Stożek (Beskid Śląski) – wycieczka górska w ramach kursu dla kandydatów na przewodników górskich beskidzkich – 12 lipca 2014 r.

To właśnie dzisiejszego dnia postanowiliśmy wybrać się na kolejną wycieczkę górską zorganizowaną w ramach kursu dla kandydatów na przewodników beskidzkich. Tym razem wybraliśmy się w Beskid Śląski. Wyruszyliśmy o 7.00 z Bielska-Białej kierując się drogą na Skoczów w stronę Ustronia. W Wiśle Czarne zatrzymaliśmy się na chwilę przy Jeziorze Czerniańskim – sztuczny zbiornik wody pitnej powstały w latach 1968-1973. W jeziorze tym łączą się potoki Białej i Czarnej Wisełki. Jadąc dalej drogą w górę kolejny postój zrobiliśmy aby zobaczyć jedną z największych atrakcji Wisły jaką jest Rezydencja Prezydenta RP „Zamek” – zbudowany w latach 1929-1930 na miejscu spalonego drewnianego zameczku myśliwskiego Habsburgów, według projektu Adolfa Szyszko-Bohusza. Prezydent Ignacy Mościcki bywał w zameczku regularnie i zapraszał znakomitych gości. Niestety nie udało się nam zobaczyć Rezydencji Prezydenta RP „Zamek” ze środka, gdyż wcześniej trzeba dokonać rezerwacji. Więc aby nie tracić czasu pojechaliśmy dalej w stronę Kubalonki. Tam kierowca naszego busa nas wysadził, a sam pojechał do Wisły Centrum, aby tam na nas zaczekać. Z przełęczy Kubalonka wyruszyliśmy czerwonym szlakiem (Główny Szlak Beskidzki) w kierunku Stożka, głównego celu naszej wycieczki. Szliśmy głównie przez las, zbierając grzyby i owoce lasu (poziomki, maliny, czarne jagody – których było od zatrzęsienia). Pogoda z minuty na minutę się poprawiała i naszym oczom ukazała się również piękna panorama. Na szlaku odbyło się małe szkolenie z geologii, botaniki oraz metodyki przewodnictwa. Po około 2 godzinach stanęliśmy na szczycie Kiczory, gdzie zrobiliśmy dłuższy postój. Czas był na przećwiczenie całej panoramy no i najedzenie się jagód do syta 🙂 Po małym odpoczynku ruszyliśmy w dalszą drogę, aby po 40 minutach być już pod schroniskiem na Stożku. W schronisku  posiedzieliśmy około godziny i wyruszyliśmy w drogę, kierując się w stronę Wisły Centrum, gdzie czekał na nas kierowca. W Wiśle Głębce, a dokładnie przy wylocie Doliny Łabajów zobaczyliśmy siedmioprzęsłowy wiadukt kolejowy o długości 122 metrów i wysokości do 25 metrów, który powstał w latach 1931-1933 i jest nadal czynny. Spod wiaduktu było już niedaleko do miejsca, gdzie umówiliśmy się z kierowcą. Po zapakowaniu się do busa, postanowiliśmy „zahaczyć” jeszcze o skocznię narciarska im. Adama Małysza i przez Przełęcz Salmopolską wrócić do Bielska-Białej. Ta wycieczka dobiegła końca, ale już dziś zapraszam na kolejną wycieczkę górską w ramach kursu dla kandydatów na przewodników beskidzkich, tym razem udamy się w Beskid Żywiecki na Babią Górę i Policę. Do zobaczenia!

K.T.
.

nasza grupka w drodze na Stożek

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Stożek (Beskid Śląski) – wycieczka górska w ramach kursu dla kandydatów na przewodników górskich beskidzkich – 12 lipca 2014 r. została wyłączona

Chełmiec, Borowa (Góry Wałbrzyskie) – wycieczka górsko-krajoznawcza – 5-6 lipca 2014 r.

Gospodarstwo Agroturystyczne Ekokrasnoludki w Gorzeszowie już po raz drugi stało się miejscem naszego noclegu w trakcie wędrówek po Sudetach. I tym razem nie zobaczyliśmy skalnych formacji, od których to miejsce wzięło swoją nazwę. Być może dlatego, że jeszcze tu wrócimy 🙂
W miniony weekend urządziliśmy sobie podwójne świętowanie z okazji urodzin moich i Kingi. Udało się nam w końcu po raz pierwszy zakończyć pierwszy dzień „górski” ogniskiem, które planowaliśmy już od dawna. Nim jednak do tego doszło …
Na pierwszy ogień poszła Borowa, którą odwiedziliśmy idąc z Jedliny-Zdroju. Trzeba przyznać, że na szczycie nic szczególnego się nie znajduje; drewniany drąg wkopany w ziemię z papierową kartką informującą o wysokości. Zdecydowanie lepiej przedstawia się atrakcyjność Chełmca, na który weszliśmy kilka godzin później idąc z miasta Borguszów-Gorce. Tu, na wierzchołku, znajduje się wieża widokowa, a także 45-metrowy krzyż nocą oświetlany przez reflektory. Oba szczyty należą raczej do niskich, niespełna tysięcznych wzniesień, a ich zdobycie nie zajęło nam łącznie więcej niż pięć godzin.
Kolejny dzień rozpoczęliśmy od zwiedzania Zamku Książ w Wałbrzychu. Oprowadzani przez pół godziny mogliśmy poznać historię zamku i obejrzeć jego barokową część. Następnie, już sami, zobaczyliśmy zewnętrzne ogrody i fontanny. Kolejnym punktem na trasie było Arboretum w Lądku-Zdroju, a w samym uzdrowisku zatrzymaliśmy się na obiad. Z kurortu pojechaliśmy w stronę domu, odwiedzając jeszcze po drodze malowniczy Zamek w Mosznej.
Zapraszam do galerii, która opowie znacznie więcej 🙂

Robal
.

nasza grupka na Chełmcu

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Chełmiec, Borowa (Góry Wałbrzyskie) – wycieczka górsko-krajoznawcza – 5-6 lipca 2014 r. została wyłączona

Psia Trawka (Tatry) – wycieczka górska w ramach akcji „Czyste Tatry 2014” – 4 lipca 2014 r.

czyste_tatryAby tradycji stało się zadość, postanowiliśmy wziąć udział w akcji „Czyste Tatry”, w której co roku zaznaczamy swoją obecność. W piękny piątkowy poranek wybraliśmy się w kierunku Zakopanego w trójkę: Tomek, Darek i Oliwka. Może ilość nie jest powalająca, ale jak wiadomo są wakacje, praca itp., więc nie wszyscy mogli wziąć udział. Dodatkowo, wyjazd już w piątek był spowodowany weekendowym wyjazdem większej liczby członków naszego Towarzystwa w Góry Wałbrzyskie. Jak powiedział wskrzesiciel Igrzysk Olimpijskich – Baron de Coubertin: „Nie liczy się miejsce, ale UDZIAŁ”.
Po dotarciu na miejsce i odebraniu tzw. „startpaków”, czyli koszulek, identyfikatorów, napojów i innych gadżetów, udaliśmy się w stronę Toporowej Cyhrli, gdzie mieliśmy wyznaczony szlak do sprzątania. Wyruszyliśmy w kierunku Psiej Trawki, która stanowiła metę naszej krótkiej wędrówki. Idąc lasem, przy upalnej pogodzie zbieraliśmy śmieci na czerwonym szlaku, a czas mijał szybko i przyjemnie. Po osiągnięciu celu naszej eskapady, wróciliśmy z powrotem zostawiając nazbierane na trasie śmieci w wyznaczonym do tego miejscu.
Droga powrotna minęła spokojnie, chociaż upał dawał się we znaki i późnym popołudniem wróciliśmy do domów.
A na koniec w dowód dezaprobaty chcę napisać, w ukłonie organizatorom lub TPN-owi jako patronowi tej akcji, że pobierano opłaty za wejście na teren Parku od wolontariuszy, którzy przyjechali szmat drogi, żeby posprzątać fragment Tatrzańskiego Parku Narodowego. Chociaż regulamin Akcji mówił, że koszulka i identyfikator upoważniają w czasie akcji do darmowego wstępu, kasjer był nieugięty i wpuścił na teren TPN-u dopiero po uprzedniej opłacie. Nie chodzi tu o pieniądze (w końcu to tylko 12,50 zł), ale o zasady.
Jutro Góry Wałbrzyskie, więc trzeba się pakować.

D.K.
.

przedstawiciele naszego Oddziału w trakcie akcji „Czyste Tatry 2014”

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Psia Trawka (Tatry) – wycieczka górska w ramach akcji „Czyste Tatry 2014” – 4 lipca 2014 r. została wyłączona

Krawców Wierch (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska – 27 czerwca 2014 r.

Gdy w trakcie czwartkowego dyżuru w naszym lokalu pojawił się Paweł zaczęliśmy kombinować, jak tu wybrać się w niedzielę na Krawculę. Nie wszystkim ten termin pasował, lecz koniec końców w piątkę zapakowaliśmy się do samochodu i wyruszyliśmy w niedzielne przedpołudnie w stronę Przełęczy Glinka. Dzisiejsza wycieczka była krótka, spokojna, bardziej przypominając spacer po górach, niż nasze cotygodniowe wędrówki górskimi szlakami. Niedużym utrudnieniem było kilkanaście wiatrołomów, przez które musieliśmy nieco zbaczać ze szlaku.
A w schronisku… Jak zwykle ciepło zostaliśmy przywitani przez Diabła, zjedliśmy co nieco prowiantu (dzieciaki spałaszowały przepyszne racuchy), porozmawialiśmy sobie o beskidzkiej przyrodzie… aż w końcu trzeba było opuścić gościnną Bacówkę na Krawców Wierchu. Droga powrotna zajęła nam mniej czasu, niż dojście na Krawculę. Do domów wróciliśmy wczesnym wieczorem.

SB
.

przed Bacówką na Krawcowym Wierchu

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Krawców Wierch (Beskid Żywiecki) – wycieczka górska – 27 czerwca 2014 r. została wyłączona

Krywań (Tatry Wysokie, Słowacja) – wycieczka górska – 22 czerwca 2014 r.

Plecak z wałówką, mocne buty, kurtka i rękawiczki, aparat fotograficzny, dobry humor na starcie o piątej rano i… w drogę, na Słowację! Ta turystyczna droga, zaplanowana od dawna, mocno kusiła tym razem niejednego z nas, a wycieczka na Krywań zorganizowana przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie Oddział w Bielsku-Białej okazała się „strzałem w dziesiątkę”. Choć było dzisiaj tak dużo uczestników, to jednak niewielu z nich dotychczas miało szczęście być na Krywaniu po raz kolejny. Krywań, to góra magiczna, trochę wymagająca i czasem – jak słyszałam od tych, którzy tam już byli – kapryśna. Wymaga dobrej pogody, a z nią bywa różnie.
Trasa wycieczki była następująca: Trzy Studniczki – Gronik – Przehyby – Mały Krywań – Krywań (2495 m n.p.m) – Mały Krywań – Nad Pawłową – Jamy – Jamski Staw – Szczyrbskie Jezioro.
Nasi turyści „rozwlekli się” na długim odcinku szlaku, stąd też faktyczny czas wędrówki tatrzańskiej wydłużył się do dziewięciu godzin. Jedni pędzili do przodu na szczyt, inni szli umiarkowanie średnim tempem razem z przewodnikiem Janem Nogasiem, jeszcze inni szli sobie wolno, w miarę swoich sił i potrzeb fotograficznych.
Pogoda nas nie rozpieszczała, bowiem akurat dzisiaj powiało chłodem od północy, ręce marzły, ale na szczęście nic z nieba nie padało. Wokół nas było dużo chmur (a może i mgieł) przewalających się po tatrzańskich szczytach, dlatego też na początku wędrówki niewiele można było zobaczyć. Mimo tego szliśmy dalej i dalej, ciągle do góry z nadzieją, że będzie lepiej. Już na Małym Krywaniu zaczęło się lekko rozjaśniać, a widoki odsłaniały się dosłownie na kilka sekund. Ale i to już nas cieszyło, gdyż chociaż przez chwilę można było coś ciekawego i pięknego zobaczyć. Z czasem było coraz lepiej i lepiej, tak, że po dojściu na szczyt Krywania pogoda wynagrodziła nam trudy podejścia. Różnica poziomów wynosiła dzisiaj ponad 1300 metrów, czyli dużo jak na jeden dzień.
Z Krywania mogliśmy nacieszyć oczy widokami na wszystkie strony świata: na Tatry najwyższe, a więc Gerlach, Wysoką i Rysy, na Tatry Zachodnie to jest na Kasprowy Wierch, Giewont i Ciemniak, dalej wreszcie na Niskie Tatry.
Wejście na szczyt Krywania przy dzisiejszej pogodzie raczej nie było trudne. Inaczej było z zejściem tą samą, kamienistą drogą. Obowiązkowe cztery punkty podparcia, czyli „na czworakach”, przygarbieni i czasem przyklejeni do skał schodziliśmy jeden za drugim jak pracowite mrówki. W skupieniu i w pełnej koncentracji zeszliśmy z kamiennej ściany głazów do Małego Krywania. Na szczęście śniegu po drodze było niewiele. Uff! Tu już odetchnęliśmy z ulgą. Dalej było już zdecydowanie łatwiej. Ścieżka turystyczna zrobiła się bezpieczna i prawie relaksowa. Mogliśmy więc spokojnie zachwycać się w jej górnej części wysokogórską roślinnością.
W końcu Krywań i Mały Krywań pozostały już niestety w tyle za naszymi plecami, ale co rusz, oglądając się wstecz idąc w kierunku aż do Szczyrbskiego Plesa, odsłaniały się pięknie, jakby chciały nam powiedzieć na koniec wycieczki: „do widzenia”. Po drodze zajrzeliśmy jeszcze do lustra Jamskiego plesa i już na końcu wycieczki do Szczyrbskiego plesa.
Na miejsce zbiórki na parkingu w miejscowości Szczyrbskie Pleso wszyscy dotarli szczęśliwie i na czas. Odjazd naszych pojazdów rozpoczął się punktualnie o godzinie 18:00. W słońcu i pięknej pogodzie żegnaliśmy tę urokliwe położoną miejscowość. Tak to już jest z tą pogodą! Teraz przed nami był już tylko powrót do domu przez Dolny Kubin, Korbielów i Żywiec. Na zegarze wybiła godzina 21:00, gdy szczęśliwie i bez korków dojechaliśmy do dworca w Bielsku-Białej.
Wśród uczestników wycieczki byli młodzi, starsi i jeszcze starsi turyści. Warto dopisać, że jeden z nich, kolega z naszego Oddziału, Andrzej, bardzo wcześnie urodzony, bo w wieku 77 lat był dzisiaj po raz pierwszy w życiu na szczycie Krywania. Również i ja byłam tam pierwszy raz, wieku nie zdradzę, a na pamiątkę tego wydarzenia zabrałam z samego szczytu mały kamyk. Wszystkim uczestnikom wycieczki na Krywań wypada pogratulować dobrej kondycji! Tak trzymać!
Tatry Wysokie w Krywaniem wciąż fascynują, są bowiem „wyniosłe, majestatyczne, poszarpane i posępne”. Kolejne tatrzańskie szczyty czekają na nas.

CS
.

uczestnicy wycieczki na początku szlaku

stopka_bb_20140622

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Krywań (Tatry Wysokie, Słowacja) – wycieczka górska – 22 czerwca 2014 r. została wyłączona

Czeski Raj (Czechy) – wycieczka krajoznawcza z TJ Slavoj Český Těšín – 21-22 czerwca 2014 r.

Gdy w kalendarzu pojawiła się data 21 czerwca to nadszedł czas na kolejny wyjazd w góry. Grupka 8 osób o godzinie 5.00 spotkała się w Bielsku-Białej, oczywiście jak zawsze pod sklepem z gitarami, aby wyruszyć w kierunku Czeskiego Cieszyna. Tam o godzinie 6.00 zaplanowano spotkanie z członkami i sympatykami grupy TJ Slavoj Český Těšín, z którymi to właśnie na ich zaproszenie wybraliśmy się na wycieczkę do Czeskiego Raju.  Po zajęciu miejsc w autokarze, przywitał nas Petr Friedrich, przedstawił plan całego wyjazdu, a dodatkowo każdy z uczestników wycieczki dostał go do zapoznania się. Pierwszym z zaplanowanych obiektów do zobaczenia był Hrad Kost – gotycki zamek, który jest najpiękniejszym, największym i najlepiej zachowanym zamkiem obronnym w Czechach. Zamek założył Petr z Vartenberku w XIV wieku na samotnej skale piaskowcowej położonej między trzema podmokłymi dolinami i stawami. Ciekawostką tego zamku jest wieża o trapezowej podstawie.
Spod zamku wyruszyliśmy w dalsza drogę kierując się w stronę miejscowości Sedmihorky, gdzie zaplanowany był nocleg. Po 5 godzinach trasy dotarliśmy na miejsce, pozostawiliśmy w ośrodku swoje rzeczy i kto chciał wrócił do autokaru, bo wyruszaliśmy na „podbój”  kolejnego zamku – hradu Trosky. Ruiny tego zamku, wybudowanego na dwóch wierzchołkach wulkanicznych w XIV wieku przez Czenka z Vartenberku, są charakterystycznym elementem krajobrazu i jednym z symbolów Czeskiego Raju. Pozostałości dwóch wież, niższa bardziej tęga to Baba, a smuklejsza i wyższa to Panna, górują nad okolicą. Podczas zwiedzania mogliśmy obserwować krajobraz z dwóch punktów widokowych umieszczonych na wieżach.
Po zwiedzeniu ruin zamku Trosky cała 8-osobowa grupa PTT O/Bielsko-Biała postanowiła, że nie wracamy do bazy noclegowej autokarem, lecz pieszo. Trasa naszej pieszej wycieczki licząca około 12 km prowadziła przez rozpadliny, wąwozy, po wierzchołki skał piaskowcowych z punktami widokowymi i urokliwymi zakątkami. Na trasie przejścia zobaczyliśmy również zamek Hruba Skala, w którym obecnie znajduje się hotel i restauracja, a dla turystów udostępniony do zwiedzenia jest dziedziniec, natomiast z wieży podziwialiśmy piękny widok na całe skalne miasto oraz zamek Trosky. Budowla, pierwotnie z XIV wieku, stoi na potężnych, piaskowych skałach. Spod zamku wyruszyliśmy w dalsza drogę, aby jak było zaplanowane zdążyć na godzinę 19.00 na kolację do naszej bazy noclegowej 🙂
W drugi dzień naszej wycieczki o godzinie 8.30 wszyscy spotkaliśmy się na śniadaniu. Po zdaniu kluczy od domków na recepcję, o 10.00 wyruszyliśmy w drogę. Pierwszą z miejscowości gdzie się zatrzymaliśmy było miasto Jicin.
„Jicin ze swoim kwadratowym rynkiem, wieżą, zamkiem i kościołem posiada swój wyjątkowy urok i czar osobistej prostoty i jakieś oczywiste piękno. Nic nadzwyczajnie wielkiego i patetycznego, ale wszystko jakoś bliskie sercu. Przecież także zarozumiały wojewoda frydlantski nie polubił Jicina bez powodu…”
Elementem dominującym Jicina jest wysoka na 52 metry Brama Valdicka z unikalnym widokiem na centrum miasta i szeroką okolicę. Postanowiliśmy wyjść na wieżę, aby zobaczyć całą panoramę z góry. Dziś Jicin jest znany głównie z postaci rozbójnika Rumcajsa, Hanki i Cypiska. Kto chciał mógł zwiedzić warsztat szewski Rumcajsa, z czasów kiedy nie był jeszcze sławnym bajkowym rozbójnikiem, ale uczciwym rzemieślnikiem jiczyńskim. Zobaczyliśmy cały rynek, gdzie znajduje się kolumna Mariansky sloup – zespół rzeźb Marii Panny (1702 r.), fontanna Korunovacni kasna (1835 r.), fontanna z rzeźbą Amfitryty (1835 r.), a większość zabudowań pochodzi z okresu renesansu i baroku.
Po obejrzeniu miasta Jicin wyruszyliśmy w dalsza drogę, aby realizować dalszy plan naszej wycieczki. Kolejną z miejscowością, do której zajechaliśmy były Terechovice pod Orebem. W miejscowości tej znajduje się muzeum bożonarodzeniowych szopek, w tym również ruchomych. Kolekcja szopek składa się z ponad 300 szopek wykonanych z różnych materiałów i pochodzących z różnych kątków Republiki Czeskiej. Najcenniejszą jest ruchoma Trebechovicka szopka, którą ogłoszono w roku 1999 Narodowym zabytkiem Kultury. Z tej miejscowości wyruszyliśmy do miasta Opocno, które było ostatnim punktem naszej wycieczki, a dokładnie znajdujący się tam zamek. Na 14.30 zaplanowane było jego zwiedzanie. Kto chciał to mógł iść z przewodnikiem, a reszta udała w kierunku miasta, aby obejrzeć jego zakątki.
O godzinie 16.00 wszyscy zebraliśmy się już przy autokarze, aby wyruszyć w drogę powrotną w stronę Czeskiego Cieszyna, do którego dojechaliśmy ok. 20-tej. Nasi towarzysze z TJ Slavoj Český Těšín byli już prawie w domu, a przed nami pozostało jeszcze zapakowanie się do samochodów i droga powrotna do Bielska-Białej.
Bardzo dziękujemy za zaproszenie na tak wspaniałą wycieczkę i już dziś zapraszamy grupę  TJ Slavoj Český Těšín na wyjazd z Polskim Towarzystwem Tatrzańskim 🙂 Do zobaczenia!

K.T.
.

wspólne zdjęcie członków Oddziału PTT w Bielsku-Białej i TJ Slavoj Czeski Cieszyn

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Czeski Raj (Czechy) – wycieczka krajoznawcza z TJ Slavoj Český Těšín – 21-22 czerwca 2014 r. została wyłączona

Gibasówka (Beskid Mały) – górska impreza charytatywna pt. „Ludzie gór dla Człowieka gór” – 21-22 czerwca 2014 r.

W dniach 21-22 czerwca 2014 r. pod honorowym patronatem Oddziału PTT w Bielsku-Białej odbyła się górska impreza charytatywna „Ludzie gór dla Człowieka gór” dedykowana bielszczaninowi Sebastianowi Niklowi, który od niedawna jest także członkiem bielsko-bialskiego PTT. Poniżej relacja z tego wydarzenia, w którym wzięło udział pięcioro członków naszego Oddziału.

Wpisując się trwale z moją drogę – moją walkę, druga impreza charytatywna przebiegająca pod hasłem przewodnim „Ludzie gór dla człowieka gór”, która odbyła się w weekend 21-22.06.2014 w Chatce na Gibasach, przeszła do historii… Historii w której ten moment – to wydarzenie, zapisze się złotymi zgłoskami, w mojej pamięci i sercu.
Na spotkanie przybyło szerokie grono górołazów, dorosłych jak i wiele wnoszących wszechobecną radość dzieci. Beskidzka aura pomimo iż nieco kapryśna w ostatnich dniach, okazała się łaskawa i w przeważającej części dopisała. Podczas imprezy zgodnie z wcześniej publikowanym programem odbyły się dwa niezwykle klimatyczne koncerty, wirtuoza gitary Pana Mariusza Goli, oraz koncert Pana Mariusza Wilka, który zagrał na budującej wyjątkowy nastrój fletni. W imprezie uczestniczył również Pan Jan Zieliński, który niezwykle pięknie opowiadał o przyrodzie Beskidu Małego.
Odbyła się również prelekcja Szymona Barona pod tytułem „Na bałkańskich wierchach”, natomiast wraz z grotołazami z Bielskiego Klubu Speleologicznego, można było odwiedzić pobliską jaskinie „Czarne Działy”. Wśród wielu atrakcji, niewątpliwą była wata cukrowa. Oczywiście były i inne tradycyjne przekąski, jak swojski żurek, przygotowany i ofiarowany przez jednego z głównych sponsorów imprezy Hotel Dębina z Żywca, była też i tradycyjna kiełbasa z ogniska. Inną atrakcją cieszącą zarówno dzieci jak i dorosłych była możliwość przejechania się na pięknych koniach, które z instruktorami jeździectwa przybyła na spotkanie ludzi gór ze Stajni na Bukowcu, była też lina do chodzenia (tzw.slackline), która okazała się dla niektórych nie lada wyzwaniem 🙂
Podczas imprezy czynny był sklepik, skąd zysk z licytowanych tam rzeczy trafił do puli środków jakie udało się zebrać na moje dalsze leczenie. Tym razem w sklepiku było naprawdę mnóstwo pięknych przedmiotów, szczerze się przyznam że moimi wzruszeniom nie było końca, co rusz ktoś pisałem że chciałby się włączyć w akcję ofiarowując na ten cel wytwory własnych rąk, oraz inne atrakcyjne przedmioty, książki i albumy. Serdecznie dziękuję Wszystkim tym osobom, za te dary, ale przede wszystkim ciepłe słowa, za włączenie się w moją walkę.
Wśród licytowanych przedmiotów była i moja grafika, która wykorzystana była w pierwszym, debiutanckim tomiku poezji pod tytułem „Na krawędzi”, grafika ta została wylicytowana przez Panią Agatę Zintek która nie tylko w ten sposób włączyła się do akcji, lecz wcześniej ofiarowała na ten cel własnoręcznie robione piękne serduszka.
Jak już niektórzy wiedzą pomimo bardzo wielu, nieco nawet karkołomnych starań z mojej strony, pomimo odwrócenia na siłę cyklu aktywności dobowej by móc rano dołączyć do uczestników, pozostając zdeterminowany i w wierze do samego końca, można wręcz powiedzieć do ostatnich minut, choroba tym razem postawiła na swoim i nie dopuściła bym mógł tam być… było to dla mnie bardzo przykre doznania, rozgoryczenie i zawód… wkrótce potem, już po poinformowaniu organizatorów że nie uda mi się dotrzeć, okazało się że pomimo iż tak gorzka to była (wciąż jeszcze jest…) decyzja, była ona trafna, choroba przypuściła  ciężki atak. Wybaczcie mi więc że nie zdołałem być na imprezie z Wami, tym bardziej wielkim wzruszeniem i radością było dla mnie to że uczestnicy pojawili się tak licznie i to z terenu całej Polski!
Już pod wieczór otrzymałem informację iż dzięki Wam Wszystkim, dzięki Waszym dobrym sercom udało się zebrać środki które pokryją półtora miesiąca mojego leczenia i rehabilitacji! Wieść ta rozpromieniła moje serce, to wspaniałe, to dar życia i potężnym zastrzyk determinacji do dalszej walki. To też ogromna odpowiedzialność – kredyt zaufania z Waszej strony, którego nie zawiodę – będę walczył… DZIĘKI WAM nadal…
Pozostaje mi mieć jedynie nadzieję że podczas III – ostatniej edycji imprezy, choroba będzie dla mnie łaskawsza i pozwoli mi się z Wami spotkać. Szczegóły kolejnej z imprez będą podawane na bieżąco, w chwili obecnej nic zostało jeszcze ustalone na pewno, poza tym że BĘDZIE a ja będę starał się na niej być 🙂 Dziękuję!
Na koniec korzystając z okazji, chciałbym gorąco podziękować samym organizatorom, którzy nieustannie z wiarą i determinacją walczyli o to by impreza była jak najlepsza i pełna atrakcji, jestem dla Was pełen szczerego podziwu i wdzięczności… Dziękuję serdecznie również Gospodarzom Chatki na Gibasach, Hufcowi Harcerzy im. Szarych Szeregów z Andrychowa, którzy włożyli mnóstwo pracy w przygotowania imprezy, oraz jej oprawę, dziękuję wszystkim sponsorom, w tym szczególnie Speleoklubowi z Bielska-Białej, oraz głównemu sponsorowi imprezy Hotelowi Dębina z Żywca. Dziękuję również firmie Żywiec Zdrój, która przekazała na imprezę wodę – dziękuję za uczestnictwo, pomoc i wsparcie, pełna lista partnerów imprezy, bez których jej realizacja mogłaby by okazać się niemożliwa, w tym kształcie i bogactwie programu, znajduję się na końcu artykułu.

Sebastian Nikiel
.

wieczorna prelekcja prezesa naszego Oddziału o wyprawie na Bałkany

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Gibasówka (Beskid Mały) – górska impreza charytatywna pt. „Ludzie gór dla Człowieka gór” – 21-22 czerwca 2014 r. została wyłączona

„Těšínské tisícovky” zdobyte!

tesinske_tisicovkyW ramach współpracy z sekcją turystyczną TJ Slavoj Czeski Cieszyn członkowie obu stowarzyszeń zdobywają polskie i czeskie odznaki turystyczne. Miło nam poinformować, że pierwszymi członkami Oddziału PTT w Bielsku-Białej, którym udało się zdobyć odznakę „Těšínské tisícovky” są Szymon Baron i Dariusz Kojder.
Naszym Kolegom serdecznie gratulujemy, a wszystkich miłośników górskich wędrówek zachęcamy do zdobywania turystycznych odznak Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego: GOT PTT, GOT PTT „Ku Wierchom” oraz odznak krajoznawczo-turystycznych: „Główny Szlak Beskidzki”, „Mały Szlak Beskidzki” i „Wielka Korona Beskidów”.

Zarząd Oddziału

Zaszufladkowano do kategorii aktualności | Możliwość komentowania „Těšínské tisícovky” zdobyte! została wyłączona

Grossglockner (Wysokie Taury, Austria) – wyprawa trekkingowa – 14-20 czerwca 2014 r.

Od dłuższego czasu chodził za nami najwyższy wierzchołek Austrii – Grossglockner. Niestety, z różnych przyczyn nie było nam dane wyjechać jedną grupą, w związku z czym w tym rejonie Wysokich Taurów wspinaliśmy się w dwóch zespołach.
Pierwsza grupa w składzie: Szymon Baron, Andrzej Chrobak, Kinga Marszałek i Grzegorz Ormaniec wyruszyła w niedzielne przedpołudnie by po niemal dziewięciu godzinach jazdy dotrzeć do Lucknerhaus. Tutaj, na wysokości niemal 2000 m n.p.m. spędziliśmy nocleg.
Ponieważ prognozy pogody nie wróżyły nic dobrego na wtorek, postanowiliśmy po dobrze przespanej nocy wyruszyć na lekko w stronę wierzchołka. Minęliśmy dwa schroniska (Lucknerhütte – 2241 m n.p.m. oraz Stüdlhütte – 2802 m n.p.m.), po czym związaliśmy się i weszliśmy na lodowiec Ködnitzkees by wczesnym popołudniem dojść do najwyżej położonego w tym rejonie schroniska – Erzherzog Johann Hütte (3454 m n.p.m.). Postanowiliśmy przenocować w schronie, bowiem schronisko było jeszcze nieczynne i z samego rana wyruszyć na atak szczytowy.
Niestety, pogoda była bardzo niestabilny i wkrótce w gęstej mgle zdecydowaliśmy się na odwrót z trudem odnajdując EJH. Udało się osiągnąć wysokość około 3600 m n.p.m.
Powrót na parking był o wiele przyjemniejszy. W niższych partiach nie zalegały chmury, widoczność była dużo lepsza, a przejście przez lodowiec nie nastręczało problemów. Jeszcze ciepły posiłek w Stüdlhütte i około 15-tej zameldowaliśmy się na parkingu, na którym zakończyliśmy naszą działalność w rejonie Grossglocknera.
Niestety, nie udało nam się spotkać drugiej czwórki z naszego Oddziału, która dopiero zmierzała w Wysokie Taury.

SB
.

pierwszy zespół podczas zejścia z EJH, od lewej: Andrzej, Kinga, Grzegorz i Szymon

Najwyższy szczyt Austrii – Glossgrockner (3798 m n.p.m.) był głównym celem wyjazdowym czwórki członków naszego oddziału – Łukasza Kudelskiego, Doroty Kalarus, Łukasza Gierlasińskiego i Ani Wołowiec.
Do Lucknerhaus docieramy ok. 8 rano w czwartek, 19 czerwca po kilku dniach spędzonych na ferratach. Po krótkim przepakowaniu ruszamy w kierunku pierwszego ze schronisk – Lucknerhütte (2241 m n.p.m). Po godzinie z minutami docieramy do niego. Tutaj korzystamy z możliwości wywiezienia plecaków wagonikiem do następnego schroniska – Stüdlhütte (2802 m n.p.m). Koszt transportu jednego plecaka – 4 euro; ulga dla pleców – bezcenna. Po krótkim postoju na lekko ruszyliśmy w górę,by po niespełna trzech godzinach dotrzeć do wspomnianego schroniska. Tutaj nastąpił dłuższy postój na posiłek, regenerację i pożegnanie, bowiem Dorota nie ruszyła do góry.
Powoli pięliśmy się w górę przez lodowiec w kierunku EJH (3454 m n.p.m.) coraz bardziej odczuwając wysokość. Słońce przygrzewało i nikt z nas nie dopuszczał do siebie myśli, że tego dnia nie uda się wejść na szczyt. Tuż przed schroniskiem EJH popsuła się pogoda, zaczął sypać śnieg, a widoczność spowiła gęsta mgła.
W schronisku chorobę wysokościową odczuwać zaczęła Ania, toteż po krótkim oczekiwaniu na okno pogodowe pozostała w schronisku. Na szczyt ruszyli oba Łukasze i obaj nie zdobyli szczytu, zawracając z grani Kleinglockner, by w gęstej mgle szukając drogi powrotnej dotrzeć z powrotem do schroniska.
Nocleg spędzamy w EJH, by około siódmej, przy padającym śniegu, rozpocząć schodzenie w dół. Na parking docieramy przed godz. 13-tą i po niecałej godzinie wyruszamy w drogę powrotną do domu.
Tym razem Wielki Dzwonnik nie dał się pokonać, ale… do następnego razu…

Ł.G.
.

drugi zespół przy wejściu do EJH, od lewej: austriacki turysta, Łukasz K., Ania i Łukasz G. (stoi)

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Grossglockner (Wysokie Taury, Austria) – wyprawa trekkingowa – 14-20 czerwca 2014 r. została wyłączona

Pupov (Góry Kisuckie, Słowacja) – wycieczka górska – 19 czerwca 2014 r.

Góry Kisuckie warte są odwiedzenie nie tylko ze względu na najwyższy szczyt tego masywu. Ich urok może zadowolić nawet wybrednych turystów. Bliskie sąsiedztwo Małej Fatry, którą można podziwiać podczas całej wędrówki, kwieciste łąki, stada pasących się owiec, jeźdźcy konni, a także osadzone w górach niewielkie osady sprawiają, że marsz nie jest monotonny ani przez chwilę. Szlak wiedzie również przez wioskę, w której, wedle tabliczki, urodził się zbójnik Janosik.
Zdobycie wybranego celu, Pupova, wymagało od nas użycia nawigacji i dzięki Wojtkowi udało się nam tego dokonać.
Po zejściu do doliny Białego Potoku, postanowiliśmy okrasić dzień dodatkami krajoznawczymi. Odwiedziliśmy Skansen Vychylovka, przejechaliśmy się kolejką wąskotorową, a na koniec zobaczyliśmy uroczy rynek w Starej Bystrzycy i usytuowany pośrodku niego oryginalny zegar.

Robal
.

ekipa na szczycie Pupova

ekipa na szczycie Pupova

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2014 | Możliwość komentowania Pupov (Góry Kisuckie, Słowacja) – wycieczka górska – 19 czerwca 2014 r. została wyłączona