Krawców Wierch (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska – 9 grudnia 2018 r.

W niedzielne przedpołudnie, 9 grudnia 2018 r., troje członków bielskiego oddziału PTT wybrało się na Krawców Wierch (1080 m n.p.m.) w Beskidzie Żywieckim.
Wędrówka rozpoczęła się w miejscowości Glinka. Żółty szlak z początku dość stromy, w dalszej części łagodniał i w zimowej aurze, bo padający na dole deszcz, w miarę wzrostu wysokości zamieniał się w śnieg, prowadził nas do celu. Po około dwóch godzinach dotarliśmy do Bacówki PTTK na Krawcowym Wierchu. Miło było się ogrzać i popatrzeć na padający za oknem śnieg.
W drodze powrotnej wiatr nieco rozwiał chmury i odsłoniły się przed nami piękne widoki. Niestety, to co dobre szybko się kończy. W padającym deszczu wyruszyliśmy w drogę powrotną.

KP
.

przed bacówką PTTK na Krawcowym Wierch

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2018 | Możliwość komentowania Krawców Wierch (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska – 9 grudnia 2018 r. została wyłączona

Pilsko (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska – 8 grudnia 2018 r.

Początkowo drogą, później stokiem narciarskim i wreszcie górskim szlakiem, 8 grudnia 2018 r. zmierzaliśmy na Pilsko. Krótki odpoczynek na stacji kolejki i dalej w drogę. A na drodze dwie sarenki, które na nasz widok nieśpiesznie oddaliły się w głąb lasu. I dalej w górę, ale ostrożnie, bo pod warstwą śniegu, miejscami czaiła się warstwa lodu. Chwila odpoczynku w schronisku na Hali Miziowej i ostatnie podejście czarnym, a później zielonym szlakiem na szczyt. Na szczycie warunki atmosferyczne nie sprzyjały dłuższemu pobytowi, więc postanowiliśmy nie czekać na ich poprawę i wyszyć w drogę powrotną. Na powrót wybraliśmy na szczęście szlak żółty. Na szczęście, bo okazał się o wiele atrakcyjniejszy niż szlak czarny. Początkowo górskim szlakiem, później stokiem narciarski i wreszcie drogą wróciliśmy na parking.

KP
.

na szczycie Pilska

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2018 | Możliwość komentowania Pilsko (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska – 8 grudnia 2018 r. została wyłączona

„Co słychać?” nr 9-10 (333-334) / 2018

cs333-334Nieco opóźniony, wrześniowo-październikowy numer „Co słychać?” o objętości aż 24 stron otwiera smutna informacja o śmierci Józefa Michlika – Bacy z Mładej Hory. Poświęcone Bacy są dwa teksty. Znajdziemy tu także słowa, jakimi pożegnał go macierzysty Oddział PTT w Ostrzeszowie.
W dziale „z życia ZG PTT” przeczytamy o XXXIII Ogólnopolskim Spotkaniu Oddziałów PTT w Tąpadłach, X posiedzeniu Zarządu Głównego obecnej kadencji oraz w obszernym opracowaniu o V Konferencji Programowej PTT. Mamy możliwość zapoznać się tu także z omówieniem niedawno wydanego 26. tomu „Pamiętnika PTT”, połączonym z zapowiedzią treści następnego tomu oraz ze wspomnieniem Krzysztofa Kasprzyka z ostrowieckiego oddziału PTT. Sekcję tę uzupełnia treść wypowiedzi Włodka Janusika z V Konferencji Programowej PTT na temat działalności turystycznej seniorów.
Wśród niezwykle bogatych wieści „z życia Oddziałów” na pierwszy plan wysuwa się omówienie jubileuszów, które pod koniec października obchodziły oddziały z Chrzanowa i Radomia oraz koziańskie koło PTT. W tej części można przeczytać także o drugim etapie radomskiego rajdu „Góry bez granic z PTT”, symbolicznym zakończeniu sezonu przez sądecki oddział PTT, IV Rajdzie im. Czesława Klimczyka, który oświęcimskie koło PTT zorganizowało tym razem z Beskidzie Żywieckim, ostrowskim wyjeździe w Bieszczady oraz dwóch pobytach grup PTT z Opola na tatrzańskich szlakach. O krajoznawczych wyjazdach przeczytamy z dwóch tekstach z Dęblina oraz relacji z wyjazdu „Sabałowego Klanu” do Kazimierza Dolnego. Przeczytamy tu także o zdobyciu obu wierzchołków Elbrusa przez Tomasza Judę z O/Tarnobrzeg oraz nowej odznace turystycznej „Szlak Trzech Pogórzy”, wprowadzonej przez Oddział PTT z Tarnowa. Tę część uzupełnia informacja o udziale wolontariuszy z PTT w corocznej inwentaryzacji zwierzyny na terenie Babiogórskiego Parku Narodowego, IX Powiatowym Rajdzie na Orientację zorganizowanym przez Oddział PTT z Chrzanowa oraz wyróżnieniach przyznanych z okazji Światowego Dnia Turystyki w Bielsku-Białej i Nowym Sączu.
W dalszej części numeru możemy zapoznać się z relacją z uroczystości ku czci polskich legionistów w Syhocie Marmaroskim, IV Zjeździe Karpackim, który odbył się w Nowym Sączu, 95-leciu rocznika „Wierchy”, a także o tym, jak Kalisz świętuje 180 rocznicę urodzin Adama Asnyka, któremu poświęcony będzie kolejny tom „Pamiętnika PTT”.
Numer uzupełnia zaproszenie na VI Zimowe Spotkania PTT w Górach Świętokrzyskich, które odbędą się pod koniec stycznia w Kielcach.

Życzymy przyjemnej lektury! (pobierz -> 2,77 MB)

Redakcja „Co słychać?”

Zaszufladkowano do kategorii "Co słychać?" | Możliwość komentowania „Co słychać?” nr 9-10 (333-334) / 2018 została wyłączona

„Wycieczki z PTT” – pokaz filmów Wacława Morawskiego – 4 grudnia 2018 r.

Podczas dzisiejszego pokazu filmów Wacława Morawskiego z wyjazdów z bielskim oddziałem PTT, mieliśmy okazję powspominać miło spędzone wspólnie chwile. Wśród słuchaczy znalazło więc kilka ciekawych nagrań osób, które brały udział w sfilmowanych wyjazdach. Inni mieli okazję zobaczyć, jak wyglądają górskie i krajoznawcze wypady z PTT. Dzięki filmom Wacława ponownie kroczyliśmy szlakami dalekiego Beskidu Sądeckiego na Koziarza z platformą widokową. Potem krajoznawczo ruszyliśmy na słowacką część Orawy, gdzie „zdobywaliśmy” Zamek Orawski i podglądaliśmy życie codzienne mieszkańców Orawy. Na końcu zaś wspominaliśmy 3-dniowy wyjazd do Tąpadeł pod Górą Ślężą na XXXIII Ogólnopolskie Spotkanie Oddziałów PTT.
Dla mnie był to szczególny pokaz. Nie tylko brałam udział we wszystkich prezentowanych wyjazdach, ale miałam okazję zobaczyć na filmach Wacława – siebie – w roli przewodnika. Dało mi to rzadko spotykaną okazję, żeby spojrzeć z dystansu, krytycznym okiem, na to jak mówię i co mówię, prowadząc grupę. Zmontowane przez Wacława filmy z nagrań i różnych zdjęć, jak zawsze wzbogacone były muzyką i komentarzem, opartym na relacjach z wyjazdów, publikowanych na stronie internetowej Oddziału.
Dziękujemy prelegentowi za pokaz i liczymy na kolejne filmy! Dziękuję słuchaczom za liczny udział i dyskusję po prelekcji. Zapraszamy już za tydzień na kolejną prelekcję. Jak zawsze punktualnie o godz. 18:00 w siedzibie bielskiego oddziału PTT przy ul. I Maja 1 (III p.)!

Martyna Ptaszek
.

zaraz zaczniemy spotkanie

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2018 | Możliwość komentowania „Wycieczki z PTT” – pokaz filmów Wacława Morawskiego – 4 grudnia 2018 r. została wyłączona

Przełęcz Karkoszczonka (Beskid Śląski) – wycieczka górska dla dzieci pt. „Spotkanie z Mikołajem” – 2 grudnia 2018 r.

W dniu dzisiejszym z inicjatywy Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w Bielsku-Białej odbyła się wycieczka dla najmłodszych członków i sympatyków Oddziału wraz z opiekunami pt. „Spotkanie z Mikołajem”. W spotkaniu wzięło udział około 20 osób, w tym 9 dzieci.
Wędrówkę rozpoczęliśmy z ostatniego przystanku autobusowego w Szczyrku Biłej, skąd z nogi na nogę powoli szliśmy w stronę Chaty Wuja Toma. Na miejscu wypiliśmy herbatę, chwilkę posiedzieliśmy i wyruszyliśmy na Przełęcz Karkoszczonkę w poszukiwaniu Świętego Mikołaja. Zamiast Mikołaja na szlaku w pierwszej kolejności przywitał nas diabeł, a raczej diablica. A Mikołaja jak nie było, tak nie było. No to poszukiwania trwały nadal. Rozglądając się po krzakach i zaroślach nagle zobaczyliśmy osobę Mikołaja. Zmęczony podróżą odpoczywał na pieńku. Na przywitanie wyrecytowaliśmy wierszyk, którego nauczyła nas diablica ,,Mikołaju Święty, pocałuj mnie w pięty”. Każde dziecko otrzymało paczkę od Mikołaja.  Nie obeszło się również bez odśpiewania 100 lat Pani Celinie, która w dniu 6 grudnia będzie obchodzić urodziny. Na zakończenie wykonaliśmy wspólne zdjęcia.
Pożegnaliśmy się z Diablicą i Mikołajem i udaliśmy się w drogę powrotną. Wycieczka trwała około 2,5 godziny. Według mnie i większości osób, które były obecne na wycieczce, warto było wybrać się na dzisiejszą wycieczkę. Do zobaczenia za rok na kolejnym „Spotkaniu z Mikołajem”.

Paweł Talik
.

uczestnicy „Spotkania z Mikołajem”

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2018 | Możliwość komentowania Przełęcz Karkoszczonka (Beskid Śląski) – wycieczka górska dla dzieci pt. „Spotkanie z Mikołajem” – 2 grudnia 2018 r. została wyłączona

Siwy Wierch (Tatry Zachodnie, Słowacja) – wycieczka górska – 1 grudnia 2018 r.

Sivy vrch jest ostatnim ku zachodowi wybitniejszym szczytem Tatr Zachodnich. W głównej grani znajduje się pomiędzy Siwą Kopą, oddzielony od niej przełęczą Siwy Przechód, a Zuberskim Wierchem, od którego oddziela go szeroka przełęcz Palenica Jałowiecka. Jest też szczytem zwornikowym, w południowym kierunku odchodzi od niego boczna, południowa grań Siwego Wierchu. Najbliższym wzniesieniem w tym grzbiecie jest Mała Ostra oddzielona od Siwego Wierchu trawiastym siodłem Siwej Przehyby.
Ten piękny szczyt zdobywaliśmy na odbywającej się corocznie początkiem grudnia w ten rejon wycieczce z Polskim Towarzystwem Tatrzańskim oddziału bielsko-bialskiego. Najbardziej wprawieni wędrowcy stawiający na przejścia kondycyjne zdobyli wierzchołek Siwego (1805 m n.p.m.) już po 2 godzinach i 40 minutach na trasie: Bobrovecka vapenica – Babky – Mała kopa – Preduvratie – Vielka kopa – Ostra – Sivy Vrch. Rekreacyjnie cel osiągnęła większa część z liczącej kilkadziesiąt osób grupy górskich miłośników. Zupełnie relaksowa i szybka forma przejścia była możliwa z powodu bardzo sprzyjających warunków w porównaniu do wyprawy zeszłorocznej, gdzie śniegu było bardzo dużo. Ci wcześniej i ci później spotkali się w chacie Narużim, gdzie uraczyliśmy się (specjalnie dla nas przygotowaną) zupką oraz miejscową wodą prawdy (kto mógł), a kto nie mógł to schodził wolniej i było śmiesznie. Na bazie byliśmy około 19. Wspaniale jak zawsze.

Arkadiusz Kłaptocz
.

Bobrovecká Vápenica – nasza grupa na starcie tuż przed wschodem słońca

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2018 | Możliwość komentowania Siwy Wierch (Tatry Zachodnie, Słowacja) – wycieczka górska – 1 grudnia 2018 r. została wyłączona

Skrzyczne (Beskid Śląski) – wycieczka górska dla młodzieży – 1 grudnia 2018 r.

Za nami drugi wyjazd z podopiecznymi Fundacji Grupa Kęty Dzieciom Podbeskidzia w ramach zdobywania Korony Góry Polski. Szlakiem na Skrzyczne w Beskidzie Śląskim wędrowała młodzież z placówek w Kętach, Oświęcimiu i Żywcu. Polskie Towarzystwo Tatrzańskie Oddział w Bielsku-Białej jest partnerem tego przedsięwzięcia, wspomagając młodych turystów przewodnicko i organizacyjnie. Zachęcamy do zapoznania się z relacją z tej wycieczki:

W dniu 1 grudnia 2018 r. (sobota) grupa młodych ludzi udała się by „zdobyć” szczyt góry Skrzyczne w Beskidzie Śląskim.
Wszystkim od samego rana dopisywał humor, a zwłaszcza opiekunom grupy, którzy od rana opowiadali różne dowcipy. Naszą wyprawę rozpoczęliśmy na Przełęczy Karkoszczonka. Po drodze odwiedziliśmy Jaskinię Malinowską, z której biło bardzo cieple powietrze i tu był także czas na jedzenie różnych przekąsek. Najbardziej trafne okazały się chipsy. Naszym kolejnym celem była Malinowska Skała, po której wszyscy skakali niczym kozy. Oczywiście, i tu trzeba było zrobić fotę.
Gdy dotarliśmy na szczyt Skrzycznego wszyscy byli już bardzo zmęczeni, ale humory nadal dopisywały. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia i spędziliśmy miło czas w schronisku.
W drodze powrotnej było troszkę gorzej, ponieważ pojawiło się parę małych kontuzji, ale wierzylismy, że damy rade, „bo jak nie my, to kto”. Nagrodą końcową był posiłek – oczywiście wszyscy zamówili sobie pizzę.

Asia Lasik
.

nasza grupa na szczycie Skrzycznego

Zaszufladkowano do kategorii Fundacja "Grupa Kęty Dzieciom Podbeskidzia", kronika - 2018 | Możliwość komentowania Skrzyczne (Beskid Śląski) – wycieczka górska dla młodzieży – 1 grudnia 2018 r. została wyłączona

Podsumowanie projektu „Z Koziej Góry na Rysy” za rok 2018

Rok 2018 był dla naszej młodzieży kolejnym rokiem zmagań z górami zaliczanymi do Korony Gór Polski. Udało nam się zdobyć w tym roku aż 11 szczytów, najwyższych w poszczególnych pasmach górskich. Były nimi kolejno: Wielka Sowa (Góry Sowie), Chełmiec (Góry Wałbrzyskie), Ślęża (Masyw Ślęży), Skrzyczne (Beskid Śląski), Babia Góra (Beskid Żywiecki), Czupel (Beskid Mały), Kowadło (Góry Złote), Rudawiec (Góry Bialskie), Wielki Śnieżnik (Masyw Śnieżnika), Waligóra (Góry Kamienne), Turbacz (Gorce) i Łysica (Góry Świętokrzyskie). Byliśmy także na rzeczywiście najwyższej w Górach Wałbrzyskich górze Borowej, zapoznaliśmy się z Tatrami wchodząc na Grzesia, a z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości wędrowaliśmy podczas „Biało-czerwonego wędrowania” na Kozią Górę. Wycieczki te odbyły się w ramach dofinansowanego przez Miasto Bielsko-Biała zadania publicznego pt. „Z Koziej Góry na Rysy”.
Choć trzon realizowanych w ramach tego zadania wycieczek stanowiła młodzież ze Szkolnego Koła PTT „Pionowy Świat” przy Szkole Podstawowej nr 27 im. Janusza Kusocińskiego (wcześniej: Gimnazjum nr 11) w Bielsku-Białej, wędrowali z nami uczniowie innych bielskich szkół: Szkoły Podstawowej nr 3 im. Macierzy Szkolnej (SK PTT), Liceum Ogólnokształcącego COR (SK PTT), Państwowej Szkoły Muzycznej, I LO im. Mikołaja Kopernika, VI LO im. Armii Krajowej, VIII LO im. Hanny Chrzanowskiej, a może i innych bielskich szkół.
Zakończenie i podsumowanie projektu zostało zaplanowane na 30 listopada 2018 r. Odbyło się ono w gościnnym Centrum Wspinaczkowym Totem w Bielsku-Białej. Organizatorzy przygotowali nagrody, zarówno w konkursie fotograficznym, który towarzyszył wycieczkom, jak i dla najbardziej aktywnych uczestników przedsięwzięcia. Nagrodzeni otrzymali tematyczne gry planszowe, m.in. K2 i Yeti oraz książki, nie tylko o górach.
Na koniec chciałbym podziękować Sebastianowi, bez którego zaangażowania oraz nieustającej pogody ducha nie bylibyśmy w stanie tak sprawnie przeprowadzić tego projektu, a naszych młodych turystów zaprosić na kolejne, organizowane dla nich wycieczki.

SB
.

pamiątkowe zdjęcie osób nagrodzonych za udział w projekcie „Z Koziej Góry na Rysy”

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2018 | Możliwość komentowania Podsumowanie projektu „Z Koziej Góry na Rysy” za rok 2018 została wyłączona

„Beskid Niski – lato, jesień, zima” – prelekcja Adama Sordyla – 27 listopada 2018 r.

„Wiele tym górom zawdzięczam”
(Jan Paweł II w drodze z lądowiska do Dukli w 1997 r.)
.

Nasz prelegent Adam Sordyl reprezentuje Koło PTT w Oświęcimiu (Oddział PTT w Krakowie). Specjalnie dla nas, niestety nielicznych uczestników spotkania, przygotował opowieść i piękne zdjęcia o górskiej, rozległej krainie. Nazwana jest ona niesprawiedliwie Beskidem Niskim, a do niej nam raczej nie po drodze, chociaż położona jest i blisko i daleko.
Zobaczyliśmy i posłuchaliśmy relację z trzech wędrówek po Beskidzie Niskim: latem, jesienią i zimą. Były to trzy wyjazdy w takie góry, gdzie wędruje się po pustych szlakach nawet w sezonie wakacyjnym, gdzie panuje cisza i spokój, gdzie są cerkwie i cmentarze, i do tego ogrom wojennej historii, gdzie drogi są puste, i gdzie jeszcze są pierwotne krajobrazy. W tym przekazie zabrakło najpiękniejszej pory roku, ale i ona przecież nastąpi w niedługim czasie.
Pierwszy wyjazd odbył się latem 2017 roku specjalnym samochodem również przeznaczonym do spania, wakacyjnie we dwójkę z synem.
Drugi wyjazd, już wkrótce jesienią 2017 r. był III Rajdem zorganizowanym ku pamięci Czesława Klimczyka, założyciela i wieloletniego Prezesa Koła PTT w Oświęcimiu (odsyłam na stronę internetową tego Koła, gdzie można przeczytać szczegółową relację z rajdu).
Trzeci wyjazd porą zimową w lutym 2018 r. był męską twardą szkołą przetrwania pod namiotami w grupie 6-osobowej.
O każdym wyjeździe opowiadał nam tak interesująco, że nawet nie spostrzegliśmy się, kiedy minął czas prelekcji trwającej półtorej godziny.
Były więc wędrówki górskie szlakami turystycznymi w pogodzie i niepogodzie, w błocie, po wodzie i po śniegu, było zwiedzanie ciekawych miejsc, były drewniane kościółki i liczne cmentarze. Była też gościnność w miejscach, gdzie mieli dach nad głową. Ale były też i ciekawostki różnego rodzaju i przygody. Niezapomniane wrażenia zrobiły na nas zdjęcia Beskidu Niskiego w kolorach odpowiednich do pór roku: zielone latem, złote jesienią i cudownie białe zimą.
Co Go tam w ten Beskid Niski przyciągnęło?
Już na początku prelekcji poznaliśmy odpowiedź, że oprócz przestrzeni i spokoju przyciągnęły Go tam wspomnienia rodzinne spisane w pamiętniku dziadka uczestniczącego w wielkiej bitwie, czyli Operacji Gorlickiej w 1915 roku.
O tej ciekawej prelekcji, o naszych polskich górach i ważniejszych miejscach można by dużo i opowiadać i też napisać. Dla tych co nie byli na prelekcji wymienię zaledwie nazwy niektórych miejsc, do których dzielni wędrowcy dotarli podczas trzech kilkudniowych wyjazdów: Sękowa, Bartne, Krempna, Magura, Świątkowa, Majdan, Dukla (kościółek i pustelnia św. Jana z Dukli), Bóbrka (Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza), Magura Małastowska (schronisko PTTK), Smerekowiec, Kozie Żebro, Rotunda (cmentarz wojenny z I wojny światowej), Zdynia, Popowe Wierchy, Wołowiec, Bacówka w Bartnem, Huzary, Lackowa (997 m n.p.m. po polskiej stronie najwyższy szczyt Beskidu Niskiego), Przełęcz Pułaskiego, Busov (1002 m n.p.m. – po słowackiej stronie najwyższy szczyt Beskidu Niskiego), Hańczowa itd.
Wiosna mi została – powiedział na zakończenie prelekcji Adam Sordyl. A ja dokończę, że chyba „na deser”, bo przecież wiosna jest zawsze najpiękniejsza…
Warto było przyjść w ten wtorkowy wieczór do salki PTT O/Bielsko-Biała. Warto było posłuchać i zobaczyć, a może jeszcze nie patrząc na wiek pomarzyć, bo oglądając zdjęcia z Beskidu Niskiego naprawdę można było zarazić się wędrówką po tych górach.
Dziękujemy Panu Adamowi za ciekawą prelekcję.

CS
.

Adam Sordyl w trakcie prelekcji

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2018 | Możliwość komentowania „Beskid Niski – lato, jesień, zima” – prelekcja Adama Sordyla – 27 listopada 2018 r. została wyłączona

Babia Góra (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska pt. „Andrzejki pod Babią” – 23-25 listopada 2018 r.

Jak co roku i tym razem spotkaliśmy się w Chacie pod Kwiatkiem, na świętowaniu imienin wszystkich znanych nam Andrzejów i Katarzyn oraz (jak to zwykle się składa) urodzin jednego z niezastąpionych członków bielskiego Oddziału PTT. „Andrzejki pod Babią” to świetna alternatywa dla tych, którzy chcą połączyć wypad w góry z ostatnią, przed Adwentem, okazją do zabawy.
Do Zawoi udaliśmy się już w piątek, żeby móc z samego rana wyruszyć w góry i mieć trochę więcej wspólnego czasu. Miło było spędzić trzy dni ze stałymi bywalcami górskich wycieczek PTT, ale także z tymi, z którymi spotykamy się tylko przy okazji takich wypadów. Znalazło się i parę nowych twarzy, które mam nadzieję zobaczyć za rok w tym samym miejscu i w tych okolicznościach. Andrzejki z PTT to bowiem taka impreza, która dla wielu uczestników staję się bardzo przyjemną tradycją.
Plan naszego Przewodnika – Roberta Słonki na andrzejkowy weekend był taki, jak zawsze. W sobotę wyjście na Babią Górę i impreza, a w niedzielę spacer ścieżką Wawrzyńca Szkolnika. Wydawać by się mogło, że powtarzany schemat, staje się przynudnawą rutyną. Nic bardziej mylnego. Już pierwszy punkt planu, czyli wyjście na Babią Górę, generuje wiele „niespodzianek”. Mimo weekendu, wstaliśmy skoro świt w sobotę, aby w pełni wykorzystać krótki, listopadowy dzień. Jak zawsze na Andrzejkach było sporo najmłodszych członków PTT i nie wszyscy zdecydowali się na taką opcję, choć trzeba przyznać, że dzielnie, aż do schroniska na Markowych Szczawinach doszła z nami Ela!
Wyruszyliśmy po 7:00 z Chaty pod Kwiatkiem skąd po ok 15 min dotarliśmy do przysiółka Zawoja Markowa (1016 m n.p.m.), tuż u wejścia do Babiogórskiego Parku Narodowego. Z drogi widzieliśmy zarys grzbietu biegnącego od Krowiarek… tak się nam przynajmniej wydawało. Ze zdziwieniem stwierdziliśmy, że ten „grzbiet” sunie po horyzoncie. To był ogromny, gęsty wał chmur, który szczelnie otulał cały masyw Babiej Góry i przyciskany silnym wiatrem sunął wzdłuż opadającego grzbietu. Dalej zielonym szlakiem, starannie ułożoną ścieżką, ruszyliśmy w kierunku schroniska na Markowych Szczawinach. Pogoda nas nie rozpieszczała (choć pisząc tą relację i spoglądając za okno, dochodzę do wniosku, że jednak nie było tak źle…). Obleczeni w kalesony, puchowe kurtki i czapki walczyliśmy nie tylko z ostrymi podejściami, ale także z silnymi powiewami wiatru. Las trochę nas osłaniał, ale już wtedy mieliśmy obawy, z czym przyjdzie nam się zmagać na grani.
Do schroniska na Markowych Szczawinach (1188 m n.p.m.) dotarliśmy w nieco ponad godzinę. Zyskaliśmy na podejściu kilka minut, które zostały dobrze wykorzystane na drugie śniadanie. Nieco rozgrzani, najedzeni i zdeterminowani, choć w nieco mniejszej grupie, ruszyliśmy czerwonym szlakiem na przełęcz Brona (1408 m n.p.m.). Dopiero pod samą przełęczą spotkaliśmy niewielkie trudności na ścieżce, którą miejscami pokrywała gruba warstwa zamarzniętego w biegu potoczku. Wtedy też mijaliśmy pierwsze grupy schodzące już z grani. Oszronieni i zakapturzeni ludzie szybko gnali do ciepłego schroniska.
Wychylając się zza grani ostrego podejścia pod Bronę, szybko przekonaliśmy się, że nie będzie łatwo. W zeszłym roku mieliśmy słoneczną pogodę i to właśnie wiatr powstrzymał nas na Kościółkach przed kontynuowaniem trasy w stronę Babiej Góry. Tym razem weszliśmy w chmurę, która przesłoniła nam widoki na dolinę. Mimo niesprzyjających warunków postanowiliśmy iść dalej. Jeszcze osłonięci karłowatymi świerkami i kosówką, nie odczuwaliśmy tak bardzo wiatru. Później zaczęła się walka! Na igłach kosówki osadzał się ukształtowany wiatrem prawie o centymetrowej długości szron. Tyczki, wyznaczające szlak, przegrywały z naporem nieustępliwego wiatru, konsekwentnie pochylając się w kierunku gruntu. Marzły nawet kamienie, na których tworzyły się finezyjne, lodowe wzory. Im wyżej tym wiatr stawał się mocniejszy, a my wchodziliśmy coraz głębiej w gęstą chmurę. Widoczność malała z każdym metrem. Szliśmy walcząc z wiatrem. Nie dało się rozmawiać, bo powiew dusił każdy wydobyty z ust dźwięk. Chroniliśmy twarze w bufach i kapturach przed duszącym wiatrem. Uważnie wypatrywaliśmy ginącej, kamiennej ścieżki, szukając spod zamarzniętych powiek niewyraźnych kształtów tyczek. Tyle razy przemierzaliśmy ten szlak, ale tym razem wszystko wyglądało inaczej. W końcu dotarliśmy pod ostatnie podejście, czyli pod rumowisko wielkich kamorów, którymi gdzieś tam prowadzi w miarę dostępna i wygodna ścieżka. Na tym ostatnim odcinku zaczęły się już trudności. Podejście strome i miejscami oblodzone, wymuszało odrzucenie kijów trekkingowych na rzecz napędu 4×4.
Celebracja zdobycia najwyższego szczytu w Beskidach, czyli Babiej Góry (1725 m n.p.m.), nie trwała długo. Ledwo dostrzegalne kontury ołtarza i pomnika majaczyły gdzieś w gęstej mgle. Z nadzieją na chwilę ciszy i odpoczynku od silnego wiatru schroniliśmy się za kamiennym murem. W zasadzie nic to nie dało. Wiatr dął od południowego zachodu, więc jedynie we wnękach muru był względny spokój. Nauczeni doświadczeniem poprzednich lat bez namysłu przyodzialiśmy sprzęt odpowiedni do wędrowania po śliskim i oblodzonym podłożu. Śniegu prawie nie było, poza kopułą szczytową, ale raczki i raki zapewniły nam pełną kontrolę trakcji na oblodzonych kamieniach przy zejściu. Zdjęcia z banerem na szczycie nie było. Uciekaliśmy z tego wypizdowa, z królestwa lodu i wiatru. Wracaliśmy tym samym, czerwonym szlakiem na przełęcz Bronę. W zasadzie kolor nie był ważny, bo w tych warunkach niewidoczny. Jedynie kolejne tyczki wskazywały nam kierunek, w którym biegnie ścieżka. Wysokie kopce z kamieni, w które były wetknięte, dawały odrobinę schronienia od wiatru. Warunki trochę się pogorszyły albo tylko nam się tak zdawało, bo wracając wiatr smagał nas po lewej stronie twarzy (był południowo zachodni i spychało nas trochę w przepaść północnych stoków). Robert zatrzymywał grupę, co jakiś czas koło tyczek, aby uniknąć ewentualnych strat. Wiatr się wzmagał, szło się ciężko, a mgła ograniczała widoczność do kilku metrów. Każde spowolnienie czy krótki postój powodował, że osoby idące przed nami znikały nam z oczu. Nasze ubrania i plecaki pokryły się cienką warstwą szronu tworząc na tkaninie finezyjne wzory. Jednym zamarzały rzęsy, innym brody. Schodziliśmy szybkim tempem, aby jak najszybciej schronić się w kosówce. Co za ulga! Szum i napór wiatru osłabły, gdy weszliśmy w dość wysokie piętro kosodrzewiny. Dalej już było tylko lepiej i cieplej. Prawie u samej przełęczy, gdzie rosną skarłowaciałe drzewa, dało się już rozmawiać. Mijaliśmy wspinających się turystów, którzy chyba nie do końca zdawali sobie sprawę, co się tam na odkrytej przestrzeni dzieje. Dopiero na przełęczy Brona zrobiliśmy krótki postój i zdjęcie z banerem. Z tego miejsca pozostało nam już tylko 20 min zejścia do ciepłego schroniska.
Na Markowych nikt nie odmówił sobie ciepłego posiłku. Mimo złych warunków mieliśmy dobry czas na szlaku, a więc mogliśmy spokojnie posiedzieć i odpocząć w schronisku. Zejście do Zawoi zajęło nam niecałą godzinkę. Po powrocie do Chaty pod Kwiatkiem szybka kąpiel, nawet krótka drzemka i rozpoczęliśmy przygotowania do andrzejkowego wieczoru.
Impreza składkowa, więc każdy z uczestników nawiózł jedzenia jak dla całego batalionu. Ci, co mieli inne plany na spędzenie tej soboty niż walka z wiatrem na stokach Babiej, postanowili przygotować wcześniej takie rarytasy, jak sałatki. Stoły szybko zapełniły się naczyniami z maszkietami. Było kilka sałatek, domowe i kupne wypieki różnego rodzaju, przekąski na słodko i słono. Dla każdego coś dobrego! Gdy tylko sprzęt grający został podłączony można było zacząć imprezę.
Uczestnicy schodzili się słysząc gwar i muzykę. Obecne, jak co roku, na Andrzejkach, dzieci zapewniły nam atrakcje kojarzone z tym szczególnym wieczorem. Zośka, Ela i Anielka przygotowały andrzejkowe wróżby, a okienka kuchennej wydawki posłużyły za miejsce, gdzie można było podejść i poznać swoją przyszłość. Wszyscy skorzystali z tej wyjątkowej możliwości. Jedni odchodzili od okienka jako przyszli odkrywcy nowych planet, inni mniej zadowoleni z ponurymi zapowiedziami przyszłych mandatów. Trafność niektórych wróżb była zaskakująca! Dobre jedzenie, muzyka i tańce odbywały się tego wieczoru do późna z pogwałceniem zasad ciszy nocnej. Nikt jednak nie miał nam tego za złe. W końcu lokal był cały tylko do naszej dyspozycji. Jednak, żeby poznać klimat Andrzejek z PTT najlepiej wziąć w nich udział. Zapraszamy za rok!
W niedzielę mieliśmy zaplanowany spacer szlakiem Wawrzyńca Szkolnika, pierwszego przewodnika po Babiej Górze, nauczyciela z Zawoi, który miał wielki wkład w rozwój turystyki oraz poznanie kultury ludowej Babiogórców. Nasz przewodnik Robert tym razem był wyrozumiały dla imprezowiczów. Startowaliśmy o 10:00. Zebrała się nieco mniejsza grupa niż sobotniego poranka, Babia Góra jeszcze szczelniej była przykryta gęstymi chmurami, ale nie było tak wietrznie. Poubierani w puchówki szybko zredukowaliśmy odzienie, bo było zaskakująco ciepło. Podczas spaceru zaglądało na nas słońce przyjemnie grzejąc w plecy. Podeszliśmy najpierw do siedziby Babiogórskiego Parku Narodowego, ale nie oglądaliśmy tamtejszej ekspozycji przyrodniczej i etnograficznej. Dalej szliśmy szlakiem niebieskim koło Skansenu im. Józefa Żaka w Zawoi Markowej, gdzie stoją trzy zabytkowe, drewniane chałupy Babiogórców i dalej ścieżką i gruntowymi drogami wzdłuż dolnej granicy lasu. Zeszliśmy do Zawoi Czatoży tuż koło trzech kamiennych piwniczek, stojących niegdyś prawie przy każdym wiejskim domostwie. Tam zaczepił nas sympatyczny i chętny do zabawy czarno-biały koteczek. Po drodze mijaliśmy też rzadko już spotykaną dzwonnicę loretańską, o prostej, słupowej konstrukcji, ale za to ciągle użytkowaną. Robert pokazał nam również prawdopodobną lokalizację domostwa Wawrzyńca Szkolnika. To smutne, że tak ważna postać w historii Zawoi i turystyki pozostała zaniedbana (?) zapomniana (?) i tak bardzo niedostępna dla nas potomnych. Nie wiemy jak wyglądał, nie wiemy gdzie mieszkał ani gdzie został pochowany. Człowiek, który tak wiele zrobił dla zapamiętania tradycji góralskiej regionu Babiogórskiego, został całkowicie w tym procesie pominięty. Tym refleksyjnym akcentem zakończyliśmy nasz spacer. Pozostał nam jeszcze czas na kawusię, pakowanie i bezpieczny powrót do domu. Na zakończenie andrzejkowego weekendu całą obecną ekipą zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie z banerami przy Chacie pod Kwiatkiem.
Niedziela był to również czas na świętowanie imienin obecnych i nieobecnych Katarzyn, którym jeszcze raz życzymy wszystkiego najlepszego! Do kawusi mieliśmy również szczęście zmaszkiecić fantastyczne urodzinowe ciasto, które było cukierniczym arcydziełem Moniki. Solenizantowi jeszcze raz 100 lat!
Dziękuję wszystkim serdecznie za wspólną walkę z wiatrem! To była wspaniała przygoda i zupełnie nowe doświadczenie. Podjęliśmy trud i ryzyko (wszystko w granicach rozsądku) i udało nam się przejść cały szlak bezpiecznie. Dziękuję Robertowi – naszemu przewodnikowi, który obdarzył nas zaufaniem i troską w trudnych warunkach górskich. Dzięki jego doświadczeniu czuliśmy się bezpiecznie i pewnie, no i z nim zdobyliśmy Babią Górę! Jak zawsze dziękuję Graży za nieustępliwe i momentami nieustraszone utrwalanie na fotografii naszej walki podczas wędrówki. Trzeba przyznać, że zdjęcia ze szlaku robią ogromne wrażenie, a groza sytuacji pogłębiona jest nieco przez efekty, jakie dał zaparowany obiektyw. Mamy nadzieję, że sprzęt nie ucierpiał za bardzo. Dziękuję wszystkim, którzy poświęcili swój czas na przygotowanie andrzejkowego wieczoru! Dziewczynkom za zaskakujące wróżby, za przepyszne ciasta i sałatki, fantastyczny smalczyk i ogórki domowej roboty oraz za przygotowanie i przywiezienie tych wszystkich łakoci, pod którymi uginały się stoły! Korzystając z przywileju autora relacji (który sama sobie nadałam) szczególnie dziękuję Graży i nade wszystko Rudemu za ten kolejny wspólnie spędzony rewelacyjnie weekend! Pozdrawiam wszystkich uczestników i do zobaczenia znów!

Martyna Ptaszek
.

nasza ekipa w Chacie pod Kwiatkiem

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2018 | Możliwość komentowania Babia Góra (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska pt. „Andrzejki pod Babią” – 23-25 listopada 2018 r. została wyłączona