Rohackie Stawy, Rohacze (Tatry Zachodnie, Słowacja) – wycieczka górska – 7-8 września 2013 r.

Rano parę minut po 7 na stację benzynową w Kozach, przyjechał Piotr, kolega z Forum Beskidu Małego, z którym zorganizowaliśmy wypad na Tatry Słowackie. Jechaliśmy w stronę zakopianki, gdzie miała czekać znajoma z Krakowa. Kiedy już nasza trójka była w komplecie, ruszyliśmy prosto do naszych sąsiadów, Słowaków. Atmosfera w samochodzie była tak dobra, że nie wiem o której byliśmy na miejscu.
Zuberzec, miejscowość do której dotarliśmy, to wieś i gmina w powiecie Twardoszyn, kraju żylińskim, w północnej Słowacji. Wieś ta znajduje się na Orawie, w odległości 30 km od przejścia granicznego Chochołów – Sucha Hora. Położona jest w Dolinie Zuberskiej, na pograniczu Tatr Zachodnich i Pogórza Skoruszyńskiego.
Wyszukaliśmy miejsce na nocleg, uzgodniliśmy trasę „na rozgrzewkę” i w drogę… na parking w Zverovce, gdzie zostawiliśmy auto. Z parkingu… niebieskim szlakiem w kierunku na Roháčske plesa. Trasa przyjemna, nie sprawiała trudności. Na szlaku podziwialiśmy widoki, był czas na zdjęcia i na przerwy śniadaniowe. W trakcie podchodzenia towarzyszył nam szum Rohackich Wodospadów.
Rohackie Wodospady (Roháčsky vodopád) – dwa wodospady (Vyšný Roháčsky vodopád i Nižný Roháčsky vodopád) na Spalonym Potoku, dopływie Rohackiego Potoku w Dolinie Spalonej, będącej bocznym odgałęzieniem Doliny Rohackiej w słowackich Tatrach Słowackich.
Wyżni Rohacki Wodospad inaczej też nazywany Wyżnią Spaleńską Siklawą, jest ładniejszy i większy.Znajduje się na wysokości 1340 m n.p.m. w głębokim korycie potoku w lesie. Łączna jego długość wynosi 23 m. W górnej jego części woda spada z szumem z pionowego progu skalnego, niżej rozbija się na kamieniach stromego koryta. Do wodospadu prowadzi oznakowana ścieżka będąca odgałęzieniem szlaku z Doliny Rohackiej na Banikowską Przełęcz. Obowiązkowo trzeba było „go” zobaczyć oraz udokumentować zdjęciem.
W dalszą trasę szliśmy powoli, delektowaliśmy się doskonałą pogodą, pięknymi widokami dookoła, każdy z nas miał dużo do powiedzenia w związku z turystyką górską. Po niedługim czasie docieramy do pierwszego po drodze Rohackiego Plesa.
Rohackie Stawy to cztery leżące na trzech poziomach stawy w Dolinie Rohackiej w słowackiej części Tatr Zachodnich. Znajdują się w górnej części tej doliny. Są to: Wyżni Staw Rohacki (Zadni Staw Rohacki), Pośrednie Stawy Rohackie (Pośredni i Mały Staw Rohacki) oraz Niżny Staw Rohacki (Wielki Staw Rohacki). Siedzieliśmy i odpoczywaliśmy przy każdym z nich, zdjęcia obowiązkowo przy stawach z Rohaczami i Wołowcem w tle.
Schodziliśmy nie śpiesząc się, gdyż na drugi dzień mieliśmy za cel przejść Rohacze, Wołowiec i Rakoń. Ambitna i ciekawa trasa z odcinkami prostymi, trudnymi oraz niebezpiecznymi.
Po powrocie ze szlaku Rohackich Stawów, każdy wrócił do swojej kwatery.
.

„Pasmo to niewielkie, lecz pięknością nie ustępuje bynajmniej szczytom Tatr Wysokich”

Janusz Chmielowski

Drugi dzień pobytu na Slowacji zaczeliśmy od kawy.
Plan wyprawy już omówiony, trasa wytyczona: parking Zverovka – Adamcula – Tatiakowa Chata – sedło Smutne – Rohacz Płaczliwy – Rohacz Ostry – Wołowiec – Rakoń – parking Zverovka, więc pora ruszać. Spakowani wyruszyliśmy około 7 rano.
Z parkingu Zverovka wyruszyliśmy wszyscy razem – trzech chłopaków ze stolicy, koleżanka z Krakowa, Piotr – przedstawiciel Forum Beskidu Małego i ja – reprezentująca Polskie Towarzystwo Tatrzańskie.
W sobotni wieczór zaświtał nam pomysł by stoczyć „Bitwę na szlaki”. Które miasto pierwsze będzie na szczycie Rohacza Płaczliwego. Koledzy ze stolicy zaplanowali wejście na Rakoń, Wołowiec i dalej przez Rohacz Ostry na Rohacz Płaczliwy. Ja z kolegą Piotrem i znajomą Anną wejście na Rohacz Płaczliwy mieliśmy wydeptać przez Dolinę Smutną do Smutnej Przełęczy i dalej już wspinać się na miejsce zakładu.
Z parkingu czerwonym szlakiem podążaliśmy w stronę Ťatliakovej chaty, nazywanej także Bufetem Rohackim, położonej na wysokości 1380 m n.p.m. w Dolinie Rohackiej (Roháčska dolina) w słowackich Tatrach Zachodnich. Obsługuje turystów w sezonie letnim, a prowadzi do niej droga asfaltowa, zamknięta dla ruchu samochodowego.
Szło się przyjemnie. Zimny poranek, świeże powietrze, a słońce wschodziło powoli ogrzewając szczyty grani Rohaczy. Piękny widok. Humor nie opuszczał nas przez cały czas wspólnej wędrówki. Gadając, śmiejąc się ,czas przejścia tego odcinka od parkingu do „Bufetu” okazał się błyskawiczny.
Mała przerwa na śniadanie i herbatę, omawianie taktyk wojennych co do szlaków.
Po upływie paru minut nasze ekipy się rozeszły. Anna zrezygnowała ze zdobywania Rohaczy, została w Tatiakowej Chacie, więc nasza drużyna została osłabiona o jedną jednostkę.
„Warszawiacy” z czerwonego szlaku zeszli na zielony, a ja i Piotr wchodziliśmy niebieskim.
Bardzo fajna trasa przez Smutną Dolinę, szybko osiągaliśmy wysokość, wchodzenie nie sprawiało nam trudności. Krótkie odpoczynki na uzupełnienie wody w organizmie, czas na zdjęcia i dyskusje na temat podejść szczytowych Rohaczy. Z dołu pięknie wyglądały, sprawiały wrażenie ogromnych. Wydawało się, że nie obędzie się bez trudności w podejściu i przejściu.
Słońce wzbijało się coraz wyżej, robiło się coraz cieplej. Razem z Kolegą wspinaliśmy się na Smutną Przełęcz (1963 m n.p.m.), która znajduje się w grani głównej pomiędzy Rohaczem Płaczliwym (2125 m n.p.m.) a Przednią Kopą (pierwszy ze szczytów Trzech Kop, 2136 m n.p.m.). Podejście pod Przełęcz było troszkę męczące i mozolne, ale większych trudności nie sprawiało. Gdy dotarliśmy na Smutné sedlo, zrobiliśmy przerwę na zdjęcia – widoki na dwa zaskakująco odmienne krajobrazy.
Po paru minutach przerwy ruszyliśmy na Rohacz Płaczliwy (miejsce zbiórki z kolegami z Warszawy). Na szlaku znajdują się liczne, sztuczne kamienne kopczyki, noszą nazwę Nogawica (2052 m n.p.m., słow. Nohavica). W promieniach Słońca i malowniczych obrazach dookoła, wchodziliśmy na wierzchołek, nie było trudno. Minęło może 50 minut z odpoczynkami i robieniem zdjęć, po czym znaleźliśmy się na szczycie Rohacza Płaczliwego (Plačlivý Roháč) – szczyt w słowackich Tatrach Zachodnich o wysokości 2125 m n.p.m.
Wygraliśmy „Bitwę” z chłopakami ze stolicy, byliśmy pierwsi, choć po paru minutach nadeszli i mogliśmy wymienić parę uwag na temat trasy. Wspólna przerwa na jedzonko, zdjęcia i rozmowy, żarty. Humor u wszystkich panował wyśmienity…
Jednak pora była się z nimi pożegnać i ruszać dalej… na Rohacz Ostry.
Podziwiając otaczający nas krajobraz i zaczynamy schodzić łagodną ścieżką na Rohacką Przełęcz (1955 m n.p.m.). Droga wiedzie głównie granią po dużych blokach skalnych, ale niekiedy „schodzi” niżej i prowadzi wygodną ścieżką pod ściankami skalnymi. My jednak postanawiamy urozmaicić sobie trasę i staramy się iść ostrzem grani. Droga nie jest może specjalnie trudna, ale cały czas trzeba uważać gdzie stawia się stopy i często trzeba zaangażować ręce, by zejść niewielkim kominkiem lub wdrapać się na skałę, nie ma więc mowy o nudzie czy monotonii.
Dotarliśmy na Rohacz Ostry (Ostrý Roháč), skalisty szczyt o wysokości 2088 m n.p.m., składający się z dwóch wierzchołków.
Jest to szczyt o nietypowej dla tego regionu Tatr budowie (ostro opadające ściany, wąska grań, skały krystaliczne – podobnie jak w Tatrach Wysokich) grzbietowy, widokowy szlak turystyczny w skalnej scenerii ze stromymi podejściami i licznymi ubezpieczeniami w postaci łańcuchów. Ze szczytu schodzimy do najtrudniejszego miejsca w grani Rohacza Ostrego.
Rohacki Koń to około 10-metrowy odcinek ostrej poziomej grani, prowadzący ze szczytu w dużej ekspozycji. Pokonujemy go po południowej stronie grani, po stromo podciętej granitowej płycie. Wzdłuż całego odcinka znajduje się ubezpieczenie w postaci łańcucha, co jest sporym ułatwieniem, zwłaszcza, gdy skała jest śliska. My jednak cieszymy się piękną pogodą i bardzo dobrymi warunkami na grani. Sprawnie pokonujemy „Konia”.po przejściu podziwialiśmy przez chwilę tę piękną formację skalną, największa atrakcja tej strony Rohaczy.
Została nam jeszcze trasa do przełęczy Jamnickiej (Jamnícke sedlo) znajdująca się na wysokości 1908 m n.p.m., a dalej na polski Wołowiec (2064 m n.p.m.), Rakoń (Rákoň, 1879 m n.p.m.) i zejście szlakiem żółtym do Tatlikovej Chaty a dalej już tylko na parking Zverovka, gdzie pozostawiliśmy samochód.
Cała trasa „części” Rohaczy zajęła nam około 10 godzin, w tym czas na krótkie przerwy-odpoczynki i robienie zdjęć.
Muszę stwierdzić, że ta graniówka dużo bardziej podobała mi się niż osławiona i tłumnie oblegana Orla Perć. Może to właśnie dlatego, że Grań Rohaczy przechodziłam pierwszy raz, może dlatego, że pogoda była idealna, towarzystwo bardzo dobre. A może dlatego, że wszystkie te czynniki „zgrały się” równocześnie, a może po prostu dlatego, że Grań Rohaczy jest ładniejsza!

Angelika
.

spotkanie na Płaczliwym Rohaczu

Zaszufladkowano do kategorii Koło PTT w Kozach, kronika - 2013 | Możliwość komentowania Rohackie Stawy, Rohacze (Tatry Zachodnie, Słowacja) – wycieczka górska – 7-8 września 2013 r. została wyłączona

„Rumunia” – prelekcja Moniki Baron i Łukasza Gierlasińskiego – 8 września 2013 r.

15 września w siedzibie Gminnego Ośrodka Kultury w Buczkowicach odbyła się kolejna, zorganizowana wspólnie przez GOK Buczkowice oraz bielski oddział Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, multimedialna prezentacja z cyklu „Poznać świat”.
Prelekcja nosząca tytuł „Rumunia” została przeprowadzona przez doświadczonych turystów i podróżników Monikę Baron i Łukasza Gierlasińskiego. Prezentacja opowiadała o sześciodniowej wyprawie trekkingowo-krajoznawczej do Rumunii, którą końcem maja tego roku odbyła ośmioosobowa grupa znajomych działająca przy bielskim oddziale PTT.
Grupa, jak przystało na prawdziwych turystów, przeżyła liczne przygody i doświadczyła wielu wrażeń w obfitującej w kontrasty Rumunii. Podróżnicy zobaczyli na własne oczy miejsca, w których ludzie żyli biednie, nawet w nędzy, a kawałek dalej podziwiali bogate monastyry i nowoczesną architekturę. Zwiedzili wiele atrakcyjnych miejsc, m.in. zamek Bran znanego z filmów i książek księcia Drakuli, liczne wieże, monastyry, jezioro Balea Lac i miasta tj. Oradea, Sybin i Kaczyki. Podczas podróży nie zabrakło zdarzeń i atrakcji: niespokojnych nocy zakłócanych przez rumuńskie niedźwiedzie, kopalnie soli i… wesoły cmentarz w Sapancie, na którym znajdowały się nagrobki, na których wyryta była historia życia i opis śmierci zmarłego, a także furmanek z rejestracjami, czy czapki kupionej na rumuńskim targowisku wyprodukowanej w Bielsku-Białej.
Przygodzie towarzyszyła jak zawsze aura radości – mnóstwo śmiechu i dobry humor to przecież podstawa wyjazdów organizowanych przez bielskie PTT.

E.J.
.

Łukasz Gierlasiński i Monika Baron przed rozpoczęciem prelekcji

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2013 | Możliwość komentowania „Rumunia” – prelekcja Moniki Baron i Łukasza Gierlasińskiego – 8 września 2013 r. została wyłączona

Mionší (Beskidy Morawsko-Śląskie, Czechy) – wycieczka górska z TJ Slavoj Czeski Cieszyn – 7 września 2013 r.

Mamy piękny wrześniowy, sobotni poranek, 7 września 2013 roku, godzina 8.00 – grupa 12 osób wyrusza na kolejną wycieczkę. Kierujemy się autobusem w kierunku Cieszyna. Z dworca autobusowego w Cieszynie prawie biegiem ruszamy na dworzec kolejowy w Czeskim Cieszynie, mamy bowiem około 15 minut do odjazdu pociągu do Navsi. Na peron wpadamy w ostatniej chwili. Już w pociągu dostrzegamy naszych czeskich kolegów z TJ Slavoj Czeski Cieszyn, z którymi będziemy dzisiaj wędrować trasą Dolni Lomna – NS Preles Mionsi – Dolni Lomna. W miejscowości Navsi przesiadamy się do kolejnego autobusu (wypchanego po brzegi) i już jako jedna, dwudziestoosobowa grupa jedziemy do Dolnej Łomnej.
Na Mionší, na wysokości od 720 do 949 m n.p.m. utworzony jest Narodowy Rezerwat Przyrody Mionší (czes. Národní přírodní rezervace Mionší). Jego ochroną objęty jest kompleks pierwotnych karpackich borów bukowo-jodłowych z domieszką jaworu i klonu. Obszar rezerwatu jest w większości zamknięty dla ruchu turystycznego, jednak latem (od 1 czerwca do 15 września) udostępniona jest pętla szlaku edukacyjnego, poprowadzonego skrajem puszczy. Liczy ona 7 km i właśnie tam się wybraliśmy.
Cała trasa prowadziła przez las, „starsi” podziwiali widoki górskie na szczyty Slavic, Kamienity, Kozubowa, gdzie niedawno byliśmy, z kolei dla dzieci główną atrakcja wycieczki był pies Majlo (identyczny jak w filmie Maska), który dzielnie biegał za rzucanymi mu patykami, z czego dzieciaki miały nielada zabawę. Na wyznaczonym tabliczkami z sylwetką głuszca szlaku edukacyjnym rozstawiono 10 tablic (punktów kontrolnych) z ciekawymi informacjami o rezerwacie, żyjących w nim zwierzętach, rosnących roślinach. W ramach edukacji i my doszukaliśmy się tam paru ciekawostek.
Lekcja z przyrody zaliczona, jeszcze wspólne zdjęcie naszej grupy i około 16 wyruszamy w drogę powrotną. Tym razem już na spokojnie, a nie biegiem. Autobusem do Navsi, a stamtąd pociągiem do Czeskiego Cieszyna, w którym robimy sobie wspólne zdjęcie z reprezentantami czeskiej grupy, po czym spacerowym krokiem idziemy w stronę polskiego Cieszyna. W Cieszynie zaliczamy jeszcze mały wypad na kręcone lody i o 17 wsiadamy do autobusu jadącego w stronę Bielska-Białej.
Tak właśnie upłynęła nam ta piękna wrześniowa sobota. Dziękuję wszystkim uczestnikom wycieczki i w imieniu naszego Oddziału PTT zapraszam na następne wycieczki.

K.T.
.

z przedstawicielami czeskiej grupy na zakończenie wycieczki w Czeskim Cieszynie

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2013 | Możliwość komentowania Mionší (Beskidy Morawsko-Śląskie, Czechy) – wycieczka górska z TJ Slavoj Czeski Cieszyn – 7 września 2013 r. została wyłączona

„W Hindukuszu Afgańskim” – finisaż wystawy fotograficznej Jana Weigla – 5 września 2013 r.

W dniach od 1 sierpnia do 5 września 2013 r. prezentowana była wystawa fotograficzna Jana Weigla pt. „W Hindukuszu Afgańskim”, na której zaprezentowane zostały zdjęcia wykonane podczas Śląskiej Wyprawy „Hindukusz-73”. Jubileusz 40-lecia tej wystawy był doskonałą okazją do przypomnienia sukcesów bielskich alpinistów.
W dniu dzisiejszym odbył się finisaż tej wystawy, podczas którego prezes honorowy naszego Oddziału, Jan Weigel, opowiedział o wyprawie „Hindukusz-73” oraz zaprezentował wykonane przez siebie zdjęcia. 45 osób przybyłych do Książnicy Beskidzkiej na to wydarzenie z pewnością zachwyciła doskonała jakość zdjęć, a członkowie PTT mieli okazję obejrzeć kolegów z Oddziału na archiwalnych fotografiach.
Wystawa organizowany była przez Bielski Klub Alpinistyczny w ramach dofinansowanego przez Gminę Bielsko-Biała cyklu imprez „Wspaniały świat gór wysokich” we współpracy z naszym Oddziałem.

SB
.

w trakcie zwiedzania wystawy

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2013 | Możliwość komentowania „W Hindukuszu Afgańskim” – finisaż wystawy fotograficznej Jana Weigla – 5 września 2013 r. została wyłączona

Triglav (Alpy Julijskie, Słowenia) – wyprawa trekkingowa (29 sierpnia – 1 września 2013 r.) – relacja filmowa

Serdecznie zapraszamy do obejrzenia krótkiego filmiku z naszej wyprawy na najwyższy szczyt Słowenii – Triglav (2864 m n.p.m.), którego autorem jest Grzegorz Gierlasiński.
.

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2013 | Możliwość komentowania Triglav (Alpy Julijskie, Słowenia) – wyprawa trekkingowa (29 sierpnia – 1 września 2013 r.) – relacja filmowa została wyłączona

„Historia browarnictwa na Śląsku Cieszyńskim” – prelekcja Dominika Jochmana – 3 września 2013 r.

W dniu 3 września w Oddziale Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w Bielsku-Białej odbyła się pierwsza po wakacjach prelekcja. Dominik Jochman przedstawił nam „Historię browarnictwa na Śląsku Cieszyńskim”. Mieliśmy okazję poznać nie tylko historię browarnictwa, ale również obejrzeć fragmenty prywatnej kolekcji Dominika.
To kolejna ciekawa prelekcja zaprezentowana w lokalu PTT, warto było przyjść. Czekamy na następne 🙂

MyHa
.

Dominik Jochman w trakcie prelekcji

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2013 | Możliwość komentowania „Historia browarnictwa na Śląsku Cieszyńskim” – prelekcja Dominika Jochmana – 3 września 2013 r. została wyłączona

„Bałkany 2013” – prelekcja Szymona Barona i Łukasza Gierlasińskiego – 2 września 2013 r.

W zaprzyjaźnionym Pubie Grawitacja Caffee w Bielsku-Białej odbył się pierwszy po wakacjach pokaz slajdów z cyklu „Poniedziałkowe spotkania podróżników”. Tym razem mogliśmy zobaczyć dwie wyprawy na Bałkany zorganizowane przez kolegów z naszego Oddziału. Piękne zdjęcia oraz opowieści Szymona Barona i Łukasza Gierlasińskiego pozwoliły nieobecnym na wyprawach poczuć się przez chwilę tak jakby tam byli. Warto było przyjść i posłuchać chłopaków.
Po pokazie slajdów zostaliśmy dłużej, aby raz jeszcze powspominać te dwie wspaniałe wyprawy. Wielkie podziękowania dla Iwonki za miłe przyjęcie – życzymy szybkiego powrotu do zdrowia 🙂

MyHa

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2013 | Możliwość komentowania „Bałkany 2013” – prelekcja Szymona Barona i Łukasza Gierlasińskiego – 2 września 2013 r. została wyłączona

O naszej wyprawie „Bałkany 2013” w czarnogórskiej prasie

Prawdopodobnie po raz pierwszy informacja o Oddziale PTT w Bielsku-Białej ukazała się w zagranicznej prasie. Na 36 stronie dzisiejszego numeru wydawanej w Czarnogórze gazety „Vijesti” ukazała się krótka notka pt. „Poljski planinari na vrhu Prokletija”, poświęcona naszej wyprawie trekingowej na Bałkany.
Serdecznie dziękujemy w tym miejscu Ambasador RP w Czarnogórze, p. Grażynie Sikorskiej, od której dostaliśmy wycinek z tamtejszej gazety.
.

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania O naszej wyprawie „Bałkany 2013” w czarnogórskiej prasie została wyłączona

Triglav (Alpy Julijskie, Słowenia) – wyprawa trekkingowa (29 sierpnia – 1 września 2013 r.)

Zerwany pasek klinowy, laweta, roztrzaskana opona … to był wyjazd pełen niespodzianek i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Wciąż trudno uwierzyć, że to wszystko zdarzyło się w ciągu trzech dni, na jednej wyprawie. Ale po kolei…
Idea wyjazdu do Słowenii narodziła się już dawno. Prezes planował wypad końcem sierpnia, jeden samochód, cztery osoby. Wspomniał jednak o wyprawie na jednej z wycieczek górskich – a to wystarczy, żeby zorganizować coś większego. Skupieni wokół idei Szymona, zebraliśmy ekipę piętnastu osób i w czwartek, już po zapadnięciu zmroku, spotkaliśmy się wszyscy na granicy polsko-czeskiej, skąd już razem pojechaliśmy trzema samochodami. Wszystko przebiegało zgodnie z planem…
Pięćdziesiąt kilometrów przed Wiedniem, w miejscowości Wilfersdorf, w jednym z samochodów pękł pasek klinowy. Trzeba było wzywać lawetę, która ostatecznie przybyła na miejsce wczesnym rankiem. W międzyczasie podjęliśmy decyzję, że pozostałe osoby, nie mogące kontynuować jazdy, zostaną odwiezione do Wiednia, skąd wrócą pociągiem do kraju. Rozłożyliśmy karimaty i śpiwory, udaliśmy się na krótki odpoczynek i wyczekiwaliśmy przyjazdu lawety.
Podobnie jak kilka innych osób, wybrałem sobie na legowisko miejsce za kościołem, na trawie, pod gołym niebem. Trudno było jednak zasnąć przy donośnych gongach kościelnego dzwonu, który ze szwajcarską dokładnością wyrywał z półsnu co kwadrans. W końcu prawie się udało… Zadzwonił jednak Marcin Kolonko, poinformowany wcześniej o całej sytuacji. To on został bohaterem całej wyprawy 🙂 W środku nocy udał się do swojej pracy, napisał szybko zaległe sprawozdanie, zabrał swojego ojca i … wpadł po nas do Wilfersdorfu. Zawróciliśmy więc samochód, który zmierzał do Wiednia. Czekaliśmy teraz na lawetę i na Marcina.
W piątek około południa ruszyliśmy znów razem, trzema samochodami w kierunku Słowenii. Licho jednak nie spało i niedługo dało o sobie znać. Samochód Wojtka złapał gumę, trzeba było wymienić koło i skorzystać z usług austriackich mechaników. Ostatecznie wszystkie trzy ekipy dotarły na parking przy Aljazev Domie przed północą.
Na szlak wyruszyliśmy wczesnym rankiem w sobotę. Szybko zostawiliśmy za sobą las i weszliśmy do malowniczej doliny Vraty, otoczonej surowymi skałami gór. Wspinaliśmy się mozolnie w dwóch grupach. Szlak usiany był zabezpieczeniami, liny, klamry i stalowe pręty towarzyszyły nam cały czas. Do Triglavskiego Domu, położonego na wysokości ponad 2500 metrów, dotarliśmy około trzynastej. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy na szczyt. Na trasie było tłoczno; miejscami konieczne stawały się postoje, aby przepuścić turystów poruszających się w przeciwnym kierunku. Mijaliśmy Czechów, Słowaków, Chorwatów, Niemców, Austriaków, Włochów. Największą ciekawostką była jednak grupa miejscowych, która na szczyt wnosiła akordeony, gitarę i trąbki, grając co jakiś czas ludowe melodie.
Szczyt zdobyliśmy około godziny piętnastej. Stanęliśmy na nim w dwunastoosobowej grupie. Każdy miał chwilę na pamiątkowe zdjęcia, chwilę relaksu i odpoczynku. W końcu jednak trzeba było schodzić. Wróciliśmy do Triglavskiego Domu i ruszyliśmy w dół, tym samym szlakiem, którym przyszliśmy. Najtrudniejsze fragmenty szlaku udało się nam pokonać przed zapadnięciem zmroku. Ostatnie dwie godziny jednak poruszaliśmy się używając latarek czołowych.
W drodze powrotnej jeszcze raz gumę złapało auto Wojtka. Była to już ostatnia niepożądana niespodzianka tej wyprawy. Wszyscy wróciliśmy szczęśliwie do domu.
Na  koniec zacytuję sms od Tadka: „Dziękuję za pomysł i współuczestnictwo w tym całym wariactwie 😛 To był wypad roku! Jak nie dwóch :)”

Robal
.

nasza ekipa na Triglavie

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2013 | Możliwość komentowania Triglav (Alpy Julijskie, Słowenia) – wyprawa trekkingowa (29 sierpnia – 1 września 2013 r.) została wyłączona

Kościelec (Tatry Wysokie) – wycieczka górska – 31 sierpnia – 1 września 2013 r.

Plany były ambitne, dwa dni w otoczeniu Hali Gąsienicowej. Ale pogoda, jak to bywa w górach, popsuła plany. Już w sobotę, podczas mierzenia się z Kościelcem, strome miejsca zrobiły się śliskie po drobnym deszczu. Na niedzielę informacje były nieubłagane – będzie padać. Po nocnych opadach prognozy się sprawdzały – góry się skrywały w gęstwinie chmur. Decyzja – to nie jest pogoda na bezpieczne osiem godzin marszu, a i nie wszyscy prezentowali tempo to przejście gwarantujące. Propozycja – wykorzystajmy okazję i idźmy na Babią od południa, z Lipnicy, bo większość uczestników tam nie szła. Zaledwie ruszyliśmy z Zakopanego to lunęło i tak nam towarzyszyło do popołudnia. Do Lipnicy pod zielony szlak na Diablak podjechaliśmy, ale na widok, a właściwie na brak widoku, Babiej nikt nie ruszył na szlak. Były jeszcze inne propozycje wykorzystania czasu, ale pogoda nie zachęcała nawet do wyjścia z mikrobusu. A w Bielsku powitało nas słoneczko.

Jan Nogaś
.

na szczycie Kościelca

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2013 | Możliwość komentowania Kościelec (Tatry Wysokie) – wycieczka górska – 31 sierpnia – 1 września 2013 r. została wyłączona