipka za słuszną opłatę zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się na popołudniową wycieczkę. Z Doliny Filipka za niebieskimi znakami szybko dotarliśmy do sławnych Wiktorówek, gdzie u Ojców Dominikanów, skorzystaliśmy z małej gościny i napiliśmy się pysznej herbaty, a następnie hyc na Rusinową Polanę. Każdy z was kto był na tej polanie wie dokładnie, że można tam spędzić cały dzień nie robiąc nic i gapić się na przepiękne szyty jak: Gerlach, Młynarz, Ganek, Rysy czy osamotniony Żabki Koń. I spoglądając tak na te poszarpane granie i zagryzając ciepłego oscypka kupionego w bacówce, dalej po zielonych znakach czym prędzej wspinaliśmy się na Gęsią Szyję, ponieważ szare wielkie chmurzyska straszyły nas ulewą z kilometra. Na szczęcie na szczycie pogoda była dla nas łaskawa, choć było zimno. Po małej sesji fotograficznej i chcąc uniknąć owianego złą sławą tatrzańskiego zmroku, zbiegliśmy do naszego auta i tak zakończyliśmy pierwszy dzień naszego urlopu delektując się zakopiańskimi specjałami w wynajętej stancji.
Drugi dzień zapowiadał burzowo i deszczowo, dlatego postanowiliśmy pójść do króla Zakopanego, tj. na Giewont. Już dawno przestaliśmy ufać podejrzanym prognozom pogody i tego dnia słońca było po horyzont! Ostatkiem sił wdrapaliśmy się po nowych łańcuchach na sam czubek szczytu Giewontu, gdzie w ciszy i w towarzystwie może 10 osób podziwialiśmy przepiękne panoramy Tatr i okolic. Ponieważ dzień zapowiadał się wspaniale, a nam było za mało tej górskiej wędrówki, postanowiliśmy z Kondrackiej Przełęczy udać się dalej na spacer przez Kopę Kondracką w kierunku Kasprowego Wierchu i dalej na dół do Kuźnic. Tę trasę przeszliśmy kiedyś w maju w odwrotnym kierunku od Kasprowego Wierchu przez Małołączniaka i Ciemniaka do Schroniska PTTK na Hali Ornak, kiedy leżał tu jeszcze śnieg, ale teraz doznania były zupełnie inne niż wtedy. Bujna roślinność, zielone dolinki, kolorowe kwiaty zachwycały nas aż do samych Kuźnic. I tak przeszliśmy prawie 20 km z licznymi postojami i sesjami fotograficznymi starając się zapamiętywać jak najwięcej z tego co widzieliśmy po drodze. Na koniec dnia zakopiańskie specjały po raz drugi i tak minął nam dzień drugi.
Trzeci dzień zapowiadał się burzowo i deszczowo, dlatego postanowiliśmy pojechać na Słowację, spędzając tam cały słoneczny dzień i podróżując tam i z powrotem Tatrzańską Koleją Elektryczną tzw. „elektriczka”. Za 1.50 € (za osobę w jedną stronę), pojechaliśmy ze Starego Smokowca na Strbske Pleso, aby tam włóczyć się bez celu po tej pięknej mieścinie i jej górskich okolicach. Wracając przed zmrokiem do Zakopanego oszukaliśmy przeznaczenie, ponieważ ulewny deszcz zalał Słowację, a my wjechaliśmy do słonecznego miasta położonego na Pogórzu Spisko-Gubałowskim tj. Zakopanego. Tym razem zrobiliśmy obowiązkowy spacer przez Krupówki, kilka śmiesznych zdjęć i tak zakończyliśmy dzień trzeci.
Czwarty dzień zapowiadał się deszczowo i burzowo, dlatego ciesząc się pięknym słońcem i błękitnym niebem, postanowiliśmy wykorzystać go na zwiedzanie Zakopanego, którego jeszcze nie znamy, a później na długi powrót na swoje rodzinne niziny. Szukając pomysłu na szybki i krótki urlop, czasami warto jest rzucić wszystko i pojechać w Tatry, żeby powłóczyć się bez celu to tu to tam.

Przemo Waga

Sylwia i Przemek na Gęsiej Szyi

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2023 | Możliwość komentowania Kopa Kondracka (Tatry Zachodnie) i nie tyko… – wycieczka górska – 12-15 czerwca 2023 r. została wyłączona

Zaproszenie na akcję „Sprzątamy Beskidy z PTT 2023” w „Kronice Beskidzkiej”

W dzisiejszej „Kronice Beskidzkiej” (nr 24 (3462) / 2023) na stronie 10 ukazał się artykuł Magdaleny Nycz pt. „Czas na finałowe sprzątanie Beskidów”, będący zaproszeniem do udziału w finale akcji „Sprzątamy Beskidy z PTT 2023″, które odbędzie się już w najbliższą sobotę w rejonie Hrobaczej Łąki.
„Kronika Beskidzka” oraz Regionalny Portal Informacyjny beskidzka24.pl są od kilku lat patronami medialnymi naszego przedsięwzięcia, za udział w którym serdecznie dziękujemy wszystkim miłośnikom gór i przyrody.

Zarząd Oddziału

Zaszufladkowano do kategorii media, Sprzątamy Beskidy z PTT | Możliwość komentowania Zaproszenie na akcję „Sprzątamy Beskidy z PTT 2023” w „Kronice Beskidzkiej” została wyłączona

„Podkarpacie – Beskid Niski i Bieszczady” – wycieczka krajoznawcza – 12-14 czerwca 2023 r.

W dniach 12-14 czerwca 2023 roku uczestnicy, rodzice i opiekunowie Środowiskowego Domu Samopomocy w Pewli Wielkiej byli na wycieczce krajoznawczej „Podkarpacie – Beskid Niski i Bieszczady” z bazą w Polańczyku nad Zalewem Solińskim. W ciągu trzech dni zwiedzaliśmy ciekawe miejsca oraz poznawaliśmy przyrodę i kulturę tego pięknego regionu.
Zwiedzanie zaczynamy w Sanktuarium św. Jana w Dukli, który miał swą pustelnię na zboczach Góry Cergowa i związany był z Klasztorem Franciszkanów w Krośnie. Według legendy obronił miasto Lwów przed najazdem wojsk Bohdana Chmielnickiego. W jego rodzinnej Dukli wybudowano Sanktuarium, na ścianach którego wymalowane są freski przedstawiające żywot świętego.
Następnie pojechaliśy do pobliskiego Iwonicza-Zdroju, czyli najstarszego w polskich Karpatach uzdrowiska. Wody tryskające z iwonickich źródeł leczyły już królów Polski w średniowieczu, a klimat drewnianej zabudowy oraz zielonych wzgórz otaczających miejscowość do dziś działa relaksacyjnie na kurajuszy.
Kolejnym punktem programu naszej wycieczki był krótki spacer po Krośnie, podczas którego poznaliśmy miejsce związane z legendą o Annie i Stanisławie Oświęcimów, czyli romantycznych kochanków, którzy pochowani są w krypcie w kościele przy Klasztorze Franciszkanów w Krośnie.
Dużą atrakcją tego dnia była wizyta w Centrum Dziedzictwa Szkła w Krośnie. W muzeum można się dowiedzieć jak powstają szklane przedmioty codziennego użytku oraz szklane wyroby artystyczne. Mogliśmy zobaczyć prace hutnika przy rozpalonym piecu, poznać techniki zdobienia i kształtowania wyrobów oraz samemu wykonać pamiątkowy szklany medal.
Nasz pierwszy dzień zakończyliśmy w Hotelu Ewka w Polańczyku. Następnego dnia pojechaliśmy do miejscowości Solina i statkiem wycieczkowym pływaliśmy po Jeziorze Solińskim. Był też czas na spacer po koronie zapory, która jest największą tego typu budowlą w Polsce. Niektórzy z nas z okien Kolejki Gondolowej podziwiali Solinę z lotu ptaka.
W pobliskich Myczkowcach zwiedzaliśmy Park Miniatur Świątyń, mini skansen etnograficzny oraz dzięki eksponowanym zdjęciom w plenerze poznawaliśmy historię Bieszczadów.
Wieczorem wszyscy wesoło śpiewaliśmy i bawiliśmy się przy muzyce.
Największą atrakcja trzeciego dnia naszej wycieczki było zwiedzanie Miasteczka Galicyjskiego i Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku. W skansenie ubraliśmy nasze nowe koszulki z napisem Klub Górski PTT „Razem przez świat”. Na Galicyjskim Rynku zrobiliśmy wspólne zdjęcie w naszych nowych koszulkach. Byliśmy podzieleni na dwie grupy, każda miała swoją panią przewodnik, która opowiadała o dawnych mieszkańcach Bieszczadów i Beskidu Niskiego, czyli o Bojkach i Łemkach.
Ostatnim miejscem na trasie naszej wycieczki był Ośrodek Rekolekcyjny w Starym Sączu, gdzie zjedliśmy obiad, a chętni mogli wejść na ołtarz, z którego odprawiał mszę święty Jan Paweł II podczas piegrzymki do Polski. To tutaj miała miejsce słynna „lekcja geografii”, gdy papież nazywał widoczne z tego miejsca szczyty Beskidu Sądeckiego.
To była bardzo udana wycieczka. Poznaliśmy wiele ciekawych miejsc w Beskidzie Niskim i Bieszczadach, a co najważniejsze byliśmy razem, dzięki czemu dzieliliśmy się radością wspólnej wędrówki. Bardzo dziękujemy wszyskim jej uczestnikom oraz osobom, dzięki którym mogła dojść do skutku. Na zakończenie relacji raz jeszcze zdjęcie wykonane na rynku Miasteczka Galicyjskiego w Sanoku, gdzie wszyscy wesoło unosimy kciuki go góry.
Do zobaczenia na kolejnej wycieczce!

Robert Słonka

na Galicyjskim Rynku w Sanoku

Zaszufladkowano do kategorii Klub Górski PTT "Razem przez świat" przy Środowiskowym Domu Samopomocy w Pewli Wielkiej, kronika - 2023 | Możliwość komentowania „Podkarpacie – Beskid Niski i Bieszczady” – wycieczka krajoznawcza – 12-14 czerwca 2023 r. została wyłączona

Relacja filmowa ze sprzątania szlaków w rejonie Babiej Góry

W dniu dzisiejszym premierę ma filmowa relacja z niedawnego sprzątania szlaków w rejonie Babiej Góry (Beskid Żywiecki), które odbyło się w ramach akcji „Sprzątamy Beskidy z PTT”.
Relację zawdzięczamy FotoGrupie 2B, która jest partnerem akcji. Gorąco zachęcamy do obejrzenia filmu oraz udziału w finale akcji, który odbędzie się w najbliższą sobotę, 17 czerwca w rejonie Hrobaczej Łąki (Beskid Mały).

Zarząd Oddziału

Zaszufladkowano do kategorii Sprzątamy Beskidy z PTT, Wolontariat w BgPN | Możliwość komentowania Relacja filmowa ze sprzątania szlaków w rejonie Babiej Góry została wyłączona

Slættaratindur (Wyspy Owcze, Dania) – wyprawa trekkingowa – 8-11 czerwca 2023 r.

Dwóch naszych kolegów: Szymon Baron, prezes Oddziału PTT w Bielsku-Białej i Wojciech Szypuła, którego gościliśmy w naszym lokalu z kilkoma prelekcjami, wybrało się w długi weekend czerwowy na Wyspy Owcze z zamiarem wejścia na najwyższy szczyt europejskiej części Danii, zaliczany do Korony Europy. Poniżej prezentujemy relację z tego wyjazdu:

Po wspólnym wyjeździe z Wojtkiem na Azory w roku 2017, dopiero po sześciu latach udało nam się wybrać na szczyt zaliczany do Korony Europy i ponownie był to szczyt położony na wyspie, znajdującej się na środku Oceanu Atlantyckiego. W dniach 8-11 czerwca 2023 r. udaliśmy się na wulkaniczny archipelag Wysp Owczych.
Wylatywaliśmy z Krakowa, by w Kopenhadze przesiąść się na fareską linię lotniczą Atlantic Airways. Gdy zbliżaliśmy się do Wysp Owczych, siedząca przy oknie samolotu Farerka o imieniu Jórun zaproponowała nam swoje miejsce, byśmy mogli zobaczyć w jak cudownych okolicznościach przyrody, mając po obu stronach ściany fiordu Sørvágsfjørður, odbywa się lądowanie. Podobno tylko miejscowi piloci są na tyle odważni, by lądować w Vágar.
Ponieważ dolecieliśmy pod wieczór, odebraliśmy wcześniej zamówiony samochód i ruszyliśmy w stronę wyspy Eysturoy, na której znajduje się 66 gór, w tym nasz główny cel – Slættaratindur (882 m n.p.m.), najwyższy szczyt zarówno tej wyspy, całych Wysp Owczych, jak i europejskiej części Danii.
To co przykuło naszą uwagę to całkowity brak dziko rosnących drzew, piękne i majestatyczne ściany fiordów, pnące się wysoko od poziomu wody oraz brak owiec… No i długie tunele łączące wyspy, za przejazd którymi, niestety, trzeba zapłacić.
Pierwszą noc spędziliśmy w samochodzie, na parkingu przy początku szlaku na Slættaratindura. Nie były to szczególnie komfortowe warunki, więc i nie spaliśmy zbyt długo. O 5 rano siedzieliśmy przy stoliku pałaszując szybkie śniadanie, a niespełna pół godziny później wędrowaliśmy już wyraźną, nie oznaczoną w żaden sposób ścieżką. Wejście na ten szczyt nie jest ani długie, ani trudne technicznie… po warunkiem, że mocno nie wieje. My trafiliśmy z pogodą i dość ostro zaczęliśmy piąć się w górę. Szybko nabieraliśmy wysokości, bo i podejście było strome. Mniej więcej w połowie trasy szlak się nieco wypłaszcza, więc i wędrówka stała się przyjemniejsza. W końcu dotarliśmy w okolice skalistego szczytu – piękne widoki, nieco prostej wspinaczki i… zaskoczenie – na wierzchołku całkiem spore plateau. Zupełnie, jakby ktoś odciął nożem wierzchołek góry.
Slættaratindur to już 39 szczyt z Korony Europy – jestem szczęśliwy, że dałem radę!
Wracając na parking podziwialiśmy chmury „przepływające” nad okolicznymi górach, a także spotkaliśmy pięcioosobową grupę wychodzących w górę turystów. Jakże mogłoby być inaczej – byli to nasi rodacy, choć z Londynu.
Zwiedzanie Wysp Owczych rozpoczęliśmy od niewielkiej, liczącej zaledwie 30 mieszkańców miejscowości Gjógv. Naturalny port położony w wąskiej, wysokiej zatoce, punkty widokowe u podnóża klifów, przepływający strumień Dalá oraz ryby suszone na wolnym powietrze sprawiły, że nabraliśmy ochoty na dalsze zwiedzanie. Mieliśmy też okazję zobaczyć Slættaratindura od drugiej strony.
Następnie udaliśmy się do Klaksvík, drugiego co do wielkości miasta w archipelagu Wysp Owczych, aby obejrzeć panoramę ze szczytu Gásafelli (461 m). Niestety, remont drogi i brak możliwości dojazdu do zaplanowanego parkingu sprawił, że porzuciliśmy ten plan i skoncentrowaliśmy się na zwiedzeniu miasta. Obejrzeliśmy centrum byliśmy pod miejscową szkołą, biblioteką i kościołem. Zahaczyliśmy też o centrum informacji turystycznej oraz najstarszy na Wyspach Owczych browar Föroya Bjór. Miłą niespodzianką było spotkanie Jórun z wnuczką w pobliżu portu. Wypatrzyła nas z pewnej odległości i zawołała.
W międzyczasie wyszło słońce, więc postanowiliśmy wrócić w pobliże Slættaratindura, by zrobić zdjęcia góry w zupełnie innych barwach, a przy okazji odwiedzić zaplanowany wcześniej punkt widokowy oraz naturalne jezioro Eiðisvatn, które od 1987 roku zasila elektrownię wodną Eiðisverkið. Tam też wypatrzyliśmy ostrygojady zwyczajne z charakterystycznym długim czerwonym dziobem.
Wieczór spędziliśmy w Sandavágur spacerując wśród domów z trawiastymi dachami i oglądając ciekawe graffiti. W pobliżu kościoła zatrzymaliśmy się, zwracając uwagę na ciekawe nagrobki ozdobione motywem ptaków oraz pomnik pasterza, który ukradł mitycznej olbrzymce odzienie. Nie mogliśmy sobie też odmówić wejścia na plażę z charakterystycznym, szarym piaskiem.
Na nocleg udaliśmy się do hostelu Giljanes, w którym przywitał nas przesympatyczny gospodarz, Christian. Ten położony na uboczu obiekt posiada w bardzo atrakcyjnej cenie wszystko, co turysta potrzebuje – dostęp do dużej świetlicy, trzy w pełni wyposażone kuchnie, pozwalające na przygotowanie własnego posiłku, pralki i suszarki, dostęp do wifi i inne udogodnienia. Prawdziwy raj dla niskobudżetowych turystów. Szczerze polecam!
W sobotę wybraliśmy się do Vestmanny, gdzie wcześniej wykupiliśmy rejs statki wzdłuż klifów. Wcześniej zatrzymaliśmy się powyżej miasta podziwiając zachwycający krajobraz oraz liczne hodowle łososia atlantyckiego. Ponieważ do rejsu mieliśmy jeszcze nieco czasu, podjechaliśmy do punktu widokowego w pobliżu najstarszej części osady, Á Deild.
W końcu przyszedł czas na rejs. Oprócz nas turyści z różnych państwa, także Polacy, przez 1,5 godziny mieli okazję delektować się widokiem wyspy Streymoy od strony oceanu. Nasza łódź wpływa w przybrzeżne szczeliny i przepływała pod łukami skalnymi. Byliśmy zauroczeni tą potęgą natury. Wyobraziliśmy sobie też wikingów, którzy jako pierwsi dotarli w tej strony i na przywitanie obejrzeli potężne, ponad stumetrowe, nieprzystępne ściany skalne – widok ten sprawiał niesamowite wrażenie…
Tego dnia postanowiliśmy także odwiedzić, położone na drugim krańcu wyspy, Thorshavn (Tórshavn), którego zwiedzanie odradzali nam Polacy spotkani pod Slættaratindurem. Zwiedzanie zaczęliśmy od niewielkiego fortu Skansin położonego w pobliżu portu, po czym skierowaliśmy się w stronę starówki. Strome schody, drewniane domy z pokrytymi trawą dachami i wąskie uliczki sprawiły, że nie żałowaliśmy decyzji o przyjeździe do stolicy archipelagu. Co ciekawe, budynki te w dalszym ciągu są zamieszkałe przez Farerów, nie dziwi więc nikogo piękno starych, drewnianych budowli obok których rozrzucone są plastikowe, dziecięce zabawki.
Na mapie wypatrzyliśmy także park Viðarlundin. Zaskoczeni wcześniej zupełnym brakiem drzew na wyspach, postanowiliśmy odwiedzić to miejsce. Od XIX wieku Farerzy sadzą tu różnorakie drzewa i krzewy, których los często kończy się fatalnie – szalejące wiatry potrafią zrównać cały park z ziemią, jednak determinacja mieszkańców sprawiła, że w tej chwili park jest naprawdę piękny i duży. Na wstępie przywitał nas pomnik nagiej elfki Tariry, jednej z bohaterek opowiadań Wiliama Heinesena, po czym zagłębiliśmy się w gąszczu alejek, kamiennych schodów oraz cieków wodnych. Naprawdę, warto było odwiedzić Thorshavn.
Na koniec dnia zaplanowaliśmy odwiedzenie klifu Trælanípa o wysokości 148 metrów, którego nazwa w języku farerskim oznacza ścianę niewolników. Niestety, ścieżka spacerowa wzdłuż jeziora Sørvágsvatn prowadzi przez prywatne grunty i gospodarze kasują po 200 koron od osoby – zdecydowanie dużo za dużo. Zrezygnowaliśmy zatem z tego pomysłu.
Ostatniej nocy padało, dzięki czemu wodospad Múlafossur, odwiedzony przez nas w ostatni dzień, wyglądał naprawdę pięknie. Przy okazji skorzystaliśmy z podpowiedzi Christiana i udaliśmy się na poszukiwania maskonurów w konkretne miejsce w pobliżu punktu widokowego na wodospad. Udało nam się wypatrzyć kilka tych małych, ale prześlicznych ptaków. Niedługo później odwiedziliśmy kolejny wodospad Skarðsáfossur. W tym rejonie spotkaliśmy też krowy szkockiej rasy wyżynnej, z charakterystycznymi długimi rogami i kudłatą sierścią.
Ostatnim punktem programu była wioska Bøur, jedno z najpopularniejszych turystycznie miejsc na Wyspach Owczach, zaledwie kilka kilometrów od lotniska. Małe drewniane domki z trawiastym dachem, a za nimi widok na wystające z oceanu ostre, surowe skały, w tym charakterystyczny łuk skalny Drangarnir sprawiały wrażenie jakby czas zatrzymał się tu w miejscu. Odwiedziliśmy także miejscowy kościół ewangelicki oraz ruiny tartaku.
Na koniec wrócę jeszcze do zwierząt, którym archipelag zawdzięcza swoją nazwę. Na Wyspach Owczych żyje nieco ponad 50 tysięcy ludzi oraz niemal 80 tysięcy owiec. Gdzie zatem są te owce? Tak naprawdę, wszędzie i nigdzie. Dla nas, przyzwyczajonych do karpackiego wypasu owiec z pasterzem i owczarkami, gdy spotykamy owce w górach Polski, Słowacji, Ukrainy lub Rumunii, zawsze słyszymy charakterystyczny dźwięk dzwonków albo biało plamę przesuwającą się po przeciwległym zboczu. Na Wyspach Owczych nie ma drapieżników, więc i owce nie żyją w stadach. Tu spotykamy jedną owcę, kawałem dalej dwie, a w jeszcze innym miejscu trzy. Niby są wszędzie, a jakby ich tak dużo wcale nie było…
W końcu nasza przygoda z Wyspami Owczymi musiała dobiec końca. Nietypowa, słoneczna pogoda, która dodała uroku naszej wycieczce na pewno sprawi, że bardzo miło będziemy wspominać to miejsce.
Do Polski wróciliśmy z przesiadką w Oslo. Choć wyjazd ten nie należał do najtańszych, szczerze polecam Wyspy Owcze jako cel podróży.

SB

na szczycie Slættaratindura

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2023 | Możliwość komentowania Slættaratindur (Wyspy Owcze, Dania) – wyprawa trekkingowa – 8-11 czerwca 2023 r. została wyłączona

Giewont (Tatry Zachodnie) – wycieczka górska – 11 czerwca 2023 r.

W czerwcowy poranek, bladym świtem, w kameralnym towarzystwie wyruszyliśmy na podbój Giewontu. Wprawdzie prognozy nie zapowiadały się optymistycznie, lecz dawało nam to nadzieję, że pomimo długiego weekendu na szczycie nie będzie tłumów.
Już przed godziną siódmą mogliśmy zaczerpnąć rześkiego tatrzańskiego powietrza i żwawo maszerowaliśmy Doliną Małej Łąki. Po śniadaniu na Przełęczy w Grzybowcu ruszyliśmy zdobywać Giewont. Niestety, im wyżej, tym chłodniej, a mżawka zmieniła się w deszcz, do tego dołączył wiatr. To sprawiło, że po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia na Wyżniej Kondrackiej Przełęczy zamiast obrać kierunek Giewont – do którego zostało 20 minut – zgodnie udaliśmy się w stronę Kondrackiej Przełęczy, skąd zeszliśmy w dół. I już parę minut po godzinie jedenastej grzaliśmy się w schronisku uzupełniając energetyczne zapasy.
Po zejściu do Kuźnic przywitało nas cieplutkie, wytęsknione tego dnia słonko. Wycieczka pomimo niesprzyjającej aury była udana. Cisza, spokój, piękno przyrody, możliwość bycia prawie samemu na szlaku, dobrzy ludzie, troskliwy i kompetentny przewodnik pan Konrad – bezcenne! Polecam!

Anita

z powodu warunków atmosferycznych dotarliśmy tylko do Wyżniej Przełęczy Kondrackiej

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2023 | Możliwość komentowania Giewont (Tatry Zachodnie) – wycieczka górska – 11 czerwca 2023 r. została wyłączona

„Co słychać?” nr 5 (389) / 2023

cs389Majowy numer „Co słychać?” o objętości 24 stron otwiera pożegnanie Basi Morawskiej-Nowak, członka honorowego PTT i długoletniej redaktor wydawnictw naszego Towarzystwa.
Informacje Zarządu Głównego ograniczają się do zaproszenia na Zjazd Delegatów PTT, którego organizatorem w tym roku jest Oddział PTT w Chrzanowie.
Wśród tradycyjnie bogatych wieści z życia oddziałów dowiemy się o stutysięcznym turyście na wycieczkach Oddziału PTT „Beskid” z Nowego Sącza, sadzeniu drzew i sprzątaniu lasu w Chrzanowie oraz inuguracji akcji „Sprzątamy Beskidy z PTT 2023”, która odbyła się tradycyjnie w rejonie Klimczoka. W tym dziale także o tradycyjnym, choć w nietypowym czasie, spotkaniu Oddziału Krakowskiego PTT u Basi oraz gratulacjach dla Ludwika Rogowskiego, członka honorwego PTT. Przeczytamy tu ponadto o pierwszym śpiewograniu w Tarnobrzegu i wycieczce tamtejszego oddziału w Beskid Niski. Dział ten domyka relacja z wyjazdu sosnowiczan w Bieszczady.
W dziale „Z kart historii…” przybliżamy tym razem sylwetkę Konstantego Narkiewicza-Jodko oraz wspominamy pierwsze wejście na Mount Everest w 70. rocznicę tego wyczynu.
Numer uzupełnia dział „Varia”, w którym o zmarłej Barbarze Morawskiej-Nowak piszą Maciej Mischke (przedruk z „Wołania” z 1991 r.), Krzysztof Kabat, Józef Haduch, Antonina Sebesta, Bohdan Frączek, Jan Skłodowski i Szymon Baron.

Życzymy przyjemnej lektury! (pobierz -> 6,73 MB)

Redakcja „Co słychać?”

Zaszufladkowano do kategorii "Co słychać?" | Możliwość komentowania „Co słychać?” nr 5 (389) / 2023 została wyłączona