Kultura pasterska i dziedzictwo przyrodnicze w Beskidach

Miałem przyjemność wziąć udział 15 grudnia 2017 r. w spotkaniu pt. „Kultura pasterska i dziedzictwo przyrodnicze w Beskidach” w GOK w Bystrej. To spotkanie, w formie warsztatów, zorganizował Związek Podhalan Oddział Górali Żywieckich w Wilkowicach. Prelegenci byli wyśmienici. Znakomita etnograf z Muzeum Miejskiego w Żywcu pani Barbara Rosiek, publicysta i pisarz, etnograf Władysław Motyka, Też chyba najbardziej znany baca, współtwórca „Szlaku kultury wołoskiej” i programu „Owca plus” dla Województwa Śląskiego, znawca wszystkiego, co związane z pasterstwem w górach, wspaniały gawędziarz z Istebnej, Józef Michałek. A słuchało tego kilkunastu baców z Beskidu Żywieckiego i Śląskiego. O historii pasterstwa górskiego od początku jaki jest znany, od Wołochów po współczesność. O dziedzictwie kulturowym ale i o wytyczeniu i utrzymaniu szlaku turystyki kulturowej, wzbogaceniu i urozmaicaniu oferty rozwijania usług turystycznych w gminach karpackich. Również o zwykłej ekonomii, jak i gdzie żeby „po ludzku” się opłacało. Wójt Gminy Wilkowice, Mieczysław Rączka, przypomniał tradycje pasterskie w gminie i sąsiadującym Beskidzie Śląskim i jest gorącym orędownikiem włączenia tych terenów do szlaku pasterskiego. Długo trwały rozmowy, dyskusje, które zakończyła kolędami w żywiołowym występie w jedenastoosobowym składzie Kapela Góralska Straconka.

Dlaczego o tym piszę i do kogo?

Chciałbym tym zainteresować naszych przewodników górskich, bo wydaje mi się, że korzyść byłaby obopólna. Nie zawsze i nie wszędzie mamy możliwość bezpośredniego kontaktu z tymi, którzy na halach spędzają z owcami po pół roku, dowiedzieć się, posłuchać o ich nielekkiej pracy i ich wiedzy, której nie zawsze dostajemy na kursach i z książek. Po to, żeby przekazać to ludziom, których po górach prowadzimy. A bacom, przyznawali to szczerze i logicznie, zależy, żeby jak najwięcej osób przychodziło na bacówki i nabywało to, co oni wyprodukują. Przewodnik potrafi zachęcić i przyprowadzić więcej niż indywidualnych miłośników gór. Dlatego poprosiłem Panią z Zarządu ZP O/Wilkowice, prowadząca spotkanie, o przesyłanie do nas informacji o podobnych działaniach, z których przewodnicy mogli by wynieść korzyści. Propozycja została przyjęta i mam nadzieję że taka współpraca może być obustronnie korzystna.

Jan Nogaś
Koło Przewodników Górskich PTT O/Bielsko Biała

Zaszufladkowano do kategorii Koło Przewodników | Możliwość komentowania Kultura pasterska i dziedzictwo przyrodnicze w Beskidach została wyłączona

Spotkanie opłatkowe PTT i BKA – 20 grudnia 2017 r.

Tradycja w życiu każdego człowieka i każdej społeczności to coś, co warto kultywować. Zwłaszcza tak miła tradycja, jak coroczne spotkanie opłatkowe członków Oddziału Bielskiego PTT i Bielskiego Klubu Alpinistycznego.
W tym roku udało nam się to zorganizować jeszcze przed Świętami. Na początek Monika zaintonowała kolędę „Wśród nocnej ciszy”, którą wszyscy ochoczo podchwycili, i odśpiewaliśmy aż cztery zwrotki – to głównie zasługa Janka. Jak co roku, każdy przyniósł co mógł lub uważał za stosowne – eufemistycznie na plakacie zaproszeniowym nazywa się to „niezbędne dobra konsumpcyjne”. Stół był więc tak bogato zastawiony, że na pożegnanie Monika szykowała dla każdego obowiązkową paczkę „na drogę”.
Spotkanie odbyło się jak zawsze w radosnej, serdecznej atmosferze, z życzeniami, dzieleniem się opłatkiem i pogwarkami na różne tematy. A chyba każdy z nas wyraził uwagę, że powinno nas być tu więcej, co dedykuję na przyszłość tym, którzy w tym roku z jakiegokolwiek powodu nie mogli przyjść. Pozdrawiamy Wszystkich i do zobaczenia!
I oczywiście Radosnych Świąt i Dobrego 2018 Roku!!!

IDJ
.

uczestnicy spotkania opłatkowego

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2017 | Możliwość komentowania Spotkanie opłatkowe PTT i BKA – 20 grudnia 2017 r. została wyłączona

„Austria Alpejska – Salzburg i okolice” – pokaz filmu Wacława Morawskiego – 19 grudnia 2017 r.

Jednym z najbardziej aktywnych prezenterów podczas wtorkowych prelekcji w lokalu bielskiego PTT jest nasz Kolega, Wacław Morawski. Filmowanie i późniejszy montaż stały się dla Wacka pasją, której poświecą bardzo dużo czasu. Trzeba przyznać, że wychodzi Mu to całkiem nieźle i z przyjemnością przychodzę na Jego prelekcje.
Tym razem obejrzeliśmy relację filmową z 4-dniowego wyjazdu do przeuroczego Salzburga i jego okolic. Salzburg leży w północno-zachodniej Austrii, w Alpach, w pobliżu granicy z Niemcami. Miasto jako ważne centrum turystyczne oraz sportów zimowych jest jedną z najczęściej odwiedzanych przez turystów miejscowości w Austrii. Stare miasto Salzburga o dużych walorach historycznych zostało wpisane w 1996 na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. W relacji filmowej z licznych zabytków Salzburga obejrzeliśmy m.in.: ogrody Pałacu Mirabell, twierdzę Hohensalzburg, która jest jednym z największych zamków w Europie, starówkę z domem narodzin Wolfganga Amadeusza Mozarta przy Getreidegasse 9, pałac Hellbrunn z parkiem wodnych niespodzianek. Tradycją parku jest, że każdy zwiedzający musi zostać zmoczony przez niespodziewanie tryskające fontanny. A że w tym dniu była akurat piękna pogoda, uczestnicy wycieczki przyjęli to z uśmiechem. Odwiedziliśmy tez kilka atrakcji w sąsiednim regionie, który pod nazwą „krajobraz kulturowy Hallstatt Dachstein Salzkammergut” od roku 1997 również znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Byliśmy więc w Bad Ischl ze słynną willą cesarską, która była letnią rezydencją cesarza Franciszka Józefa i jego żony Elżbiety (Sissi).To tutaj cesarz Franciszek Józef podpisał akt wypowiedzenia wojny Serbii, co doprowadziło do wybuchu I Wojny Światowej. Zajrzeliśmy też do Haltstadt ze słynnym karnerem, czyli kaplicą grzebalną, gdzie zgromadzono czaszki i kości wydobyte ze starych grobów przykościelnego cmentarza. Zwiedzający mogą oglądać ponad 600 czaszek zdobionych malunkami, które mają być symbolem zachowania tożsamości zmarłego. Odbyliśmy też wycieczkę statkiem spacerowym po jeziorze Wolfgangsee.
W ślad za dzisiejszym Prelegentem, oraz na podstawie własnych wspomnień, mogę zasugerować każdemu odwiedzenie tego rejonu Austrii, jak tylko nadarza się okazja.
Bonusem w dzisiejszej prelekcji był filmik z tegorocznego Mikołaja, zorganizowanego dla dzieci przez nasz Oddział na Przełęczy Karkoszczonka.

AZ
.

w trakcie pokazu filmów Wacława Morawskiego

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2017 | Możliwość komentowania „Austria Alpejska – Salzburg i okolice” – pokaz filmu Wacława Morawskiego – 19 grudnia 2017 r. została wyłączona

„Co słychać?” nr 12 (324) / 2017

cs324Grudniowy numer „Co słychać?” o objętości 8 stron otwierają życzenia świąteczno-noworoczne od Zarządu Głównego PTT.
Z wieści „z życia ZG PTT” dowiemy się o podsumowaniu Roku Smoluchowskiego oraz innych wydarzeniach, które odbyły się w dniu 14 grudnia 2017 r.
Wśród wieści z życia Oddziałów przeczytamy o XVIII Turnieju Wiedzy o Górach w Myślenicach, który jest najstarszym, nieprzerwanie organizowanym konkursem wiedzy o górach w naszym Towarzystwie, nowych władzach dwóch Szkolnych Kół PTT w Bielsku-Białej oraz wygranej członka SK PTT „Halniaki” z Kóz w powiatowym konkursie „Człowiek a środowisko”. Dowiemy się także o wyróżnieniach dla seniora Oddziału Dęblińskiego PTT, Andrzejkach na Kudłaczach zorganizowanych przez O/Kraków oraz Rajdzie Mikołajkowym O/Ostrowiec Św. Dział ten uzupełniają informacje o nowej odznace turystycznej O/Tarnów za przejście szlaku „Grybów – Rzeszów” oraz zaproszenie na wernisaż fotografii Ewy Gawlik pt. „Światłem malowane”.
W dalszej części numeru Barbara Morawska-Nowak relacjonuje sesję poświęconą Zbigniewowi Rubinowskiemu, która odbyła się w Kielcach, a Lech Rugała przebliża historię Polskiego Towarzystwo Turystyczno-Sportowego „Beskid Śląski” w Republice Czeskiej. Możemy także zapoznać się z dwoma wierszami Antoniny Sebesty.
Numer uzupełniają zaproszenie na „V Zimowe Spotkania PTT w Górach Świętokrzyskich” oraz tradycyjna o tej porze roku zachęta do przekazywania 1% podatku na rzecz Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego.

Życzymy przyjemnej lektury! (pobierz -> 2,33 MB)

Redakcja „Co słychać?”

Zaszufladkowano do kategorii "Co słychać?" | Możliwość komentowania „Co słychać?” nr 12 (324) / 2017 została wyłączona

Skrzyczne (Beskid Śląski) – wycieczka górska – 16 grudnia 2017 r.

Ostatnia, tegoroczna wyprawa uczniów z SK „Groniczki” przy SP1 w Kozach za nami. W grupie liczącej blisko 50 osób, wraz z członkami bielskiego PTT, pod przewodnictwem Martyny Ptaszek oraz Szymona Barona wyruszyliśmy na zimowe wędrowanie. Warunki drogowe pozwoliły nam na rozpoczęcie wycieczki na Przełęczy Salmopolskiej (Biały Krzyż), skąd wyruszyliśmy czerwonym szlakiem w kierunku celu naszej wędrówki – Skrzycznego, będącego najwyższym szczytem Beskidu Śląskiego (1257 m n.p.m.).
Wędrowaliśmy powoli, brnąc zaśnieżonym szlakiem, podziwiając uroki zimy – malowniczo obsypane drzewa i zaśnieżone szczyty górskie wyłaniające się z oddali.
Pierwsze postoje nie obyły się bez pierwszych śnieżnych bitew – najmłodsi uczestnicy nie oszczędzali nikogo. „Obrywali” koledzy, rodzice, jak i również opiekunowie całej zimowej ekspedycji.
Tuż pod szczytem Malinowa (1117 m n.p.m) mieliśmy okazję zobaczyć Jaskinię Malinowską – atrakcję dla bardziej zaawansowanych turystów. Wysłuchaliśmy informacji przekazanych przez Szymona o warunkach panujących w jaskini oraz o możliwościach jej zwiedzania. Na pewno wśród uczestników naszej wyprawy znajdą się chętni, którzy w przyszłości postanowią poznać tajemnice skrywane przez jaskinię – posiadając odpowiednie przygotowanie i sprzęt umożliwiający udanie się do jej głębin.
Po krótkim postoju powróciliśmy na szlak, by ku uciesze zarówno młodszych, jak i starszych uczestników wyprawy pokonać fragment drogi zjeżdżając na „jabłuszkach” oraz innych przyniesionych ze sobą „ślizgach”.
Zmarznięci, ale szczęśliwi, po 4 godzinach wędrówki dotarliśmy na szczyt Skrzycznego – tutaj niestety powitał nas mocno mglisty widok. Wyobraźnia jednak pozwoliła nam zobaczyć te wszystkie szczyty, które nas otaczały, a o których pięknie mówili nasi Przewodnicy.
I jest wyczekiwane, wymarzone i upragnione schronisko PTTK pod Skrzycznem. I tylko miejsca w nim brak – zaskoczyła nas ilość ogrzewających się turystów. Ale i tutaj każdemu udało się zorganizować.
Wielką niespodziankę sprawił nam… Święty Mikołaj, który pojawił się przy schronisku z życzeniami świątecznymi i słodkim upominkiem 🙂
Trasa powrotna wymagała od wszystkich uczestników dużego skupienia i dyscypliny. Szczęśliwie udało nam się pokonać wszystkie ośnieżone i miejscami oblodzone fragmenty zejścia oraz dotrzeć na czas do miejsca postoju naszego autokaru.
A wszystko to działo się w sobotę, 16 grudnia 2017 r.

Kasia P.
.

nasza grupa na Malinowskiej Skale, w tle Skrzyczne

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2017 | Możliwość komentowania Skrzyczne (Beskid Śląski) – wycieczka górska – 16 grudnia 2017 r. została wyłączona

„Skandynawia” – prelekcja Szymona Barona – 12 grudnia 2017 r.

Skandynawia z jej przepiękną, dziką przyrodą oraz widokami, które pozostają na długo w sercu każdego, kto ją odwiedził, była tematem dzisiejszej prelekcji. Zaprezentował ją z właściwą sobie swadą i poczuciem humoru Szymek Baron, Prezes naszego Oddziału. Pokazany materiał zdjęciowy był bardzo bogaty, bo był kolażem ze zdjęć 9 uczestników wyprawy, a jak prelegent powiedział, wykonali w sumie ponad 10 tysięcy zdjęć.
Wyprawa została zorganizowana przez Kolegów z naszego Oddziału w dniach 20.07. – 04.08.2017. Wzięło w niej udział 8 osób, w tym jedna Koleżanka. Aktywnym uczestnikiem wyprawy był również kierowca busa, Tomek. Głównym celem wyprawy było zdobycie najwyższych szczytów górskich w państwach, przez które przejeżdżali, a były to: Norwegia, Szwecja, Finlandia, Estonia, Łotwa i Litwa.
Szczegółowy opis trasy i chronologię wydarzeń podczas tej wyprawy opisał jej uczestnik, Robert Słonka, we wpisie na stronie Oddziału z dnia 4 sierpnia br. Nie będę więc powtarzał tego opisu, a wspomnę kilka fragmentów, które pozostały mi w pamięci po dzisiejszej prelekcji. A zapamiętałem, bo podczas mojej skandynawskiej eskapady w 2013 roku tego nie doświadczyłem.
Na pierwsze miejscu plasuje się niewątpliwie degustacja słynnych szwedzkich kiszonych śledzi (Surströmming). Nasi Koledzy szczęśliwie trafili na „chrupkie” płaty śledziowe i dzielnie je przełknęli. Jest to jedna z najbardziej „śmierdzących” potraw i trzeba dużo odwagi, żeby jej spróbować prosto z puszki. Podobno podana w postaci odpowiednio spreparowanych kanapek jest zjadliwa i „pyszna”. Zainteresowanych odsyłam do internetu, a zwłaszcza do filmików na „You Tube”.
Trzeba mieć fart, aby podczas jednej wyprawy cieszyć się przepięknymi widokami po zdobyciu najwyższego szczytu Norwegii, Galdhøpiggen (2.469 m n.p.m.), i leżącego za kołem polarnym najwyższego szczytu Szwecji, Kebnekaise (2.111 m n.p.m.). Mnie, mimo że był to też lipiec, na obu szczytach spotkała śnieżyca. A na Kebnekaise widoczność spadła praktycznie do zera i ze względów bezpieczeństwa musieliśmy zawrócić na kilkaset metrów przed wierzchołkiem.
Komary, które dopadły wyprawę w rejonie najwyższego szczytu Finlandii, Haltiatunturi (1.324 m n.p.m.), są w tych rejonach rzeczą normalną i konieczna jest gęsta moskitiera przyczepiona do kapelusza z szerokim rondem.
Z relacji wynika, że wyprawa została bardzo dobrze przygotowana i koszty uczestnictwa były stosunkowo niskie, jak na bardzo drogą Skandynawię. Pogoda dopisywała, założony plan został w całości zrealizowany, więc z przyjemnością patrzyliśmy na roześmiane twarze Koleżanki i Kolegów, którzy dzielnie znosili trudy tej wymagającej wyprawy.

AZ
.

na chwilę przed rozpoczęciem prelekcji

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2017 | Możliwość komentowania „Skandynawia” – prelekcja Szymona Barona – 12 grudnia 2017 r. została wyłączona

Filip Filarski laureatem konkursu „Człowiek a Środowisko”

Miło nam poinformować, że w dniu 8 grudnia 2017 r. Filip Filarski – członek Szkolnego Koła PTT „Halniaki” przy Szkole Podstawowej nr 2 w Kozach został laureatem XIV edycji Powiatowego Konkursu Ekologicznego „Człowiek a Środowisko”. Konkurs ten organizowany jest przez Starostwo Powiatowe w Bielsku-Białej dla dzieci i młodzieży ze szkół podstawowych oraz z gimnazjów z terenu Powiatu Bielskiego. Filip zajął I miejsce w kategorii prac multimedialnych, a w swojej pracy wykorzystał materiały z wycieczek PTT i udziału w akcji „Sprzątamy Beskidy z PTT”.
Serdecznie gratulujemy Filipowi tego wyniku i życzymy dalszych sukcesów!

Zarząd Oddziału
.

Filip Filarski otrzymuje dyplom za zajęcie I miejsca w konkursie

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania Filip Filarski laureatem konkursu „Człowiek a Środowisko” została wyłączona

„Zamki Słowacji” – prelekcja Pawła Klisia – 5 grudnia 2017 r.

Po słowacku „hrad” znaczy zamek, a „zámok” też znaczy zamek. Niby jest to samo, a jednak nie to samo! Hrad to obronne budowle, a zámok to budowla do zamieszkania, reprezentacyjna, coś jak nasze pałace – wyjaśnił nam zaraz na początku Paweł Kliś. Dodał, że prawie wszystkie zamki Słowacji to dzieło Węgrów, gdyż po upadku Wielkich Moraw (907 r.) wchodzące w ich skład ziemie słowackie znalazły się w granicach Królestwa Węgier i przez prawie tysiąc lat stanowiły tzw. Górne Węgry.
Kto lubi historię, ten podczas wtorkowej prelekcji Pawła Klisia miał okazję uczestniczyć w prawdziwej, świetnie przygotowanej „uczcie”… dla ducha! „Uczta” ta (czytaj: prelekcja) trwała w salce naszego Oddziału PTT w Bielsku-Białej dokładnie 100 minut. Dzięki temu liczni uczestnicy tego spotkania byli mocno zasłuchani w historię, ale też i zapatrzeni w obrazy zamków Słowacji. Mogliśmy też swoją wyobraźnią przenieść się w dawne, bardzo dawne czasy historyczne naszych południowych sąsiadów, u których pod koniec średniowiecza było około trzysta warowni, a więc znacznie więcej niż w tym czasie w Polsce lub w Czechach. Dlaczego było ich aż tyle? Paweł zapoznał nas najpierw z dawną, jakże zawiłą historią obecnej Słowacji Nie była ona ani spokojna, ani łaskawa, tylko niezwykle burzliwa, bo były liczne najazdy tatarskie w XIII wieku, bo nastały rządy oligarchów, bo wojska węgierskie poniosły druzgocącą klęskę z Turkami w bitwie pod Mohaczem w 1526 roku, co spowodowało upadek Królestwa Węgier, bo trwały ciągle dalsze pustoszenia terenów dzisiejszej Słowacji, bo nasiliły się spory religijne… Należało się temu sprzeciwić. Liczne warownie, fortece, zamki były potrzebne do skutecznej obrony.
Bogatą historię zaprezentowanych nam zamków Paweł zręcznie przeplatał przeróżnymi historycznymi ciekawostkami, wszak jakże często historia ich mieszkańców mieszała się z naszą polską historią. Wszystko to razem sprawiało wrażenie wielkiego zagmatwania dziejów i historii. Dawniej każdy zamek to nie tylko były gołe mury, komnaty i wieże, ale też jego mieszkańcy. Ciekawe były więc te rozmaite, nieraz wręcz mocno zawiłe opowieści o królach i ich rodzinach.
Dzisiaj dzięki tej prelekcji mogliśmy też spojrzeć na te bogate budowle również z perspektywy czasów współczesnych.
Aż siedemnaście zamków Słowacji zaprezentował nam Paweł i to tylko te, w których był. Dodał jeszcze od siebie, że najpiękniejszym z nich jest jednak Orawski Podzamok. Wielokrotnie oglądaliśmy i podziwialiśmy go z okien autokaru wiozącego nas na przeróżne wycieczki organizowane przez nasz Oddział.
Czas wymienić te „jego” zamki po kolei prezentacji: Orawski Podzamok, Trenczyn, Bratysława, Bojnice, Czerwony Kamień, Spiski Hrad, Lubowla, Krasna Horka, Letava, Beckov, Nitra, Streczno, Filakovo, Zwoleń, Kremnica, Czachcice, Devin. Większość z nich – dokładnie 10, została do obecnych czasów zachowana, a pozostałe 7 to są już ruiny.
Zdjęcia każdego z tych zamków zewnątrz, wewnątrz z różnych stron i nawet z góry, do tego rozplanowanie przestrzenne wnętrz były starannie przygotowane, opracowane i uzupełniane na bieżąco historycznym komentarzem.
Dużo dowiedzieliśmy się szczegółów o każdym nich: dlaczego niektóre nie ostały się do obecnych czasów w pełni swojej świetności, dlaczego popadły w ruinę z powodu często burzliwych dziejów, albo na skutek upływu czasu, który też przecież niszczył zamki, albo ród właścicieli wymarł na dobre…
Położenie każdego zamku odnajdywaliśmy na ekranie na specjalnej mapie współczesnej Słowacji. Jednocześnie mapa informowała dodatkowo, czy jest to zamek zachowany do dziś w całości, czy też przebudowany o zmienionej funkcji, czy są to ruiny, albo już tylko nikłe pozostałości.
Dzisiaj przekonaliśmy się, że Słowacja jest krajem historycznie bogatym, z górami i pięknymi zamkami. Może warto byłoby chociaż niektóre z nich kiedyś odwiedzić, licząc na to, że… może zdążymy, że może cierpliwie na nas „zaczekają!”.

CS
.

Andrzej Ziółko zapowiada dzisiejszą prelekcję Pawła Klisia o zamkach Słowacji

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2017 | Możliwość komentowania „Zamki Słowacji” – prelekcja Pawła Klisia – 5 grudnia 2017 r. została wyłączona

Przełęcz Karkoszczonka (Beskid Śląski) – wycieczka górska dla dzieci pt. „Spotkanie z Mikołajem” – 3 grudnia 2017 r.

Spotkaliśmy się na parkingu w Szczyrku Biłej z dużą grupą dzieciaków. Gdy wszyscy dotarli, ruszyliśmy w górę ciągnąc sanki. Było dużo śniegu i lodu. Po dojściu do schroniska „Chata Wuja Toma”, wszystkie dzieci poszły pozjeżdżać z górki. Było wesoło. Nasze rękawiczki szybko były mokre.
O 10-tej weszliśmy na Przełęcz Karkoszczonka, by poszukać Świętego Mikołaja. Nie było trudno go znaleźć, lecz w nocy elfy obcięły mu brodę. Potem daliśmy mu saneczki, by miał gdzie usiąść, bo był zmęczony, a Święty Mikołaj po kolei rozdawał prezenty. Dzieci dostawały słodycze, a dwóch dorosłych – pan Tadek i Tomek po rózdze. Chyba byli niegrzeczni w tym roku.
Po zrobieniu wspólnego zdjęcia poszliśmy do schroniska na ciepłą czekoladę i szarlotkę lub frytki. Spod schroniska, aż do parkingu zjechaliśmy na sankach.
Dziękujemy pani Kasi za przygotowanie tego spotkania, a panu Markowi za wcielenie się w Świętego Mikołaja.

Zosia B. (8 lat)
.

uczestnicy spotkania z Mikołajem

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2017 | Możliwość komentowania Przełęcz Karkoszczonka (Beskid Śląski) – wycieczka górska dla dzieci pt. „Spotkanie z Mikołajem” – 3 grudnia 2017 r. została wyłączona

Siwy Wierch (Tatry Zachodnie, Słowacja) – wycieczka górska – 2 grudnia 2017 r.

Grudniowy wyjazd w Zachodnie Tatry na Siwy Wierch (1805 m n.p.m.) to już w naszym oddziale tradycja. Nic więc dziwnego, że pomimo obfitych opadów śniegu, na wyjazd zapisało się ponad 50 osób. Dodatkowo w wędrówce towarzyszyły nam również osoby z zaprzyjaźnionego Klubu Słowackich Turystów (KST) Region Żylina.
Pomimo bardzo wczesnej pory wszyscy punktualnie stawili się na dolnej płycie dworca PKS w Bielsku-Białej o godz. 3:45 w sobotę 2 grudnia. Po około trzech godzinach jazdy kierowca Krzysztof dowiózł nas bezpiecznie na parking w Bobrowieckim Wapienniku (748 m n.p.m.), gdzie zaczynał się nasz szlak. Tam, po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia, ustaliliśmy szczegóły wycieczki. W związku z tym, że dzień jest krótki, trasa długa z dwoma wariantami do wyboru, a ramy czasowe wycieczki ograniczały godziny pracy kierowcy, wyjazd wyznaczono na godz. 18:00.
Początkowo aura była nieciekawa. Gęste i ciężkie chmury “siedziały” nisko w dolinie nie przepuszczając światła słonecznego. Poranek był mroźny, a drogi i ścieżki śliskie. Ruszyliśmy w trasę ok godz. 7:30 niebieskim szlakiem, początkowo asfaltem mijając domki letniskowe. W miarę zwartą grupą dotarliśmy stromą, leśną ścieżką do Rozdroża pod Kamieniołomem. Zdobywszy trochę wysokości z entuzjazmem przyjęliśmy pierwsze, przebijające się przez chmury, promienie słońca. Dalej, stopniowo w górę, wiodła szeroka, leśna droga, która gdzieniegdzie odkrywała przed nami skrawki wspaniałej panoramy górskich, ośnieżonych szczytów wyłaniających się z morza mgły. Tą droga dotarliśmy do Rozdroża pod Babkami (1243 m n.p.m.). I właśnie w tym miejscu każdy z uczestników musiał podjąć decyzję, który z dwóch wariantów trasy wybiera.
Wariant I zakładał przejście niebieskim szlakiem do Chaty Czerwieniec i potem do przeł. Przedwrocie, gdzie dochodził do zielonego szlaku na szczyt Siwego Wierchu. Powrót tą samą trasą. Wariant II był trochę bardziej wymagający i dłuższy. Prowadził szlakiem zielonym stromo na szczyt Babki, potem grzbietem przez kolejne wzniesienia do przeł. Przedwrocie, gdzie spotykał się ze szlakiem niebieskim i dalej na Siwy Wierch. Droga powrotna zakładała wizytę w schronisku.
Wariant II wybrała spora część grupy. Dzień był piękny, szlak przedeptany i wszyscy w znakomitych humorach. Czekała nas długa droga, więc każdy mierzył siły na zamiary dostosowując tempo marszu do warunków i własnych możliwości. Dlatego też spora liczba ludzi rozbiła się na małe kilkuosobowe grupki. Zaraz po wyjściu z lasu na rozległe, grzbietowe polany przekonaliśmy się, że wariant II był bardzo dobrym wyborem. Stromym podejściem weszliśmy na odsłonięty teren białego puchu i zachwycaliśmy się przepiękną panoramą. Ośnieżone szczyty gór, oświetlone słońcem wystawały z morza mgły zalegającej w kotlinie. Z lubością obserwowaliśmy efekt inwersji. Zachwyt trwał dobrych kilka minut zanim oswoiliśmy się z otaczającą nas przestrzenią. Podejście na Babki (1556 m n.p.m.) było strome. Dodatkowo marsz utrudniał świeży, bardzo sypki śnieg, na szczęście niezbyt głęboki… jeszcze. Ze szczytu Babek otworzyła się nam panorama 360 stopni: E – Tatry Zachodnie, S – Niżne Tatry, W – Wielki Chocz, Mała Fatra, N – Worek Raczański, Pilsko i Babia Góra oraz na najbliższym planie nieśmiało wyłaniający się zza wysokiej kopy – Siwy Wierch i nasza trasa.
Szlak z Babek do przeł. Przedwrocie, prowadzący grzbietem przez pobliskie wzniesienia, był bogaty w widoki, ale długi, a sypki śnieg, miejscami sięgający za kolana, utrudniał wędrówkę. Przewracając się i co jakiś czas zapadając głębiej w śnieg, podążaliśmy za wydeptanymi wcześniej przez turystów śladami (szlaku nie było widać). W zasadzie, gdyby nie te ślady, trudno by nam było znaleźć dobrą drogę. Pod pięknym niebieskim niebem, w ciepłych promieniach zimowego słońca dotarliśmy do przeł. Przedwrota. Pomimo, iż przejście grzbietem zajęło nam nieco ponad godzinę, poprzez brnięcie w śniegu nasze zapasy energii zostały nadszarpnięte, ale też w chwili przerwy niezwłocznie uzupełnione. Na przełęczy spotkaliśmy parę osób, które wybrały wariant I trasy i dotarły tam od schroniska.
Regeneracja sił zajęła nam kilka minut. Rozbici na mniejsze grupki podążyliśmy dalej w stronę Siwego Wierchu, bardziej za wydeptanymi śladami niż za oznaczeniami szlaku zielonego, które na bezleśnym terenie prawdopodobnie były zasypane. Trzeba przyznać, że warunki terenowe były trudne, a najgorszy odcinek trasy był przed nami. Ścieżka trawersowała stoki wysokiego wzniesienia porośniętego kosodrzewiną i skarłowaciałymi drzewami, które były zasypane grubą warstwą świeżego, białego puchu. Śnieg był sypki i sięgał miejscami po pas. Zdradliwe, ukryte pod śniegiem gałęzie kosówki skutecznie utrudniały nam i tak mozolną wędrówkę. Ścieżka była przetarta i niby nie musieliśmy torować, ale sypki śnieg nie dawał stabilności i pewności stawianym krokom. Co jakiś czas nogi wpadały w dziury pod zasypaną kosodrzewiną, wystające gałęzie blokowały przejścia… Pomimo pięknego i słonecznego dnia, takie okoliczności dosłownie wypłukiwały z nas siły. W umysłach niektórych uczestników pojawiały się pierwsze wątpliwości, potęgowane każdą kolejną napotkaną trudnością. Część osób zdecydowała się zawrócić. My jednak twardo brnęliśmy dalej. Po strawersowaniu kopy ujrzeliśmy nasz cel w całej swej okazałości. Pod Siwy Wierch dotarliśmy mocno zmęczeni brnięciem w głębokim śniegu, a przed nami przed nami było jeszcze spore, strome podejście. Czekolada, a przede wszystkim śpiewający coś do nas/dla nas niezrozumiałego Słowak pchnęły nas do rozpoczęcia “ataku” szczytowego. Na same kulminacji Siwego Wierchu nie było już ani tak dużo śniegu, ani zdradliwej kosówki. Stok był jednak bardzo stromy i niektórym podejście sprawiało wiele trudności, tym bardziej, że w perspektywie ewentualny niekontrolowany zjazd kończył się 100 metrów niżej. Pewien niepokój wzbudzały też ciemne chmury podnoszące się z doliny i zasłaniające widok na północny – zachód. Podążały w naszą stronę, ale ostatecznie szczyt zdobyliśmy bez zmian pogodowych. Było pięknie, wiał lekki mroźny wiatr, a my staliśmy na szczycie Siwego Wierchu (1805 m n.p.m.). Była godzina 12:56. Celebracja naszego sukcesu nie trwała jednak długo. Spory tłum na szczycie o małej powierzchni mocno utrudniał osobiste przeżywanie i kontemplację nad niezwykłością właśnie przeżywanego wydarzenia.
Przy stromym zejściu raczki, kije czy nawet czekan były bardzo przydatne, choć widziałam przynajmniej jedną osobę, która pokonała ten stromy fragment bez podobnych pomocy niczym kozica… bez problemu. Ba! Nawet służąc radą i pomocą innym schodzącym!
Po zejściu trzeba było zregenerować siły przed drogą powrotną, a w zasadzie przed tym trawersem w zasypanej kosówce. Pomimo, iż godzina była dopiero ok 14:00 temperatura zaczęła spadać i śnieg na ocienionym już wschodnim trawersie był bardziej zbity, co znacznie poprawiło komfort marszu. Praktycznie bez odpoczynku na przeł. Przedwrocie zeszliśmy na niebieski szlak w stronę chaty, podziwiając po raz ostatni widoki na Siwy Wierch i okolicę.
W niewielkiej, cieplutkiej i gwarnej chacie Czerwieniec mogliśmy wreszcie usiąść wygodnie i odpocząć po sporym wysiłku. Było ok. godziny 15:00 kiedy w schronisku zebrali się praktycznie wszyscy uczestnicy wyjazdu i Słowacy z KST. Dzieląc się wrażeniami, śmiejąc i “maszkecąc” wyniesione na plecach lub kupione smakołyki, spędziliśmy w chacie ponad godzinę. Zachodzące słońce przypomniało nam o konieczności powrotu. Droga ze schroniska była szeroka leśną drogą, także dopiero na Rozstajach pod Kamieniołomem, gdzie szlak niebieski skręcał stromą ścieżką w las, trzeba było wyciągnąć czołówki, rozkręcić kije a nawet ubrać raczki. Na szczęście większość osób była przygotowana na nocną wędrówkę. Strome i śliskie zejście skutecznie utrudniało możliwość korzystania, z innych niż czołówka, źródeł światła (np. z latarki w komórce). Dlatego też większość nie zaopatrzonych w odpowiedni sprzęt korzystała z pomocy i uprzejmości innych. Na szczęście był to krótki fragment szlaku. I tak większymi lub mniejszymi grupkami załoga cało i punktualnie dotarła na parking w Bobrowieckim Wapienniku, gdzie czekał na nas autokar.
Niewątpliwie ta grudniowa wycieczka na długo pozostanie w pamięci uczestników. Ciężkie warunki terenowe i zmęczenie zdecydowanie zrekompensowały nam piękna i słoneczna pogoda, cudowne widoki ośnieżonych szczytów wyłaniających się zza morza gęstych chmur zalegających w dolinach oraz wdzięcznie iskrzący się w słońcu wszechobecny, biały puch. Warto było zadać sobie ten trud wędrówki w takich okolicznościach.
Dziękuję organizatorom i naszemu Przewodnikowi Janowi oraz Uczestnikom za wspólne wędrowanie. Była to naprawdę fantastyczna wyprawa. Szczególnie zaś dziękuję wszystkim, z którymi miałam przyjemność pokonywać trudności, dzielić się zachwytem oraz podziwiać przepiękne okoliczności i zjawiska przyrody.

Martyna Ptaszek
.

nasza grupa na starcie wycieczki

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2017 | Możliwość komentowania Siwy Wierch (Tatry Zachodnie, Słowacja) – wycieczka górska – 2 grudnia 2017 r. została wyłączona