„Z Pisarzowic do Santiago de Compostela” – prelekcja Marcina Morawskiego – 21 stycznia 2020 r.

28 lutego 2019 r. Marcin Morawski po długim przygotowaniu i przeanalizowaniu drogi postanawia wyruszyć w pieszą podróż do dalekiej Hiszpanii, której celem jest Droga św. Jakuba do Santiago de Compostela.
21 stycznia 2019 r., na wtorkowej prelekcji pt. „Z Pisarzowic do Santiago de Compostela” gościmy prelegenta Marcina, który w ujmujący sposób relacjonuje i przybliża swoją ponad 4-miesięczną pieszą podróż, samotnie z kilkunastokilogramowym plecakiem. Przebył ją nie tylko do punktu docelowego, tak popularnego, jakim jest obecnie grób ze szczątkami św. Jakuba Apostoła, ale również dla satysfakcji samego siebie.
Marcin prezentuje na mapie Europy siatkę Szlaków Jakubowych rozciągniętą od Europy Wschodniej do Zachodniej, od Europy Północnej do Południowej. Prelegent wybiera najkrótszą drogę, która prowadzi z Pisarzowic przez Szczyrk do Wisły Malinki. Niestety, przy niepewnej pogodzie i niesprzyjających warunkach noclegowych postanawia powrócić do miejsca wyjścia. Po miesięcznej przerwie, 3 kwietnia, ponownie wyrusza w drogę do miejsca odwrotu (Wisła Malinka). Tym razem pnie się w górę na graniczny Trójstyk. Maszeruje wzdłuż granicy Słowacji i Czech aż dociera do granicy z Austrią. Kilkakrotnie nocuje w ambonach myśliwskich na terenie Czech, potem w Austrii. Krótki odcinek przechodzi przez teren Słowenii, która posiada największe zasoby wodne w Europie. Dochodzi do granicy i słynnego przejścia granicznego w Tarvisio we Włoszech. Następnie południową stroną Alp przeprawia się przez Półwysep Apeniński do Południowej Francji i na Lazurowe Wybrzeże. Następnie kieruje się w stronę popularnego Ośrodka Kultu Maryjnego – Lourdes. Potem udaje się na północ przez Pireneje, w których spotyka ogromne orłosępy nisko przelatujące o około 3-metrowej rozpiętości skrzydeł.
Do hiszpańskiego San Sebastian dochodzi z lekką ulgą. Z tego miejsca zostaje już niewiele drogi do celu bo tylko około 800 km. Droga łagodnym, północnym wybrzeżem Hiszpanii, jak mówi, była bardziej znośna za względu na umiarkowany klimat i nieco przyjemniejszy powiew morskiego powietrza znad Zatoki Biskajskiej.
Podczas tej drogi przechodzi małe kryzysy zmęczeniowe, czasem gubi wyznaczoną drogę, kondycja fizyczna daje też o sobie znać – nogi wymagają odpoczynku, a kąpiel w górskim potoku przynosi ulgę. Organizm upomina się o racjonalne odżywianie się i odpoczynek w godnych domowych warunkach. Odpoczynek na karimacie pod jednoosobowym namiotem również daje o sobie znać. Te czynniki mają największy wpływ na kondycję fizyczną, o czym nasz prelegent Marcin kilkakrotnie wspomina. Kontrola nad samym sobą, aby nie przekroczyć granicy wytrzymałości organizmu była sukcesem całej wyprawy. Uzupełniać organizm płynami, a w momentach słabości odpoczynek czasem jest ważniejszy od posiłku i mobilizacji sił. Ta piesza wędrówka pozostała pewną lekcją charakteru, sprawdzianem samego siebie, również w warunkach ekstremalnych.
W czasie wędrówki odwiedza znane Ośrodki Kultu Maryjnego, m.in. Mariazel i Lourdes oraz mniej znane, gdzie pokrzepia się duchowo.
Noclegów na terenach parafialnych oraz udostępnionych pokoikach z łazienką i łóżkiem przez miejscowych mieszkańców zdarzyło się kilka. Letnia pora natomiast sprzyja noclegowi z wykorzystaniem przypadkowych, terenowych zadaszeń.
Do celu dociera 28 sierpnia 2019 r. o godz. 10:50 po długiej tułaczce z plecakiem i kosturem, który niezawodnie służy mu przez całą drogę. Szczęśliwy i zadowolony potwierdza z uśmiechem dokumentację pielgrzyma w punkcie rejestracyjnym i odpoczywa, odpoczywa i odpoczywa po obfitym posiłku, wpatrzony w błękit nieba i pojawiające się białe obłoczki planuje drogę powrotną. Kontakt z budzącą się przyrodą w wiosennej porze – soczysta zieleń, ukwiecone łąki, drzewa, zbocza i ścieżki dodawały „paliwa” dla duszy i ciała, by się nie załamać trudami tej długiej, przeszło 4-miesięcznej drogi. Pokrzepienie ducha dodawała modlitwa w ciszy i spokoju. „To mnie trzymało na wysokości zadania, którego się podjąłem” – oświadczył Marcin.
Długość trasy wynosiła 3155 km.
Gratulujemy Marcinowi wytrwałości i wyczynu jakiego dokonał w tak zaszczytnym celu wyprawy.

Wacław M.
.

na dzisiejszą prelekcję przybyło ponad 60 osób

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2020 | Możliwość komentowania „Z Pisarzowic do Santiago de Compostela” – prelekcja Marcina Morawskiego – 21 stycznia 2020 r. została wyłączona

Wadowice – wycieczka krajoznawcza dla seniorów – 21 stycznia 2020 r.

Na pierwszą w tym roku kalendarzowym wycieczkę pojechaliśmy do Wadowic. Trasę tę przemierzyliśmy niezbyt komfortowym, mocno ogrzanym pociągiem relacji Bielsko – Kraków. Papieskie miasto przywitało nas pięknym słońcem i olśniewającą czystością. Odcinek od dworca do rynku wiedzie wadowickimi plantami, przy których znajduje się pomnik z orłem w koronie upamiętniający 25-lecie powstania „Solidarności”. Tam też zrobiliśmy wspólne zdjęcie i ruszyliśmy w kierunku rynku. Czas dzielący nas od wejścia do muzeum – domu rodzinnego Jana Pawła II poświęciliśmy na zwiedzanie miasta.
Najpierw weszliśmy kościoła znajdującego się przy rynku. W dniu 25 marca 1992 r. Ojciec Święty Jan Paweł II podniósł tę świątynię pod wezwaniem Ofiarowania Najświętszej Marii Panny do godności Bazyliki Mniejszej. We wnętrzu na uwagę zasługuje m.in. chrzcielnica w której był chrzczony późniejszy Papież.
Następnie wolnym spacerem podążyliśmy w kierunku Liceum im. Marcina Wadowity ufundowanego przez tego żyjącego na przełomie XVI i XVII wieku wybitnego teologa i filozofa, profesora Akademii Krakowskiej. Szkołę tę ukończyło wiele wybitnych osobistości świata nauki i kultury, wśród nich znajdował się też Karol Wojtyła, o czym informuje okazałe tableau umieszczone w hallu budynku.
Kolejne ciekawe miejsce to Klasztor Karmelitów Bosych na tzw. Górce skąd roztacza się wspaniały widok na miasto. Tu zatrzymaliśmy się na dłuższą chwilę aby zapoznać się z miejscem związanym z osobą świętego Rafała Kalinowskiego. Karmelita, inżynier, powstaniec styczniowy, Sybirak, człowiek o niesamowitym życiorysie żył na przełomie XIX i XX wieku. W Sanktuarium im. św. Józefa znajdującym się na terenie klasztoru w bocznym ołtarzu umieszczone są relikwie ojca Rafała Kalinowskiego.
Z klasztoru przeszliśmy w pobliże muzeum Ojca Świętego Jana Pawła II-go , które zamierzaliśmy odwiedzić. Ponieważ mieliśmy jeszcze chwilę czasu wstąpiliśmy do cukierni na słynne papieskie kremówki. To żelazny punkt programu każdej wycieczki i każda wadowicka cukiernia ma je w swojej ofercie .
Muzeum Dom Rodzinny Ojca Świętego Jana Pawła II to nowoczesna, multimedialna placówka. Jej twórcami są państwo Barbara i Jarosław Kłaputowie, którzy również byli projektantami niektórych wystaw w Muzeum Powstania Warszawskiego. Intencją autorów ekspozycji było pokazanie papieża jako człowieka nie ze spiżu ale z krwi i kości co w pełni im się udało. Muzeum jest podzielone na 16 tematycznych stref takich m. in. jak : Mała Ojczyzna, Mieszkanie Wojtyłów, Krakowie, dziękuję Ci, A domem stał się świat, To przemijanie ma sens… Pierwotnie kilka sal muzealnych, obecnie czterokondygnacyjny budynek wypełniony wieloma cennymi i znaczącymi pamiątkami z życia Papieża – Polaka. Po wystawia oprowadzała nas siostra zakonna, która w bardzo żywy i ciekawy sposób przybliżyła nam postać tego tak bliskiego nam Rodaka.
Ostatnim akcentem naszej wadowickiej przygody był obiad zjedzony w karczmie przy rynku. Piszę o tym dlatego gdyż właśnie w budynku owej restauracji urodziła się nasza koleżanka Ania. Ze wzruszeniem rozglądała się po wnętrzach i próbowała sobie przypomnieć jak wyglądało to mieszkanie za czasów jej dzieciństwa. Pełni wrażeń pożegnaliśmy Wadowice obiecując sobie jeszcze tu wrócić i zdobyć okoliczną Jaroszowicką górę.

Teresa Kubik

.

nasza grupa pod pomnikiem Jana Pawła II

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2020, seniorzy | Możliwość komentowania Wadowice – wycieczka krajoznawcza dla seniorów – 21 stycznia 2020 r. została wyłączona

Gírová (Beskid Śląski, Czechy) – wycieczka górska – 18 stycznia 2020 r.

Girowa „dwadzieścia dwadzieścia” – O wielka nasza radość!
Nowy sezon i nowe wyzwania w PTT. Tym razem grupa 13 członków i sympatyków Oddziału wraz ze „sprawcą” całego zamieszania Tadkiem Budnym, udała się w masyw Girowej, leżący we wschodniej części Republiki Czeskiej, na pograniczu trzech krajów: Polski, Słowacji i Czech.
Sprawną komunikacją międzymiastową dojechaliśmy do Wisły, a dalej przez Kubalonkę do Jaworzynki. Stamtąd żółtym szlakiem przez dawne polsko – czeskie przejście tzw. małego ruchu granicznego: Jaworzynka – Herczawa (zlikwidowane w 2007 roku), dalej przez skrzyżowanie dróg Na Dziołku i Komorowski Groń (szlak czerwony), dotarliśmy do klimatycznego schroniska na Girowej (790 m n.p.m.). Warto wspomnieć, iż w wybudowanym w 1932 roku przez Klub Czechosłowackich Turystów budynku, podczas konfliktu na Zaolziu w latach 1938-1939, gospodarowało tu PTT.
Po krótkim odpoczynku wszyscy chętnie ruszyli na pobliski szczyt. Jednak podejście było tak strome, że pewien zbuntowany telefon postanowił samodzielnie zawrócić do schroniska i trzeba było po niego schodzić. Trudy wspięcia na pozornie niewysoki szczyt Girowej (840 m) wynagrodziła daleka panorama Małej Fatry oraz zapoznanie się z miłymi Czeszkami. Jedna Czeszka Leszka zrobiła nam nawet pamiątkowe zdjęcie. Po wielkiej naszej radości ze zdobycia szczytu, nastąpiło trudne zejście, o czym świadczyły wyjęte z kieszeni obie ręce Jasia. Przy schronisku Gosia wskoczyła na huśtawkę, zachwalając minione dzieciństwo, a w ręku Leszka pojawiła się niespodziewanie kromka chleba, którą wszyscy z namaszczeniem oglądali, a niektórzy nawet wąchali. No tak. Takiego chleba, jak w Polszcze nigdzie nie ma. A potem było już tylko z górki. Rozdroże pod Girową, ukryta oryginalna formacja skalna (Diabelskie Młyny), ośrodek rekreacyjny „Studenicny” z krótkim odpoczynkiem oraz przepyszne Gosine paszteciki. Do przystanku kolejowego Mosty koło Jabłonkowa dotarliśmy tuż przed odjazdem pociągu w kierunku Czeskiego Cieszyna. Jasiu trochę szybciej, bo nie wyciągnął rąk z kieszeni. W pociągu niespodzianka! Jedzie z nami Czeszka Leszka z koleżanką! Ponownie o wielką nasza radość zadbał nieoceniony Leszek, próbując w całym wagonie zacieśnić przyjaźń polsko-czeską. Do Cieszyna dotarliśmy przed zmrokiem, a do Bielska po (z)mroku.
Dziękujemy wszystkim za wspaniałe towarzystwo i niesamowitą atmosferę! Takie wycieczki tylko z PTT Bielsko-Biała!

Jance
.

uczestnicy wycieczki pod Chatą Gírová

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2020 | Możliwość komentowania Gírová (Beskid Śląski, Czechy) – wycieczka górska – 18 stycznia 2020 r. została wyłączona

Spotkanie noworoczne PTT i BKA – 16 stycznia 2020 r.

Po grudniowym spotkaniu opłatkowym, zorganizowanym z inicjatywy członków oddziału w górach, na Polanie Dębowiec, przyszedł czas na coroczne spotkanie w naszym lokalu. Odbyło się ono jako spotkanie noworoczne i jak co roku było okazją do spotkania członków Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego i Bielskiego Klubu Alpinistycznego.
W spotkaniu wzięło udział ponad 30 osób, w tym wielu seniorów z obu organizacji, lecz czegoś mi brakowało – tym razem nie było ani gitary Janusza (choć sam przybył), ani akordeonu Wacka. Trochę brakowało noworocznego klimatu, a niektórzy byli za bardzo zajęci przyjmowaniem składek i załatwianiem formalności… Nie brakowało za to przeróżnych wiktuałów i smakołyków, w większości samodzielnie przygotowanych przez członków naszych organizacji. 
Na koniec tego wpisu nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć członkom sympatykom Oddziału PTT w Bielsku-Białej wielu wspaniałych wycieczek, interesujących prelekcji oraz spełnienia marzeń, przede wszystkim tych górskich!

SB
.

nie zabrakło życzeń na cały 2020 rok

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2020 | Możliwość komentowania Spotkanie noworoczne PTT i BKA – 16 stycznia 2020 r. została wyłączona

„Trzy razy Gorgany” – prelekcja Celiny Skowron – 14 stycznia 2020 r.

Oj tłoczno dziś było w lokalu Oddziału PTT w Bielsku-Białej! Aż 44 osoby obecne były na tej prelekcji, wszystkie miejsca zajęte, pozostały jedynie stojące. Może nawet jeszcze ktoś stał w cieniu korytarza i nie był liczony …
To był ciekawy temat „Trzy razy Gorgany”.
Niezwykle skrupulatna i ciekawie relacjonująca Celina Skowron i przede wszystkim piękne i dzikie Gorgany były tym przyciągającym magnesem. Widok Doboszanki i Sywuli oraz ludowa ukraińska piosenka od samego początku rozbudziły ciekawość przybyłych.
Tematem prelekcji były odbyte w 2019 roku wyjazdy turystyczne w Gorgany. Dwa wyjazdy z PTT O/Bielsko-Biała pod wodzą przewodników: naszego Jana Nogasia i zaprzyjaźnionych Marka i Wojtka w czerwcu w Gorgany Zachodnie i Borżawę, a w sierpniu w Gorgany Wschodnie. Trzeci wyjazd był z PTTK Rzeszów we wrześniu w Gorgany Centralne. Prowadził go Sasza ze Lwowa, ukraiński przewodnik władający pięknym językiem polskim.
Skąd to zainteresowanie prelegentki górami Ukrainy, rodowitej bielszczanki bez wschodnich korelacji? Otóż po pierwszym przypadkowym wyjeździe z grupą prawników w 1997 roku i storpedowaną przez zawieję śnieżną wyprawę na Pop Ivana, pozostał głód ukraińskich gór zaspakajany kolejnymi wyjazdami z Biurem TREK-I Antka Pasicha z Przemyśla w latach 1998-2001. Połknięty bakcyl był ciągle napędem do kolejnych wyjazdów, a było już ich później sporo.
Gorgany to pasmo górskie w łańcuchu Karpat w południowo -zachodniej części Ukrainy wchodzące w skład Beskidów Wschodnich, a dokładnie Beskidów Lesistych, będąc ich najdzikszą częścią. Przed wojną należały do Polski i były turystycznie zagospodarowane, z siecią szlaków i schronisk, działały organizacje oraz liczni pasjonaci turystyki. Dziś są dzikie, trudne i niedostępne, lesiste, rozległe, bezludne, bez schronisk, pozarastane bujną kosodrzewiną, przysypane głazowiskami (grechotami), których rozległe połacie pokrywają większość zboczy i szczytów tworząc wielkie gołoborze. Mało jest tam połonin i pastwisk.
Pozostały jeszcze słupki graniczne, polsko-czechosłowackie z 1920 roku, resztki fundamentów niektórych schronisk, okopy i schrony wojenne. To wszystko oglądaliśmy na zaprezentowanych zdjęciach.
Przez wiele lat Karpaty ukraińskie były niedostępne i zapominane. Dopiero w latach 90.tych ubiegłego wieku zaczęto w nie zapuszczać się i odkrywać na nowo. Z początkiem obecnego wieku zaczęto znakować szlaki, ustawiać tablice informacyjne i budować samoobsługowe schrony.
Prelegentka wspomniała o swych pierwszych wędrówkach nieoznakowanymi ścieżkami, o przedzieraniu się przez gęstą kosówkę, o przekraczaniu rwących potoków za dzielnymi przewodnikami: Żenią, a później Saszą i Maszą.
Celina ilustrując ciekawymi zdjęciami, a było ich 300, zrelacjonowała wrażenia i przeżycia z dziesięciu ciekawych i długich wycieczek, odbywanych w większości w wyjątkowo zmiennej pogodzie: były bowiem uciążliwe deszcze, groźne burze, mgły, a nawet śnieżne krupy, silne wietrzyska, ale też dla osłody było słońce. Uczestnicy wypraw, mimo dużych utrudnień terenowych, osiągnęli wiele szczytów, miedzy innymi: najwyższą w Gorganach Wielką Sywulę (1836 m n.p.m.), najbardziej widokową Popadię (1740 m n.p.m.), kamienistą Wysoką (1805 m n.p.m.). Do szczytu Strimby (1719 m n.p.m.) zabrakło w burzowym czerwcu „tylko” 130 metrów przewyższenia. Poddali się burzy, z rozsądku!
W drodze na Syniak (1665 m n.p.m.) przez Mały Gorgan , ukazała się w całej swej krasie, najpiękniejsza góra w Gorganach – Doboszanka (1754 m n.p.m.) na tle rozległej górskiej panoramy. Tym razem słońce dopisało, a widoki były dalekie i wyraźne. Od lat Doboszanka jest niedostępna dla turystyki ze względu na ustanowienie tam ścisłego rezerwatu. Niezmordowana prelegentka miała jednak szczęście, bo wcześniej tj. w 2001 roku dotarła na jej szczyt razem z całą grupą i do tego z kamerą. Pokazane fragmenty jej filmu zrobiły na słuchaczach duże wrażenie. Szczególnym akcentem był efekt dźwiękowy, który wydawały nadeptywane kamienie gołoborza przez dziarsko stąpających turystów – specyficzny to dźwięk „grechoczących” kamieni.
Ci, co byli w Gorganach odświeżyli je w swej pamięci. Dla tych, którzy nigdy tam nie byli – według słów Celiny „będzie to może zachęta, aby wybrać się w góry, które mogą jeszcze nosić miano naprawdę dzikich”. Inni uczestnicy wtorkowych wieczorów w salce PTT mieli kolejną okazję poznać kawałek ciekawego górskiego zakątka Karpat Wschodnich.
Dziękujemy za wiele wiadomości i przekazanych wrażeń oraz masę zdjęć. Dwie godziny z dużym „hakiem” minęły nie wiadomo kiedy. Czekamy na kolejne prelekcje życząc ciekawych i atrakcyjnych wojaży przy zdrowych kolanach.

Andrzej Głażewski
.

jeszcze przed rozpoczęciem prelekcji Celinki pozostały tylko miejsca stojące

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2020 | Możliwość komentowania „Trzy razy Gorgany” – prelekcja Celiny Skowron – 14 stycznia 2020 r. została wyłączona

Hala Lipowska (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska – 12 stycznia 2020 r.

W ten weekend w ramach Karpackiego Finału WOŚP w schronisku na Hali Lipowskiej kwestowali członkowie naszego Bielskiego Oddziału z Prezesem Szymonem Baronem na czele. W połączeniu z przepiękną niedzielną pogodą była to doskonała okazja, żeby spędzić ten czas w górach na jednej z najbardziej widokowych tras w Beskidach i wesprzeć tę niezwykłą inicjatywę jaką jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.
Tak więc kameralną ekipą 5 osób wybraliśmy się z Żabnicy czarnym szlakiem w kierunku Boraczej na poranną kawę i cieplutkie jagodzianki. Przy asyście słońca i niesamowitych widoków skierowaliśmy się na Lipowską, żeby dorzucić swoją cegiełkę do puszki WOŚP. Turystów na szlaku i w schroniskach było mnóstwo i dopiero na Rysiance udało nam się znaleźć miejsce, żeby spokojnie zjeść. Nic dziwnego. W porównaniu do soboty, pogoda w niedzielę była „żyleta”. Przejrzystość powietrza doskonała. Widzieliśmy każdy żleb tatrzańskich szczytów, Niżne Tatry, obie Fatry, nieśmiało wychylającego się Wielkiego Chocza i pasmo graniczne Beskidu Żywieckiego i Żywiecko-Kysuckiego (wg nowego podziału). Jedynie Przełęcz Zwardońska, Międzygórze Jabłonowsko-Koniakowskie i Beskid Śląski aż po Baranią Górę przysłonięte były warstwą chmur. Ponad nimi widać było tylko maszt telewizyjny na Lysej Horze. Na Rysiance napełniliśmy żołądki i nasyciliśmy oczy pięknymi widokami. Potem czekał nas powrót, tym razem z panoramą z północnych stoków na Romankę, Beskid Śląski ze Skrzycznym i Klimczokiem, Kotlinę Żywiecką i zamykający ją Beskid Mały. Jedynym przykrym widokiem był wyraźny pas ciemnego smogu zalegający w dolinach.
Udało nam się wykorzystać dzień fantastycznej, pięknej pogody! Dziękuję za wspaniale spędzony czas!
Do zobaczenia na szlaku!

Martyna Ptaszek
.

nasza grupa na Rysiance z widokiem na Tatry

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2020 | Możliwość komentowania Hala Lipowska (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska – 12 stycznia 2020 r. została wyłączona

Karpacki Finał WOŚP na Hali Lipowskiej – 11-12 stycznia 2020 r.

Po roku przerwy Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy powrócił na Halę Lipowską. Tym razem organizowana przez członków naszego oddziału PTT licytacja i kwesta odbyły się w ramach Sztabu WOŚP w Węgierskiej Górce. Przyświecała nam jednak idea kontynuacji tradycji Karpackich Finałów zapoczątkowanych przez Kubę Terakowskiego, a naszym celem było wyjście z akcją na ukochane szlaki i dotarcie do jak najszerszego grona turystów i „ludzi gór”, by dzięki nim zbierać środki „dla zapewnienia najwyższych standardów diagnostycznych i leczniczych w dziecięcej medycynie zabiegowej”.
11 stycznia 2020 r. w czteroosobowej grupie (wraz z wspierającym nas od lat Mirkiem) wyruszyliśmy ze Złatnej Huty na Halę Lipowską, gdzie oczekiwali na nas kolejni członkowie Oddziału. Wędrówka była dość przyjemną wycieczką po zaśnieżonym, ale przetartym szlaku. W sobotę tradycyjnie rozłożyliśmy nasz orkiestrowy sklepik, w którym można było za zakupić pamiątki i przekazane przez sponsorów przedmioty. Kulminacją była wieczorna licytacja, jak zwykle prowadzona z dużą dozą dobrego humoru, a zwieńczeniem dnia i atrakcją dla uczestników prelekcja Szymona Brona, który barwnie opowiedział o wyprawie w góry Uralu Subpolarnego.
W niedzielę odbyła się już tradycyjna kwesta w schronisku i na szlakach. Orkiestrowe puszki dostarczyliśmy do sztabu w Węgierskiej Górce, gdzie po przeliczeniu poznaliśmy zebraną przez nas kwotę, która w tym roku opiewała na 2967,91 zł, 5,00 euro i 0,48 dolara amerykańskiego.
W tym roku korzystaliśmy jak zwykle z gościny Schroniska na Hali Lipowskiej, a także na pobliskiej Rysiance, gdzie z kolei swoją kwestę prowadził Krakowski Klub Morsów „Kaloryfer”.
Serdecznie dziękujemy gospodarzom Schroniska na Hali Lipowskiej, Rysiance, sponsorom i ofiarodawcom: Larix z Buczkowic, Księgarnia z Bielska-Białej, Euroregion Śląsk Cieszyński, a także indywidualnym ofiarodawcom, zwłaszcza tym, którzy w pomoc zaangażowali swój czas jak nasz kolega Sebastian, który przeznaczył opatrzony dedykacją zestaw tomików z poezją oraz zawierający przepiękne zdjęcia jego autorstwa kalendarz oraz Grażynka, która przygotowała pamiątkowe fotografie z górskich wędrówek opatrzone logo PTT i finału.
Powoli planujemy już kolejny finał i zastanawiamy się jak wzbogacić to niezwykłe, cykliczne dla nas wydarzenie. Do zobaczenia za rok!

AH
.

wolontariusze i grupa wspierająca w miejscu kwestowania

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2020 | Możliwość komentowania Karpacki Finał WOŚP na Hali Lipowskiej – 11-12 stycznia 2020 r. została wyłączona

Hala Lipowska (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska – 11 stycznia 2020 r.

„Tak to jeszcze nie było…”.  To słowa, które podsumowują nasz sobotni wypad na jeden z piękniejszych szlaków na Żywiecczyźnie.
Nieważne czy przemierza się daną trasę po raz pierwszy czy już kolejny raz, to i tak dla nas, ludzi gór, każdy wypad jest inny i zarazem nieszablonowy. Tak wiele czynników ma na to wpływ i tylko od nas samych zależy jak miło spędzimy ten czas i ile pozytywnej energii pochłoniemy pokonując kolejne metry n.p.m.
W Złatnej Hucie weszliśmy na trasę w odsłonie pełnej zimy, z uciechą zostawiając Bielsko, a następnie Rajczę zanurzoną w deszczowych chmurach. Na szlaku delikatna zadymka ograniczała znacząco widoczność. Tym razem nie dane nam było zobaczyć odległych Tatr ze szczytu Rysianki czy też widoku na Fatrę z pięknych hal Bacmańskiej, Bieguńskiej czy Redykalnej idąc przez Lipowską na Halę Boraczą. Natomiast dzięki temu nasza koncentracja i zachwyt skupiały się na ośnieżonych i zarazem zdeformowanych kształtach choinek. Patrząc w głąb białego, świerkowego lasu wyobraźnia podpowiadała obrazy, których w innych warunkach dopatrzeć się nie da, było wręcz bajkowo. Atmosferę zimową podkręcały też dzieci i dorośli, którzy zjeżdżali na sankach z radością i czujnością sterując swoimi „rumakami”.
W trakcie wypadu był też oczywiście czas na odpoczynek i degustowanie potraw kuchni schroniskowych. W każdym z trzech górskich schronów dominowała wilgoć, zaparowane szyby, zapach pomarańczy, goździków i cynamonu unoszący się znad grzańców. A to w połączeniu z gwarem, opowieściami snutymi przez piechurów, narciarzy a nawet rowerzystów tworzyło tą niepowtarzalną zimową, górską i oczywiście bardzo wesołą atmosferę.
Na Rysiance czekała nas miła niespodzianka. Spotkaliśmy patrolującego na goprowskim dyżurze teren zamglonej Rysianki i Lipowskiej naszego dobrego znajomego Władka, który przy tej okazji nie omieszkał bezpiecznie odstawić nas do schroniska na Hali Lipowskiej. Przez ten krótki czas mieliśmy następnego mężczyznę w naszej zdominowanej przez kobiety grupie.
Na Lipowskiej nasza grupa zapoczątkowała zbiórkę na WOŚP. Grażynka prezentowała własnoręcznie przygotowane piękne widokówki z górskimi ujęciami, zachęcając tym samym pozostałych biesiadników do przyłączenia się do akcji.
Zejście z Hali Boraczej do Milówki odbyło się już po zmroku. Z zapalonymi czołówkami, które rozświetlały charakterystycznie chrupoczącą, zmrożoną ścieżkę wijącą się wzdłuż szumiącego żwawo strumyka, dotarliśmy na stację PKP. A stamtąd już prosto w kierunku naszego „nie zimowego” Bielska.
A dlaczego „Tak to jeszcze nie było”?
Hmmm… Panowie, którzy deklarowali udział, może pogoda Was odstraszyła albo inne czynniki, ale na zbiórce porannej w hali dworca PKP zgłosili się: nasz inicjator wypadu, Tadek, któremu bardzo dziękujemy, m.in. za znajomość połączeń lokalnego transportu oraz osiem kobiet; skład unikatowy, nieprawdaż?
Do zobaczenia na kolejnej, lecz jedynej w swoim rodzaju górskiej rajzie.

Wiola D.
.

grupa niestrudzonych wędrowców pod schroniskiem na Hali Lipowskiej

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2020 | Możliwość komentowania Hala Lipowska (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska – 11 stycznia 2020 r. została wyłączona

„Ze Świnoujścia na Hel – rowerem dla Nadii” – prelekcja Tomasza Węgrzyna – 7 stycznia 2020 r.

W dniu dzisiejszym mieliśmy przyjemność wysłuchać relacji naszego Kolegi, Tomka Węgrzyna – szefa koła PTT w Kozach – z wyprawy rowerowej ze Świnoujścia na Hel. Nie była to zwykła eskapada organizowana dla poznania nowych miejsc lub zapewnienia sobie odpoczynku i relaksu w okresie urlopowym. Nadrzędną ideą przedsięwzięcia było propagowanie akcji charytatywnej mającej na celu zbieranie funduszy na leczenie i rehabilitację obecnie dziewięcioletniej Nadii Madetko, która urodziła się z wrodzoną łamliwością kości. Dziecko nie może funkcjonować normalnie w otaczającym świecie i znaczną część swego krótkiego życia spędziła w opatrunkach gipsowych. Wymaga ciągłej opieki, specjalistycznych zabiegów rehabilitacyjnych oraz częstych operacji w renomowanych klinikach. Wiele informacji o Nadii i akcjach mających na celu zebranie środków na jej leczenie oraz rehabilitację można znaleźć w Internecie.
Nasi Koledzy z Koła PTT w Kozach od kilku lat starają się pomagać rodzinie w gromadzeniu niezbędnych środków, poprzez propagowanie w mediach społecznościowych (Facebook, strona internetowa PTT) czy podczas imprez masowych odbywających się na terenie Gminy Kozy.
W 2016 roku dwóch z nich postanowiło poświęcić swój wolny czas na rozpropagowanie przygotowanych własnym sumptem ulotek wśród potencjalnych darczyńców. Uznali, że w okresie letnim istnieje możliwość dotarcia z ulotką do wielu osób wypoczywających na wybrzeżu Bałtyku. Po uciążliwej nocnej jeździe pociągiem z Bielska-Białej do Świnoujścia i złożeniu rozmontowanych rowerów, przygoda rozpoczęła się 18 lipca od symbolicznej wizyty na granicy z Niemcami. Pierwszy dzień to jazda do Niechorza (ok. 78 km), a następne miejsca noclegowe wypadały w Łazach (ok. 90 km), w Ustce (ok. 79 km), w Łebie (ok. 89 km), w Karwii (ok. 83 km) i w miejscowości Hel (ok. 52 km). Łącznie uczestnicy wyprawy w ciągu 6 dni przejechali na rowerach ok. 470 km. Spali w małym namiocie na polach namiotowych lub w innych „upatrzonych” miejscach. Rozdali ponad tysiąc ulotek i przeżyli niezapomnianą przygodę. Walczyli z niesprzyjającą aurą, z piachem, błotem i kocimi łbami na wielu odcinkach drogi, ale głównie z własnymi słabościami i kontuzjami. Czy było warto?
Prelegent stwierdził, że z jego strony było to niezapomniane przeżycie, które pozwoliło mu się sprawdzić w trudnych warunkach bytowania z pogłębiającym się każdego dnia bólem kolana. A bliski kontakt z przyrodą, pięknymi krajobrazami i spotkania na trasie z wieloma życzliwymi ludźmi na długo pozostaną w Jego pamięci. Propagowanie szczytnego celu pomocy dla małej Nadii, w tej i wielu innych akcjach, też przynosi wymierne efekty finansowe. Każdego roku od anonimowych ofiarodawców na konto rodziców Nadii wpływa kilka tysięcy złotych.
Szczegółowy opis wyprawy, z podziałem na dzienne etapy, znajduje się pod linkiem: http://www.roweremdlanadii.ptt.org.pl/.
Jeżeli chcielibyście przekazać datek na dalsze leczenie Nadii w formie bezpośredniej darowizny lub odpisu od podatku rocznego, należy skorzystać z poniższych informacji:
1. Jako odpis od podatku rocznego w formularzu PIT: NR KRS – 0000186434, cel szczegółowy: Nadia Madetko 192/M;
2. Wpłacając określoną kwotę przelewem na nr bankowy:

FUNDACJA POMOCY OSOBOM NIEPEŁNOSPRAWNYM „SŁONECZKO”
SPÓŁDZIELCZY BANK LUDOWY ZAKRZEWO ODZIAŁ ZŁOTÓW
 Nr Konta: 89 8944 0003 0000 2088 2000 0010 
z dopiskiem: na leczenie i rehabilitację Nadii Madetko 192/M

AZ
.

ponad 30 osób słuchało dzisiaj opowieści Tomka

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2020 | Możliwość komentowania „Ze Świnoujścia na Hel – rowerem dla Nadii” – prelekcja Tomasza Węgrzyna – 7 stycznia 2020 r. została wyłączona

Krawców Wierch (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska – 6 stycznia 2020 r.

Skoczowscy PTT-owcy zaczęli sezon 2020.
Wcześnie rano wyjechaliśmy w czwórkę w Beskid Żywiecki. Naszym celem była Złatna i Krawców Wierch. Nie odwiedzaliśmy wcześniej bacówki na Krawcowym w zimie.
Wyruszyliśmy po ósmej rano spod Kościoła Matki Bożej Częstochowskiej niebieskim szlakiem. Niebo było zachmurzone, lekko mroziło, ale było całkiem przyjemnie. Śniegu znacznie więcej, niż w rejonie Skoczowa. Drzewa były okryte czapami śniegu, a brzegi i niewielkie kaskady potoku Bystra oblodzone. Wszystko to bardzo ładnie się prezentowało.
Po około dwóch godzinach spokojnego marszu dotarliśmy do Bacówki PTTK na Krawcowym Wierchu. Muszę przyznać, iż miejsce to jest piękne w zimowej otulinie. Ma niepowtarzalny urok. Zrobiliśmy kilka zdjęć i zajrzeliśmy do środka. Było spokojnie. Kilku turystów,którzy tu nocowali jedli śniadanie. I my siedliśmy w przytulnym kącie, aby przy kawie i piwku porozmawiać i cieszyć się chwilą, a było bardzo przyjemnie.
Wpisaliśmy się do księgi pamiątkowej jako kolejni reprezentanci bielskiego oddziału PTT.
Kiedy wyszliśmy na zewnątrz, pięknie świeciło słońce, a więc aparaty poszły w ruch. Po udanej foto-sesji udaliśmy się w stronę Złatnej.
Zadowoleni wróciliśmy do domów wczesnym popołudniem.

Łukasz Lasicz
.

przed bacówką PTTK na Krawcowym Wierchu

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2020 | Możliwość komentowania Krawców Wierch (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska – 6 stycznia 2020 r. została wyłączona